X NIEDZIELA Okresu Zwykłego (Mk 3,20-35)

20 Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. 21 Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».

Oszczerstwa uczonych w Piśmie22 

Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy».

23 Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może szatan wyrzucać szatana? 24 Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. 25 I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. 26 Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. 27 Nie nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. 28 Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. 29 Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». 30 Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego».

Prawdziwi krewni Jezusa

31 Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. 32 Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». 33 Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» 34 I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. 35 Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką».

“Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów» (Mk 3,21)


Pomyślałam o Jezusie niosącym krzyż na Kalwarię, a zwłaszcza o tym, jak spotkał kobiety, jak zapomniał o swoim bólu i zajął się pocieszaniem, słuchaniem i jednocześnie nauczaniem tych biednych kobiet.

Jak wszystko było wielką miłością w Jezusie! On sam potrzebowałby pocieszenia, a zamiast tego to On pocieszał i to w jakim stanie! Był pokryty ranami, Jego głowa przebita ogromnie kłującymi cierniami, dysząc i prawie umierajäc pod krzyżem - a jednak pocieszał innych; co za przykład, co za wstyd dla nas, gdzie wystarczy mały krzyż, abyśmy zapomnieli o naszym obowiązku pocieszania innych!

Przypomniałam sobie więc, jak wiele razy, kiedy byłam obciążona cierpieniami lub brakami(obecności) Jezusa, które mnie przeszywały i rozdzierały całe moje wnętrze, a będąc otoczona ludźmi, Jezus pobudzał mnie do naśladowania Go w tym kroku Jego Męki. I chociaż byłam zasmucona do szpiku kości, zmuszałam się, żeby nie myśleć o sobie a pocieszyć, czy pouczyć innych.

A teraz, kiedy jestem wolna  z powodu i dzięki posłuszeństwu i nie muszę już zajmować się (innymi)osobami, dziękowałam Jezusowi, że nie jestem już w takiej sytuacji; wydaje mi się, że mogę swobodniej oddychać, aby móc zajmować się tylko sobą.

Wtedy Jezus poruszył się we mnie i rzekł do mnie:

"Córko Moja, a jednak była to dla Mnie ulga i poczułem się jakby orzeźwiony, zwłaszcza w tych, którzy przyszli by naprawdę czynić dobro.

W tych czasach naprawdę brakuje tych, którzy zasiewają w duszach prawdziwego ducha wewnętrznego, bo skoro sami go nie posiadają, nie mogą go zaszczepić innym;

uczą więc dusze wrażliwości, skrupulatności i beztroski, bez prawdziwej podstawy oderwania się od wszystkiego i od wszystkich - a to rodzi bezowocne cnoty, które kwitną, a potem więdną.

I niektórzy uważają, że pomagają oni duszom w postępie, gdy stają się one dość skrupulatne i sumienne, lecz zamiast postępu są to prawdziwe przeszkody, które niszczą dusze, a Moja Miłość pozostaje w nich niespełniona.

Teraz, gdy dałem ci wiele oświecenia o drogach wewnętrznych i sprawiłem, że zrozumiałaś prawdę o prawdziwych cnotach i prawdziwej miłości, poprzez twoje usta mogłem, ponieważ jesteś w prawdzie, sprawić, by inni zrozumieli prawdę o prawdziwej ścieżce cnoty i cieszyłem się z tego."

A ja: "Ale Mój Najświętszy Jezu, po ofierze, którą złożyłam, ci poszli i plotkowali, i tak posłuszeństwo słusznie zabroniło ludziom przychodzić do Mnie."

A Jezus: "Na tym polega błąd - że zwraca się uwagę na plotki, a nie na dobro, które powinno się czynić. Plotkowali też o Mnie - gdybym na to zwracał uwagę, nie dokonałbym odkupienia człowieka.

Trzeba więc zwracać uwagę na to, co się ma do zrobienia, a nie na to, o czym ludzie mówią, a plotka jest przypisywana tym, którzy plotkują."

(z "Księgi Nieba"; tom 9; 2 września 1910)


"Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką". (Mk 3,35)


Nadal pozostawałam w moim zwyczajowym stanie, myśląc sobie: "Czuję się jak

najgorsza ze wszystkich, a jednak mój słodki Jezus mówi mi, że Jego plany wobec mnie są wielkie, a praca, którą we mnie wykonuje, jest tak ważna, że nie chce jej powierzyć nawet aniołom, ale sam chce być jej obrońcą, wykonawcą i widzem. Ale, co wielkiego ja robię? Nic; moje życie zewnętrzne jest tak zwyczajne, że robię mniej rzeczy niż inni".

Ale gdy tak rozmyślałam, mój zawsze serdeczny Jezus, przerywając moje rozmyślania, rzekł do mnie:

"Moja córko, widać, że bez twojego Jezusa możesz nic mądrego pomyśleć ani powiedzieć. Moja droga Matka również nie uczyniła nic nadzwyczajnego w swoim zewnętrznym życiu; wręcz przeciwnie, w tym co widoczne uczyniła mniej niż inni. Zniżała się do najzwyklejszych czynności życiowych: przęsła, szyła, zamiatała, rozpalała ogień, kto by pomyślał, że jest matką Boga? Jej zewnętrzne czyny wcale na to nie wskazywały.

A kiedy nosiła Mnie w swoim łonie, zamykając w sobie Słowo Przedwieczne, każdy Jej ruch, każde ludzkie działanie przywoływało uwielbienie ze strony całego stworzenia. Z Niej emanowało życie i ochrona wszystkich stworzeń: słońce unosiło się nad Nią, oczekując zachowania swego światła i ciepła, ziemia - rozwoju życia roślinnego, wszystko krążyło wokół Niej. Niebo i ziemia czekały na Jej zawołanie, a jednak, kto widział cokolwiek? Nikt. Cała Jej wielkość, moc i świętość, niezmierzone morza dobra, które z Niej emanowały, były w Niej.

Każde uderzenie serca, oddech, myśl i słowo wlewały się do jej Stwórcy. Między nią a Bogiem płynęły nieprzerwane prądy(nurty), które Ona przyjmowała i przekazywała dalej, nie wyszło z niej nic, co nie raniło Jej Stwórcy i czym Ona nie została raniona przez Niego. Te prądy sprawiły, że wzrastała, podnosiła się, przewyższała wszystko; ale nikt nic nie widział, tylko Ja, jej Bóg i Syn, byłem świadomy wszystkiego.

Tak wiele prądów płynęło między Mną, a Moją Matką, że bicie Jej Serca płynęło w Moim, a Mojego w Jej, tak że Ona żyła z Mojego wiecznego bicia Serca, a Ja z Jej matczynego bicia Serca. W ten sposób nasze życia splatały się i to właśnie wyróżniało Ją w Moich oczach jako Moją Matkę.

Działania zewnętrzne nie zadowalają Mnie, ani nie sprawiają Mi przyjemności, jeśli nie pochodzą z wnętrza, którego życie jest przeze Mnie kształtowane.

Dlaczego więc dziwisz się, że twoje zewnętrzne życie jest całkiem zwyczajne?

Największe dzieła Moje przykrywam rzeczami najzwyklejszymi, aby nikt nie mógł na nie wskazać i abym miał większą swobodę działania. A kiedy już wszystko wykonam, przygotowuję niespodzianki i pokazuję je wszystkim, i nimi wszystkich zadziwiam. Jest jednak pewne, że dzieło, którego dokonuję w tobie, jest wielkie.  Wydaje ci się to banalne, że sprawiam, iż wszystkie twoje akty płyną w nurcie Mojej Woli, a nurt Mojej Woli płynie w twoich aktach? I że podczas gdy te prądy płyną, tworzą one jeden Akt ze wszystkimi aktami stworzeń i sprawiają, że BOŻA WOLA przebiega nad nimi wszystkimi, włączając się do każdego z ich aktów i zastępując je wszystkie Boskim Aktem, boską miłością, zadośćuczynieniem, boskim i wiecznym uwielbieniem?

I że prąd ludzkiej woli jest w stałym związku z Wolą Bożą, i że jedna wlewa się w drugą? Córko Moja, radzę ci, abyś była uważna i wiernie postępowała wraz ze Mną" ....

(Do użytku prywatnego - tom 14; 16 marca 1922 r.)

…………………….

Moje oddanie się Bożemu Fiat trwa. Mój czuły Jezus pojawił się albo w moim sercu, albo w łonie Niebiańskiej Mamy jako bardzo małe niemowlę, bardzo maleńkie, urzekająco piękne i pełne miłości. Jego twarz jest mokra od łez: płacze, ponieważ chce być kochany i mówi do mnie, szlochając:

"Ach, ach, dlaczego Ja nie jestem kochany? Chcę odnowić w duszach całą Miłość, jaką miałem we Wcieleniu Moim, ale nie znajduję nikogo, komu mógłbym ją dać.

Kiedy stałem się Człowiekiem, miałem Moją Królewską Matkę, która ofiarowała Mi przestrzeń, gdzie mogłem wylać Moją Miłość i otrzymać w Jej matczynym Sercu całą miłość, której odmówiły Mi stworzenia.

Ach, Ona była skarbnicą Mojej odrzuconej Miłości, słodkim towarzystwem dla Moich Cierpień, a Jej gorąca Miłość osuszała Moje łzy!

Największe dzieła nie mogą być dokonane w pojedynkę, ale przynajmniej dwóch lub trzech jest potrzebnych, jako depozytariusze i zabezpieczenie dla tego dzieła. Dzieła nie mogą przetrwać bez pożywienia, w przeciwnym razie groziłaby im śmierć zaraz po urodzeniu.

Jest to prawdą, że przy Stworzeniu byliśmy Trzy Osoby Boskie, a potem stworzyliśmy człowieka, jako kustosza Naszego Dzieła.

Nie zadowalając się tym - bo same działa nie przynoszą szczęśliwości - daliśmy mu towarzystwo kobiety.

Przy Wcieleniu Trzy Osoby Boskie pracowały razem i w Moim towarzystwie, rzeczywiście były nierozłączne ode Mnie - przy czym dołączyła do Nas Królowa Nieba.

Była Ona, bożą depozytariuszką wszystkich skarbów Wcielenia. Widzisz więc, jak bardzo potrzebne Mi do realizacji Moich Dzieł jest towarzystwo stworzenia, które oddaje się do Mojej dyspozycji, aby otrzymać wielkie dobro, które chcę mu dać.

Więc czy chcesz być moją drugą mamą? Czy chcesz otrzymać wielkie dobro odnowienia Mojego Wcielenia, jako uposażenie Królestwa Mojego Boskiego Fiat?

W ten sposób będę miał dwie Matki: pierwsza sprawiła, że ustanowiłem Królestwo Odkupienia; druga sprawi, że ustanowię Królestwo Mojej Bożej Woli."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 27; 22 grudnia 1929)

………………….

... "Ukazał mi się miły Jezus jako małe dziecko, które owinęło się wokół mojej szyi i powiedział do mnie:

"Moja mama, moja mama! Kto wypełnia Moją Bożą Wolę, staje się matką. Mój Boski FIAT czyni tę duszę piękną dla Mnie, przekształca ją i czyni ją płodną, aby Moja Wola nadała jej wszystkie cechy, aby była prawdziwą matką. Tworzę tę Matkę dla Siebie w odblasku Słońca Mojej Boskiej Woli i chlubię się, i mam w Niej tak wielką upodobanie, że nazywam Ją tak: "Moja Mama, Moja Mama". Nie tylko powołuje ją jako Moja Matke, ale powołuję wiele innych małych dzieci i daję im Moją Matkę, jako ich Matkę."

Na te słowa mały Jezus sprawił, że zobaczyłam wokół siebie wielu małych chłopców i dziewczynek i powiedział do nich: "To jest moja mama i wasza mama".

Te małe dzieci obchodziły święto i wszystkie przywarły do mnie jednocześnie razem z Jezusem, a Jezus dodał: "Te małe dzieci, które widzisz, nie są niczym innym jak pierwszym stadkiem synów i córek Mojej Boskiej Woli. W Niej wszystkie one będą małe, ponieważ moja Boska Wola posiada cechę zachowania ich tak świeżych i pięknych, jak wyszły z rąk naszego Stwórcy. A skoro Ona(BW) powołała twoją małość do życia w Niej, to właśnie ty pierwsza będziesz małą mateczką tych małych dzieci."

Tom 25, 14 listopada 1928

………………….

"... Musisz wiedzieć, że Moja Wola ma moc przekształcania całego dobra, które dusza czyni w Mojej Boskiej Woli, w jej naturę; a prawdziwe dobro w naturze nigdy nie zostaje utracone, ani nie jest trudno powtarzać je tak często, jak tylko się tego chce.

Czy trudno ci oddychać lub sprawić, by twoje serce biło? Nie, ponieważ tak jest w naturze. Wręcz przeciwnie, jeśli nie chcesz tego robić, musisz podjąć wysiłek, ale wysiłek, który, jeśli ci się uda, może kosztować cię życie.

Największym cudem Mojej Woli jest to, że przemienia modlitwę, miłość, świętość, swoją wiedzę w naturę duszy.

Kiedy widzę, że dusza tak poddała się mocy Mojej Woli, że Moja Wola była w stanie przekształcić boskie dobra w naturę, wtedy Moje słowa rozbrzmiewają w duszy Moją twórczą mocą i dają jej macierzyństwo, jako jej naturę.

Jak mógłbym nie powtarzać: "Moje dwie Mamy"? Kiedy mówię, wtedy to co mówię, staje się rzeczywistością. Czyż nie jest prawdą, że Moja Matka jest Moją Matką w porządku natury, jak również w porządku Boskim, na mocy Woli Bożej, którą posiadała?

Gdyby nie posiadała Mojej Woli, nie mogłaby być dla Mnie Matką ani w porządku ludzkim, ani w porządku Boskim.

O, jak wiele Moja Wola jest w stanie uczynić w duszy, która pozwala się Jej zdominować! Jest w stanie sprawić, że boski porządek zstąpi do porządku ludzkiego i przekształci boski porządek w [jej własną] naturę i uczyni cuda [z dusz], które zadziwią niebo i ziemię.

Dlatego pozwól się zawładnąć Mojej Woli, a Ja pozwolę rozbrzmiewać w tobie mojemu słodkiemu słowu: 'Moja droga Mamo, która trzymasz Mój Fiat gotowym dla Mnie na ziemi'." (z "Księgi Nieba"; Tom 29; 2 lipca 1931 r.)

………………….

... "Moja córko, Moja Wola, Moja Wola! Ona jest wszystkim, czyni wszystko, daje wszystko. Kto może kiedykolwiek powiedzieć, że nie otrzymał wszystkiego od NIEJ? Wiedz, że dusza posiada tyle świętości, na ile jest w porządku(w ładzie) i w relacji z Moją Wolą. Im bardziej jest ona zjednoczona z Moją Wolą, tym bardziej wznosi się do jedności z Bogiem. Jej wartość i zasługi są mierzone na podstawie powiązań, jakie miała z Moją Wolą.Tak więc cały fundament, podstawa, substancja, pochodzenie dóbr w duszy zależy od tego, ile aktów Mojej Woli dokonała, jak wiele o Niej wie. Jeśli więc dusza pozwoliła, aby Moja Wola weszła we wszystkie jej akty, może powiedzieć: "Wszystko jest święte, wszystko jest we mnie czyste i boskie", a My możemy dać jej wszystko, nawet Nasze Życie, które oddajemy w jej moc.

Jeśli jednak nie uczyniła nic z Mojej Woli i nic nie wie, nie mamy jej nic do dania, bo na nic nie zasługuje, brak jej nasienia, które rodzi dobro, które do Nas należy. Dlatego nie ma ona żadnego prawa do nagrody od swego Ojca w niebie, jeśli nie pracowała na Naszym polu, a My musimy jej powiedzieć: "Nie znam cię". Jeżeli więc dusza nie wypełniła w całości, albo przynajmniej w części, czegokolwiek z Mojej woli, Niebo jest dla niej zamknięte i nie ma ona żadnego prawa do Niebiańskiego Domu.

Dlatego tak bardzo nalegamy, aby Nasza Wola zawsze była pełniona i aby była znana, ponieważ pragniemy zaludnić Niebo naszymi ukochanymi dziećmi. A ponieważ wszystko wyszło od Nas, pragniemy, aby wszystko powróciło na Nasze Boskie Łono."...

(Tom 33, 6 czerwiec 1935)


UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO SERCA DZIEWICY MARYI (Łk 2,41-51)

Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice.(Łk 2,43)

Ukochana córko, twoje towarzystwo i twoja pilność, którą wykazujesz, słuchając moich niebiańskich lekcji, by Mnie naśladować, są najczystszą radością, jaką możesz przynieść mojemu matczynemu Sercu. Cieszę się, ponieważ mogę się z tobą podzielić ogromnym bogactwem mojego Dziedzictwa. Patrz raz na Jezusa, a raz na Mnie i słuchaj Mnie uważnie. Opowiem ci o pewnym wydarzeniu z mojego życia, które choć zakończyło się pomyślnie, to jednak było dla Mnie bardzo bolesne. Wyobraź sobie, że gdyby Wola Boża nieustannie nie dawała Mi nowych łyków siły i łaski, umarłabym z czystego bólu. Życie nasze w cichym domku w Nazarecie toczyło się dalej, a mój drogi Syn wzrastał w łasce i mądrości. Przyciągał uwagę swoim słodkim i miłym głosem, swoim łagodnym i ujmującym spojrzeniem oraz przyjemnym sposobem bycia… Tak, mój Syn był naprawdę piękny! Był nadzwyczaj piękny! W krótkim czasie po tym, jak ukończył dwanaście lat, zgodnie ze zwyczajem udaliśmy się do Jerozolimy, aby świętować Paschę. Wyruszyliśmy w drogę On, Święty Józef i Ja. Gdy oddani i w skupieniu odbywaliśmy drogę, bardzo często mój Jezus przerywał milczenie i opowiadał Nam raz o swoim Ojcu Niebiańskim, innym razem o ogromnej Miłości, jaką ma w swoim Sercu dla dusz. W Jerozolimie udaliśmy się wprost do świątyni i gdy tam dotarliśmy, upadliśmy twarzą do ziemi, wielbiliśmy Boga w głębokiej adoracji i pozostaliśmy długo na modlitwie. Nasza modlitwa była tak żarliwa i w takim skupieniu, że otwierała Niebo, przyciągała Ojca Niebieskiego i nakładała na Niego pęta, a tym samym przyspieszała pojednanie między Nim a człowiekiem. Córko moja, chcę ci powiedzieć o bólu, który Mnie dręczy. Niestety jest wielu, którzy chodzą do kościoła, żeby się modlić, ale modlitwa, którą kierują do Boga, zatrzymuje się na ich ustach, ponieważ ich serca i umysły są od Niego daleko… Jak wielu chodzi do kościoła z samego przyzwyczajenia lub dla zabicia czasu! Zamykają raczej Niebo, a nie otwierają... I jak ogromny jest brak szacunku w domu Boga! Jak wiele biczy Bożych byłoby na świecie darowanych i jak wiele kar przemienionych w łaskę, gdyby wszystkie dusze starały się brać z Nas przykład! Jedynie modlitwa płynąca z duszy, w której panuje Wola Boża, w przekonujący sposób wpływa na Serce Boga. Jest tak potężna, że zwycięża Go i uzyskuje od Niego największe łaski. Staraj się więc żyć w Woli Bożej, a twoja Mama, która cię kocha, da twojej modlitwie prawo swojego potężnego wstawiennictwa. Gdy wypełniliśmy nasze obowiązki w świątyni i uczciliśmy święto Paschy, przygotowaliśmy się do powrotu do Nazaretu. Wśród zamieszania w tłumie pogubiliśmy się nawzajem. Ja pozostałam z kobietami, a Józef przyłączył się do mężczyzn. Rozejrzałam się wokół, aby się upewnić, czy mój drogi Jezus idzie za Mną. Jednak nie widząc Go, pomyślałam, że pozostał ze swoim ojcem Józefem. Jakie ogarnęło Mnie zdumienie i jaki poczułam niepokój, kiedy doszłam do miejsca, w którym mieliśmy się spotkać, i nie zobaczyłam Go przy nim! Nieświadomi tego, co się stało, poczuliśmy taki strach i ból, że oboje zaniemówiliśmy. Przytłoczeni bólem, pospiesznie udaliśmy się w powrotną drogę i pytaliśmy z niepokojem wszystkich, których napotykaliśmy: „Och, powiedzcie, czy widzieliście Jezusa, naszego Syna, bo nie możemy bez Niego żyć!” I płacząc, opisywaliśmy Jego wygląd: „Jest bardzo miły. Jego piękne i błękitne oczy błyszczą światłem i przemawiają do serc. Jego przenikliwe spojrzenie zachwyca i przykuwa uwagę. Jego czoło jest majestatyczne, a Jego oblicze piękne, i to urzekającym pięknem. Jego słodki głos dociera do serca i osładza wszelką gorycz. Jego włosy, skręcone w pierścienie, jak czyste złoto dodają Mu uroku i wdzięku… Wszystko jest w Nim majestatyczne, pełne godności i święte. Jest najpiękniejszy spośród dzieci człowieka!”. Ale mimo wszystkich naszych poszukiwań nikt nie potrafił powiedzieć nam niczego. Ból, jaki odczuwałam, zaostrzał się tak bardzo, że gorzko płakałam. Nieustannie otwierał w mojej duszy głębokie rany, co przyprawiało Mnie o prawdziwie śmiertelne boleści. Droga córko, Jezus był moim Synem i był także moim Bogiem. Cały mój ból był więc zgodny z porządkiem Bożym, to znaczy był tak potężny i ogromny, że przewyższał wszystkie inne możliwe męki razem wzięte… Gdyby FIAT, który posiadałam, nie podtrzymywał Mnie stale swoją Bożą mocą, umarłabym z trwogi. Gdy widziałam, że nikt nie potrafi udzielić Nam informacji, z niepokojem zapytałam się aniołów, którzy Mnie otaczali: „Ależ powiedzcie Mi, gdzie jest mój ukochany Jezus. Gdzie mam skierować swoje kroki, aby Go odnaleźć? Ach, powiedzcie Mu, że już dłużej nie mogę wytrzymać. Przynieście Go na skrzydłach w moje ramiona! Och, aniołowie, miejcie litość nad moimi łzami, pomóżcie Mi, przynieście Mi Jezusa!”. W międzyczasie, gdy poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem, powróciliśmy do Jerozolimy. Po trzech dniach gorzkich wzdychań, łez, niepokojów i lęków weszliśmy do świątyni. Rozglądałam się i patrzyłam wszędzie, gdy w końcu, przepełniona radością, ujrzałam mojego Syna, znajdującego się pośród doktorów Prawa! Przemawiał tak mądrze i okazale, że zachwycał i zaskakiwał wszystkich, którzy Go słuchali. Kiedy Go ujrzałam, poczułam, jak powraca Mi życie, i natychmiast zrozumiałam ukrytą przyczynę Jego zaginięcia. A teraz jedno słówko do ciebie, moja najdroższa córko. W tej tajemnicy mój Syn chciał udzielić Mi i tobie szlachetnej lekcji. Czy może sądzisz, że zignorował moje cierpienia? Ależ nie, gdyż moje łzy, moje poszukiwania, mój okrutny i ostry ból odbijały się echem w Jego Sercu. A jednak w tych tak bolesnych godzinach poświęcił swojej Bożej Woli własną Mamę, Tę, którą tak bardzo kochał, gdyż chciał Mi pokazać, że Ja też pewnego dnia będę musiała poświęcić Najwyższej Woli Jego własne życie. W tym niewypowiedzianym cierpieniu nie zapomniałam o tobie, moja droga. Wiedząc, że w przyszłości cierpienie to będzie dla ciebie przykładem, zachowałam je do twojej dyspozycji, abyś ty także w odpowiednim momencie miała siłę poświęcić wszystko Woli Bożej. Jak tylko Jezus skończył mówić, podeszliśmy do Niego z szacunkiem i daliśmy Mu delikatne upomnienie: „Synu, dlaczego Nam to uczyniłeś?”. A On z boskim dostojeństwem odpowiedział Nam: „Dlaczego Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że przyszedłem na świat, aby wielbić mego Ojca?”. Zrozumieliśmy głębokie znaczenie tej odpowiedzi i wielbiąc w niej Wolę Bożą, powróciliśmy do Nazaretu. Córko mojego matczynego Serca, posłuchaj. Gdy zgubiłam mojego Jezusa, poczułam bardzo silny ból, ale na ten ból nakładał się jeszcze inny – to, że i ty się zgubisz. Przewidując bowiem, że się oddalisz od Woli Bożej, poczułam się pozbawiona jednocześnie Syna i córki. Dlatego moje macierzyństwo otrzymało podwójny cios. Córko moja, kiedy masz zamiar uczynić twoją wolę, a nie Wolę Boga, pomyśl, że porzucając Boży FIAT, tracisz Jezusa i Mnie oraz wpadasz do królestwa niedoli i grzechu. Dotrzymaj więc słowa, które Mi dałaś, że na zawsze pozostaniesz zjednoczona ze Mną, a Ja udzielę ci łaski, że już nigdy więcej nie będziesz zdominowana przez twoją wolę, ale wyłącznie przez Wolę Bożą.

