ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA Święto -B- (Łk 2,22-40)
22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. 23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. 25 A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 29 «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». 33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35 A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».
36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37 i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. 39 A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. 40 Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. (Łk 2,22)
Lekcja mojej Niebieskiej Mamy: Moja najdroższa córko, jak bardzo jestem zadowolona, że mam cię przy sobie i że mogę cię uczyć, w jaki sposób we wszystkich rzeczach można rozszerzać królestwo Woli Bożej. Wszystkie krzyże, cierpienia i poniżenia wypełnione życiem Bożego FIAT są jak surowiec w Jego rękach, aby zasilać Jego królestwo i rozszerzać go coraz bardziej. Słuchaj więc uważnie swojej Mamy. Kontynuowałam swój pobyt w grocie w Betlejem wraz z Jezusem i z kochanym Świętym Józefem. Jak bardzo byliśmy szczęśliwi! Ta mała grota przemieniła się w raj dzięki obecności Bożego Dzieciątka oraz Woli Bożej w Nas działającej. Prawdą jest, że nie brakowało Nam bólu i łez, ale w porównaniu z ogromnymi morzami radości, szczęścia i światła, które Boży FIAT zradzał w każdym naszym czynie, były to zaledwie małe krople wlane w te morza. Poza tym słodka i przyjemna obecność mojego drogiego Syna była jedną z największych radości. Droga córko, musisz wiedzieć, że gdy minął ósmy dzień, odkąd Niebieskie Dziecię ujrzało światło dzienne, Boży FIAT wybił godziną boleści, nakazując Nam obrzezanie uroczego Dzieciątka. Maleńki Jezus miał być poddany bolesnemu cięciu. Prawo owego czasu mówiło, że wszyscy pierworodni mają być poddani temu bolesnemu cięciu. Można je nazwać prawem grzechu. Natomiast mój Syn był niewinny i Jego prawem było prawo miłości. Ale mimo to, skoro przyszedł znaleźć nie człowieka króla, ale człowieka upadłego, by stać się jego bratem i go podnieść, chciał się uniżyć i poddać prawu. Córko moja, Święty Józef i Ja odczuliśmy dreszcz boleści, ale odważnie i bez wahania wezwaliśmy kapłana i poddaliśmy Go obrzezaniu o bardzo bolesnym cięciu. Dziecię Jezus płakało z powodu gorzkiego bólu i rzuciło Mi się w ramiona, prosząc o pomoc. Święty Józef i Ja zmieszaliśmy nasze łzy razem z Jego łzami. Zebrana została pierwsza krew przelana przez Jezusa z miłości do stworzeń. Nadane Mu zostało imię Jezus, potężne imię, które miało wprawiać w drżenie Niebo i ziemię, a nawet piekło, imię, które miało być balsamem, obroną i pomocą dla każdego serca. Córko moja, cięcie to było obrazem okrutnego cięcia, które człowiek zrobił sobie na duszy, czyniąc swoją wolę. Mój drogi Syn pozwolił się poddać temu cięciu, aby uleczyć ostre cięcia ludzkiej woli, a swoją krwią uleczyć rany tak wielu grzechów, rany, które zadał stworzeniom jad ludzkiej woli. Każdy akt ludzkiej woli jest więc cięciem, które się czyni, i raną, którą się otwiera. Niebieskie Dzieciątko przygotowało swoim bolesnym cięciem lek na wszystkie ludzkie rany. Córko moja, inna niespodzianka: nowa gwiazda rozbłysła pod sklepieniem niebios. Swoim światłem poszukuje adorujących i kieruje ich, aby rozpoznali Dzieciątko Jezus i oddali Mu cześć. Trzy osoby, jedna oddalona od drugiej, były tym poruszone. Przeniknięte boskim światłem podążyły za gwiazdą, która doprowadziła ich do groty w Betlejem12 , do stóp Dzieciątka Jezus. Ale jaki był zachwyt owych