(z: "Dziewica Maryja w Królestwie Bożej Woli", według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Piąte rozważanie-dodatek)



                          UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA  – B – (J 19, 31-37)                                                                                                                                             

31 Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat - ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem - Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. 32 Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. 33 Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, 34 tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. 35 Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. 36 Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. 37 I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.

                           "Lecz jeden z żołnierzy przebił Mu bok włócznią, i natychmiast wypłynęła krew i woda" (J 19,34).


... "Córko Moja, nie tylko ukoronowanie cierniem było potrójne, ale prawie wszystkie cierpienia, które zniosłem w Mojej Męce były potrójne. Trzy były godziny agonii Mojej na Górze Oliwnej, potrójne było biczowanie, bo bili Mnie trzema różnymi rodzajami biczów. Trzy razy Mnie obnażono z szat i trzy razy byłem skazany na śmierć: W nocy, wcześnie rano i w połowie dnia. Trzy razy upadłem pod krzyżem, trzy były gwoździe, trzy razy Serce Moje przelało krew, to jest na Górze Oliwnej samo z siebie; w akcie ukrzyżowania, gdy byłem rozpięty na krzyżu tak, że ciało Moje było zupełnie przemieszczone, a Serce Moje było rozbite wewnętrznie i przelało krew ze swego środka; i po śmierci, gdy bok Mój został otwarty włócznią. Trzy godziny agonii, którą zniosłem na krzyżu. Gdyby wziąć to wszystko pod uwagę, o jak wiele "trójek" można by znaleźć! I to nie był przypadek, ale wszystko zostało uczynione zgodnie z Boskim porządkiem, aby dopełnić czci należnej Ojcu, jak również zadośćuczynienia, które stworzenia były Mu winne, jak również dobro, które miałem sam wysłużyć dla ludzi.

Największą bowiem korzyścią, jaką stworzenie otrzymało od Boga, jest to, że zostało stworzone na Jego obraz i podobieństwo oraz obdarzone trzema władzami, a mianowicie intelektem, pamięcią i wolą. Nie ma grzechu, który popełnia stworzenie, a w którym te trzy władze nie byłyby zaangażowane; w ten sposób kala ono i zniekształca piękny obraz Boży, który w sobie zamyka, i wykorzystuje dar, aby obrazić Dawcę.

Aby przywrócić ten obraz Boga w stworzeniu i ofiarować Bogu całą chwałę, jaką dusze Mu są winne, współdziałałem [w naturze ludzkiej] całym Moim intelektem, pamięcią i wolą - a łącząc w szczególny sposób te trzy władze z Moim cierpieniem, dopełniłem chwały, jaką wszystkie dusze winne są Ojcu, i uzyskałem te dobrodziejstwa(korzyści), których potrzebują wszystkie stworzenia."                                                                                               Irmengard Haslinger - do użytku prywatnego - tom 6; 26 września 1904 r.).

………………….

Bóle miłości, które dusza znosi ze względu na Jezusa, ranią Go i przynoszą Mu ulgę

Moje życie toczy się dalej pośród nieobecności Jezusa i niepokoju. I często skarżę się mojemu słodkiemu Jezusowi. On zaś przyszedł, podszedł do mnie i przytulił mnie do swojego Serca, i powiedział do mnie: Napij się z mojego boku. Wypiłam Przenajświętszą krew, która wypływała z rany Jego Serca. Jakże byłam szczęśliwa! Jednak Jezus, nieusatysfakcjonowany z tego, że napiłam się jeden raz, powiedział mi, żebym napiła się drugi raz, a potem trzeci. Byłam zdumiona Jego dobrocią, gdyż sam chciał, żebym się napiła, a ja nie musiałam Go o to prosić. Następnie dodał: Córko moja, za każdym razem, kiedy przypominasz sobie, że jesteś Mnie pozbawiona i cierpisz z tego powodu, twoje serce zostaje zranione boską raną, która, będąc boską, ma moc odzwierciedlenia się w Moim Sercu i zranienia go. Ta rana jest słodka, jest balsamem dla Mojego Serca. Dzięki niej łagodzę sobie okrutne rany, które zadają Mi stworzenia, oraz przynoszę sobie ulgę, kiedy Mnie lekceważą i okazują Mi pogardę, tak iż nawet zapominają o Mnie.

Tak samo jeśli dusza czuje się oschła i rozkojarzona i odczuwa ból ze względu na Mnie, jest zraniona i rani Mnie, a Ja doznaję ulgi.

(1 sierpnia 1918; Tom 12)

……………………..

Cnoty praktykowane przez Serce Jezusa i cnoty praktykowane przez duszę

Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, mój ukochany Jezus pokazał mi swoje Przenajświętsze Serce i powiedział do mnie: Córko moja, ile cnót praktykowało moje Serce, tyle powstawało w nim źródeł. Gdy te źródła się tworzyły, wypływały z nich niezliczone strumyki, które tryskając aż do Nieba, w imieniu wszystkich godnie wielbiły Ojca. Te strumienie spływały z Nieba dla dobra wszystkich stworzeń. Otóż gdy stworzenia również praktykują cnoty, w ich sercach tworzą się małe źródełka, z których wypływają małe strumyczki. Krzyżują się one z moimi strumykami i tryskając razem z moimi, wielbią Ojca Niebiańskiego i spływają dla dobra wszystkich oraz tworzą między Niebem, a ziemią taką harmonię, że sami aniołowie są zaskoczeni tym zachwycającym widokiem. Bądź więc uważna w praktykowaniu cnót mojego Serca, abym mógł otworzyć źródła moich łask.

(27 czerwca 1919; Tom 12)

………………….

O mój Jezu, Ty już nie żyjesz! Ja zaś, przebywając w Twoim Sercu, zaczynam korzystać z licznych owoców Twojego Zbawienia… Najbardziej niewierzący, pełni szacunku, pochylają się przed Tobą i biją się w piersi, i to czego nie czynili wobec Twojego żyjącego Ciała, czynią teraz wobec Twojego martwego Ciała. Przyroda się burzy, słońce się zaćmiewa, ziemia się trzęsie, żywioły odczuwają skutki i zdaje się, że biorą udział w Twojej bolesnej śmierci. Aniołowie, pełni zachwytu i miłości, tysiącami zstępują z Nieba, wielbią Cię, uznają i potwierdzają, że jesteś naszym prawdziwym Bogiem… O mój Jezu, ja również przyłączam moją adorację do ich adoracji i ofiarowuję Ci moją wdzięczność i całą miłość mojego biednego serca. Ale widzę, że Twoja Miłość nie jest jeszcze zaspokojona. I aby dać nam jeszcze pewniejszy znak, pozwalasz, aby zbliżył się do Ciebie żołnierz i włócznią rozdarł Twoje Serce, powodując przelanie ostatnich kropel Krwi i wody, które były jeszcze w Nim zawarte. O Jezu, czy mógłbyś pozwolić na to, aby ta włócznia zraniła również i moje serce? Ach tak, niech ta włócznia zrani moje pragnienia, moje myśli, moje uderzenia serca i moją wolę, niech mi przekaże Twoją Wolę, Twoje myśli i całe Twoje życie pełne miłości i poświęcenia! Serce mojego Jezusa, zranione tą włócznią, oczyść wszystkie dusze, daj schronienie wszystkim sercom i spoczynek wszystkim wycieńczonym! To z tej rany dajesz początek Kościołowi, swojej umiłowanej Oblubienicy. To tutaj dajesz początek sakramentom i życiu dusz. Ja zaś razem z naszą Najświętszą Mamą, okrutnie zranioną w Serce, zamierzam zadośćuczynić za zniewagi, nadużycia i świętokradztwa, które są czynione wobec Twojego Świętego Kościoła. Proszę Cię, mocą tej rany i z miłości do Maryi, naszej najsłodszej Mamy, zamknij wszystkich w swoim umiłowanym Sercu oraz osłaniaj, chroń i oświecaj pasterzy Twojego Kościoła. O mój Jezu, po Twojej okrutnej i bolesnej śmierci wydaje się, że już więcej nie powinnam żyć własnym życiem, ale moje życie powinnam odnajdywać jedynie w Twoim zranionym Sercu. Dlatego cokolwiek będę czyniła, będę zawsze czerpać z tego Boskiego Serca... Już nigdy więcej nie dam życia moim myślom, a jeśli będą chciały żyć, wezmę Twoje. Już nigdy więcej nie dam życia mojej woli, a jeśli będzie chciała żyć, wezmę Twoją Przenajświętszą Wolę. Już nigdy więcej moja miłość nie będzie miała życia, a jeśli będzie chciała żyć, wezmę za życie Twoją Miłość... O mój Jezu, cała Twoja Wola jest moją wolą. To, czego Ty pragniesz, pragnę i ja. Jezu mój, dałeś nam ostatni dowód swojej Miłości – Twoje Serce jest rozdarte i już więcej nic nie możesz dla nas uczynić.

(XXIII godzina Męki Pana Jezusa; od 3 do 4 po południu, zmarły Jezus przebity ciosem włóczni – zdjęcie z krzyża )

                                                                          Będą patrzeć na Tego, którego przebili.(J 19, 37)

Trzy najbardziej bolesne rany Serca Jezusowego, w których uczestniczą Niebiańska Mama i Luiza

Kiedy przebywałam w swoim zwyczajowym stanie, przyszedł mój zawsze ukochany Jezus i ukazał mi swoje uwielbione Serce, pełne ran, z których wypływały rzeki krwi. Pełen boleści, powiedział do mnie: Córko moja, pośród wielu ran, które zawiera moje Serce, są trzy, przynoszące Mi śmiertelne cierpienie i tak gorzki ból, że przewyższają wszystkie inne rany razem wzięte – są to boleści moich kochających dusz. Kiedy widzę duszę, całą należącą do Mnie i cierpiącą z mojego powodu, umęczoną, gnębioną, gotową ponieść dla Mnie nawet najbardziej bolesną śmierć, odczuwam jej boleści, jak gdyby były moimi własnymi i być może nawet bardziej. Ach, miłość potrafi otworzyć jeszcze głębsze rozdarcia, tak bardzo że się nie odczuwa już innych boleści. Do tej pierwszej rany w pierwszej kolejności wchodzi moja droga Mama. Och, jakże Jej Serce, przeszyte z powodu moich boleści, przelewało się w moim Sercu i na żywo odczuwało wszystkie boleści mojego Serca! A Ja, widząc Ją umierającą z powodu mojej śmierci i widząc, że nie umierała, odczuwałem w moim Sercu udrękę i surowość Jej męczeństwa oraz ból mojej śmierci, ból, który znosiło Serce mojej kochanej Mamy. Moje Serce umierało jednocześnie. Wszystkie więc moje boleści wraz z boleściami mojej Mamy przewyższały wszystko. Słuszne więc było to, aby moja Niebieska Mama miała pierwsze miejsce w moim Sercu zarówno w bólu, jak i w miłości, ponieważ każdy zniesiony dla Mnie ból otwierał morza łask i miłości, które się przelewały w Jej przebitym Sercu. W tej ranie mieszczą się wszystkie dusze, które cierpią z mojego powodu i jedynie z miłości. W tej ranie mieścisz się także i ty. Gdy wszyscy Mnie obrażają i Mnie nie kochają, w tobie znajduję miłość, która może Mi uzupełnić miłość wszystkich. Kiedy więc stworzenia wypędzają Mnie od siebie i zmuszają do ucieczki, natychmiast przychodzę, aby jak w mojej kryjówce schronić się w tobie. A ponieważ znajduję w tobie moją miłość, która jest nienaruszona i cierpi dla Mnie, mówię: nie żałuję, że stworzyłem niebo i ziemię, i że tak wiele wycierpiałem. Dusza, która Mnie miłuje i cierpi dla Mnie, jest całą moją radością, moim szczęściem oraz wynagrodzeniem za wszystko, co uczyniłem. Okładam jakby na bok całą resztę i się raduję oraz żartuję sobie z nią. Jednak choć ta rana miłości w moim Sercu jest najboleśniejsza, tak iż przewyższa wszystko, ma jednocześnie dwa skutki: przynosi Mi intensywny ból i najwyższą radość, niewypowiedzianą gorycz i nieopisaną słodycz, bolesną śmierć i chwalebne życie. Są to przekraczające miarę przejawy mojej Miłości, niepojęte dla stworzonego umysłu. Istotnie, ileż radości znalazło moje Serce w cierpieniach mojej przeszytej bólem Mamy? Drugą śmiertelną raną mojego Serca jest niewdzięczność. Stworzenie swoją niewdzięcznością zamyka moje Serce, co więcej, samo wprowadza klucz, który się podwójnie przekręca. Moje Serce zaś się wzbiera, gdyż chce wylać łaski i miłość. Jednak nie może tego uczynić, gdyż stworzenie zamknęło Mi je i zapieczętowało niewdzięcznością. Wpadam więc w obłęd i się miotam bez nadziei, że ta rana się zagoi, gdyż niewdzięczność nieustannie ją zaostrza, zadając Mi śmiertelny ból. Trzecia rana to upartość. Cóż za śmiertelna rana dla mojego Serca! Upartość oznacza zniszczenie wszelkiego dobra, które uczyniłem dla stworzenia. Jest podpisem, które stawia stworzenie, oświadczając, że Mnie już nie zna, że już do Mnie nie należy. Jest kluczem do piekła, do którego wpada stworzenie. Moje Serce odczuwa tę rozłąkę i rozdziera się na kawałki. Odczuwam, jak jeden z tych kawałków jest Mi wyrywany. Jaką śmiertelną raną jest upartość! Córko moja, wejdź w moje Serce i dziel moje rany. Zlituj się nad moim rozdartym Sercem. Ubolewajmy razem i się módlmy. Weszłam więc w Jego Serce. Jakże było bolesne. Jednak pięknie było cierpieć i modlić się z Jezusem!

(27 stycznia 1919; Tom 12)

Czwartek IX tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 12, 28b-34)

28 Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?» 29 Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest:Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. 31 Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych». 32 Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. 33 Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary». 34 Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

«Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»  (Mk 12, 28)

W Woli Bożej dusza nie powinna myśleć o sobie, ale tylko o Bogu i o bliźnim

Znajdowałam się w swoim zwyczajowym stanie i gdy mój zawsze ukochany Jezus ukrywał się, chciał, abym była całkowicie skupiona na Nim i nieustannie wstawiała się za moimi braćmi. Kiedy się modliłam i płakałam o zbawienie biednych walczących ludzi, chcąc trzymać ich blisko Jezusa, aby nikt nie zaginął, mówiłam Mu jakieś niedorzeczności. Jezus, choć smutny, wydawał się zadowolony z moich próśb i jakby zgadzał się na to, o co prosiłam. Jednak w mojej głowie pojawiła się myśl, że powinnam pomyśleć o swoim zbawieniu. A Jezus powiedział do mnie: Córko moja, kiedy pomyślałaś o sobie, wywołałaś ludzkie doznanie, a moja w pełni Boska Wola spostrzegła to. W mojej Woli wszystko rozstrzyga się w miłości do Mnie i do bliźniego i nie ma rzeczy własnych, ponieważ skoro dusza zawiera jedynie moją Wolę, posiada dla siebie wszelkie możliwe dobra. A jeśli je posiada, to po co ma Mnie o nie prosić? Czyż nie powinna troszczyć się o modlitwę za tych, którzy ich nie mają? Ach, gdybyś wiedziała, przez jakie nieszczęścia ma przejść biedna ludzkość, byłabyś bardziej czynna w Mojej Woli na jej korzyść! I kiedy to mówił, dał mi poczuć całe zło, które masoni knują przeciwko ludzkości.                                                (Tom 11; 6. czerwca 1915)

Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. (Mk 12, 30)

"Moja córko, strumień Moich Łask wpływa do dusz, które pracują z czystej miłości. Tylko intencja miłowania Mnie utrzymuje dusze otwarte na przyjęcie przepływu wszystkich Moich łask.

Ja jestem Miłością, oni są Miłością, więc są w ciągłym przepływie dla Mnie, a Ja dla nich. Ci zaś, którzy pracują dla ludzkich celów, są zamknięci na Mnie, ich przepływ jest otwarty na wszystko, co ludzkie i otrzymują przepływ tego, co ludzkie. Ten, kto pracuje dla grzechu, otrzymuje strumień winy, ten, kto pracuje dla diabolicznych celów, otrzymuje strumień piekła.

Intencja w działaniu nadaje człowiekowi różne odcienie, które czynią go pięknym lub brzydkim, przekształcają go w światło lub ciemność, w świętość lub grzech.

Jaki jest cel działania, taki jest człowiek; dlatego Mój strumień nie wchodzi do wszystkich, a ponieważ jest odrzucany przez dusze zamknięte dla mnie, wyładowuje się jeszcze mocniej i przepełnia otwarte dusze".

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 13; 22 grudnia 1921)

…………………

Czy chcesz wiedzieć, dlaczego Adam zgrzeszył? Ponieważ zapomniał, że Ja go kocham i zapomniał Mnie kochać: to było pierwsze ziarno jego grzechu.

Gdyby pamiętał, jak bardzo go kocham i że jest zobowiązany Mnie kochać, nigdy nie zdecydowałby się na nieposłuszeństwo wobec Mnie; tak więc najpierw ustała miłość, a potem zaczął się grzech.

A wraz z miłością do Boga ustała prawdziwa miłość do samego siebie.

Jego własne członki i siły zbuntowały się przeciwko niemu, stracił panowanie, porządek i stał się bojaźliwy; nie tylko to, ale stracił także prawdziwą miłość do innych stworzeń, podczas gdy Ja stworzyłem go z tą samą miłością, która panowała między Osobami Boskimi, dzięki czemu jeden miał być obrazem, błogością, radością, życiem drugiego.

Dlatego, kiedy przyszedłem na ziemię, przywiązywałem największą wagę do tego, aby ludzie kochali się nawzajem tak, jak byli kochani przeze Mnie, aby dać im Moją pierwszą Miłość, aby miłość Trójcy Przenajświętszej mogła wypełnić ziemię.

Dlatego we wszystkich twoich cierpieniach i niedostatkach nigdy nie zapominaj, że bardzo cię kocham, abyś nigdy nie zapomniała Mnie kochać; a jako córka Naszej Woli masz za zadanie kochać Mnie za wszystkich.

W ten sposób pozostaniesz w Porządku i nie będziesz się niczego obawiać".

(Księga NIeba; Tom 16, 6 sierpnia 1923)

Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest:Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. (Mk 12, 29-30)

Po tym, jak bardzo się natrudziłam, Najdostojniejszy Jezus pozwolił się we mnie zobaczyć i powiedział: "Pójdziemy i zobaczymy, czy stworzenia Mnie miłują?".

A ja: "Z pewnością będą Cię kochać, bo Ty jesteś najbardziej godną miłości Istotą; któż byłby tak zuchwały, by Ciebie nie kochać?".

A On: " Pójdźmy, a zobaczymy, co oni czynią".

Wyruszyliśmy więc, a kiedy dotarliśmy do miejsca, gdzie było wielu ludzi, On wysunął Swoją Głowę z mojego wnętrza i wypowiedział te słowa, które wypowiedział Piłat, kiedy pokazał Go ludziom: "Ecce Homo".

Zrozumiałam, że te słowa oznaczają, iż zapytano ich, czy chcą, aby Pan był ich Królem i aby On panował w ich sercach, umysłach i dziełach. A oni odpowiedzieli: "Zabierzcie Go, nie chcemy Go; raczej ukrzyżujcie Go, aby wszelka pamięć o Nim została zniszczona". O, jakże często powtarzały się te sceny!

Potem rozległy się szemrania i zamieszanie. Niektórzy mówili: "Nie chcę Go, jako mojego Króla, chcę bogactwa", inni pragnęli przyjemności, zaszczytów, godności i wielu innych rzeczy.

Z drżeniem słuchałam ich głosów, a Pan powiedział do mnie: "Czy widziałaś, że nikt Mnie nie chce? A przecież to nic; zwróćmy się do tych, którzy są religijni, i zobaczmy, czy Mnie chcą".

Byłam tam, wśród kapłanów, biskupów, kobiet konsekrowanych i pobożnych ludzi, a Jezus dźwięcznym głosem powtarzał: "Ecce Homo!". A ci mówili: "Kochamy Go, ale pragniemy też naszej wygody", inni: "Pragniemy Go, ale razem z naszymi interesami", jeszcze inni odpowiadali: "Kochamy Go, ale jednocześnie z szacunkiem i czcią; cóż bowiem zrobi człowiek konsekrowany bez poważania?".

Inni odpowiadali: "Pragniemy Go, ale wraz z pewnymi przyjemnościami ze strony stworzeń; jak można żyć samemu i bez nikogo, kto dałby nam zadowolenie?". Niektórzy posuwali się tak daleko, że pragnęli zaspokojenia przynajmniej w sakramencie spowiedzi, ale Jego samego prawie nikt nie pragnął, nie brakowało też takich, którym wcale nie zależało na Jezusie Chrystusie.

Wtedy rzekł On do mnie zasmucony: "Córko moja, wycofujemy się; czy widziałaś, że nikt Mnie nie chce, a co najwyżej razem z czymś, co im sprawia przyjemność?

Nie jestem z tego zadowolony, bo prawdziwe rządy, to rządy w pojedynkę".

Kiedy to powiedział, odnalazłam się w sobie.                                                                                                                                                                 (z Księgi Nieba, Irmengard Haslinger - do użytku prywatnego - tom 4; 6 marca 1903)


Środa I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,29-39)


29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. 32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 35 Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36 Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37 a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38 Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». 39 I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.


Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.  (Mk 1,30-31)


Pomyślałam o świętej Woli Bożej i zapytałam siebie: "Jak to możliwe, że po tym, jak Adam zgrzeszył, kiedy stracił jedność swojej woli z Wolą Bożą, stracił władzę i panowanie, a jego czyny nie były już miłe Bogu tak, że tworzyłyby Jego rozkosz? Adam rzeczywiście, zanim zgrzeszył, spełniał swoje czyny w Bogu, tego był nauczony.