Królów, gdy w Bożym Dzieciątku rozpoznali Króla Nieba i ziemi, Tego, który przyszedł umiłować i zbawić wszystkich! Stało się tak, ponieważ gdy Królowie oddawali Mu cześć zachwyceni tym niebiańskim pięknem, nowo narodzone Dziecię ukazało swoją Boskość, wydobywającą się z Jego małego Człowieczeństwa. A grota zamieniła się w raj, tak iż Królowie mogli dopiero wtedy oderwać się od stóp Bożego Dziecięcia, gdy schował z powrotem światło Boskości w swoje Człowieczeństwo. Ja zaś, pełniąc urząd Matki, długo jeszcze opowiadałam im o zstąpieniu Słowa i wzmacniałam ich w wierze, nadziei i miłości, które były symbolem ich darów przekazanych Jezusowi. Przepełnieni radością, powrócili do swoich krajów, aby być pierwszymi orędownikami Jezusa. Moja droga córko, nie odchodź ode Mnie, podążaj za Mną wszędzie. Minęło czterdzieści dni od narodzenia małego Jezusa Króla i Boży FIAT wezwał Nas do świątyni, abyśmy wypełnili prawo i ofiarowali mojego Syna. Udaliśmy się więc do świątyni. Był to pierwszy raz, gdy wyszłam ze swoim ukochanym Dzieciątkiem. Oznaka cierpienia pojawiła się w moim Sercu, gdyż szłam złożyć Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Następnie weszliśmy do świątyni. Najpierw uczciliśmy Majestat Boży, a potem wezwaliśmy kapłana. Składając Dziecię w jego ręce, ofiarowałam Niebieskie Dzieciątko Ojcu Przedwiecznemu, oddając Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Kapłanem był Symeon13 .Gdy złożyłam Dziecię w jego ręce, on rozpoznał w Nim Boże Słowo i poczuł ogromną radość. Po ofiarowaniu, przyjmując postawę proroka, przepowiedział wszystkie moje boleści. Och, jakże Najwyższy FIAT wybił w moim matczynym Sercu, i to donośnym i dźwięcznym głosem, nieszczęsną tragedię wszystkich boleści mojego małego Synka! Ale najbardziej zraniły Mnie słowa, które wypowiedział do Mnie święty prorok: „To drogie Dziecię będzie zbawieniem i upadkiem dla wielu oraz powodem sprzeczności”. Gdyby Wola Boża Mnie nie podtrzymała, natychmiast bym umarła z czystego bólu. Natomiast dała Mi życie i posłużyła się moim bólem, aby utworzyć we Mnie królestwo boleści w królestwie swojej własnej Woli. Tak więc oprócz prawa Matki, które miałam nad wszystkimi, nabyłam również prawo Matki i Królowej wszystkich boleści. Ach tak, moim cierpieniem nabyłam pieniążek, aby spłacić długi moich dzieci, nawet tych niewdzięcznych dzieci. Córko moja, musisz wiedzieć, że w świetle Woli Bożej wiedziałam już o wszystkich cierpieniach, które miały Mnie dotknąć, nawet o tych, o których nie powiedział Mi święty prorok. Ale gdy w tym uroczystym momencie ofiarowania mojego Syna ponownie o nich usłyszałam, poczułam się tak głęboko zraniona, że moje Serce zaczęło krwawić i otworzyło głębokie rany w mojej duszy. Posłuchaj swojej Mamy. W twoich cierpieniach i w bolesnych spotkaniach, których ci nie brakuje, nigdy się nie załamuj. Wręcz przeciwnie, z heroiczną miłością pozwól Woli Bożej zająć w twoich boleściach Jej królewskie miejsce, tak aby przemieniła je w pieniążki o nieskończonej wartości, którymi będziesz mogła spłacić długi twoich braci14 i wykupić ich z niewoli ludzkiej woli, aby jako wolne dzieci mogli ponownie wkroczyć do królestwa Bożego FIAT.
-------------------
11 Luiza później rozwija treść tego rozdziału (dzień 23: Obrzezanie Jezusa, Adoracja Mędrców i Ofiarowanie Jezusa w świątyni) w trzech różnych rozdziałach napisanych w małym osobnym zeszycie. Znajdują się w dodatku. Należy zauważyć, że Luiza nie bierze pod uwagę rzeczywistego porządku chronologicznego tych wydarzeń – drugie wydarzenie powinno być na końcu, ponieważ po nim następuje wygnanie do Egiptu.