Dlaczego, gdy je potem powtarzał, nie zawierały już tego samego dźwięku, tej samej pełni Bożej miłości i pełnej chwały Bożej?"

Kiedy to rozważałam, mój łaskawy Jezus poruszył się we mnie i przekazał mi informację za pomocą światła, które mi przesłał: "Moja córko, przedtem, zanim to wszystko nastąpiło, Adam, zanim wycofał się z Mojej Woli, był Moim Synem i zawierał, jako centrum swojego życia i wszystkich swoich czynów Moją Wolę, dlatego posiadał moc, panowanie, atrakcyjność, która była całkowicie Boska. Tak więc jego oddech, bicie serca, jego czyny promieniowały czymś boskim, cała jego istota emanowała niebiańskim zapachem, że byliśmy całkowicie pociągani przez niego. Czuliśmy się zranieni ze wszystkich stron przez tego Syna: kiedy oddychał, mówił lub pracował - najbardziej niewinne, obojętne i naturalne rzeczy były dla Nas ranami miłości, a My rozmawialiśmy z nim i obsypywaliśmy go coraz więcej Naszymi dobrami, bo wszystko, co czynił, wypływało z jednego punktu - z Naszej Woli. Dlatego wszystko nas zadowalało, nie znaleźliśmy nic, co by się Nam nie podobało. Otóż, po grzechu, Adam zszedł ze stanu syna i zdegradował się do stanu sługi.

Kiedy zerwał z Najwyższą Wolą, opuściła go boska Moc, panowanie, atrakcyjność, niebiański zapach; dlatego jego czyny i jego byt nie promieniowały już niczym boskim, ale były wypełnione ludzkim doznaniem, które sprawiło, że stracił atrakcyjność.

Nie czuliśmy się już zranieni, wręcz przeciwnie, trzymaliśmy się od siebie z daleka - on od Nas, a My od niego. To, że powtarzał te same akty, które wykonywał przed grzechem - co rzeczywiście robił - nic nie znaczy. Czy wiesz, czym są akty stworzenia bez pełni Naszej Woli? Są jak jedzenie bez smaku i bez substancji, które zamiast być smaczne, nie jest przyjemne dla ludzkiego podniebienia, a więc są niemiłe dla podniebienia Boga. Są jak te niedojrzałe owoce, które nie zawierają ani słodyczy, ani aromatu, jak kwiaty bez zapachu, jak wazy, rzeczywiście pełne, ale ze starymi, kruchymi i poszarpanymi rzeczami.

Wszystko to może służyć ścisłym potrzebom człowieka, a także cieniowi, niuansowi Chwały Bożej, ale nie do błogosławieństwa i całkowitego dobra stworzenia, ani do pełni chwały Bożej. Z jaką przyjemnością natomiast je się dobrze przyprawiony i treściwy posiłek! Jak to wzmacnia całą osobę! Już sam zapach przypraw pobudza apetyt i chęć ich spożycia.

W ten sposób Adam, zanim zgrzeszył, doprawił substancją Naszej Woli wszystkie swoje akty i w ten sposób pobudził apetyt Naszej Miłości do przyjęcia wszystkich jego aktów, jako pokarmu najbardziej nam miłego, a My daliśmy mu w odpłacie pyszny pokarm Naszej Woli.

Ale po grzechu biedny człowiek stracił bezpośredni przewód łączący ze swoim Stwórcą, czysta miłość już w nim nie panowała, ale była podzielona przez strach, przez niepokój, a ponieważ nie posiadał już absolutnego panowania Najwyższej Woli, jego wcześniejsze akty po upadku nie miały już tej samej wartości. Tym bardziej, że całe Stworzenie, łącznie z człowiekiem, wyszło od Wiecznego Stwórcy, jako Źródła Życia, w którym samo miało się zachować jedynie z Życiem Bożej Woli; wszystko miało się opierać na Nim i ten fundament Bożej Woli miał zachować wszystkie rzeczy piękne i szlachetne, takie jak pochodziły od Boga. Wszystkie stworzone rzeczy są rzeczywiście takie, jak zostały stworzone, żadna nie straciła nic ze swojego pierwotnego pochodzenia. Tylko człowiek stracił życie, podstawę, a tym samym szlachetność, moc i podobieństwo do swojego Stwórcy.

Ale mimo wszystko Moja Wola nie opuściła całkowicie człowieka, a ponieważ Ona nie mogła już być dla niego źródłem życia i gruntem, który go wspierał, ponieważ on sam się od Niej wycofał, ofiarowała siebie, jako lekarstwo, aby nie zginął całkowicie. Tak więc Moja Wola jest lekarstwem, zdrowiem, zachowaniem, pokarmem, życiem, pełnią najwyższej świętości, zgodnie z tym, jak chce Go stworzenie. Kiedy człowiek pragnie Jej jako lekarstwa, Ona ofiarowuje się, aby usunąć gorączkę namiętności, słabość, niecierpliwości, zawrót głowy pychy, chorobliwość przywiązań, i tak ze wszystkimi innymi wadami.

Kiedy stworzenie pragnie Jej jako zdrowia, Ona ofiarowuje się, aby utrzymać je w zdrowiu i uwolnić od wszelkiego duchowego zła. Jeśli dusza pragnie Jej, jako pokarmu, Ona daje siebie jako pokarm, aby mogła rozwijać swoje siły i wzrastać w świętości.

Kiedy pragnie Jej jako życia i jako pełni świętości, o wtedy Moja Wola obchodzi święto, bo widzi, że człowiek wraca do Łona swego pochodzenia, z którego wyszedł, i ofiarowuje się, aby dać mu podobieństwo do swego Stwórcy - jedynego celu jego stworzenia. Moja Wola nigdy nie opuszcza człowieka; gdyby go opuściła, rozpłynąłby się w nicość. A jeśli człowiek nie zgadza się na to, by w Mojej Woli stał się święty, Ona używa tych środków, by go przynajmniej zbawić"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 18; 28 stycznia 1926)


A gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». (Mk 1,29-39)


(...) "Umiłowana moja, za każdym razem, gdy Mnie szukasz, przygotowujesz się na śmierć, bo czymże jest w prawdzie śmierć, jak nie stałym i ciągłym zjednoczeniem ze Mną? Takie było Moje życie, ciągłym umieraniem z miłości do Ciebie, a ta ciągła śmierć była przygotowaniem do wielkiej ofiary, jaką było umieranie na krzyżu dla Ciebie.

Wiedz, że ten, kto żyje w Moim Człowieczeństwie i żywi się dziełami Mojego Człowieczeństwa, czyni z siebie wielkie drzewo pełne obfitych kwiatów i owoców, które są pokarmem Boga, i duszy. Kto żyje poza Moim Człowieczeństwem, jego dzieła są odpychające dla Boga i bezowocne dla niego samego."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 4; 17 lutego 1902)

Trwałam w swoim zwykłym stanie, medytując nad Męką Najświętszego Jezusa. Pozwolił się zobaczyć, jako ukrzyżowany i dzielił ze mną małą część swoich cierpień, mówiąc do mnie:

"Moja córko, zapragnąłem być ukrzyżowany i wywyższony na krzyżu, aby dusze, według tego, jak chcą [mieć] Mnie, mogły Mnie znaleźć.

Kiedy ktoś potrzebuje Mnie, jako nauczyciela, ponieważ odczuwa potrzebę bycia nauczanym, zniżam się aby nauczać go zarówno małych, jak i najwybitniejszych rzeczy, tak by stał się najbardziej wykształconym. Inny wzdycha w swoim opuszczeniu i zapomnieniu i chciałby znaleźć Ojca; przychodzi do stóp Mojego krzyża, a Ja czynię się jego Ojcem, dając mu mieszkanie w Moich Ranach, Moją Krew, jako napój, Moje Ciało, jako pokarm, a Moje własne Królestwo, jako dziedzictwo.

Inny jest chory i znajduje we Mnie lekarza, który nie tylko go uzdrawia, ale daje mu skuteczne lekarstwa, aby nie popadł ponownie w słabość.

Jeszcze inny jest uciskany przez oszczerstwa i pogardę, a u stóp Mojego krzyża znajduje swojego obrońcę, który nawet za oszczerstwa i pogardę odpłaca mu boskimi honorami; i tak jest z całą resztą.

Kto więc chce Mnie jako sędziego, znajduje Mnie jako sędziego; kto chce Mnie jako przyjaciela, jako oblubieńca, orędownika, kapłana, znajduje Mnie jako takiego. Dlatego chciałem być przybity gwoździami na rękach i nogach, aby w niczym nie sprzeciwiać się temu, czego chcą, aby uczynić Mnie takim, jakim chcą.

Ale biada tym, którzy widzą, że jestem niezdolny do poruszenia nawet palcem i dlatego ośmielają się Mnie obrażać."

Kiedy to powiedział, zapytałem Go: "Panie, kim są ci, którzy najbardziej Cię obrażają?".

Odpowiedział: "Ci, którzy sprawiają Mi największe cierpienie, to osoby konsekrowane które żyją w Moim Człowieczeństwie i torturują oraz rozrywają Moje Ciało w obrębie Mojego Człowieczeństwa. A ci, którzy żyją poza Moim Człowieczeństwem, rozdzierają Mnie z daleka."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 6; 15 grudnia 1905).

………………..

Ponieważ spowiednik powiedział mi, że Monsignor nie chce, aby ktokolwiek mnie odwiedzał, abym nie była rozproszona, powiedziałam mu: " Nakazałeś mi to posłuszeństwo więcej niż raz, ale nigdy nie zostało to dotrzymane; trwa to tylko przez krótki czas, a potem wszystko jest tak, jak było wcześniej. Ale jeśli nakażesz mi w posłuszeństwie, abym więcej nie mówiła, moje milczenie odsunie ich wszystkich ode mnie".

Kiedy przyjąłam Komunię Świętą, powiedziałam do Pana: "Jeśli Ci się podoba, chciałabym wiedzieć, jak się te sprawy mają w Twoich oczach. Ty wiesz, w jakiej przemocy jestem, gdy jestem z ludźmi, ponieważ tylko z Tobą czuję się swobodnie.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego chcą przychodzić. Prezentuję się raczej bez polotu i nie używam żadnych środków, aby ich przyciągnąć, ale mam raczej nieprzyjemne maniery. Nie wiem, dlaczego chcą przyjść. Och, niech niebiosa sprawią, bym mogła pozostać sama!"

Wtedy On powiedział do mnie:... "Moja córko, prawda, czysta, naga i prosta, jest najpotężniejszym magnesem, który przyciąga serca i skłania je do wszelkich poświęceń z miłości do prawdy i do osób, które tę prawdę objawiają. Kto sprawił, że męczennicy byli gotowi przelać swoją krew? Prawda.

Kto dał tak wielu innym świętym siłę do prowadzenia czystego i szlachetnego życia pośród tak wielu zmagań? Prawda i to naga, prosta i bezinteresowna prawda. Dlatego właśnie ludzie chcą do ciebie przychodzić. O, moja córko, jak trudno jest w tych smutnych czasach znaleźć kogoś, kto głosi tę nagą prawdę, nawet wśród duchowieństwa, osób konsekrowanych i pobożnych!

W ich mowie i czynach zawsze jest coś ludzkiego, albo interes, albo coś innego, a prawda jest wypowiadana, jakby zakryta lub zawoalowana. W ten sposób osoba, do której jest ona skierowana, nie jest dotknięta nagą prawdą, ale interesem lub inną ludzką intencją, w którą prawda ta została owinięt i nie otrzymuje łaski i skutków, które prawda ta zawiera.

Dlatego tak wiele sakramentów, tak wiele spowiedzi jest zmarnowanych, sprofanowanych i bezowocnych, chociaż Ja nie powstrzymuję się od ich oświecenia; ale oni Mnie nie słuchają, myśląc, że stracą swój prestiż i sympatię, jeśli tak postąpią. Uważają, że ich natura nie znalazłaby już zadowolenia, a ich własne interesy doznałyby uszczerbku. Ale - jakże się mylą!

Kto bowiem opuści wszystko z miłości do prawdy, ten będzie miał obfitość we wszystkim, więcej niż inni. Nie powstrzymuj się zatem ale najlepiej jak potrafisz przekazuj tę nagą i prostą prawdę, oczywiście zawsze pod posłuszeństwem temu, który ciebie prowadzi, ale kiedy nadarzy się okazja, głoś prawdę."

Wszystko, co dotyczyło miłosierdzia, mówiłam w sposób zawoalowany, a ponieważ posłuszeństwo nakazywało mi wszystko dokładnie zapisywać, miałam wrażenie, że jeszcze nie jestem posłuszna.

Gdy zapytałam Pana naszego, powiedział mi, że dobrze jest tak, jak jest, bo ten, kto ma te wady, ten już bedzie rozumial.

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 16 września 1906)




Wtorek 1. tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,21-28)


21 Przyszli do Kafarnaum. Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał. 22 Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. 23 Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: 24 «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». 25 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». 26 Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. 27 A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». 28 I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.


Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. (Mt 1, 22)


Są to dwa sposoby, w jakie moja dusza wydaje się wychodzić z ciała. I na te dwa sposoby, na jakie dusza wychodzi z ciała, Bóg do mnie przemawia. On sam nazywa ten rodzaj mówienia "mówieniem intelektualnym". Postaram się to wyjaśnić: Gdy dusza wychodzi z ciała i znajduje się przed Jezusem, nie potrzebuje słów, aby zrozumieć, co Pan chce jej powiedzieć. Dusza nie musi też mówić, aby zostać zrozumianą. Jak dobrze rozumiemy się poprzez intelekt! Ze światła, które przychodzi do mojego intelektu od Jezusa, czuję, że wszystko, co Jezus chce, abym zrozumiała, jest we mnie odciśnięte. Ten sposób jest bardzo wysoki i wzniosły, tak że ludzka natura nie jest w stanie wyjaśnić go słowami. Sposób, w jaki Jezus daje się zrozumieć, jest niezwykle szybki - w jednej chwili rozpoznaje się wiele wzniosłych rzeczy, więcej niż czytając całe książki. O, jak wspaniałym nauczycielem jest Jezus! W jednej chwili naucza tak wielu rzeczy, podczas gdy w przeciwnym razie potrzeba lat, aby je w ogóle zrozumieć. Ziemscy nauczyciele nie mają bowiem mocy przyciągania woli swoich uczniów ani wpojenia nauki w ich umysły bez wysiłku i bezboleśnie. Nie tak jest w Jezusie: Jego łagodność, piękno Jego rysów, słodycz Jego mowy są tak wielkie. Co więcej, jest On tak piękny, że dusza, gdy tylko Go zobaczy, czuje się tak silnie przyciągana, że czasami szczęście i szybkość, z jaką śpieszy za Jezusem, są tak wielkie, że prawie nie zdając sobie z tego sprawy, przemienia się w swojego Umiłowanego. Staje się jednością z Boską Istotą. Kto może odtworzyć to, co dusza czuje w tym stanie? Potrzebny byłby sam Jezus lub dusza, która jest całkowicie oddzielona od ciała. Kiedy bowiem dusza zostaje ponownie otoczona murem ciała i traci światło, które wcześniej ją otaczało, ogarnia ją ciemność. Kiedy więc próbuje coś powiedzieć, może to zrobić tylko w przybliżeniu. Aby użyć obrazu, wyobraźmy sobie człowieka, który urodził się niewidomy i nigdy nie miał możliwości zobaczenia tego, co jest w całym wszechświecie. Na kilka minut otrzymuje dar otwarcia oczu na światło i jest w stanie zobaczyć wszystko, co jest na świecie - słońce, niebo, morze, wiele miast, wiele maszyn, różnorodność kwiatów i wiele innych rzeczy, które istnieją na świecie. Po tych kilku minutach światła powraca do swojej poprzedniej ślepoty. Czy mógłby dokładnie opisać wszystko, co widział? Może tylko dać przybliżony zarys i powiedzieć kilka niejasnych rzeczy. Coś podobnego dzieje się, gdy dusza zostaje odłączona, a następnie powraca do ciała. Nie wiem, czy mówię bzdury, ale tak jak biednemu niewidomemu nie pozostaje nic poza smutkiem z powodu utraty wzroku, tak dusza żyje jęcząc i niemal w stanie przemocy. Ponieważ dusza zawsze czuje się przyciągana do najwyższego Dobra. A przyciąganie, które odczuwa, jest tak silne, że Jezus może w niej pozostać i chciałaby pozostać ze swoim Jezusem na zawsze. Ale tak nie może być. Dlatego żyje tak, jakby była w czyśćcu. Dodam, że dusza w tym stanie nie ma nic własnego - wszystko jest dziełem Pana.

(Tom 1 z Ksiąg Nieba;do użytku prywatnego, z włoskiego tłumaczenia na niemiecki przez Dr. Pflügl)


A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». (Mt 1, 27)


"Moja córko, dziękujesz Mi, że kazałem ci pisać o Mojej Woli. To nauczanie jest całkowicie niebiańskie i ma moc przekazywania Jej pulsującego i całkowicie niebiańskiego Życia każdemu, kto czyta te pisma. Moja Wola pulsuje pośród stworzeń, ale Ona żyje stłumiona przez ludzką wolę. Te pisma sprawią, że poczuje się bicie Jej Serca tak mocno, że zdusi ludzką wolę i zajmie pierwsze miejsce w życiu, którego Ona oczekuje. Bo Moja Wola jest biciem serca i życiem całego Stworzenia. Dlatego wartość tych pism jest niezmierzona. Zawierają one wartość Boskiej Woli. Gdyby te pisma były ze złota, ich treść znacznie przewyższałaby wielką wartość złota. Pisma te są słońcami, w których litery najbardziej promiennego światła są wyryte w czterech ścianach Niebiańskiej Ojczyzny. Są one najpiękniejszą ozdobą tych murów Wiecznego Miasta, gdzie wszyscy Błogosławieni są zachwyceni i zaskoczeni, gdy czytają litery Najwyższej Woli. Dlatego w tych czasach nie mogłem dać większej łaski niż przekazanie listów Niebiańskiej Ojczyzny za twoim pośrednictwem wszystkim stworzeniom. Przyniosą one życie Nieba pośród nich. Teraz, gdy Mi dziękujesz, Ja dziękuję ci za to, że byłaś gotowa przyjąć Moje Nauki i poświęcić się pisaniu pod Moje dyktando. To była Moja Boska Wola, która podczas twojego pisania pozwoliła, aby płynęła żywa siła Jej płonącego bicia serca , wieczna i ożywiająca, odciskając się na twoich literach. Dlatego, kiedy czytasz je ponownie, czujesz to całkowicie niebiańskie odnowienie odciśnięte w nich. Och, jak trudno będzie tym, którzy czytają te pisma, nie poczuć tego pulsującego życia Mojej Woli i nie zostać wyrwanym z letargu, w którym się znajdują, przez moc Jej ożywczego bicia serca! Te pisma o Moim Najwyższym FIAT zaćmią ludzką wolę mocą Jego Światła.

Będą balsamem na ludzkie rany. Będą opium dla wszystkiego, co ziemskie. Namiętności poczują, że umierają, a z ich śmierci życie Nieba powstanie ponownie pośród stworzeń. Będą prawdziwą Niebiańską Armią i oblężą ludzką wolę oraz wszelkie zło, które ona powoduje. Przywrócą Pokój, utraconą Błogość, Życie Mojej Woli pośród stworzeń. Oblężenie, które przeprowadzą, nikogo nie skrzywdzi. Bo Moją Wolą jest oblężenie ludzkiej woli, aby nie mogła już tyranizować biednych stworzeń, ale wyzwoliła ich do wolności w Królestwie Mojej Woli.

Dlatego tak bardzo nalegałem i nalegam, abyś pisała. Trzymałem cię na krzyżu, składając cię w ofierze. To było konieczne, to było najważniejsze. To było Echo Nieba, życie z góry, które Ja chcę uformować na ziemi. Stąd powód Mojego ciągłego powtarzania: bądź uważna, niczego nie pomijaj, a twój lot w Mojej woli niech będzie nieustanny".

…………………

... "Moja córko, Moje Życie tutaj było bardzo krótkie, a większość z niego spędziłem w ukryciu. Ale chociaż trwało to bardzo krótko, to jednak Moje Człowieczeństwo było ożywione Bożą Wolą, jakże wielu dobrodziejstw nie dokonałem? Cały Kościół zależy od MOJEGO życia, pije do syta ze źródła MOJEJ nauki. Każde Moje słowo jest źródłem, które karmi wszystkich Chrześcijan, każdy Mój przykład jest bardziej niż słońce, które oświetla i ogrzewa, płodzi i doprowadza do dojrzałości największe rodzaje świętości, tak że wszyscy święci, wszyscy dobrzy, wszystkie ich cierpienia i heroizm byłyby, jak małe płomyki w obliczu wielkiego słońca w porównaniu z Moim bardzo krótkim życiem. Ponieważ we Mnie królowała Wola Boża, wszystkie cierpienia, upokorzenia, zawstydzenia, sprzeczności, oskarżenia, które nieprzyjaciele zgotowali Mi w czasie Mojego życia i męki, służyły ich zawstydzeniu i ich własnemu większemu zakłopotaniu,  ponieważ we Mnie była Wola Boża, byłem jak słońce: kiedy chmury rozpościerają się w dolnej części atmosfery, wydają się pogardzać słońcem, zaciemniając powierzchnię ziemi i przysłaniając na chwilę żywe światło słoneczne. Ale słońce śmieje się z chmur, ponieważ ich życie w powietrzu nie jest trwałe, a ich istnienie ulotne. Wystarczy lekki wiatr, aby je przegonić, a słońce zawsze triumfuje pełnią swego światła, które dominuje i wypełnia całą ziemię. Tak było ze Mną: wszystko, co uczynili Mi wrogowie, a także sama Moja śmierć, były jak liczne chmury, które zakrywały Moje człowieczeństwo, ale nie mogły dotknąć słońca Mojej Boskości. Gdy tylko powiał wiatr mocy Mojej Boskiej Woli, chmury zniknęły i wzniosłem się, bardziej niż słońce, chwalebny i triumfujący, a moi wrogowie zawstydzili się jeszcze bardziej niż przedtem.

Córko Moja, w duszy, w której Wola Moja panuje w całej pełni, minuty życia są jak wieki, a wieki obfitują we wszystkie dobra. Ale tam, gdzie Ona nie króluje, wieki życia są ledwie minutami dóbr, które zawierają.

Jeśli dusza, w której panuje Moja Wola, znosi upokorzenia, sprzeczności i cierpienia, to są one jak chmury, które wiatr Boskiego FIAT wyrzuca z hańbą na tych, którzy ośmielili się dotknąć nosiciela Mojej Odwiecznej Woli" (....).

(z "The Book of Heaven"; Do użytku prywatnego - tom 21; 16 kwietnia 1927)

--------------------

... "Moja córko, kiedy powtarzasz to, czego cię nauczyłem, czuję się zraniony przez Moją własną Miłość. Gdy cię uczyłem, zraniłem cię Moją odwieczną Miłością; gdy Mi ją powtarzasz, ranisz Mnie, a nawet samo twoje wspomnienie Moich słów i nauk jest zranieniem, które Mi zadajesz.

Jeśli Mnie miłujesz, rań Mnie nieustannie".