12 „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Istnieją drobne szczegóły, w zupełnie drugorzędnych sprawach, w których Luiza nie jest zbieżna z faktami z Ewangelii. Służą jedynie temu, aby dać do zrozumienia, że nie należy przykładać tej samej wagi do tego, co pisze Luiza, jak do Pisma Świętego oraz że to, co pisze, należy rozpatrywać w świetle Słowa Bożego (nie według słów ludzi, nawet jeśli są to święci ludzie). 13 Szczegół ten nie wynika z tekstu Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,25-35). Ewangelia daje raczej do zrozumienia, że nie był on kapłanem w świątyni. Komentarz jest taki sam jak w poprzednim przypisie. Istota myśli się nie zmienia.
“Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie.” (Łk 2,29+30)
"Moja córko, tu na dole wszystko jest przesłonięte, zarówno w porządku nadprzyrodzonym, jak i naturalnym. Tylko w Niebie rzeczy są odsłonięte, ponieważ w Niebiańskim Domu nie ma żadnych zasłon, ale tam widzi się rzeczy takimi, jakimi są same w sobie. Umysł zatem nie musi się trudzić, aby je pojąć, ponieważ one pokazują się takimi, jakimi są. Jeśli w przybytkach błogosławionych jest jakaś praca do wykonania - jeśli można ją nazwać pracą - to jest to cieszenie i upajanie się tymi rzeczami, które są odkryte; ale tu na dole tak nie jest.
Ponieważ natura ludzka składa się z ducha i ciała, powłoka ciała uniemożliwia duszy oglądanie Moich Prawd. Sakramenty i wszystko inne jest zakryte, a nawet Ja sam, Słowo Ojca, miałem zasłonę Mojego człowieczeństwa.
Wszystkie Moje Słowa i Moją Ewangelię podałem w formie przykładów i przypowieści. Każdy mógł Mnie zrozumieć, kto zbliżył się do Mnie, aby słuchać Mnie z sercem wierzącym, z pokorą i z pragnieniem poznania prawd, które im przekazałem, aby je wcielić w życie. Postępując w ten sposób, zerwali zasłonę, która skrywała Moje Prawdy i odkryli skarb w nich ukryty.
Wiara, pokora i pragnienie poznania Moich prawd były pracą, którą wykonali, przez którą zerwali zasłonę i odkryli Moje Prawdy takimi, jakimi są same w sobie. W ten sposób pozostawali zjednoczeni ze Mną i z dobrem, które zawierały Moje Prawdy.
Inni, którzy nie podjęli się tej pracy, dotarli do zasłony Moich Prawd, ale nie do owocu, który w sobie zawierały: odeszli więc z niczym i nic nie rozumiejąc, odwrócili się ode Mnie i opuścili Mnie.
Takie są również Moje Prawdy, które objawiłem tobie z tak wielką miłością poprzez Moją Bożą Wolę. Aby Moje Prawdy świeciły, jak niezakryte słońca - tak jakimi są naprawdę - ludzie muszą wykonać swoją pracę i przejść drogę, aby do nich dotrzeć - którą jest wiara. Muszą oni pragnąć Moich Prawd, chcieć je poznać, modlić się i uniżać swój umysł, aby mogli przyjmować skarb i życie Moich Prawd.
Dzięki temu rozerwą powłokę i odnajdą Moje Prawdy - bardziej świetliste niż słońce.
W przeciwnym razie pozostaną ślepi, a ja powtarzam im słowa Ewangelii: "Macie oczy, a nie widzicie, uszy, a nie słyszycie, język, a jesteście niemi".
Widzisz, nawet w naturalnym porządku, rzeczy są pod osłoną. Owoce mają osłonę w postaci łupin, ale kto ma szczęście ich skosztować? Ten, kto zadaje sobie trud, by podejść do drzewa, zerwać owoc i usunąć łupinę, która go skrywa: ten smakuje upragniony owoc i karmi się nim. Ten go uwielbia i robi sobie pożywienie z upragnionych owoców.