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 12; 15 grudnia 1919)

--------------------

... "Moja córko, Nasza Najwyższa Istota jest niewyczerpaną żyłą, nigdy nie możemy być wyczerpani, ani nie możemy powiedzieć: "Daliśmy już dość [i teraz nie dajemy już nic więcej]".

Bo jakkolwiek dużo dajemy, wciąż mamy coś do dania i podczas gdy My dajemy jedną korzyść, inna już się pojawia, torując sobie drogę do stworzeń, aby dać siebie. Ale chociaż jesteśmy niewyczerpani, nie dajemy Naszych Dóbr i Łask ani nie przekazujemy Naszych Prawd duszy, która nie jest do tego przygotowana(dysponowana).

Nie dajemy, jeśli ona nie słucha nas uważnie, aby poznać Nasze wzniosłe nauki i wzorować swoje życie na Naszych naukach, abyśmy mogli uznać Nasze nauki wpisane w tę duszę i wzbogacić ją Naszymi darami. Jeśli tego nie widzimy, to nie udzielamy jej Naszych darów ani Nasz głos nie przenika jej słuchu.

Jeśli w ogóle coś słyszy, to jest to jakby głos z daleka, tak że nie może jasno zrozumieć, co chcemy jej powiedzieć. Dlatego Nasza niewyczerpana żyła jest zatrzymywana przez brak dyspozycji duszy.

Ale czy wiesz, kto daje duszy odpowiednią dyspozycję? Nasza Boska Wola! Ona czyni ją opróżnioną ze wszystkiego, porządkuje ją i rozporządza nią w cudowny sposób, tak że Nasza niewyczerpana żyła daje bez przerwy i sprawia, że nieustannie słyszy Jej  wzniosłe nauki.

Bądź więc zawsze pod panowaniem Mojego Boskiego Fiat, a wtedy Nasza niewyczerpana żyła nigdy nie przestanie wylewać się na ciebie. W ten sposób będziemy mieć radość z przynoszenia nowych łask, nowych darów i nigdy wcześniej nie słyszanych nauk Naszej Boskiej Istoty.”

z "Księgi Nieba"; tom 26; 3 sierpnia 1929)




Środa I tygodnia Okresu Zwykłego (Mk 1,29-39)


29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. 32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 35 Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36 Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37 a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38 Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». 39 I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.


Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.  (Mk 1,30-31)


Pomyślałam o świętej Woli Bożej i zapytałam siebie: "Jak to możliwe, że po tym, jak Adam zgrzeszył, kiedy stracił jedność swojej woli z Wolą Bożą, stracił władzę i panowanie, a jego czyny nie były już miłe Bogu tak, że tworzyłyby Jego rozkosz? Adam rzeczywiście, zanim zgrzeszył, spełniał swoje czyny w Bogu, tego był nauczony.

Dlaczego, gdy je potem powtarzał, nie zawierały już tego samego dźwięku, tej samej pełni Bożej miłości i pełnej chwały Bożej?"

Kiedy to rozważałam, mój łaskawy Jezus poruszył się we mnie i przekazał mi informację za pomocą światła, które mi przesłał: "Moja córko, przedtem, zanim to wszystko nastąpiło, Adam, zanim wycofał się z Mojej Woli, był Moim Synem i zawierał, jako centrum swojego życia i wszystkich swoich czynów Moją Wolę, dlatego posiadał moc, panowanie, atrakcyjność, która była całkowicie Boska. Tak więc jego oddech, bicie serca, jego czyny promieniowały czymś boskim, cała jego istota emanowała niebiańskim zapachem, że byliśmy całkowicie pociągani przez niego. Czuliśmy się zranieni ze wszystkich stron przez tego Syna: kiedy oddychał, mówił lub pracował - najbardziej niewinne, obojętne i naturalne rzeczy były dla Nas ranami miłości, a My rozmawialiśmy z nim i obsypywaliśmy go coraz więcej Naszymi dobrami, bo wszystko, co czynił, wypływało z jednego punktu - z Naszej Woli. Dlatego wszystko nas zadowalało, nie znaleźliśmy nic, co by się Nam nie podobało. Otóż, po grzechu, Adam zszedł ze stanu syna i zdegradował się do stanu sługi.

Kiedy zerwał z Najwyższą Wolą, opuściła go boska Moc, panowanie, atrakcyjność, niebiański zapach; dlatego jego czyny i jego byt nie promieniowały już niczym boskim, ale były wypełnione ludzkim doznaniem, które sprawiło, że stracił atrakcyjność.

Nie czuliśmy się już zranieni, wręcz przeciwnie, trzymaliśmy się od siebie z daleka - on od Nas, a My od niego. To, że powtarzał te same akty, które wykonywał przed grzechem - co rzeczywiście robił - nic nie znaczy. Czy wiesz, czym są akty stworzenia bez pełni Naszej Woli? Są jak jedzenie bez smaku i bez substancji, które zamiast być smaczne, nie jest przyjemne dla ludzkiego podniebienia, a więc są niemiłe dla podniebienia Boga. Są jak te niedojrzałe owoce, które nie zawierają ani słodyczy, ani aromatu, jak kwiaty bez zapachu, jak wazy, rzeczywiście pełne, ale ze starymi, kruchymi i poszarpanymi rzeczami.

Wszystko to może służyć ścisłym potrzebom człowieka, a także cieniowi, niuansowi Chwały Bożej, ale nie do błogosławieństwa i całkowitego dobra stworzenia, ani do pełni chwały Bożej. Z jaką przyjemnością natomiast je się dobrze przyprawiony i treściwy posiłek! Jak to wzmacnia całą osobę! Już sam zapach przypraw pobudza apetyt i chęć ich spożycia.

W ten sposób Adam, zanim zgrzeszył, doprawił substancją Naszej Woli wszystkie swoje akty i w ten sposób pobudził apetyt Naszej Miłości do przyjęcia wszystkich jego aktów, jako pokarmu najbardziej nam miłego, a My daliśmy mu w odpłacie pyszny pokarm Naszej Woli.

Ale po grzechu biedny człowiek stracił bezpośredni przewód łączący ze swoim Stwórcą, czysta miłość już w nim nie panowała, ale była podzielona przez strach, przez niepokój, a ponieważ nie posiadał już absolutnego panowania Najwyższej Woli, jego wcześniejsze akty po upadku nie miały już tej samej wartości. Tym bardziej, że całe Stworzenie, łącznie z człowiekiem, wyszło od Wiecznego Stwórcy, jako Źródła Życia, w którym samo miało się zachować jedynie z Życiem Bożej Woli; wszystko miało się opierać na Nim i ten fundament Bożej Woli miał zachować wszystkie rzeczy piękne i szlachetne, takie jak pochodziły od Boga. Wszystkie stworzone rzeczy są rzeczywiście takie, jak zostały stworzone, żadna nie straciła nic ze swojego pierwotnego pochodzenia. Tylko człowiek stracił życie, podstawę, a tym samym szlachetność, moc i podobieństwo do swojego Stwórcy.

Ale mimo wszystko Moja Wola nie opuściła całkowicie człowieka, a ponieważ Ona nie mogła już być dla niego źródłem życia i gruntem, który go wspierał, ponieważ on sam się od Niej wycofał, ofiarowała siebie, jako lekarstwo, aby nie zginął całkowicie. Tak więc Moja Wola jest lekarstwem, zdrowiem, zachowaniem, pokarmem, życiem, pełnią najwyższej świętości, zgodnie z tym, jak chce Go stworzenie. Kiedy człowiek pragnie Jej jako lekarstwa, Ona ofiarowuje się, aby usunąć gorączkę namiętności, słabość, niecierpliwości, zawrót głowy pychy, chorobliwość przywiązań, i tak ze wszystkimi innymi wadami.

Kiedy stworzenie pragnie Jej jako zdrowia, Ona ofiarowuje się, aby utrzymać je w zdrowiu i uwolnić od wszelkiego duchowego zła. Jeśli dusza pragnie Jej, jako pokarmu, Ona daje siebie jako pokarm, aby mogła rozwijać swoje siły i wzrastać w świętości.

Kiedy pragnie Jej jako życia i jako pełni świętości, o wtedy Moja Wola obchodzi święto, bo widzi, że człowiek wraca do Łona swego pochodzenia, z którego wyszedł, i ofiarowuje się, aby dać mu podobieństwo do swego Stwórcy - jedynego celu jego stworzenia. Moja Wola nigdy nie opuszcza człowieka; gdyby go opuściła, rozpłynąłby się w nicość. A jeśli człowiek nie zgadza się na to, by w Mojej Woli stał się święty, Ona używa tych środków, by go przynajmniej zbawić"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 18; 28 stycznia 1926)


A gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». (Mk 1,29-39)


(...) "Umiłowana moja, za każdym razem, gdy Mnie szukasz, przygotowujesz się na śmierć, bo czymże jest w prawdzie śmierć, jak nie stałym i ciągłym zjednoczeniem ze Mną? Takie było Moje życie, ciągłym umieraniem z miłości do Ciebie, a ta ciągła śmierć była przygotowaniem do wielkiej ofiary, jaką było umieranie na krzyżu dla Ciebie.

Wiedz, że ten, kto żyje w Moim Człowieczeństwie i żywi się dziełami Mojego Człowieczeństwa, czyni z siebie wielkie drzewo pełne obfitych kwiatów i owoców, które są pokarmem Boga, i duszy. Kto żyje poza Moim Człowieczeństwem, jego dzieła są odpychające dla Boga i bezowocne dla niego samego."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 4; 17 lutego 1902)

Trwałam w swoim zwykłym stanie, medytując nad Męką Najświętszego Jezusa. Pozwolił się zobaczyć, jako ukrzyżowany i dzielił ze mną małą część swoich cierpień, mówiąc do mnie:

"Moja córko, zapragnąłem być ukrzyżowany i wywyższony na krzyżu, aby dusze, według tego, jak chcą [mieć] Mnie, mogły Mnie znaleźć.

Kiedy ktoś potrzebuje Mnie, jako nauczyciela, ponieważ odczuwa potrzebę bycia nauczanym, zniżam się aby nauczać go zarówno małych, jak i najwybitniejszych rzeczy, tak by stał się najbardziej wykształconym. Inny wzdycha w swoim opuszczeniu i zapomnieniu i chciałby znaleźć Ojca; przychodzi do stóp Mojego krzyża, a Ja czynię się jego Ojcem, dając mu mieszkanie w Moich Ranach, Moją Krew, jako napój, Moje Ciało, jako pokarm, a Moje własne Królestwo, jako dziedzictwo.

Inny jest chory i znajduje we Mnie lekarza, który nie tylko go uzdrawia, ale daje mu skuteczne lekarstwa, aby nie popadł ponownie w słabość.

Jeszcze inny jest uciskany przez oszczerstwa i pogardę, a u stóp Mojego krzyża znajduje swojego obrońcę, który nawet za oszczerstwa i pogardę odpłaca mu boskimi honorami; i tak jest z całą resztą.

Kto więc chce Mnie jako sędziego, znajduje Mnie jako sędziego; kto chce Mnie jako przyjaciela, jako oblubieńca, orędownika, kapłana, znajduje Mnie jako takiego. Dlatego chciałem być przybity gwoździami na rękach i nogach, aby w niczym nie sprzeciwiać się temu, czego chcą, aby uczynić Mnie takim, jakim chcą.

Ale biada tym, którzy widzą, że jestem niezdolny do poruszenia nawet palcem i dlatego ośmielają się Mnie obrażać."

Kiedy to powiedział, zapytałem Go: "Panie, kim są ci, którzy najbardziej Cię obrażają?".

Odpowiedział: "Ci, którzy sprawiają Mi największe cierpienie, to osoby konsekrowane które żyją w Moim Człowieczeństwie i torturują oraz rozrywają Moje Ciało w obrębie Mojego Człowieczeństwa. A ci, którzy żyją poza Moim Człowieczeństwem, rozdzierają Mnie z daleka."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 6; 15 grudnia 1905).

………………..

Ponieważ spowiednik powiedział mi, że Monsignor nie chce, aby ktokolwiek mnie odwiedzał, abym nie była rozproszona, powiedziałam mu: " Nakazałeś mi to posłuszeństwo więcej niż raz, ale nigdy nie zostało to dotrzymane; trwa to tylko przez krótki czas, a potem wszystko jest tak, jak było wcześniej. Ale jeśli nakażesz mi w posłuszeństwie, abym więcej nie mówiła, moje milczenie odsunie ich wszystkich ode mnie".

Kiedy przyjąłam Komunię Świętą, powiedziałam do Pana: "Jeśli Ci się podoba, chciałabym wiedzieć, jak się te sprawy mają w Twoich oczach. Ty wiesz, w jakiej przemocy jestem, gdy jestem z ludźmi, ponieważ tylko z Tobą czuję się swobodnie.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego chcą przychodzić. Prezentuję się raczej bez polotu i nie używam żadnych środków, aby ich przyciągnąć, ale mam raczej nieprzyjemne maniery. Nie wiem, dlaczego chcą przyjść. Och, niech niebiosa sprawią, bym mogła pozostać sama!"

Wtedy On powiedział do mnie:... "Moja córko, prawda, czysta, naga i prosta, jest najpotężniejszym magnesem, który przyciąga serca i skłania je do wszelkich poświęceń z miłości do prawdy i do osób, które tę prawdę objawiają. Kto sprawił, że męczennicy byli gotowi przelać swoją krew? Prawda.

Kto dał tak wielu innym świętym siłę do prowadzenia czystego i szlachetnego życia pośród tak wielu zmagań? Prawda i to naga, prosta i bezinteresowna prawda. Dlatego właśnie ludzie chcą do ciebie przychodzić. O, moja córko, jak trudno jest w tych smutnych czasach znaleźć kogoś, kto głosi tę nagą prawdę, nawet wśród duchowieństwa, osób konsekrowanych i pobożnych!

W ich mowie i czynach zawsze jest coś ludzkiego, albo interes, albo coś innego, a prawda jest wypowiadana, jakby zakryta lub zawoalowana. W ten sposób osoba, do której jest ona skierowana, nie jest dotknięta nagą prawdą, ale interesem lub inną ludzką intencją, w którą prawda ta została owinięt i nie otrzymuje łaski i skutków, które prawda ta zawiera.

Dlatego tak wiele sakramentów, tak wiele spowiedzi jest zmarnowanych, sprofanowanych i bezowocnych, chociaż Ja nie powstrzymuję się od ich oświecenia; ale oni Mnie nie słuchają, myśląc, że stracą swój prestiż i sympatię, jeśli tak postąpią. Uważają, że ich natura nie znalazłaby już zadowolenia, a ich własne interesy doznałyby uszczerbku. Ale - jakże się mylą!

Kto bowiem opuści wszystko z miłości do prawdy, ten będzie miał obfitość we wszystkim, więcej niż inni. Nie powstrzymuj się zatem ale najlepiej jak potrafisz przekazuj tę nagą i prostą prawdę, oczywiście zawsze pod posłuszeństwem temu, który ciebie prowadzi, ale kiedy nadarzy się okazja, głoś prawdę."

Wszystko, co dotyczyło miłosierdzia, mówiłam w sposób zawoalowany, a ponieważ posłuszeństwo nakazywało mi wszystko dokładnie zapisywać, miałam wrażenie, że jeszcze nie jestem posłuszna.

Gdy zapytałam Pana naszego, powiedział mi, że dobrze jest tak, jak jest, bo ten, kto ma te wady, ten już bedzie rozumial.

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 16 września 1906)


1


Poniedziałek I tydzień Okresu Zwykłego (Mk 1,14-20)


14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: 15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». 18 I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 19 Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. 20 Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.


«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (Mk 1,15)


(...) "Moja córko, każde proroctwo, jakie dałem Moim prorokom odnośnie Mojego przyjścia na ziemię, było jakby umową poprzedzającą ze stworzeniami, aby wejść pośród nich. Prorocy, którzy je przekazywali, przygotowywali narody do tego, by chciały i pragnęły takiego dobra. Otrzymując te proroctwa, otrzymali zaliczkę na poczet umowy wstępnej, a w zakresie, w jakim przekazywałem (coraz dokładniejsze) informacje o czasie i miejscu Moich Narodzin, zwiększałem zaliczkę(na poczet umowy wstępnej). W ten sposób postępuję również w Królestwie Mojej Woli. Każdy komunikat skierowany do ciebie o Moim Boskim FIAT jest umową wstępną, którą zawieram, każda wiedza o Nim jest kolejnym zadatkiem, który Ja dodaję.

Kiedy zawieram Moje umowy wstępne, jest to znak, że Królestwo Mojej Woli przyjdzie - tak jak przyszło Królestwo Odkupienia. Moje słowa są życiem, które sprawiam, że wychodzą ze Mnie, a życie musi mieć swoje miejsce zamieszkania i wywoływać swoje skutki.

Czy uważasz, że (któryś)komunikat jest mniej lub bardziej nieistotny?

Jest to kolejna umowa wstępna, którą zawiera Bóg, a Nasze umowy wstępne nie mogą zostać utracone. Im więcej umów wstępnych zawieramy, tym bliższy jest czas realizacji naszych umów (wstępnych) i ich zabezpieczenia.

Dlatego wymagam od ciebie największej uwagi i abyś niczego nie przeoczyła, w przeciwnym razie ominęłabyś jedną Boską umowę wstępną, co miałoby [poważne] konsekwencje."

(z "Księgi Nieba"; Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 23; 18 grudnia 1927)


«Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi».  (Mk 1,17)


Czuję jak mój biedny duch jest jakby skupiony na Bożej Woli i myślę sobie: "Jak to Królestwo mogłoby kiedykolwiek przyjść na ziemię? I co więcej, jak mogłoby przyjść, skoro nie jest znane?". Kiedy się nad tym zastanawiałam, mój zawsze umiłowany Jezus wyszedł ze mnie i powiedział do mnie:

"Córko Moja, w dziełach Moich używam środków ludzkich, chociaż Ja czynię pierwszą część, fundament i całą substancję dzieła, które chcę wykonać. Następnie posługuję się stworzeniami, aby Moje dzieło było znane i żyło wśród ludzi.

Tak właśnie postępowałem w Odkupieniu: Posłużyłem się apostołami, aby zbawienie było znane i szerzone, a owoce zbawienia były przyjmowane i ofiarowane.

Gdyby apostołowie nie chcieli mówić o tym, co powiedziałem i uczyniłem w czasie Mojego przyjścia na ziemię, i nie uczynili kroku, nie złożyli ofiary, nie oddali życia, aby oznajmić wielkie dobro Mojego przyjścia na ziemię, pozwoliliby, aby Moje odkupienie umarło na samym początku.

I pokolenia te nie posiadałyby ani Ewangelii, ani Sakramentów, ani wszystkich skarbów, których odkupienie dokonało i dokona. Kiedy powołałem wokół siebie apostołów, było Moim celem w ostatnich latach Mojego pobytu tutaj na dole, aby oni głosili to, co uczyniłem i powiedziałem.

Gdyby apostołowie milczeli, byliby odpowiedzialni za upadek tak wielu dusz, które nie dowiedziały się o korzyściach zbawienia i winni tak wiele dobra, którego ludzie nie uczynili!

Ale ponieważ nie milczeli i włożyli w to swoje życie, można ich nazwać, po Mnie, sprawcami i przyczyną zbawienia tak wielu dusz i wszelkiego dobra, jakie dokonało się w Moim Kościele, tworząc jego niewzruszone filary, jako pierwsi zwiastuni.

To jest nasz Boży zwyczaj, że najpierw dokonujemy pierwszego Aktu w naszych dziełach i rozporządzamy wszystkim, co jest konieczne. Potem powierzamy je stworzeniom, dając im wystarczające łaski, aby kontynuowali to, co uczyniliśmy. W ten sposób Nasze dzieła rozprzestrzeniają się zgodnie z wysiłkiem i dobrą wolą ludzi.

Tak będzie z Królestwem Mojej Bożej Woli.

Wezwałem cię, jak drugą Moją Matkę, objawiłem ci w wielkiej poufności - podobnie jak to uczyniłem z Moją Matką w Odkupieniu - wiele tajemnic o Moim Boskim FIAT, jakim jest wielkim skarbem i jak chce przyjść i królować na ziemi.

Mogę powiedzieć, że uczyniłem wszystko, a kiedy wezwałem Mojego sługę, abyś otworzyła się przed nim i rozpowszechniła FIAT, chciałem, aby był zainteresowany rozpowszechnianiem tak wielkiego dobra.

Gdyby ci, ktorzy maja sie tym zainteresować, nie byliby zainteresowani, naraziliby Królestwo Bożej Woli na ryzyko niepowodzenia w jego początkach i byliby odpowiedzialni za całe dobro, jakie tak święte Królestwo może przynieść [a które oni narażają]; albo zasłużyliby na to, abym ich odstawił na bok i powołał innych, jako zwiastunów i szerzycieli wiedzy o Moim Boskim FIAT.

Dopóki nie znajdę nikogo, kto by się tym zainteresował i wziął to sobie do serca bardziej niż własne życie, by głosić jego prawdy, Królestwo Mojej Woli nie będzie mogło mieć swego początku ani swego życia na ziemi"...

(z "Księgi Nieba"; tom 25; 22 marca 1929).


"Natychmiast zostawili swoje sieci i poszli za Nim" (Mk 1,18).


Gdy byłam zanurzona w swojej nicości, On powiedział do mnie:

"Zbliż się do Mnie, oprzyj się na Moim ramieniu, Ja będę cię wspierał Moimi rękoma i otrzymasz siłę. Jesteś ślepa, ale Moje światło będzie twoim przewodnikiem. Spójrz, stawiam Siebie przed tobą, a ty nie będziesz czynić nic innego, jak tylko patrzeć na Mnie, aby Mnie naśladować." Wtedy On powiedział do mnie: "Pierwszą rzeczą, której pragnę, jest umartwienie twojej woli. To "ja" musi być w tobie zniszczone; chcę, abyś zachowała je poświęcone dla Mnie, aby twoja wola i Moja stały się jednym. Nie jesteś z tego zadowolona?"

"Tak, Panie, ale daj mi łaskę, widząc, że sama z siebie nic nie mogę uczynić". I kontynuował: "Tak, Ja Sam będę Ci zaprzeczał we wszystkim, a czasem przez stworzenia".

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 1)

……………………….

Trwałam nadal w moim zwyczajowym stanie, gdy zobaczyłam przed moim umysłem różnych kapłanów, a Najświętszy Jezus powiedział: "Aby móc czynić wielkie rzeczy dla Boga, trzeba zniszczyć poczucie własnej wartości, ludzkie względy i własną naturę, aby ożywić się Boskim Życiem i brać pod uwagę tylko uznanie naszego Pana i to, co dotyczy Jego Czci i Chwały. Wszystko, co dotyczy [nieuporządkowanego] człowieka, musi zostać skruszone i zmielone na proch, aby żyć z Boga. Wtedy to nie wy, ale sam Bóg będzie mówił i działał w was, a dusze i dzieła wam powierzone przyniosą cudowne skutki i zbierzecie owoce upragnione przez was i przeze Mnie, takie jak [na przykład] dzieła stowarzyszeń kapłańskich, o których mówiłem wcześniej.

Jeden z nich mógłby być zdolny do szerzenia i wykonywania tego dzieła, ale odrobina poczucia własnej wartości, bezużyteczny strach lub ludzkie względy czynią go niezdolnym do tego; a kiedy łaska znajduje duszę pośród tego ubóstwa, ucieka i przechodzi - a kapłan pozostaje człowiekiem i działa jako człowiek, a jego dzieła mają skutki podobne do ludzkich, a nie te, które może mieć kapłan ożywiony Duchem Jezusa Chrystusa ".