Pola są pokryte zbożami. Kto zbiera dobro, które jest ukryte pod plewami źdźbła zbóż? Ten, który rozłupuje te źdźbła, może zebrać ziarna, aby z nich uczynić chleb na swój codzienny pokarm. Jednym słowem, wszystkie rzeczy tutaj na dole są przykryte zasłoną, aby człowiek mógł włożyć trud pracy, woli i miłości do posiadania i smakowania tych rzeczy.
Otóż, Moje Prawdy znacznie przewyższają rzeczy naturalne i ukazują się duszy jako szlachetne zawoalowane królowe, które mają zamiar ofiarować się duszy. Pragną one jednak [współpracy] duszy i chcą, aby wola duszy zbliżyła się do nich, aby je rozpoznać, posiąść i pokochać - jest to warunek konieczny do zerwania zasłony, która je okrywa. Gdy tylko zasłona zostanie rozdarta, prawdy torują sobie drogę swoim światłem i oddają się w posiadanie tym, którzy ich szukali.
To jest powód, dla którego niektórzy czytają Prawdy o Mojej Boskiej Woli i nie wydają się rozumieć tego, co czytają, ale są raczej zdezorientowani: ponieważ brakuje im szczerej woli, by chcieć je poznać. Można powiedzieć, że brakuje im [wcześniejszejszej, koniecznej] pracy, aby je poznać; a bez jej wydajności nie można ani niczego zdobyć, ani zasłużyć na tak wielkie dobro. Tak więc ze sprawiedliwości odmawiam im tego, co daję obficie pokornym i tym, którzy tęsknią za wielkim dobrem światła Moich Prawd.
Moja córko, jak wiele Moich Prawd jest tłumionych przez tych, którzy nie chętni są aby je poznać i (chcieć)wykonać swoją małą pracę, aby Je posiąść! Czuję, że gdyby mogli, sami chcieliby Mnie stłamsić.
W Moim smutku jestem zmuszony powtórzyć to, co powiedziałem w Ewangelii i naprawdę to wypełniam: Zabieram temu, kto nie posiada nic lub tylko trochę Moich dóbr i pozostawiam te dusze w ich opustoszałej nędzy; ponieważ nie chcą i nie kochają Moich skarbów, posiadałyby je, nie doceniając ich i nie przynosząc owoców.
W zamian dam jeszcze obficiej tym, którzy je posiadają, ponieważ zachowają Moje Dobra jako cenne skarby, które przyniosą im coraz więcej owoców ".
(Księga Nieba Tom 28; 2 Sierpnia 1930); Z tłumaczeń DI. Haslinger
“A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.
(Łk 2,35)
Wiele cierpiałam z powodu nieobecności mojego najdroższego Jezusa; wtedy On przyszedł tego ranka, po tym, jak się natrudziłam, w dniu wspomnienia Boleści Najświętszej Matki Bożej i rzekł do mnie:
"Córko Moja, czego chcesz, skoro tak bardzo Mnie pragniesz?".
Odpowiedziałam: "Panie, tego, co masz dla siebie, tego i ja pragnę dla siebie".
Powiedział: "Córko Moja, dla Siebie samego mam ciernie, gwoździe i krzyż".
Odpowiedziałam: "Bardzo dobrze, ja też tego pragnę". Wręczył mi więc swoją koronę cierniową i podzielił się ze mną cierpieniami krzyża. Potem dodał:
"Każdy może mieć udział w zasługach i dobrach przyniesionych przez CIERPIENIA Mojej Matki, kto oddaje się w ręce Opatrzności i ofiaruje siebie....
...znosi wszelkie cierpienia, nędzę, choroby, złorzeczenia i wszystko, co Pan będzie dla niego rozporządzał, uczestniczy w - I(pierwszym) CIERPIENIU proroctwa Symeona.