(z Księgi Nieba, Tom 10; DI I.Haslinger, do użytku prywatnego)


Montag der 1. Woche im Jahreskreis (Mk 1,14-20)

„Und (Jesus) sprach: Die Zeit ist erfüllt, das Reich Gottes ist nahe. Kehrt um, und glaubt an das Evangelium!“ (Mk 1,15)

Ich fühlte mich wegen der Beraubung meines süßen Jesus in Bitterkeit, und während ich seine Rückkehr ersehnte, trat Er aus meinem Inneren heraus, aber so betrübt, dass es Mitleid erregte. Ich fragte Ihn: „Sag mir doch, was hast Du, dass Du so betrübt bist!” Und Jesus:

„Ach, meine Tochter, es müssen schwere Dinge kommen, damit ein Reich oder ein Haus neu geordnet werden kann. Es kommt zuerst eine allgemeine Erschütterung, und viele Dinge gehen zugrunde, manche verlieren, andere gewinnen, mit einem Wort: es kommt zu einem Chaos und größeren Erschütterungen, und vieles leidet bei der Neuordnung und Erneuerung, wenn dem Reich oder Haus eine neue Form gegeben wird.

Mehr Leid und mehr Mühe sind nötig, wenn man abreißen muss, um aufzubauen, als wenn man nur aufbauen müsste. So wird es auch beim Wiederaufbau des Reiches meines Willens sein.

Wie viel muss erneuert werden! Alles muss umgestürzt, Menschen müssen getötet und vernichtet werden. Erde, Meer, Luft, Wind, Wasser und Feuer müssen in Verwirrung gebracht werden, damit sich alle an die Arbeit machen, um das Angesicht der Erde erneuern zu können, und die Ordnung des neuen Reiches meines Göttlichen Willens mitten unter die Menschen getragen werden kann.

Daher werden viele ernste Dinge geschehen, und Ich fühle Mich betrübt, wenn Ich das Chaos sehe. Aber wenn Ich weiter schaue und die Ordnung und mein neu errichtetes Reich erblicke, verwandelt sich meine tiefe Traurigkeit in eine so große Freude, dass du sie nicht begreifen kannst. Das ist der Grund, warum du Mich einmal traurig und einmal in der Freude meines himmlischen Vaterlandes siehst.”

Ich fühlte mich traurig wegen dieses Umsturzes, den Jesus mir beschrieben hatte; die ernsten Dinge waren erschreckend, man hörte von Unruhen, Revolutionen und Kriegen in vielen Teilen. O, wie stöhnte mein armes Herz! Um mich aufzurichten, nahm mich Jesus in seine Arme, drückte mich fest an sein Heiligstes Herz und sprach zu mir:

„Meine Tochter, schauen Wir weiter in die Ferne, um Uns zu trösten. Ich möchte, dass alle Dinge wieder in den Zustand wie am Beginn der Schöpfung zurückkehren, die nichts anderes als ein Erguss der Liebe war; und er dauert immer noch an, denn was Wir einmal tun, das tun Wir immer und es wird nie unterbrochen.

Wir werden nie müde, einen Akt zu wiederholen: was Wir einmal tun, lieben Wir immer zu tun. Dies ist das göttliche Wirken: einen Akt zu tun, der Jahrhunderte und Jahrhunderte, und sogar die ganze Ewigkeit lang andauert. So strömt unser Erguss der Liebe und unser Hauch ständig aus unserem göttlichen Schoß und haucht geschwind auf die Menschengeschlechter.

So weht unser Liebeserguss in der ganzen Schöpfung, erfüllt Himmel und Erde, Sonne und Meer, Wind und Wasser und strömt den Geschöpfen entgegen.

Wäre es nicht so, würde der Himmel zusammenschrumpfen, die Sterne würden sich verirren, die Sonne würde an Licht verlieren, das Wasser würde fehlen und die Erde weder Pflanzen noch Früchte hervorbringen; denn da ihnen das Leben unserer Liebe fehlte, die in allen Dingen weht, würden sie sich von unserer

Quelle zurückziehen, von der sie ausgegangen sind. Und wenn unser Hauch fehlte, würde es mit den Menschengeschlechtern zu Ende gehen, denn sie sind nichts anderes als Funken, die unser Atem aussendet, um die heranwachsende Generation fruchtbar zu machen.

Nun nehmen sich die Geschöpfe das Materielle von den geschaffenen Dingen und lassen das Leben der Liebe zurück, das über allem schwebend, wie suspendiert bleibt, ohne sich schenken zu können. Es ist, wie wenn man in eine blühende Wiese geht, oder in einen Garten voller Bäume, die mit kostbaren Früchten beladen sind.

Wenn man nur die Blume betrachtet und sie nicht pflückt, wird man den Geschmack und lebendigen Duft der Blume nicht erfahren. Wenn man die Frucht ansieht und sie nicht vom Baum nimmt, um sie zu essen, wird man das Leben der Frucht weder genießen noch empfangen.

So ist es mit der ganzen Schöpfung: der Mensch betrachtet sie, doch empfängt er nicht das Leben der Liebe, das Gott in alle geschaffenen Dinge gelegt hat, weil er nicht seinen Willen hineinlegt, noch sein Herz öffnet, um diesen ständigen Erguss der Liebe seines Schöpfers zu empfangen.

Dennoch hört unser Erguss der Liebe nicht auf, unser regenerierender Hauch ist ständig aktiv und in Bewegung. Wir erwarten das Reich unseres Göttlichen FIAT, damit diese unsere Liebe zu den Menschen herabschwebe und jenes göttliche Leben von Uns schenke, das die Geschöpfe empfangen und daraus ihren Erguss der Liebe formen werden, um ihn Dem zu geben, von Dem sie das Leben erhalten.

Daher, meine Tochter, ist die ganze Schöpfung über dir konzentriert. Ich betrachte dich vom gestirnten Himmel aus und sende dir diesen Erguss der Liebe, betrachte dich von der Sonne aus, und dich anhauchend, sende Ich dir mein göttliches Leben.

Ich betrachte dich vom Meer aus und in seinen schäumenden und stürmischen Wellen sende Ich dir meine Liebe, die darin enthalten ist und entlade sie über dir wie ein tosendes Meer.

Ich betrachte dich vom Wind aus und gieße meine erobernde, reinigende und wärmende Liebe in dich aus, betrachte dich von den Bergen her und sende dir den Erguss meiner festen und unbeweglichen Liebe.

Es gibt keinen Punkt oder kein geschaffenes Ding, wo Ich dich nicht sehe, um Liebe in dich auszugießen. Da mein Wille in dir ist, ziehst du Mich überall an, dich zu betrachten, denn Er erweitert deine Fassungskraft, damit du diesen meinen Erguss der Liebe ständig empfängst.

Wo mein Göttlicher Wille regiert, kann Ich alles geben, alles konzentrieren, und es entsteht der Wettstreit zwischen Schöpfer und Geschöpf, Ich im Geben und es im Empfangen. Ich gebe dem, der Mir gibt, und wer Mir gibt, dem gebe Ich auf überraschendste Weise.

Deshalb wünsche Ich dich stets in meinem Willen, damit Wir ständig miteinander wetteifern, du mit Mir und Ich mit dir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 24. April 1927)

——————–

… „Meine Tochter, jede Prophetie, die Ich meinen Propheten bezüglich meines Kommens auf die Erde machte, war wie ein Kompromiss an die Geschöpfe, in ihre Mitte zu kommen.

Die Propheten, die sie mitteilten, bereiteten die Völker darauf vor, ein solches Gut zu ersehnen und zu wollen. Indem sie diese Prophezeiungen erhielten, empfingen sie das Pfand des Kompromisses, und in dem Maß, da Ich [immer genaueres über] Zeit und Ort meiner Geburt mitteilte, vermehrte Ich die Anzahlung für den Kompromiss.

So handle Ich auch beim Reich meines Willens. Jede Mitteilung an dich über mein Göttliches FIAT ist ein Kompromiss, den Ich mache, jede Kenntnis von Ihm ist eine weitere Anzahlung, die Ich hinzufüge.

Wenn Ich meine Kompromisse mache, so ist dies ein Zeichen, dass das Reich meines Willens kommen wird – genauso wie das Reich der Erlösung kam. Meine Worte sind Leben, die Ich aus Mir hervorgehen lasse, und das Leben muss seine Wohnstätte haben und seine Wirkungen hervorbringen.

Glaubst du, dass eine Mitteilung mehr oder weniger unbedeutend ist? Es ist ein weiterer Kompromiss, den ein Gott macht, und unsere Kompromisse können nicht verloren gehen. Je mehr Kompromisse Wir machen, umso näher ist die Zeit, unsere Kompromisse zu verwirklichen und sie alle in Sicherheit zu bringen.

Daher verlange Ich von dir höchste Aufmerksamkeit, und dass du dir nichts entgehen lässt, sonst würdest du dir einen Göttlichen Kompromiss entgehen lassen, was [ernste] Folgen hätte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 23; 18. Dezember 1927)

„Kommt her, folgt mir nach! Ich werde euch zu Menschenfischern machen“ (Mk 1, 17)

… “Meine Tochter, Ich bediene Mich in meinen Werken menschlicher Mittel, obwohl Ich den ersten Teil, das Fundament und die ganze Substanz des Werkes mache, das Ich tun will. Sodann bediene Ich Mich der Geschöpfe, damit mein Werk bekannt würde und unter den Menschen lebendig werde.

So handelte Ich bei der Erlösung: Ich bediente Mich der Apostel, damit die Erlösung bekannt und verbreitet werde und die Früchte der Erlösung aufgenommen und geschenkt würden.

Hätten die Apostel nicht davon sprechen wollen, was Ich bei meinem Kommen auf die Erde sagte und tat, und verschlossen und stumm weder einen Schritt getan noch ein Opfer gebracht, noch das Leben hingegeben, um das große Gut meines Kommens auf die Erde bekannt zu machen, so hätten sie meine Erlösung gleich am Anfang sterben lassen.

Und die Generationen hätten weder das Evangelium, noch die Sakramente, noch alle Schätze besessen, die die Erlösung bewirkte und bewirken wird. Als Ich die Apostel um Mich berief, war es mein Ziel in meinen letzten Lebensjahren hier unten, dass sie das verkünden sollten, was Ich getan und gesagt hatte.

Hätten die Apostel geschwiegen, so wären sie für den Untergang so vieler Seelen, welche die Wohltat der Erlösung nicht gekannt hätten, verantwortlich gewesen, und schuldig an dem vielen Guten, das die Menschen nicht getan hätten!

Doch weil sie nicht still blieben und ihr Leben einsetzten, können sie, nach Mir, Urheber und Ursache für die Rettung so vieler Seelen genannt werden und all des Guten, das in meiner Kirche gewirkt wurde, indem sie als die ersten Verkünder ihre unerschütterlichen Säulen bilden.

Es ist unsere Göttliche Angewohnheit, dass Wir zuerst unseren ersten Akt in unseren Werken tun, und alles Nötige verfügen. Dann vertrauen Wir sie den Geschöpfen an, indem Wir ihnen ausreichende Gnaden zur Fortführung dessen, was Wir getan haben, gewähren. So verbreiten sich unsere Werke je nach dem Einsatz und dem guten Willen der Menschen.

So wird es auch mit dem Reich meines Göttlichen Willens sein. Ich berief dich wie eine zweite Mutter von Mir, offenbarte dir in großer Vertraulichkeit – ähnlich, wie Ich es mit meiner Mutter in der Erlösung tat – die vielen Geheimnisse über mein Göttliches FIAT, welch großer Schatz Es ist, und wie Es auf die Erde kommen und herrschen möchte.

Ich kann sagen, dass Ich alles getan habe, und wenn Ich meinen Diener rief, damit du dich ihm öffnest und das FIAT bekanntmachst, so beabsichtigte Ich dabei, dass es ihm daran gelegen sein würde, ein so großes Gut bekannt zu machen.

Bestünde seitens derer, die sich damit befassen sollen, nicht dieses Interesse, so würden sie das Reich des Göttlichen Willens gleich in seinen Anfängen dem Risiko des Scheiterns aussetzen und wären verantwortlich für alles Gute, das ein so heiliges Reich bringen kann [und das sie aufs Spiel setzen]; oder sie würden es verdienen, dass Ich sie zur Seite stelle und andere als Verkünder und Verbreiter der Kenntnisse meines Göttlichen FIAT rufe.

Solange Ich niemanden finde, der Interesse hat und es sich, mehr als sein eigenes Leben, zu Herzen nimmt, seine Wahrheiten bekannt zu machen, wird das Reich meines Willens weder seinen Anfang noch sein Leben auf Erden haben können.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 25; 22. März 1929)

„Sogleich ließen sie ihre Netze liegen und folgten ihm“ (Mk 1, 18)

Während ich in meiner Nichtigkeit versenkt war, sagte Er zu mir:

„Komm näher zu Mir, stütze dich auf meinen Arm, Ich werde dich mit meinen Händen unterstützen und du wirst Kraft empfangen. Du bist blind, aber mein Licht wird dir als Führer dienen. Schau, Ich will mich selbst vor dich hinstellen, und du wirst nichts anderes tun, als auf Mich zu schauen um Mich nachzuahmen.“ Dann sagte Er zu mir: „Das erste, was ich wünsche, ist die Abtötung deines Willens. Dieses „Ich“ muss in dir vernichtet werden; Ich möchte, dass du es für mich geopfert hältst, damit dein Wille und der Meine ein einziger werden. Bist du darüber nicht glücklich?“

„Ja, Herr, doch gib mir die Gnade, da ich sehe, dass ich aus mir nichts tun kann.“ Und Er fuhr fort: „Ja, Ich selbst werde dir in allem widersprechen, und gelegentlich auch durch die Geschöpfe.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 1)

………………

Ich war weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, da sah ich verschiedene Priester vor meinem Geist, und der gebenedeite Jesus sagte:

„Um große Dinge für Gott tun zu können, ist es nötig, die Selbstschätzung, die menschliche Rücksicht und die eigene Natur zu vernichten, um mit dem Göttlichen Leben wieder aufzuleben, und nur die Wertschätzung unseres Herrn in Betracht zu ziehen und das, was seine Ehre und Herrlichkeit betrifft.

Alles, was das [ungeordnet] Menschliche betrifft, muss zermalmt und zu Staub zerrieben werden, um aus Gott leben zu können. Dann werdet nicht ihr, sondern Gott selbst in euch sprechen und wirken, und die euch anvertrauten Seelen und Werke werden wunderbare Wirkungen hervorbringen, und ihr werdet die von euch und von Mir ersehnten Früchte ernten, wie [z.B.] die Werke der Priestervereinigungen, von denen Ich zuvor gesprochen habe.

Einer von diesen könnte fähig sein, dieses Werk zu verbreiten und auch auszuführen, doch ein wenig Selbstschätzung, nutzlose Angst oder menschliche Rücksichtnahme macht ihn unfähig dazu; und wenn die Gnade die Seele inmitten dieser Armseligkeit vorfindet, flieht sie und geht vorüber – und der Priester bleibt ein Mensch und wirkt als Mensch, und seine Werke haben die Wirkungen wie die eines Menschen, und nicht jene Wirkungen, die ein Priester, der vom Geist Jesu Christi beseelt ist, haben kann.“ (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 10; 22. Dezember 1910)




UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO (Mt 2,1-12)


1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». 3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. 4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: 6 A ty, Betlejem, ziemio Judy,nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca,który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»4.7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy.kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». 9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. 11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. 12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.


Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».(Mt 2,1-2)


Najdroższa córko, masz rację, mówiąc, że widzisz mnie piękniejszą. Musisz wiedzieć, że gdy zobaczyłam mojego Syna obrzezanego oraz krew tryskającą z Jego rany, pokochałam ową krew i ową ranę i podwójnie stałam się Matką – Matką mojego Syna oraz Matką Jego krwi i okrutnego bólu. Nabyłam więc przed Majestatem Bożym podwójne prawa Macierzyństwa, podwójne prawa łaski dla siebie i dla całej ludzkości. To dlatego widzisz Mnie piękniejszą. Córko moja, jak wspaniale jest czynić dobro i cierpieć w pokoju i z miłości do Tego, który nas stworzył. To wiąże Boską Istotę ze stworzeniem, a Boska Istota daje mu tak wiele, że zalewa je łaskami i miłością. Ta  miłość i te łaski nie potrafią być bezczynne, ale chcą mknąć i chcą się oddać wszystkim, tak aby wszyscy poznali Tego, który dał im tak wiele. To dlatego czułam potrzebę, aby wszyscy poznali mojego Jezusa. Moja błogosławiona córko, Boska Istota, która nie potrafi odmówić niczego temu, kto Ją kocha, wyniosła na błękit nieba nową, piękniejszą i jaśniejszą gwiazdę, która swoim światłem poszukiwała czcicieli, żeby swoim niemym migotaniem powiedzieć całemu światu: „Narodził się Ten, który przyszedł was zbawić! Przyjdźcie oddać Mu cześć i uznajcie Go za swojego Zbawiciela!”. Ale cóż za ludzka niewdzięczność! Spośród wielu tylko trzy osoby ją zauważyły i nie bacząc na ofiary, wyruszyły, aby podążyć za gwiazdą. I tak jak gwiazda prowadziła te osoby w drodze, tak też moje modlitwy, moja miłość, moje westchnienia i łaski (które chciały dać poznać to oczekiwane od wieków Niebieskie Dziecię) jak wiele gwiazd docierały do ich serc, oświetlały ich umysły i kierowały ich wnętrzem, tak iż zanim Go poznały, czuły, jak bardzo kochały Tego, którego szukały, i przyspieszały kroku, aby do Niego dotrzeć i zobaczyć Tego, którego tak bardzo kochały. Moja najdroższa córko, moje Serce Matki cieszyło się wiernością, pozytywną odpowiedzią i poświęceniem tych Mędrców, przychodzących poznać mojego Syna i chcących oddać Mu cześć. Ale nie mogę ukryć przed tobą mojego tajemniczego bólu, że spośród tak wielu znalazło się tylko trzech. Jak wiele razy w ciągu wieków wznawiany jest Mi ten ból i ta ludzka niewdzięczność! Ja i mój Syn nie czynimy nic innego, jak tylko wznosimy gwiazdy, jedną piękniejszą od drugiej, i wzywamy jednych do poznania swojego Stwórcy, drugich do świętości, innych do podniesienia się z grzechu, a jeszcze innych do heroicznej ofiary. Czy chcesz wiedzieć, czym są te gwiazdy? Bolesne spotkanie jest gwiazdą, prawda, którą się poznaje, jest gwiazdą, nieodwzajemniona miłość ze strony innych stworzeń jest gwiazdą. Niepowodzenie, ból, rozczarowanie, nieoczekiwane szczęście są wieloma gwiazdami, które zapalają światło w umysłach stworzeń, gwiazdami, które dotykając stworzeń, chcą, aby odnalazły Niebieskie Dziecię, które umiera z miłości, które skostniałe z zimna, poszukuje w ich sercach schronienia, aby mogły Go poznać i pokochać. Ale niestety! Ja, która trzymam Niebieskie Niemowlę w swoich ramionach i pragnę je złożyć w sercach stworzeń, na próżno czekam, aby gwiazdy przyprowadziły do Mnie stworzenia. Moje Macierzyństwo jest ograniczane i wstrzymywane. A chociaż jestem Matką Jezusa, nie mogę być Matką dla wszystkich, ponieważ nie ma ich wokół Mnie i nie poszukują Jezusa. Gwiazdy się chowają, a oni pozostają w Jeruzalem świata bez Jezusa. Co za ból, córko moja! Co za ból! Potrzeba pozytywnej odpowiedzi, wierności i poświęcenia, aby podążać za gwiazdami. I jeśli Słońce Woli Bożej wschodzi w duszy, jak bardzo musi ona uważać! W przeciwnym razie pozostanie w mroku ludzkiej woli. Córko moja, kiedy święci Królowie weszli do Jerozolimy, zagubili gwiazdę, ale mimo to nie przestali poszukiwać Jezusa. Gdy opuścili miasto, gwiazda znowu się pojawiła i radośnie zaprowadziła ich do groty w Betlejem. Przyjęłam ich z matczyną miłością, a drogie Dziecię spoglądało na nich z wielką miłością i godnością i pozwoliło, żeby z Jego małego Człowieczeństwa promieniowała Jego Boskość. Tak więc ukłonili się i uklękli u Jego stóp. Gdy oddawali Mu cześć i przyglądali się tej Bożej Piękności, rozpoznali w Nim prawdziwego Boga. Wpadli w zachwyt i uniesienie i cieszyli się Nim tak bardzo, że Niebieskie Dziecię musiało ukryć w swoim Człowieczeństwie swoją Boskość. W przeciwnym razie pozostaliby tam, nie mogąc się oderwać od Jego  boskich stóp. Gdy po tym uniesieniu powrócili do siebie, ofiarowali Mu złoto swoich dusz, kadzidło swojej wiary i adoracji oraz mirrę całej swojej istoty, jak również mirrę wszelkiej ofiary, której by zażądał. Przekazali Mu także ofiary i dary zewnętrzne, symbol ich wewnętrznych poczynań: złoto, kadzidło i mirrę. Ale moja miłość Matki nie była jeszcze zaspokojona. Chciałam, aby potrzymali słodkie Dzieciątko w swoich ramionach. Och, z jaką miłością Je całowali i tulili do piersi! Czuli w sobie raj z wyprzedzeniem. W ten sposób mój Syn przyłączał wszystkie pogańskie narody do wiedzy o prawdziwym Bogu i dawał im dobra Zbawienia. Umożliwił wszystkim ludziom powrót do Wiary oraz ustanowił siebie Królem nad królami. Władając nad wszystkim, przywoływał na ziemię orężem swojej miłości, swojego bólu i swoich łez królestwo swojej Woli. A Ja, twoja Mama, chciałam być pierwszym apostołem. Pouczyłam ich, opowiedziałam im o moim Synu i o Jego żarliwej miłości. Zaleciłam im, aby dali Go poznać każdemu. I zajmując pierwsze miejsce Matki i Królowej wszystkich apostołów, pobłogosławiłam ich oraz kazałam drogiemu Dziecięciu ich pobłogosławić. Z radością i ze łzami wyruszyli do swoich krajów. Ale Ja ich nie opuściłam. Z matczyną troską im towarzyszyłam. A żeby im się odwdzięczyć, sprawiłam, że poczuli Jezusa w swoich sercach. Jak bardzo byli zadowoleni! Musisz wiedzieć, że czuję się prawdziwą Matką, gdy widzę, jak mój Syn panuje, włada oraz tworzy swoje stałe zamieszkanie w sercach, które Go szukają i kochają. A teraz jedno słówko do ciebie, moja córko. Jeśli chcesz, abym była twoją prawdziwą Matką, pozwól Mi złożyć w twoim sercu Jezusa. Uczynisz Go szczęśliwym swoją miłością, nakarmisz Go pożywieniem Jego Woli (gdyż innego nie przyjmuje) oraz okryjesz Go świętością swoich czynów. A Ja przyjdę do twojego serca i wraz z tobą będę ponownie kształtować mojego drogiego Syna. Będę sprawowała urząd Matki wobec ciebie i wobec Niego. W ten sposób poczuję czystą radość mojej macierzyńskiej płodności. Musisz wiedzieć, że wszystko, co jest w sercu, a co się nie rozpoczyna od Jezusa, nawet najpiękniej wyglądające dzieło, nie sprawia Mi żadnej przyjemności, ponieważ pozbawione jest życia mojego drogiego Syna.