Ten, kto jest już pośród cierpień, jest oddany, przylgnął do Mnie mocniej i nie obraża Mnie, ratuje Mnie niejako z rąk Heroda, zachowuje Mnie bezpiecznym i zdrowym w Egipcie swego serca, i w ten sposób uczestniczy w- II CIERPIENIU
Kto czuje się przygnębiony na duchu, oschły i pozbawiony Mojej Obecności, a mimo to pozostaje stanowczy i wierny swoim zwyczajnym praktykom, szukając nawet sposobności, by Mnie jeszcze bardziej kochać i szukać bez znużenia, ten uczestniczy w zasługach i dobrach, które nabyła Moja Matka, gdy Mnie utraciła - III CIERPIENIE.
Ktokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji się znajdzie, zwłaszcza gdy widzi Mnie ciężko znieważanego, pogardzanego, deptanego, stara się Mi zadośćuczynić, lituje się nade Mną i modli się właśnie za tych, którzy Mnie znieważają - tam zdaję się spotykać w tej duszy moją własną Matkę, która gdyby to było dla Niej możliwe, wyrwałaby Mnie z ręki moich wrogów. Dusza ta uczestniczy więc w IV CIERPIENIU.
Kto przybija swoje zmysły do krzyża z miłości do mojego ukrzyżowania i próbuje naśladować w sobie cnoty mojego ukrzyżowania, uczestniczy w piątym - V CIERPIENIU.
Kto w imieniu całej ludzkości trwa w nieustannym duchu adoracji, całując Moje rany, czyniąc zadośćuczynienie, dziękując itd. trzyma Mnie w ramionach, jak to czyniła Moja Matka, gdy zdejmowano Mnie z krzyża, i uczestniczy w Jej - VI CIERPIENIU.
Kto trwa w Łasce Mojej i dostosowuje się do Niej, a nikomu oprócz Mnie nie daje schronienia w swoim sercu, ten ma Mnie pogrzebanego niejako w środku swojego serca i uczestniczy w- VII CIERPIENIU."
(Tom - tom 6; 17 września 1905), z tłum. DI Haslinger
…………………..
... Potem pomyślałam sobie: "To prawda, że moja Królowa i Matka złożyła największą ofiarę, jakiej nikt inny nie złożył, a mianowicie, że rzeczywiście nie chciała znać swojej Woli, ale tylko Wolę Boga.
I tym samym objęła wszelki ból i cierpienie, aż do heroizmu ofiary z ofiarowania własnego Syna, aby wypełnić Najwyższą Wolę. Ale gdy raz złożyła tę ofiarę, wszystko, co potem wycierpiała, było skutkiem Jej pierwszego Aktu, ani nie zmagała się tak jak my w różnych sytuacjach, w nieprzewidzianych spotkaniach i niespodziewanych stratach.
Dla nas jest to zawsze walka aż do momentu, że nasze własne serce krwawi z obawy przed poddaniem się naszej ludzkiej woli, która zawsze jest w stanie wojennym. Jakże trzeba być uważnym, aby Najwyższa Wola mogła zawsze zachować swoje miejsce honorowe i pierwszeństwo nad wszystkimi, a często walka jest cięższa niż samo cierpienie!"
Ale kiedy to rozważałam, mój umiłowany Jezus poruszył się we mnie i powiedział mi: "Moja córko, mylisz się: ta największa ofiara mojej Matki nie była jedną, ale tak ciężką i liczną, jak Moje i Jej istnienie było poddane bólowi, cierpieniom, okolicznościom i spotkaniom.
Cierpienia w niej były zawsze podwojone, bo Moje cierpienia były większe niż Jej cierpienia. A poza tym Moja mądrość nie zmieniła prowadzenia w Mojej Matce: w każdym cierpieniu, które miało Ją dotknąć, zawsze pytałem Ją, czy chce je przyjąć, aby móc usłyszeć, jak powtarza to Fiat, w każdym cierpieniu, we wszystkich okolicznościach, a także w każdym uderzeniu Jej serca. To Fiat brzmiało dla Mnie tak słodko, uroczo i harmonijnie, że chciałam je słyszeć powtarzane w każdej chwili jej życia, dlatego zawsze pytałam ją: "Mamo, czy chcesz to uczynić? Czy chcesz cierpieć tę mękę?".
Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła. Ona ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo przecierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało walki, przez które przechodzą ludzie. Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła.
Ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo cierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało ono walkę, jaką przechodzą ludzie. Bo skoro brakowało w Niej zarodka winy, to brakowało też zarodka zmagań(walki) i Moja wola musiała obmyślić inną inwencję, by spowodować, że w cierpieniu nie była mniejsza od innych stworzeń.
Bo skoro słusznie miała zyskać miano Królowej Boleści, musiała przewyższyć w cierpieniu wszystkie stworzenia razem wzięte. Jakże często sama tego nie doświadczałaś: podczas gdy nie odczuwałaś walki, Moja Wola sprawiła, że poznałaś cierpienia, którym cię poddała i skamieniałaś z powodu gwałtowności bólu.
Podczas gdy trwałaś unicestwiona w cierpieniu, byłaś małym barankiem w Moich ramionach, gotowym do przyjęcia innych cierpień, które Moja Wola chciała na ciebie nałożyć. Ach, czyż nie cierpiałaś bardziej niż w samej walce?
Walka jest znakiem zaciekłych namiętności, natomiast Moja Wola - gdy przynosi ból - daje nieustraszoność, a znając intensywność cierpienia, przyznaje temu bólowi taką zasługę, jaką może dać tylko Wola Boska.
Tak więc, jak czynię z tobą, że we wszystkim, czego od ciebie chcę, najpierw pytam cię, czy chcesz i przyjmujesz, tak uczyniłem z Matką Moją, aby ofiara była zawsze nowa.
Przez to także powinienem mieć możliwość konwersacji ze stworzeniem, obcowania z nim, a Wola Moja powinna mieć swoje Boskie pole działania w woli ludzkiej"...
(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 28 kwietnia 1926 r.)
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. (Łk 2,40)
Córko moja, przenieś swój wzrok z Miłości pochłaniającej na moją Miłość działającą. Każda poczęta dusza przyniosła Mi brzemię swoich grzechów, swoich słabości i namiętności, a moja Miłość rozkazała Mi przyjąć to brzemię każdej z nich. Począłem nie tylko dusze, ale i cierpienia każdej z nich, jak również wynagrodzenie, które każda z nich powinna była oddać mojemu Niebiańskiemu Ojcu. Moja Męka została więc poczęta razem ze Mną. Przypatrz Mi się uważnie w łonie Mojej Niebieskiej Mamy. Och, jakże Moje maleńkie Człowieczeństwo jest umęczone! Przypatrz się dobrze, jak Moja mała główka otoczona jest koroną z cierni, które wciskają się mocno w moje skronie i wywołują potoki łez płynących z moich oczu. Nie mogę się nawet poruszyć, żeby je otrzeć. Och, okaż Mi współczucie! Otrzyj łzy z moich oczu, wywołane nieustannym płaczem, ty, która masz swobodne ramiona, by móc to zrobić! Te ciernie to korona tak wielu złych myśli, jakie zalewają ludzkie umysły. Och, jak one Mnie kłują, o wiele silniej niż ciernie, które wyrastają z ziemi! Ale przypatrz się znowu na to długie krzyżowanie przez dziewięć miesięcy! Nie mogłem poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą. Przebywałem tutaj ciągle bez ruchu. Nie było miejsca, żebym mógł się choć trochę poruszyć. Jakie długie i ciężkie ukrzyżowanie. W dodatku wszystkie złe czyny przyjmowały kształt gwoździ i wielokrotnie przebijały moje ręce i stopy. I tak opowiadał mi dalej, boleść za boleścią, o wszystkich mękach swojego małego Człowieczeństwa, tak iż gdybym chciała o tym wszystkim opowiedzieć, trwałoby to zbyt długo. Zaczęłam więc płakać i usłyszałam w swoim wnętrzu: Córko moja, chciałbym cię objąć, ale nie mogę. Nie ma miejsca, nie mogę się poruszyć, nie jestem w stanie tego zrobić. Chciałbym przyjść do ciebie, ale nie mogę chodzić. Na razie ty Mnie obejmij i przyjdź do Mnie, a potem, gdy wyjdę z matczynego łona, Ja przyjdę do ciebie. A gdy w wyobraźni obejmowałam Go i mocno przyciskałam do serca, głos wewnętrzny powiedział mi: Dosyć na teraz, moja córko, przejdź do rozważania piątej eksplozji mojej Miłości.