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: trzecie(dodatek) rozważanie.

………………….

Odprawiałam swoje zwykłe modlitwy, a oddając się bez reszty w ramiona Najwyższej Woli, czyniłam z wiarą adorację Boskiego Majestatu w Jego Woli. Wtedy mój Jezus poruszył się we mnie, wziął moją biedną duszę w swoje ramiona, uniósł ją między niebem a ziemią i razem ze mną oddał cześć Najwyższej Istocie; potem powiedział do mnie: "Moja córko, prawdziwa i doskonała adoracja jest doskonałą zgodnością jedności Woli Bożej z duszą. Im bardziej dusza czyni swoją wolę "jedną" z Wolą swego Stwórcy, tym pełniejsze i doskonalsze jest jej uwielbienie.

Gdy wola ludzka nie stanowi jedności z Boską - a tym bardziej, gdy jest daleko od Boga - nie można jej nazwać adoracją, lecz jej cieniem, albo bezbarwnym cieniem, który nie pozostawia nawet śladu.

Jeśli ludzka wola nie jest gotowa na pocałunek Jedności Najwyższej Woli, modlitwa, zamiast czcią, może stać się obrazą i pogardą.

Pierwszym aktem czci jest uznanie woli Stwórcy w celu jej wypełnienia, a jeśli tak nie jest, to czci się słowami - ale obraża się i znieważa Go czynami.

Jeśli chcesz poznać prawdziwy i doskonały wzór uwielbienia, wejdź ze Mną pomiędzy Trzy Osoby Boskie..."

Nie wiem, jak to się stało - Jezus ścisnął mnie jeszcze mocniej i uniósł jeszcze wyżej, prosto w bezgraniczne światło. Czułam się tak, jakbym została unicestwiona, ale Boskie Życie, które emanowało tak wieloma różnorodnymi odcieniami piękna, świętości, światła, dobroci, pokoju, miłości itd. zastąpiło tę nicość, tak że moja nicość została przekształcona w te boskie odcienie i nie była już rozpoznawalna, i uczyniło Tego zakochanym (we mnie), który mnie tak ozdobił.

Wtedy mój słodki Jezus wznowił swoją mowę:

"Widzisz, moja córko, pierwszym aktem Osób Boskich jest doskonała zgodność Naszych Woli; Nasze Wole są tak zjednoczone, że nie można odróżnić, która z nich jest wolą jednej, a która drugiej, tak że chociaż jesteśmy Trzema różnymi Osobami, to jednak Wola jest jedna i ta jedna Wola wytwarza nieustanny Akt doskonałej adoracji między Osobami Boskimi; jedna Osoba adoruje drugą.

Ta zgodność woli wytwarza równość w świętości, w świetle, dobroci, pięknie, mocy, miłości, daje Nam radości, niezmierne szczęście i nieskończone rozkosze, a przez to ustanawia w Nas prawdziwe panowanie porządku i pokoju.

Tak więc zgodność woli ludzkiej z Boską jest pierwszym ogniwem łączącym Stwórcę ze stworzeniem, a z niej, jak przez kanał, zstępują cnoty Boskie i rodzą w duszy prawdziwą adorację i doskonałą miłość do swego Stwórcy. I wznosząc się przez ten właśnie kanał połączenia, dusza otrzymuje różne odcienie boskich cech. Za każdym razem, gdy dusza wznosi się, aby zanurzyć się w tej Wiecznej Woli, nabywa tym więcej różnych boskich piękności, które ją zdobią.

Dlatego utrzymuję, że dusza, która pełni Moją Wolę, jest Moją rozrywką i Moją radością, a dla Mojej rozrywki czekam, z pędzlem Mojej Woli w Moich rękach, aby ją odświeżyć i poprawiać, gdy tylko zanurzy się w Mojej Woli.

Raduję się, gdy jednym pociągnięciem Mojego pędzla mogę odcisnąć na niej inny odcień Mojego piękna, Mojej miłości, Mojej świętości i wszystkich Moich przymiotów.

Czy jestem zatem w Niebie, czy w duszy, jest Mi wszystko jedno - znajduję tę samą adorację Osób Boskich, Moją Wolę, Moją Miłość.

A ponieważ zawsze mogę coś dać duszy, postępuję czasem jak zręczny malarz i maluję w niej swój obraz, czasem jak nauczyciel i wykładam jej najwyższe i najwznioślejsze doktryny, czasem jestem, jak namiętny miłośnik, który daje miłość i żąda miłości. Krótko mówiąc, używam i ćwiczę wszystkie sztuki, aby rozmawiać z nią.

Kiedy Moja Miłość, znieważana przez stworzenia, nie znajduje schronienia, gdzie mogłaby uciec przed moimi prześladowcami, którzy chcą Mnie zabić lub zmusić do powrotu do Nieba, schronię się w duszy, która zawiera w sobie Moją Wolę i znajduję [w niej] Moją Moc, która Mnie broni, Moją Miłość, która Mnie kocha, Mój pokój, który daje Mi odpoczynek - znajduję wszystko, czego pragnę.

W ten sposób Moja Wola łączy wszystkie rzeczy razem, niebo i ziemię i wszystkie dobra, i tworzy z nich jedno, a z tego tylko wypływają wszystkie możliwe i wyobrażalne dobra. W ten sposób mogę powiedzieć, że dusza, która pełni Moją Wolę, jest dla Mnie wszystkim, a Ja jestem wszystkim dla niej"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 16; 13 maja 1924)

……………………..

"Święci badacze gwiazd odwiedzili Mnie i wywołali małe zamieszanie swoimi poszukiwaniami. Przeraziło to Heroda, który zamiast przyłączyć się do nich i również odwiedzić Mnie, chciał spiskować przeciwko Mojemu życiu i zabić Mnie.

Dlatego z konieczności musiałem udać się na wygnanie: to również symbolizuje Moją Bożą Wolę: bardzo często wydaje się, że Ona wzbudza jakieś zainteresowanie, że chcą Ją uczynić znaną poprzez publikację. Ale co się dzieje?

Jednych ogarnia strach, inni boją się kompromitacji, jeszcze inni nie chcą się poświęcić pod tym czy innym pretekstem - wszystko rozpływa się w słowach, a Moja Boska Wola zostaje wygnana spośród narodów

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 27; 21 października 1929)

……………………..

Moja najdroższa córko, dzisiaj Serce twojej Mamy jest tak przepełnione miłością i cierpieniem, że nie mogę się powstrzymać od płaczu. Wiesz, że przybyli Trzej Królowie, którzy zrobili rozgłos w Jerozolimie, dopytując się o nowego Króla. Okrutny Herod z obawy, że zostanie pozbawiony tronu, wydał rozkaz zabicia mojego słodkiego Jezusa, mojego drogiego życia, a razem z Nim wszystkich innych dzieci. Córko moja, co za ból! Chcą zabić Tego, który przyszedł, by dać życie wszystkim i przynieść światu nową erę pokoju, szczęścia i łaski! Co za niewdzięczność! Co za przewrotność! Ach, moja córko, dokąd prowadzi zaślepienie ludzką wolą! Prowadzi do okrucieństwa oraz do związania rąk samemu Stwórcy, i to do tego stopnia że stworzenie staje się panem własnego Stwórcy. Współczuj Mi więc, moja córko, i staraj się uciszyć płacz słodkiego Dzieciątka. Płacze Ono z powodu ludzkiej niewdzięczności, gdyż chcą Je zabić, i to ledwo narodzone. My zaś, aby Je uratować, zmuszeni jesteśmy uciekać. Święty Józef dostał już od anioła powiadomienie, żebyśmy jak najszybciej udali się do obcego kraju. Dołącz do Nas, droga córko, nie zostawiaj Nas samych, a Ja nadal będę ci udzielać moich lekcji, ukazujących wielkie zło ludzkiej woli. Musisz wiedzieć, że jak tylko człowiek odstąpił od Woli Bożej, zerwał relacje ze swoim Stwórcą. Wszystko, co Bóg stworzył na ziemi, należało do niego, ale człowiek, nie czyniąc Woli Bożej, stracił wszelkie prawa i można powiedzieć, że nie miał, gdzie się podziać. Stał się więc biednym wygnańcem, pielgrzymem, który nie miał swojego stałego miejsca, i to nie tylko na duszy, ale i na ciele. Wszystko stało się niestałe dla biednego człowieka. I jeśli posiadał coś nietrwałego, to dzięki przewidywanym zasługom Niebieskiego Dzieciątka. A to dlatego, że Bóg przeznaczył całe wspaniałe Stworzenie dla tych, którzy mieli czynić Wolę Bożą i żyć w Jej królestwie. Jeśli pozostali z wysiłkiem coś zdobywają, to są prawdziwymi złodziejaszkami swojego Stwórcy, i słusznie – nie chcą czynić Woli Bożej, a chcą dóbr, które do Niej należą!

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Lekcja 24)

Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. (Mt 2,11)


Córko moja, inna niespodzianka: nowa gwiazda rozbłysła pod sklepieniem niebios. Swoim światłem poszukuje adorujących i kieruje ich, aby rozpoznali Dzieciątko Jezus i oddali Mu cześć. Trzy osoby, jedna oddalona od drugiej, były tym poruszone. Przeniknięte boskim światłem podążyły za gwiazdą, która doprowadziła ich do groty w Betlejem12 , do stóp Dzieciątka Jezus. Ale jaki był zachwyt owych Królów, gdy w Bożym Dzieciątku rozpoznali Króla Nieba i ziemi, Tego, który przyszedł umiłować i zbawić wszystkich! Stało się tak, ponieważ gdy Królowie oddawali Mu cześć zachwyceni tym niebiańskim pięknem, nowo narodzone Dziecię ukazało swoją Boskość, wydobywającą się z Jego małego Człowieczeństwa. A grota zamieniła się w raj, tak iż Królowie mogli dopiero wtedy oderwać się od stóp Bożego Dziecięcia, gdy schował z powrotem światło Boskości w swoje Człowieczeństwo. Ja zaś, pełniąc urząd Matki, długo jeszcze opowiadałam im o zstąpieniu Słowa i wzmacniałam ich w wierze, nadziei i miłości, które były symbolem ich darów przekazanych Jezusowi. Przepełnieni radością, powrócili do swoich krajów, aby być pierwszymi orędownikami Jezusa.

(z "Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: Lekcja 23)

……………………….

Dziś rano przyjęłam Komunię, a będąc z Jezusem, była tu także Królowa Matka i - o, cudo! Patrzyłam na Matkę i widziałam Jej serce przemienione w Dzieciątko Jezus; patrzyłam na Syna i widziałam Matkę w sercu Dzieciątka.

Tymczasem przypomniałam sobie, że dziś jest Objawienie Pańskie i za przykładem Trzech Mędrców miałam coś ofiarować Dzieciątku Jezus, ale widziałam, że nie mam nic, co mogłabym Mu dać.

Kiedy zobaczyłam moją nędzę, przyszła mi myśl, by ofiarować moje ciało jako mirrę, z wszystkimi cierpieniami dwunastu lat spędzonych w łóżku, gotowa cierpieć i pozostać tu tak długo, jak będzie to dla Niego przyjemne; jako złoto - mękę, jaką odczuwam, gdy pozbawia mnie Swojej Obecności, co jest dla mnie najbardziej bolesne i przykre; jako kadzidło - moje biedne modlitwy, złączone z modlitwami Królowej Mamy, aby były milsze Dzieciątku Jezus.

Złożyłam więc swoją propozycję z pełnym przekonaniem, że Dziecko przyjmie wszystko. Jezus zdawał się przyjmować moją biedną ofiarę z wielką przyjemnością, ale najbardziej podobała Mu się ufność, z jaką Mu ją złożyłam, więc powiedział do mnie:

"Ufność ma dwa ramiona:

jednym obejmuje Moje Człowieczeństwo i używa go jako schodów, aby wznieść się do Mojej Boskości;

drugim obejmuje Boskość i ściąga potokami łaski niebiańskie, tak że dusza jest całkowicie zalana Boską Istotą.

Kiedy dusza jest ufna, jest pewna, że otrzyma to, o co prosi. Pozwalam, aby moje ramiona były związane, pozwalam jej robić, co chce, pozwalam jej przeniknąć do Mojego Serca i pozwalam jej wziąć dla siebie to, o co Mnie prosiła.

Gdybym tego nie uczynił, byłoby to tak, jakby Mi czyniono przemoc."

Podczas gdy On to mówił, z piersi dziecka i matki wypłynęło wiele strumieni płynu, który całkowicie zalał moją duszę. Potem Królowa Matka zniknęła.

Po tym poszłam razem z dzieciątkiem na sklepienie nieba. Zobaczyłam, że Jego delikatna twarz była smutna i powiedziałam sobie: "Może chce się napić mleka i dlatego jest smutny". Rzekłam więc do Niego: " Może Ty zechcesz ssać u mnie, skoro nie ma tu Królowej Mamy?".

Ale zanim to uczyniłam, przyszły do mnie obawy, że to może być diabeł; i aby się upewnić, kilkakrotnie znaczyłam Go znakiem krzyża, mówiąc: "Czy Ty naprawdę jesteś Jezusem z Nazaretu, Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej, Synem Maryi Dziewicy, Matki Boga?". A dziecko zapewniło mnie, że On jest.

Teraz, gdy byłam pewna, wzięłam Go, aby mógł u mnie ssać. Dziecko jakby się ożywiło i nabrało radosnego wyglądu, a ja widziałam, że ssało niektóre z tych strumieni, którymi mnie zalewało. Podczas gdy On to czynił, czułam, że moje serce jest pociągane i zdawało mi się, że to mleko, które Jezus wysysał ze mnie, wychodziło z Niego.

Kto może opisać to, co się stało między mną a Dzieciątkiem Jezus? Nie mam języka, który mógłby to wyrazić, ani słów, by to opisać.

(z "Księgi Nieba";tom 3; 6 stycznia 1900)





ŚWIĘTO CHRZTU PAŃSKIEGO -B- (Mk 1,7-11)


I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. 10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 11 A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».


“Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.” (Mk 1,8)


5 listopada 1925; Księga Nieba, Tom 18; Dr Pflügl

Westchnienia Ducha Świętego w sakramentach. Wymiana miłości duszy.


Zanurzyłam się zgodnie z moim zwyczajem w Świętej Woli Bożej i podczas gdy starałam się odpłacić mojemu Jezusowi tak bardzo, jak to możliwe, moją małą miłością za wszystko, co uczynił w Odkupieniu, moja umiłowana i słodka Miłości poruszył się we mnie i powiedziała do mnie: "Moja córko, dosięgnij swoim lotem w Mojej Woli do wszystkich Sakramentów ustanowionych przeze Mnie. Zstąp w ich głębię, aby dać Mi swoją małą wymianę Miłości. Och, jak wiele Moich tajemnych łez tu znajdziesz, jak wiele gorzkich westchnień, jak wiele stłumionych jęków Ducha Świętego. Jego westchnienia są nieustanne z powodu tak wielu rozczarowań Naszej Miłości. Sakramenty zostały ustanowione, aby kontynuować Moje życie na ziemi pośród Moich dzieci. Ale och, ileż cierpień! Czuję bowiem potrzebę twojej małej miłości. Będzie ona mała, ale Moja Wola uczyni ją wielką. Moja Miłość nie toleruje tego, że ktoś, kto ma żyć w Mojej Woli, nie jednoczy się z Moimi cierpieniami i nie daje Mi swojej małej wymiany miłości za wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem.  

Moja córko, zobacz więc, jak Moja Miłość wzdycha w sakramentach: kiedy widzę noworodka przyjmującego chrzest, płaczę z bólu. Bo kiedy przywracam mu niewinność przez chrzest, odnajduję moje dziecko na nowo, przywracam mu utracone prawa do Stworzenia, uśmiech miłości i przyjemności, wypędzam wroga, aby nie miał już prawa. Powierzam je aniołom, całe niebo świętuje ucztę. Ale wkrótce uśmiech zamienia się w ból. Uczta zamienia się w bitwę. Widzę, że ten ochrzczony będzie jednym z Moich wrogów, nowym Adamem, może nawet utraconą duszą. Och, jak Moja Miłość jęczy przy każdym chrzcie! Zwłaszcza, gdy szafarz chrztu nie czyni tego z szacunkiem, godnością i ozdobą należną sakramentowi, który zawiera nowe odnowienie. Niestety, często więcej uwagi poświęca się drobiazgom, jakimś scenom niż udzielaniu sakramentu! Tak więc Moja Miłość czuje się uderzona przez chrzczącego i ochrzczonego i jęczy nieartykułowanymi jękami. Czy nie chciałbyś zatem dać Mi wymiany miłości za każdy chrzest, miłosnego westchnienia, aby dotrzymać towarzystwa Mojemu bolesnemu jękowi?


“W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie.“ (Mk 1,9)


"Wędrówki duszy po Królestwie Bożej Woli" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina piętnasta.


Dobro moje niebiańskie i najwyższe, chcę iść za Tobą wszędzie. Już widzę, że zamierzasz udać się na pustynię i odłączyć się od Matki, do której mówisz: "Żegnaj, Matko, odchodzę, ale zostawiam Ci moje Boskie Fiat jako pomoc, jako pocieszenie, jako życie".

Będzie On służył ku zjednoczeniu między Mną, a tobą; Moja Wola sprawi, że będziesz uczestniczyć we wszystkich Moich Aktach i w ten sposób, choć jesteśmy daleko od siebie, pozostaniemy tak zjednoczeni, że będziemy się czuć jak jedna osoba."

Jezu, moje Życie, wyciągnij do mnie rękę i zabierz mnie ze sobą, aby nic z tego, co uczynisz, nie umknęło mojej uwadze, bo chcę wszystko opieczętować pieczęcią Mojej Miłości. Aby prosić Cię o królestwo Twojej Boskiej Woli na ziemi, podążam za Tobą, gdy wędrujesz samotnie, krok za krokiem z moim "Kocham Cię, uwielbiam Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Z każdym Twoim oddechem chcę, abyś wdychał oddech mojego "kocham Cię", chcę w nim zawrzeć każde Twoje słowo i chcę Ci je ofiarować z każdym Twoim spojrzeniem.

Gdy przybywasz nad Jordan, zanurzam w tych wodach moje "kocham cię": tak więc, gdy tylko święty Jan wyleje je na Twoją głowę, aby cię ochrzcić, poczujesz, jak płynie w nich pełnia mojej miłości, błagając dla wszystkich stworzeń o wody chrzcielne Twojej Boskiej Woli i o nadejście Twojego Królestwa.

Umiłowany, w tym uroczystym akcie Twojego Chrztu proszę Cię o łaskę, której mi na pewno nie odmówisz: proszę Cię bowiem, abyś swoimi świętymi rękoma oczyścił moją małą duszę życiodajnymi i twórczymi wodami Twojej Boskiej Woli, abym nic nie słyszała, nic nie widziała i nic nie znała, jak tylko życie Twojego Fiat. O tak, błagam Cię, uczyń moją egzystencję niczym innym, jak nieprzerwanym Aktem Twojej Woli! Mój Jezu, słodka Miłości, pozwól mi pójść za Tobą na pustynię: tam moje "kocham Cię" nigdy nie pozostawi Cię samego; będę blisko Ciebie w nocy i w dzień; a kiedy zobaczę Cię smutnego, zasmuconego, zmartwionego miłością, modlącego się i płaczącego z powodu samotności, jaką cierpi Twoja Boska Wola, pocieszę Cię wołaniem mojego "kocham Cię"!

Odczuwasz ten ból bardzo żywo, nie tylko dlatego, że Twoja Boska Wola nie panuje wśród stworzeń, lecz dlatego, że jest przez nie niejako wygnana. Dlatego Twoje Najświętsze Człowieczeństwo płacze i błaga w imieniu całej rodziny ludzkiej, aby obie te rzeczywistości, Boska Wola i ludzka, zostały pojednane i połączone razem.

O Jezu, czynię Twoje łzy moimi, Twoje modlitwy, biorę w posiadanie agonie Twego gorejącego Serca i przeplatając je z moim "kocham Cię", tworzę słodkie łańcuchy miłości, aby zmusić Cię do udzielenia mi Królestwa Twej Boskiej Woli na ziemi!

Posłuchaj, moje Życie, to uderzenia Twego Serca, to Twoje westchnienia, to Twoje łzy, Twoje modlitwy i Twoje cierpienia pragną i błagają o Królestwo Twojego Fiat. Dlatego, jeśli mnie nie chcesz wysłuchać, to przynajmniej wysłuchaj siebie i odchodząc z pustyni, zapewnij mnie, że wkrótce Królestwo Twojej Woli przyjdzie na ziemię.

Jezu mój, Serce mego Serca, oto już wychodzisz z pustyni i z pośpiechem docierasz do swego domu w Nazarecie, gdzie miłość Matki Niebieskiej nieustannie Cię wzywa i oczekuje. Cóż to za wzruszająca scena! Matka i Syn, ogarnięci wzajemnym, skrajnym pragnieniem zobaczenia się ponownie, padają sobie w ramiona.

O Jezu! Ja także, z małym płomykiem mojego "kocham cię", chcę uczestniczyć w Waszych czystych objęciach, w Waszych afirmacjach miłości, w Waszych ogniach miłości, aby prosić cię o Królestwo Najwyższej Woli! Święta Mamo, wyproś i dla mnie tę niezmierzoną łaskę i módl się, aby Wola Boża była znana i panowała na ziemi tak, jak panuje w niebie.


W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 11 A z nieba odezwał się głos: …(Mk 1,10-11)


Mój biedny duch nadal wędruje w Woli Bożej. O, jak szczęśliwą Ona się czuje, widząc swoje małe nowonarodzone dziecko, idące w poszukiwaniu Jej Aktów, aby je poznać, ucałować, uwielbić, przyswoić i powiedzieć Jej: "Jak bardzo Mnie umiłowałaś!". Potem zatrzymałam się, gdy Słowo zstąpiło na ziemię i zasmuciłam się z Jego powodu, widząc Go samego.

A mój dobry Jezus zaskoczył mnie nieopisaną czułością i powiedział do mnie: "Moja najdroższa córko, mylisz się. Samotność była częścią ludzkiej niewdzięczności. Ale z Boskiej strony i ze strony Naszych Dzieł, one wszystkie towarzyszyły Mi i nigdy nie zostawiali Mnie samego. Musisz raczej wiedzieć, że Ojciec i Duch Święty zstąpili razem ze Mną, podczas gdy Ja pozostałem z Nimi w niebie. Razem ze Mną zstąpili na ziemię. Jesteśmy nierozłączni. Nie możemy, nawet gdybyśmy chcieli, oddzielić się od siebie. Co najwyżej Słowo przejęło aktywną rolę. Niemniej jednak Ojciec i Duch Święty byli zawsze współdziałającymi.

Tom 36; 25 grudzień; Dr Pflügl


«Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».(Mk 1,11)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, powiedział mi  drogi Jezus przychodząc : "Córko moja, kiedy Moja łaska jest w posiadaniu więcej osób, Ona więcej świętuje.

To tak, jak z królewnami: im więcej panien zwraca uwagę na ich wołanie i otaczają je, jak koroną, tym bardziej się cieszą i świętują. Ty, zakotwicz się we Mnie, patrz na Mnie, a tak się mną zachwycisz, że wszystko, co materialne, opadnie dla ciebie jak martwe.

Musisz tak bardzo zakotwiczyć się we Mnie, że wciągniesz Mnie całkowicie w siebie, abym, gdy odnajdę się w tobie, mógł odnaleźć w tobie Moją doskonałą rozkosz.