(4 Dzień Nowenny na Boże Narodzenie.)
„Standen bei dem Kreuz Jesu seine Mutter und die Schwester seiner Mutter, Maria, die Frau des Klopas, und Maria von Magdala“ (Joh 19,25)
Ich hatte wegen der Beraubung meines liebsten Jesus viel gelitten; da kam Er an diesem Morgen, am Tag der Leiden der heiligen Gottesmutter, nachdem ich mich darum bemüht hatte und sagte zu mir: „Meine Tochter, was möchtest du, da du so sehr nach Mir verlangst?“
Ich erwiderte: „Herr, das, was Du für Dich selber hast, das ersehne ich auch für mich.“
Er sprach: „Meine Tochter, für Mich selbst habe Ich Dornen, Nägel und das Kreuz.“
Ich antwortete: „Nun gut, das möchte ich auch.“ So reichte Er mir seine Dornenkrone und teilte mir die Leiden des Kreuzes mit.
Dann fügte Er hinzu: „Jeder kann an den Verdiensten und Gütern teilnehmen, die von den Leiden meiner Mutter hervorgebracht wurden.
Wer sich im Vorhinein in die Hände der Vorsehung gibt und sich selbst darbietet, alle Arten von Leiden zu erdulden, Armseligkeit, Krankheiten, Verleumdungen und alles, was der Herr über ihn verfügen wird, nimmt am ersten Schmerz der Prophezeiung des Simeon teil.
Wer sich bereits inmitten von Leiden befindet, ergeben ist, sich noch stärker an Mich hängt und Mich nicht beleidigt, der rettet Mich gleichsam aus den Händen des Herodes, bewahrt Mich sicher und wohlbehalten im Ägypten seines Herzens, und nimmt somit am zweiten Schmerz teil.
Wer sich im Geist niedergeschlagen, trocken und meiner Gegenwart beraubt fühlt und dennoch fest und seinen gewohnten Übungen treu bleibt, ja sogar die Gelegenheit sucht, Mich noch mehr zu lieben und zu suchen, ohne müde zu werden, der nimmt an den Verdiensten und Gütern teil, die meine Mutter erwarb, als sie Mich verlor.
Wer in jeder Lage, in der er sich befindet, besonders wenn er Mich schwer beleidigt, verachtet, mit Füßen getreten sieht, und versucht, Mir Wiedergutmachung zu leisten, Mitleid mit Mir zu haben und gerade für jene zu beten, die Mich beleidigen – da scheine Ich in dieser Seele meiner eigenen Mutter zu begegnen, die Mich aus der Hand meiner Feinde befreit hätte, wenn es Ihr möglich gewesen wäre. Diese Seele nimmt daher am vierten Schmerz teil.
Wer seine Sinne aus Liebe zu meiner Kreuzigung ans Kreuz schlägt und versucht, die Tugenden meiner Kreuzigung in sich selbst nachzuahmen, hat am fünften Schmerz teil.
Wer in einer ständigen Gesinnung der Anbetung ist, meine Wunden zu küssen, Wiedergutmachung zu leisten, Dank zu sagen, usw., und zwar im Namen der ganzen Menschheit, der hält Mich gleichsam in seinen Armen, wie es meine Mutter tat, als Ich vom Kreuz abgenommen wurde, und nimmt an ihrem sechsten Schmerz teil.
Wer in meiner Gnade bleibt und ihr entspricht und niemandem außer Mir einen Zufluchtsort in seinem Herzen gewährt, der begräbt Mich gleichsam im Mittelpunkt seines Herzens und hat Anteil am siebenten Schmerz.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 17. September 1905)
…………………
… Danach dachte ich mir: „Es ist wahr, dass meine Königin und Mutter das größte Opfer gebracht hat, das kein anderer gebracht hat, indem Sie nämlich ihren Willen in der Tat nicht kennen wollte, sondern nur denjenigen Gottes.