Jeśli więc znajduję w tobie wszystkie możliwe przyjemności, jakie mogę znaleźć w ludzkim stworzeniu, to to, co inni Mi czynią, nie może Mnie czynić tak wielce niezadowolonym."

Gdy to mówił, zamknął się we mnie i był pełen radości. Jakże bym była szczęśliwa, gdybym zdołała wciągnąć w siebie całkowicie mojego ukochanego Jezusa!

(z "Księgi Nieba"; tom 4; 6 lutego 1901)

…………………

13. Styczeń 1903; tom 4; Dr Pflügl

Luiza widzi Trójcę Przenajświętszą.


Kiedy byłam w swoim zwyczajowym stanie, wydawało mi się, że widzę Trójcę Przenajświętszą. Patrzyli na Siebie nawzajem, a w tych spojrzeniach, Ich piękno było tak wielkie, że pozostawali w ekstazie tylko patrząc na Siebie nawzajem. W tym stanie Miłość przelewała się w Nich i byli poruszeni tą Miłością, aby być jeszcze bardziej w ekstazie. W ten sposób całe Ich dobro i radość były zamknięte w Nich samych, a całe Ich wieczne życie, piękno i oddanie było zawarte tylko w tym słowie: "miłość". I cała błogość świętych została ukształtowana przez to doskonałe działanie Trójcy Przenajświętszej. Gdy to widziałam, Syn przyjął postać Ukrzyżowanego i wychodząc spośród Nich, przyszedł do mnie.

Dzielił ze mną cierpienia ukrzyżowania. A kiedy był we mnie, ponownie wszedł pośród Nich i ofiarował swoje i moje cierpienia, i zadośćuczynił za miłość, którą wszystkie stworzenia były Im winne. Któż może powiedzieć, jaka była Ich radość i jak bardzo byli zachwyceni ofertą Syna! Wydawało się, że kiedy stworzenia zostały stworzone, nic poza płomieniami miłości nie wychodziło z Nich.

Aby dać upust tej miłości, zaczęliście tworzyć wiele innych obrazów samych Siebie. Bo tylko wtedy, gdy otrzymują to, co dają, są usatysfakcjonowani. Oznacza to, że dają miłość i pragną miłości. Dlatego najstraszliwszym wykroczeniem jest nie kochać Ich. Ale o święty Boże, kto Cię kocha?

……………………

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się pośpiesznie we mnie i powiedział do mnie: "Co ty mówisz? Jak wyjątkowe jest dla Mnie twoje "kocham cię"? Moja córko, "kocham cię" jest wszystkim!

"Kocham cię" jest miłością, hołdem, szacunkiem, heroizmem, poświęceniem i zaufaniem do Tego, do którego jest skierowane; "kocham cię" oznacza posiadanie Tego, który zawiera w sobie "kocham cię"; "kocham cię" jest małym słowem, ale waży tyle, co cała wieczność!

"Kocham cię" obejmuje i otacza wszystko, rozszerza się i ogranicza [w tym samym czasie], wznosi się na wyżyny i schodzi na dno, odciska się wszędzie i nigdy się nie zatrzymuje.

Jak możesz, moja córko, mówić: "Czym szczególnym jest "kocham cię"? Jego pochodzenie jest wieczne: w "kocham cię" Niebiański Ojciec zrodził Mnie, i w "kocham cię" pojawił się Duch Święty.

W "kocham cię" wieczny FIAT stworzył całe Stworzenie, i w "kocham cię" przebaczyłem winnemu człowiekowi i odkupiłem go; tak więc w "kocham cię" dusza znajduje wszystko w Bogu, a Bóg znajduje wszystko w duszy.

Dlatego "kocham cię" jest nieskończenie cenne, pełne życia i energii; nigdy się nie męczy, przewyższa wszystko i triumfuje nad wszystkim. Chcę więc dostrzec to "kocham cię" dla Mnie, na twoich ustach, w twoim sercu, w przypływie twoich myśli, w twoich kroplach krwi, w twoich cierpieniach i radościach, w jedzeniu, które spożywasz - we wszystkim.

Życie mojego "kocham cię" musi być w tobie bardzo długie, a mój FIAT panujący w tobie odciśnie na nim pieczęć Bożego "kocham cię"...

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 17; 2 sierpnia 1925 r.)


5. November 1925 ; BdH 18; Dr Pflügl

Das Stöhnen des Heiligen Geistes in den Sakramenten. Austausch der Liebe der Seele.


Ich verschmolz mich meiner Gewohnheit entsprechend im Heiligen Wollen Gottes, und während ich versuchte, meinem Jesus so wie möglich mit meiner kleinen Liebe für all das, was Er in der Erlösung getan hatte, zu vergelten, bewegte sich meine liebenswürdige und süße Liebe in meinem Inneren und sagte zu mir: „Meine Tochter, reiche mit deinem Flug in Meinem Willen in alle von Mir eingesetzte Sakramente. Steige in den Grund von ihnen hinab, um Mir deinen kleinen Austausch der Liebe zu geben. O wie viele Meiner heimlichen Tränen wirst du hier finden, wie viele bittere Seufzer, wie viel ersticktes Stöhnen des Heiligen Geistes. Sein Stöhnen ist andauernd vor so vielen Enttäuschungen Unserer Liebe. Die Sakramente waren eingesetzt worden, um Mein Leben auf Erden inmitten Meiner Kinder fortzusetzen. Doch, ach, wie viele Leiden! Denn Ich empfinde die Notwendigkeit deiner kleinen Liebe. Sie wird klein sein, doch Mein Wille wird sie groß machen. Meine Liebe toleriert es nicht für jemand, der in Meinem Willen leben soll, dass er sich nicht mit Meinen Leiden verbindet und Mir nicht seinen kleinen Austausch der Liebe für all das gibt, was Ich getan und gelitten habe. Meine Tochter, sieh deshalb, wie Meine Liebe in den Sakramenten stöhnt: Wenn Ich ein Neugeborenes getauft werden sehe, weine Ich vor Schmerz. Denn während Ich ihm mit der Taufe die Unschuld wieder herstelle, finde ich von neuem mein Kind, stelle ihm die verlorenen Rechte über die Schöpfung wieder her, das Lächeln der Liebe und des Wohlgefallens, schlage den Feind in die Flucht, damit er kein Recht mehr habe. Ich vertraue es den Engeln an, der ganze Himmel feiert ein Fest. Doch bald verwandelt sich das Lächeln in Schmerz. Das Fest in Kampf. Ich sehe, dass dieser Getaufte einer meiner Feinde sein wird, ein neuer Adam, vielleicht sogar eine verlorene Seele. O wie stöhnt Meine Liebe in jeder Taufe! Besonders dann, wenn der Diener, der tauft, dies nicht mit dem Respekt, der Würde und Zierde tut, die einem Sakrament gebührt, welches die neue Wiederherstellung enthält. Ach, oft ist man für eine Nichtigkeit aufmerksamer, für irgend eine Szene, als bei der Spendung eines Sakramentes! So fühlt sich Meine Liebe vom Taufenden und vom Getauften getroffen und stöhnt mit nicht artikulierbarem Stöhnen. Möchtest du nicht also Mir für jede Taufe einen Austausch der Liebe geben, ein liebevolles Stöhnen, um Meinem leidvollen Stöhnen Gesellschaft zu leisten?

………………………

25. Dezember 1938; BdH 36; Dr Pflügl

Die Herabkunft des Wortes. Wie leicht es ist, Jesus geboren werden zu lassen, vorausgesetzt, dass man in Seinem Wollen lebt. Das Paradies, das die Königin des Himmels Ihren kleinen Jesus auf Erden finden ließ.


Mein armer Geist wandert weiterhin im Göttlichen Wollen. O wie glücklich fühlt Er sich, zu sehen, dass Seine kleine Neugeborene auf die Suche nach Seinen Akten geht, um sie zu kennen, sie zu küssen, anzubeten, sie sich anzueignen und zu Ihm zu sagen: ‚Wie sehr hast du Mich geliebt!’ Dann hielt ich beim Herabsteigen des Wortes auf die Erde inne und war Seinetwegen betrübt, Ihn allein zu sehen. Und mein guter Jesus überraschte mich mit einer unbeschreiblichen Zärtlichkeit und sagte zu mir: „Meine liebste Tochter, du irrst dich. Die Einsamkeit war Teil der menschlichen Undankbarkeit. Doch von der göttlichen Seite und seitens Unserer Werke begleiteten Mich alle noch ließen sie Mich je allein. Vielmehr musst du wissen, dass gemeinsam mit Mir der Vater und der Heilige Geist herabstiegen, während Ich mit ihnen im Himmel blieb. Sie stiegen mit Mir auf die Erde herab. Wir sind untrennbar. Wir können, selbst wenn Wir es wollten, Uns nicht voneinander trennen. Höchstens übernahm das Wort den wirkenden Teil. Dennoch wirkten der Vater und der Heilige Geist immer mit.

……………………..

13. Januar 1903; BdH 4; Dr Pflügl

Luisa sieht die Heiligste Dreifaltigkeit. Das Übel der Schmeichelei.


Als ich in meinem gewöhnlichen Zustand war, schien ich die Heiligste Dreifaltigkeit zu sehen. Sie sahen Einander an, und in diesen Blicken war Ihre Schönheit so groß, dass Sie allein beim gegenseitigen Anblick in Ekstase blieben. In diesem Zustand flossen Sie von Liebe über, und waren wie bewegt von dieser Liebe, um noch intensiver in Ekstase zu sein. So war all Ihr Gut und Freude in Sie selbst eingeschlossen, und das Ganze Ihres ewigen Lebens, ihrer Schönheit und Andacht war in diesem Wort allein eingeschlossen: ‚Liebe’. Und die ganze Seligkeit der Heiligen wurde gebildet durch dieses vollkommene Wirken der Heiligsten Dreifaltigkeit. Während ich dies sah, nahm der Sohn die Gestalt des Gekreuzigten an, und aus Ihrer Mitte herauskommend, kam Er zu mir. Er teilte mit mir die Leiden der Kreuzigung. Und während Er in mir war, begab Er sich wiederum in Ihre Mitte und bot Seine und meine Leiden an und leistete Genugtuung für die Liebe, die alle Geschöpfe Ihnen schuldeten. Wer kann sagen, wie Ihre Freude war, und wie beglückt Sie durch das Angebot des Sohnes waren! Es schien, dass bei der Erschaffung der Geschöpfe nichts als Flammen der Liebe aus Ihrem Inneren herausgekommen war. Um dieser Liebe freien Lauf zu lassen, begannen Sie, viele andere Abbilder von Sich zu erschaffen. Denn nur wenn Sie empfangen, was Sie gegeben haben, sind Sie befriedigt. Das bedeutet, Sie gaben Liebe, Sie wollen Liebe. So ist es die schrecklichste Beleidigung, Sie nicht zu lieben. Doch o dreimal heiliger Gott, wer ist es, der Dich liebt? Danach verschwanden Sie.

Doch wer kann sagen, was ich verstand? Mein Geist verliert sich, und meine Zunge ist unfähig, ein Wort zu artikulieren. Nach einer kleinen Weile kam der gepriesene Jesus zurück, mit Seinem Gesicht von Speichel und Schmutz bedeckt. Er sagte zu mir: „Meine Tochter, Lob und Schmeicheleien sind Speichel und Schmutz, welche die Seele beschmutzen und verschmieren. Sie verblenden ihren Geist, um sie daran zu hindern, zu erkennen, wer sie wirklich ist, besonders wenn sie nicht von der Wahrheit ausgeht. Denn wenn sie bei der Wahrheit beginnen und die Person des Lobpreises würdig ist, wird sie die Verherrlichung Mir geben, da sie die Wahrheit kennt. Doch wenn sie von der Falschheit ausgehen, werden sie die Seele zu solchem Übermaß treiben, dass sie sich im Bösen festigen wird.“




5 styczeń Okresu Bożego Narodzenia  (J 1,43-51)


43 Nazajutrz [Jezus] postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: «Pójdź za Mną!». 44 Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. 45 Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». 46 Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?» Odpowiedział mu Filip: «Chodź i zobacz!» 47 Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: «Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu». 48 Powiedział do Niego Natanael: «Skąd mnie znasz?» Odrzekł mu Jezus: «Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym». 49 Odpowiedział Mu Natanael: «Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!» 50 Odparł mu Jezus: «Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to». 51 Potem powiedział do niego: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego».


"Pójdź za mną!" (Jan 1,43)


Mój lot w Wiecznym FIAT trwa. Wydaje mi się, że nie mogę być ani przebywać nigdzie indziej, jak tylko w Nim. Bardziej niż życie, czuję go w sobie i poza sobą; ile bym nie biegła i nie leciała, nie znajduję nic poza Jego dziełami - bezgranicznymi i nieskończonymi dobrami, a we wszystkim i wszędzie Jego pulsujące Życie.

Podczas gdy ta Boża Wola jest na wysokości i w głębi, On zachowuje wszystko, jest wykonawcą i widzem wszystkiego. Moja małość była zagubiona w Boskim FIAT, przechodząc przez całe Stworzenie i czyniąc moje małe "kocham cię" echem w każdej stworzonej rzeczy, błagając o Królestwo Bożej Woli na ziemi.

Mój łaskawy Jezus ukazał mi się, niosąc mnie na rękach, aby mnie nakłonić do naśladowania Aktów Jego Boskiej Woli i powiedział do mnie: "Córko moja, jak bardzo kocha cię Moja Wola!

Bardziej niż matka trzyma cię w swoich ramionach i przyciskając cię do swojej piersi, jest w tobie, aby wzrastać razem z tobą. Ona bije w twoim sercu, krąży w twojej krwi, chodzi w twoich stopach, myśli w twoim umyśle, mówi w twoim głosie. Jej miłość i zazdrość są tak wielkie, że czyni siebie małą, gdy ty jesteś mała, że rośnie razem z tobą, gdy ty rośniesz.

Kiedy pracujesz, Ona rozszerza cię tak bardzo, że rozszerzasz się we wszystkich Jej dziełach. Matka może opuścić swoją córkę, oddzielić się od niej, być daleko od niej - Moja Wola natomiast nigdy, ponieważ skoro czyni siebie życiem swojej córki, czyni siebie nierozerwalnie z nią związaną i dlatego nie może jej opuścić, nawet gdyby chciała. Jest to bowiem Jej własne życie, którym Ona żyje i które ukształtowała w swojej córce. Któż mógłby posiąść taką moc i niezrównaną miłość, by kształtować i rozwijać swoje życie z córką? Nikt! Tylko moja Wola, która posiada wieczną Miłość i Moc stwórczą, tworzy swoje życie w tej duszy, która rodzi się na nowo i chce być tylko jej córką.

Dlatego krążysz w Stworzeniu, ponieważ ta Matka, to znaczy Moja Boska Wola, pragnie we wszystkich swoich czynach swojego życia, które ukształtowała w tobie, swojej córce. W ten sposób dusza, która żyje w Moim Boskim FIAT, biegnie razem z Nią oszałamiającym, uporządkowanym i harmonijnym torem całego Stworzenia.

Teraz, ponieważ uporządkowany bieg wszystkich Ciał tworzy najpiękniejszą i najbardziej harmonijną melodię, dusza, która z nimi biegnie, tworzy ich harmonijną nutę, która odbija się echem w Domu Niebiańskim i przyciąga uwagę wszystkich błogosławionych, którzy mówią: "Jakże piękny jest dźwięk, który słyszymy w ciałach niebiańskich, gdy mała córeczka Boskiego Fiat krąży w nich: słyszymy kolejną nutę i szczególny dźwięk".

Wola Boża przenosi go aż do nas, do  Niebieskich wyżyn". Dlatego to nie ty biegniesz, lecz biegnie Moja Wola, a ty razem z Nią". ...

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 24; 26 sierpnia 1928).


"Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie, a także prorocy: Jezusa z Nazaretu, syn Józefa" (Jho 1,45).


... "Kiedy przyszedłem na ziemię, można powiedzieć, że w ciągu trzydziestu lat mojego ukrytego życia nie uczyniłem pozornie nic dobrego dla nikogo, a nawet nikt mnie nie znał. Byłem wśród nich całkiem niezauważony, tak że wszelkie dobro rozwijało się między Mną, Ojcem w niebie, Moją Niebieską Matką i drogim Świętym Józefem, ponieważ oni wiedzieli, kim jestem. Wszyscy inni nic nie wiedzieli. Jednak, gdy wyszedłem z ukrycia, ujawniłem się publicznie i poinformowałem ich, że jestem prawdziwie obiecanym Mesjaszem, ich Odkupicielem i Zbawicielem.

Chociaż tą zapowiedzią naraziłem się na oszczerstwa, prześladowania, sprzeciwy, gniew i nienawiść ze strony Żydów, a nawet na samą mękę, i śmierć, to jednak tym wszystkim złem, które wynikało z faktu Mojej działalności publicznej, a które spadło na Mnie jak ulewa - potwierdziłem, kim naprawdę byłem, a mianowicie Słowem Przedwiecznym, które zstąpiło z nieba dla ich zbawienia.

Tak więc, dopóki byłem w domu w Nazarecie i nikt nie wiedział, kim jestem, nikt nic do mnie nie mówił i nie byłem oczerniany, ani nie czynili mi nic złego.Gdy się jednak objawiłem, spotkało mnie całe zło, ale musiałem się ujawnić, bo inaczej wróciłbym do nieba, nie spełniwszy celu mego przyjścia na ziemię. Z drugiej strony, dając się poznać, pomimo tej otchłani zła powołałem Moich apostołów, głosiłem Ewangelię i czyniłem cuda.

Moje ujawnienie się spowodowało, że nieprzyjaciele moi zadali mi tyle cierpień, aż do śmierci krzyżowej. Ale osiągnąłem Mój cel -  spośród tych, którzy nie chcieli Mnie poznać, tak wielu (jednak) poznało Mnie, i w ten sposób dokonałem Mojego Dzieła Odkupienia.

Wiedziałem, że podłość i pycha Żydów uczyni mi tak wiele , jeśli się ujawnię, ale musiałem to uczynić, ponieważ osoba lub dobro, które nie jest znane, nie może przynieść życia, ani niczego dobrego. Dobro lub prawda, które nie są znane, pozostają same w sobie ułomne i bezowocne, jak bezpłodne matki, których pokolenie kończy się wraz z nimi. Widzisz więc, jak konieczna jest wiedza, że Ja mogę i ustanowię Królestwo Mojej Woli; ta wiedza, mógłbym powiedzieć, jest równie konieczna jak ta, która polega na ogłoszeniu Mnie Synem Bożym, który przyszedł na ziemię.

To prawda, że z powodu tej wiedzy [o Mojej Woli] wielu uczyni Mi ponownie to, co uczynili, gdy objawiłem się jako upragniony Mesjasz: mianowicie oszczerstwa, sprzeczności, wątpliwości, podejrzenia, pogardę,i jak to się stało, gdy tylko zaczęto drukować to, co wskazywało na ogłoszenie Mojej Boskiej Woli. Ale to nic nie znaczy: bo dobro ma moc ranić zło, i dlatego ludzie i piekło czują się zranieni, zbroją się przeciw dobru i chcieliby zniszczyć dobro i tego lub tych, którzy chcą je głosić. Lecz pomimo tego wszystkiego, co oni zamierzali na pierwszym początku - mianowicie, że gdy Ona(WB) chciała się ukazać, oni zdusili, jak to było, poznanie Mojej Woli i Jej pragnienie panowania - Ona jednak uczyniła Swoje pierwsze kroki; a w co niektórzy nie wierzyli, uwierzyli inni.

Pierwsze kroki pociągną za sobą drugie, trzecie i tak dalej, chociaż nie zabraknie tych, którzy będą wnosić sprzeczności i wątpliwości, ale jest to absolutnie konieczne aby poznać Moją Boską Wolę i wiedzieć, że Ja chcę Ją dać, i dam Ją.;

Tak więc to, czego nie otrzymacie dzisiaj, możecie otrzymać jutro - ale ku upokorzeniu tych, którzy stłumili tak wielkie dobro; ale Moja Wola zatriumfuje i będzie miała swoje Królestwo na ziemi..."

(z "Księgi Nieba"; Tom 30; 20 marca 1932)


«Skąd mnie znasz?» (Jan 1,48)


"Twoja służba, jako ofiara i twoje ciągłe czekanie na Mnie już łamie Moje ramiona. Bo ty Mnie nie widzisz, ale Ja widzę cię bardzo dobrze i liczę wszystkie twoje westchnienia, twoje cierpienia, twoje tęsknoty za Mną. A twoje całkowite skupienie się na Mnie jest zawsze aktem zadośćuczynienia dla wielu, którzy nie troszczą się o Mnie ani za Mną nie tęsknią, ale gardzą Mną i są całkowicie skupieni na ziemskich rzeczach - pokryci brudem, pośród smrodu wad. Tak więc twój stan, jako całkowite przeciwieństwo ich stanu, zawsze będzie łamał sprawiedliwość. Będzie więc prawie niemożliwe, abym utrzymał cię w tym stanie i rozpoczął krwawe wojny we Włoszech".

………….

(...) Potem przybrał majestatyczny wygląd i usiadł na tronie, jakby w moim sercu; wydawało się, że trzyma w ręku pióro i pisze, a zwracając się do mnie, powiedział:

"Zobacz, czy nie biorę pod uwagę twoich starań - nie tylko lat w łóżku i wyrzeczeń, ale także myśli, które masz dla Mnie; zapisuję twoje uczucia, twoje pragnienia, wszystko, wszystko, nawet to, co chciałaś robić i cierpieć, a nie robisz, bo Ja ci nie pozwalam.

Wszystko liczę, wszystko ważę i mierzę, aby nic nie zginęło i abyś za wszystko otrzymała odpłatę; a jak zapisuję, tak zachowuję wszystko w Moim własnym sercu"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 9; 1 października 1909)


"Ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego" (J 1, 51).


"... Tak więc moje życie tutaj na dole było niczym innym jak nieustannym aktem heroicznej miłości, nigdy nie wyznaczającym granic podbojów i triumfów, aby uszczęśliwić Moje dzieci. Tak postępowałem we wszystkim.

Kiedy wyruszałem w drogę, mogłem przejść z jednego miasta do drugiego bez chodzenia [z trudem]. Ale chciałem wędrować, aby w każdym kroku złożyć Moją miłość - w każdym kroku, w którym pośpieszałem - i tak czyniłem siebie zwycięzcą, i triumfatorem nad Moimi krokami.

O, gdyby ludzie zwracali na Mnie uwagę, słyszeliby w Moich krokach nieustanne wołanie: "Spieszę się, biegnę w poszukiwaniu ludzi, aby ich kochać i być kochanym"!

Kiedy pracowałam ze świętym Józefem aby zdobyć środki do życia, to była Miłość, która się spieszyła, a Ja uzyskałem podboje i triumfy, ponieważ wystarczyłby jeden Fiat, abym miał wszystko do dyspozycji. Niebiosa podziwiały, że używałem Moich rąk dla małego zarobku; Aniołowie zamilkli w zachwycie, widząc Mnie zniżającego się do najskromniejszych aktów życia, ale Moja Miłość znalazła swoje ujście [w nich]; wypełniała Moje Akty, przelewała się w nich, a Ja byłem zawsze Boskim Zdobywcą i Triumfatorem. Dla Mnie to pożywienie nie było konieczne, ale przyjąłem je aby pozwolić płynąć jeszcze większej miłości i zbierać nowe podboje i triumfy.