Und damit umfing Sie alle Schmerzen und Leiden, bis zum Heroismus des Opfers, den eigenen Sohn zu opfern, um den Höchsten Willen zu erfüllen. Aber als Sie dieses Opfer einmal gebracht hat, dann war alles, was Sie nachher litt, die Wirkung ihres ersten Aktes, und Sie hatte auch nicht wie wir in den verschiedenen Situationen, bei unvorhergesehenen Begegnungen und unerwarteten Verlusten zu kämpfen.
Für uns heißt es immer kämpfen, bis das eigene Herz blutet, aus Furcht, dass wir unserem menschlichen Willen, der stets Krieg führt, nachgeben. Wie aufmerksam muss man sein, dass der höchste Wille immer seinen Ehrenplatz und die Oberherrschaft über alles behalte, und oft wird das Ringen härter als das Leiden selbst!“
Aber als ich dies erwog, regte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und sprach zu mir: „Meine Tochter, du irrst dich: dieses größte Opfer meiner Mutter war nicht ein einziges, sondern es waren so schwere und viele, als meine und ihre Existenz Schmerzen, Leiden, Umständen und Begegnungen ausgesetzt waren.
Die Leiden in Ihr wurden immer verdoppelt, weil meine Leiden mehr als ihre Leiden waren. Und außerdem hat meine Weisheit die Führung bei meiner Mutter nicht geändert: bei jedem Leid, das Sie treffen sollte, fragte Ich Sie immer, ob Sie es annehmen wollte, damit Ich von Ihr jenes Fiat wiederholen hörte, in jedem Leid, in allen Umständen und auch in jedem ihrer Herzschläge.
Jenes Fiat klang für Mich so süß, lieblich und harmonisch, dass Ich es in jedem Augenblick ihres Lebens wiederholen hören wollte und Ich Sie daher stets fragte: „Mama, willst du dies tun? Willst du diese Pein leiden?“ Mein Fiat brachte Ihr die Meere der Schätze, die Es enthält und ließ Sie die Heftigkeit des Leidens, das Sie akzeptierte, begreifen.
Indem Sie in göttlichem Licht erfasste, was Sie nach und nach leiden sollte, bereitete Ihr dies ein solches Martyrium, dass es das Ringen, das die Menschen durchmachen, unendlich übertraf. Denn da in Ihr der Keim der Schuld fehlte, fehlte der Keim des Ringens, und mein Wille musste eine andere Erfindung ausdenken, um zu bewirken, dass Sie im Leiden nicht geringer als die anderen Geschöpfe war.
Da Sie nämlich zu Recht den Anspruch der Königin der Schmerzen erringen sollte, musste Sie alle Geschöpfe zusammen im Leiden übertreffen. Wie oft hast nicht du selbst es erfahren: während du keinen Kampf gespürt hast, ließ dich mein Wille die Leiden begreifen, denen Er dich unterwarf, und du warst versteinert von der Gewalt des Schmerzes.
Während du im Leid vernichtet bliebst, warst du das kleine Lämmchen in meinen Armen, bereit, andere Leiden anzunehmen, die mein Wille dir auferlegen wollte. Ach, hast du nicht mehr gelitten als im Kampf selbst?
Das Ringen ist Zeichen heftiger Leidenschaften, während mein Wille – wenn Er den Schmerz bringt – die Unerschrockenheit verleiht, und mit der Kenntnis der Intensität des Leidens schenkt Er diesem Schmerz ein solches Verdienst, das nur ein Göttlicher Wille geben kann.
Wie Ich also bei dir tue, dass Ich bei allem, was Ich von dir will, dich zuerst frage, ob du willst und akzeptierst, so tat Ich bei meiner Mutter, damit das Opfer immer neu sei.
Dadurch sollte Ich auch Gelegenheit haben, Mich mit dem Geschöpf zu unterhalten, mit ihm Umgang zu haben und mein Wille sollte sein göttliches Wirkungsfeld im menschlichen Willen haben.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 28. April 1926)