W ten sposób wykonywałem najskromniejsze i najnędzniejsze czynności życiowe, które nie były dla Mnie konieczne, ale czyniłem to po to, aby Moja Miłość mogła wylać się na tyle różnych sposobów i aby zdobyć nowe podboje i triumfy nad Moim Człowieczeństwem, i aby uczynić z tego Dar dla tych, których tak bardzo kochałem.

Kto więc nie przyjmuje Mojej Miłości i nie kocha Mnie, ten formuje Moje najcięższe męczeństwo i krzyżuje Moją Miłość."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 32; 16 kwietnia 1933)


Mein Flug im Ewigen FIAT hält an. Mir scheint, dass ich nirgendwo anders als in Ihm sein oder mich aufhalten kann. Mehr als das Leben fühle ich Es in mir und außerhalb von mir; wie viel ich auch laufe und fliege, finde ich nichts anderes als seine Werke – grenzenlose und endlose Besitztümer, und in allem und überall sein pulsierendes Leben.

Während sich dieser Göttliche Wille in der Höhe und in der Tiefe befindet, bewahrt Er alles, und ist Handelnder und Zuschauer von allem. Meine Kleinheit verlor sich im Göttlichen FIAT, ging durch die ganze Schöpfung und ließ mein kleines „Ich liebe Dich” in jedem geschaffenen Ding widerhallen, wobei es um das Reich des Göttlichen Willens auf Erden flehte.

Mein liebenswürdiger Jesus zeigte sich, wie Er mich in seinen Armen trug, damit ich den Akten seines Göttlichen Willens folgte, und sagte zu mir: „Meine Tochter, wie sehr liebt dich mein Wille! Mehr als eine Mutter hält Er dich in seinen Armen, und während Er dich an seine Brust drückt, ist Er [zugleich] in dir, um gemeinsam mit dir zu wachsen.

Er klopft in deinem Herzen, kreist in deinem Blut, geht in deinen Füßen, denkt in deinem Geist, spricht in deiner Stimme. Seine Liebe und Eifersucht sind so groß, dass Er sich klein macht, wenn du klein bist, dass Er gemeinsam mit dir wächst, wenn du wächst.

Wenn du arbeitest, dehnt Er dich so sehr aus, dass du dich in all seinen Werken ausbreitest. Eine Mutter kann ihre Tochter verlassen, sich von ihr trennen, ihr ferne sein – mein Wille hingegen nie, denn da Er sich zum Leben seiner Tochter macht, macht Er sich unzertrennlich von ihr und kann sie daher auch nicht verlassen, selbst wenn Er wollte.

Es ist nämlich sein eigenes Leben, das Er in seiner Tochter lebt und gebildet hat. Wer besäße je diese Macht und unübertreffliche Liebe, sein Leben mit seiner Tochter zu formen und wachsen zu lassen? Niemand!

Nur mein Wille, Der eine ewige Liebe und eine schöpferische Kraft besitzt, erschafft sein Leben in jener Seele, die wieder geboren wird und allein seine Tochter sein will.

Darum gehst du in der Schöpfung umher, weil diese Mutter, d.h. mein Göttlicher Wille, sein Leben, das Er in dir, seiner Tochter gebildet hat, in allen seinen Akten wünscht.

So läuft die Seele, die in meinem Göttlichen FIAT lebt, zusammen mit Ihm den schwindelerregenden, geordneten und harmonischen Lauf der ganzen Schöpfung.

Da nun der geordnete Lauf aller Körper die schönste und harmonischste Melodie bildet, bildet die Seele, die mit ihnen läuft, ihre harmonische Note, die in der Himmlischen Heimat widerhallt und die Aufmerksamkeit aller Seligen auf sich zieht, die sagen: ‘Wie schön ist der Klang, den wir in den Himmelskörpern hören, da die kleine Tochter des Göttlichen FIAT ihren Rundgang in ihnen macht: wir vernehmen eine weitere Note und einen besonderen Klang.

Der Göttliche Wille trägt ihn bis zu uns in unsere Himmlischen Gefilde.’ Deshalb bist nicht du es, die läuft, sondern mein Wille läuft, und du eilst zusammen mit Ihm.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 24; 26. August 1928)

„Wir haben den gefunden, über den Mose im Gesetz und auch die Propheten geschrieben haben: Jesus aus Nazaret, den Sohn Josefs“ (Jho 1, 45)

… „Als Ich auf die Erde kam, kann man sagen, dass Ich in den dreißig Jahren meines verborgenen Lebens scheinbar niemandem etwas Gutes tat und Mich nicht einmal jemand kannte.

Ich war ganz unbeachtet unter ihnen, sodass sich alles Gute zwischen Mir, dem Vater im Himmel, meiner Himmlischen Mutter und dem lieben heiligen Josef entfaltete, da sie wussten, wer Ich war. Alle anderen wussten nichts.

Als Ich jedoch aus meiner Verborgenheit hervortrat, machte Ich Mich öffentlich bekannt und teilte ihnen mit, dass Ich wirklich der verheißene Messias, ihr Erlöser und Retter war.

Obwohl Ich Mir mit dieser Bekanntmachung Verleumdungen, Verfolgungen, Widersprüche, Zorn und Hass seitens der Juden, ja die Passion und den Tod selbst zuzog, und all diese Übel, die aus der Tatsache meiner Bekanntmachung resultierten und wie ein heftiger Regenguss auf Mich herabströmten – bestätigte Ich, wer Ich wirklich war, nämlich das Ewige Wort, das vom Himmel zu ihrer Rettung herabgestiegen war.

Solange Ich also im Haus von Nazareth war und niemand wusste, wer Ich war, sagte keiner etwas zu Mir, und Ich wurde weder verleumdet, noch taten sie Mir etwas Böses an. Als Ich Mich jedoch offenbarte, befielen Mich alle Übel; doch Ich musste Mich bekanntmachen, sonst wäre Ich in den Himmel zurückgekehrt, ohne den Zweck meines Kommens auf Erden zu erfüllen.

Indem Ich Mich hingegen zu erkennen gab, bildete Ich, obwohl Ich so viele Übel auf Mich zog, mitten in diesem Abgrund des Bösen, meine Apostel heran, verkündete das Evangelium und wirkte Wunder. Meine Bekanntheit stiftete meine Feinde an, Mir so viele Leiden zuzufügen, bis hin zum Kreuzestod.

Doch Ich erreichte meine Absicht – dass Mich unter denen, die Mich nicht erkennen wollten, so viele kennenlernten; und so vollbrachte Ich mein Erlösungswerk. Ich wusste, dass die Niedertracht und der Stolz der Juden Mir so viel antun würden, wenn Ich Mich zu erkennen gab, doch Ich musste es tun, denn eine Person oder ein Gut, das nicht bekannt ist, kann weder Leben noch etwas Gutes bringen.

Eine Wohltat oder Wahrheit, die nicht bekannt werden, bleiben in sich selbst behindert und ohne Fruchtbarkeit, wie unfruchtbare Mütter, deren Generation mit ihnen endet.

Du siehst also, wie notwendig es ist zu wissen, dass Ich das Reich meines Willens gewähren kann und gewähren will; diese Kenntnis ist, könnte Ich sagen, genauso nötig wie jene, Mich als Sohn Gottes zu verkündigen, der auf die Erde kam.

Es stimmt zwar, dass viele aufgrund dieser Kenntnisse [über meinen Willen] Mir dasselbe wieder antun werden wie damals, als Ich Mich als der ersehnte Messias zu erkennen gab: nämlich Verleumdungen, Widersprüche, Zweifel, Verdächtigungen, Verachtung, wie es schon geschah, sobald man das zu drucken begann, was auf die Bekanntmachung meines Göttlichen Willens hindeutete.

Doch das besagt nichts: das Gute besitzt nämlich die Kraft, das Böse zu verletzen, und daher fühlen sich die Menschen und die Hölle verwundet, bewaffnen sich gegen das Gute, und möchten gern das Gute und den oder die, welche es verkündigen wollen, vernichten.

Doch trotz allem, was sie am ersten Anfang beabsichtigten – dass sie nämlich, als Er erscheinen wollte, die Kenntnis meines Willens und seinen Wunsch nach der Herrschaft gleich-sam abwürgten – hat Er doch seine ersten Schritte getan; und was die einen nicht glaubten, das glaubten die anderen“… (aus „Das Buch des Himmels“; Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 20. März 1932)

„Woher kennst du mich?“ (Joh 1, 48)

„Dein Dienst als Opfer und dein ständiges Warten auf Mich bricht bereits Meine Arme. Denn du siehst Mich nicht, doch Ich sehe dich sehr wohl, und Ich zähle alle deine Seufzer, deine Leiden, deine Sehnsüchte nach Mir. Und dein Ausgerichtetsein ganz auf Mich ist stets ein Akt der Wiedergutmachung für viele, die sich nicht um Mich kümmern noch Mich ersehnen, sondern Mich verachten und ganz auf irdische Dinge ausgerichtet sind – bedeckt mit Schmutz, inmitten des Gestanks von Lastern. So wird dein Zustand als das ganze Gegenteil des ihrigen stets die Gerechtigkeit brechen. So wird es für mich beinahe unmöglich, dich in diesem Zustand zu halten und die blutigen Kriege in Italien zu beginnen.“

BdH 4, 3 Oktober 1900; Dr. Pflügl

……………….

… „Deine Stellung als Opfer und dein ständiges Warten auf Mich fällt Mir bereits in den Arm. Denn du siehst Mich nicht, doch Ich sehe dich sehr wohl und zähle alle deine Seufzer, deine Leiden, deine Sehnsüchte nach Mir; und dein ganz auf Mich Ausgerichtet-sein ist stets ein Akt der Wiedergutmachung für viele, die sich nicht um Mich kümmern, noch Mich ersehnen, die Mich verachten und ganz auf irdische Dinge ausgerichtet sind – bedeckt mit Schmutz, inmitten des Gestanks von Lastern.

So wird dein Zustand, der das vollständige Gegenteil des ihren ist, stets die Gerechtigkeit brechen, sodass es Mir fast unmöglich ist, dich in diesem Zustand zu belassen und die blutigen Kriege in Italien zu beginnen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 2. Oktober 1900)

————————-

… Dann nahm Er ein majestätisches Aussehen an und setzte sich in meinem Herzen gleichsam auf einen Thron; Er schien eine Feder in der Hand zu halten und zu schreiben, und sich an mich wendend sprach Er:

„Sieh, ob Ich nicht deine Belange in Betracht ziehe – nicht bloß die Jahre im Bett und die Opfer, sondern auch die Gedanken, die du für Mich hast; Ich schreibe deine Gefühle auf, deine Sehnsüchte, alles, alles, auch das, was du tun und leiden wolltest, und nicht tust, weil Ich es dir nicht zugestehe.

Alles zähle Ich, alles wäge Ich ab und messe ab, damit nichts verloren gehe und du für alles eine Vergeltung erhaltest; und wie Ich es aufschreibe, so bewahre Ich alles in meinem eigenen Herzens“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 9; 1. Oktober 1909)





ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA Święto -B- (Łk 2,22-40)


22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. 23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. 25 A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 29 «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». 33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35 A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37 i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. 39 A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. 40 Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.


Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. (Łk 2,22)


Lekcja mojej Niebieskiej Mamy: Moja najdroższa córko, jak bardzo jestem zadowolona, że mam cię przy sobie i że mogę cię uczyć, w jaki sposób we wszystkich rzeczach można rozszerzać królestwo Woli Bożej. Wszystkie krzyże, cierpienia i poniżenia wypełnione życiem Bożego FIAT są jak surowiec w Jego rękach, aby zasilać Jego królestwo i rozszerzać go coraz bardziej. Słuchaj więc uważnie swojej Mamy. Kontynuowałam swój pobyt w grocie w Betlejem wraz z Jezusem i z kochanym Świętym Józefem. Jak bardzo byliśmy szczęśliwi! Ta mała grota przemieniła się w raj dzięki obecności Bożego Dzieciątka oraz Woli Bożej w Nas działającej. Prawdą jest, że nie brakowało Nam bólu i łez, ale w porównaniu z ogromnymi morzami radości, szczęścia i światła, które Boży FIAT zradzał w każdym naszym czynie, były to zaledwie małe krople wlane w te morza. Poza tym słodka i przyjemna obecność mojego drogiego Syna była jedną z największych radości. Droga córko, musisz wiedzieć, że gdy minął ósmy dzień, odkąd Niebieskie Dziecię ujrzało światło dzienne, Boży FIAT wybił godziną boleści, nakazując Nam obrzezanie uroczego Dzieciątka. Maleńki Jezus miał być poddany bolesnemu cięciu. Prawo owego czasu mówiło, że wszyscy pierworodni mają być poddani temu bolesnemu cięciu. Można je nazwać prawem grzechu. Natomiast mój Syn był niewinny i Jego prawem było prawo miłości. Ale mimo to, skoro przyszedł znaleźć nie człowieka króla, ale człowieka upadłego, by stać się jego bratem i go podnieść, chciał się uniżyć i poddać prawu. Córko moja, Święty Józef i Ja odczuliśmy dreszcz boleści, ale odważnie i bez wahania wezwaliśmy kapłana i poddaliśmy Go obrzezaniu o bardzo bolesnym cięciu. Dziecię Jezus płakało z powodu gorzkiego bólu i rzuciło Mi się w ramiona, prosząc o pomoc. Święty Józef i Ja zmieszaliśmy nasze łzy razem z Jego łzami. Zebrana została pierwsza krew przelana przez Jezusa z miłości do stworzeń. Nadane Mu zostało imię Jezus, potężne imię, które miało wprawiać w drżenie Niebo i ziemię, a nawet piekło, imię, które miało być balsamem, obroną i pomocą dla każdego serca. Córko moja, cięcie to było obrazem okrutnego cięcia, które człowiek zrobił sobie na duszy, czyniąc swoją wolę. Mój drogi Syn pozwolił się poddać temu cięciu, aby uleczyć ostre cięcia ludzkiej woli, a swoją krwią uleczyć rany tak wielu grzechów, rany, które zadał stworzeniom jad ludzkiej woli. Każdy akt ludzkiej woli jest więc cięciem, które się czyni, i raną, którą się otwiera. Niebieskie Dzieciątko przygotowało swoim bolesnym cięciem lek na wszystkie ludzkie rany. Córko moja, inna niespodzianka: nowa gwiazda rozbłysła pod sklepieniem niebios. Swoim światłem poszukuje adorujących i kieruje ich, aby rozpoznali Dzieciątko Jezus i oddali Mu cześć. Trzy osoby, jedna oddalona od drugiej, były tym poruszone. Przeniknięte boskim światłem podążyły za gwiazdą, która doprowadziła ich do groty w Betlejem12 , do stóp Dzieciątka Jezus. Ale jaki był zachwyt owych Królów, gdy w Bożym Dzieciątku rozpoznali Króla Nieba i ziemi, Tego, który przyszedł umiłować i zbawić wszystkich! Stało się tak, ponieważ gdy Królowie oddawali Mu cześć zachwyceni tym niebiańskim pięknem, nowo narodzone Dziecię ukazało swoją Boskość, wydobywającą się z Jego małego Człowieczeństwa. A grota zamieniła się w raj, tak iż Królowie mogli dopiero wtedy oderwać się od stóp Bożego Dziecięcia, gdy schował z powrotem światło Boskości w swoje Człowieczeństwo. Ja zaś, pełniąc urząd Matki, długo jeszcze opowiadałam im o zstąpieniu Słowa i wzmacniałam ich w wierze, nadziei i miłości, które były symbolem ich darów przekazanych Jezusowi. Przepełnieni radością, powrócili do swoich krajów, aby być pierwszymi orędownikami Jezusa. Moja droga córko, nie odchodź ode Mnie, podążaj za Mną wszędzie. Minęło czterdzieści dni od narodzenia małego Jezusa Króla i Boży FIAT wezwał Nas do świątyni, abyśmy wypełnili prawo i ofiarowali mojego Syna. Udaliśmy się więc do świątyni. Był to pierwszy raz, gdy wyszłam ze swoim ukochanym Dzieciątkiem. Oznaka cierpienia pojawiła się w moim Sercu, gdyż szłam złożyć Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Następnie weszliśmy do świątyni. Najpierw uczciliśmy Majestat Boży, a potem wezwaliśmy kapłana. Składając Dziecię w jego ręce, ofiarowałam Niebieskie Dzieciątko Ojcu Przedwiecznemu, oddając Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Kapłanem był Symeon13 .Gdy złożyłam Dziecię w jego ręce, on rozpoznał w Nim Boże Słowo i poczuł ogromną radość. Po ofiarowaniu, przyjmując postawę proroka, przepowiedział wszystkie moje boleści. Och, jakże Najwyższy FIAT wybił w moim matczynym Sercu, i to donośnym i dźwięcznym głosem, nieszczęsną tragedię wszystkich boleści mojego małego Synka! Ale najbardziej zraniły Mnie słowa, które wypowiedział do Mnie święty prorok: „To drogie Dziecię będzie zbawieniem i upadkiem dla wielu oraz powodem sprzeczności”. Gdyby Wola Boża Mnie nie podtrzymała, natychmiast bym umarła z czystego bólu. Natomiast dała Mi życie i posłużyła się moim bólem, aby utworzyć we Mnie królestwo boleści w królestwie swojej własnej Woli. Tak więc oprócz prawa Matki, które miałam nad wszystkimi, nabyłam również prawo Matki i Królowej wszystkich boleści. Ach tak, moim cierpieniem nabyłam pieniążek, aby spłacić długi moich dzieci, nawet tych niewdzięcznych dzieci. Córko moja, musisz wiedzieć, że w świetle Woli Bożej wiedziałam już o wszystkich cierpieniach, które miały Mnie dotknąć, nawet o tych, o których nie powiedział Mi święty prorok. Ale gdy w tym uroczystym momencie ofiarowania mojego Syna ponownie o nich usłyszałam, poczułam się tak głęboko zraniona, że moje Serce zaczęło krwawić i otworzyło głębokie rany w mojej duszy. Posłuchaj swojej Mamy. W twoich cierpieniach i w bolesnych spotkaniach, których ci nie brakuje, nigdy się nie załamuj. Wręcz przeciwnie, z heroiczną miłością pozwól Woli Bożej zająć w twoich boleściach Jej królewskie miejsce, tak aby przemieniła je w pieniążki o nieskończonej wartości, którymi będziesz mogła spłacić długi twoich braci14 i wykupić ich z niewoli ludzkiej woli, aby jako wolne dzieci mogli ponownie wkroczyć do królestwa Bożego FIAT.

-------------------

11 Luiza później rozwija treść tego rozdziału (dzień 23: Obrzezanie Jezusa, Adoracja Mędrców i Ofiarowanie Jezusa w świątyni) w trzech różnych rozdziałach napisanych w małym osobnym zeszycie. Znajdują się w dodatku. Należy zauważyć, że Luiza nie bierze pod uwagę rzeczywistego porządku chronologicznego tych wydarzeń – drugie wydarzenie powinno być na końcu, ponieważ po nim następuje wygnanie do Egiptu.

12 „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Istnieją drobne szczegóły, w zupełnie drugorzędnych sprawach, w których Luiza nie jest zbieżna z faktami z Ewangelii. Służą jedynie temu, aby dać do zrozumienia, że nie należy przykładać tej samej wagi do tego, co pisze Luiza, jak do Pisma Świętego oraz że to, co pisze, należy rozpatrywać w świetle Słowa Bożego (nie według słów ludzi, nawet jeśli są to święci ludzie). 13 Szczegół ten nie wynika z tekstu Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,25-35). Ewangelia daje raczej do zrozumienia, że nie był on kapłanem w świątyni. Komentarz jest taki sam jak w poprzednim przypisie. Istota myśli się nie zmienia.


“Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie.” (Łk 2,29+30)


"Moja córko, tu na dole wszystko jest przesłonięte, zarówno w porządku nadprzyrodzonym, jak i naturalnym. Tylko w Niebie rzeczy są odsłonięte, ponieważ w Niebiańskim Domu nie ma żadnych zasłon, ale tam widzi się rzeczy takimi, jakimi są same w sobie. Umysł zatem nie musi się trudzić, aby je pojąć, ponieważ one pokazują się takimi, jakimi są. Jeśli w przybytkach błogosławionych jest jakaś praca do wykonania - jeśli można ją nazwać pracą - to jest to cieszenie i upajanie się tymi rzeczami, które są odkryte; ale tu na dole tak nie jest.

Ponieważ natura ludzka składa się z ducha i ciała, powłoka ciała uniemożliwia duszy oglądanie Moich Prawd. Sakramenty i wszystko inne jest zakryte, a nawet Ja sam, Słowo Ojca, miałem zasłonę Mojego człowieczeństwa.

Wszystkie Moje Słowa i Moją Ewangelię podałem w formie przykładów i przypowieści. Każdy mógł Mnie zrozumieć, kto zbliżył się do Mnie, aby słuchać Mnie z sercem wierzącym, z pokorą i z pragnieniem poznania prawd, które im przekazałem, aby je wcielić w życie. Postępując w ten sposób, zerwali zasłonę, która skrywała Moje Prawdy i odkryli skarb w nich ukryty.

Wiara, pokora i pragnienie poznania Moich prawd były pracą, którą wykonali, przez którą zerwali zasłonę i odkryli Moje Prawdy takimi, jakimi są same w sobie. W ten sposób pozostawali zjednoczeni ze Mną i z dobrem, które zawierały Moje Prawdy.

Inni, którzy nie podjęli się tej pracy, dotarli do zasłony Moich Prawd, ale nie do owocu, który w sobie zawierały: odeszli więc z niczym i nic nie rozumiejąc, odwrócili się ode Mnie i opuścili Mnie.

Takie są również Moje Prawdy, które objawiłem tobie z tak wielką miłością poprzez Moją Bożą Wolę. Aby Moje Prawdy świeciły, jak niezakryte słońca - tak jakimi są naprawdę - ludzie muszą wykonać swoją pracę i przejść drogę, aby do nich dotrzeć - którą jest wiara. Muszą oni pragnąć Moich Prawd, chcieć je poznać, modlić się i uniżać swój umysł, aby mogli przyjmować skarb i życie Moich Prawd.

Dzięki temu rozerwą powłokę i odnajdą Moje Prawdy - bardziej świetliste niż słońce.

W przeciwnym razie pozostaną ślepi, a ja powtarzam im słowa Ewangelii: "Macie oczy, a nie widzicie, uszy, a nie słyszycie, język, a jesteście niemi".

Widzisz, nawet w naturalnym porządku, rzeczy są pod osłoną. Owoce mają osłonę w postaci łupin, ale kto ma szczęście ich skosztować? Ten, kto zadaje sobie trud, by podejść do drzewa, zerwać owoc i usunąć łupinę, która go skrywa: ten smakuje upragniony owoc i karmi się nim. Ten go uwielbia i robi sobie pożywienie z upragnionych owoców.

Pola są pokryte zbożami. Kto zbiera dobro, które jest ukryte pod plewami źdźbła zbóż? Ten, który rozłupuje te źdźbła, może zebrać ziarna, aby z nich uczynić chleb na swój codzienny pokarm. Jednym słowem, wszystkie rzeczy tutaj na dole są przykryte zasłoną, aby człowiek mógł włożyć trud pracy, woli i miłości do posiadania i smakowania tych rzeczy.

Otóż, Moje Prawdy znacznie przewyższają rzeczy naturalne i ukazują się duszy jako szlachetne zawoalowane królowe, które mają zamiar ofiarować się duszy. Pragną one jednak [współpracy] duszy i chcą, aby wola duszy zbliżyła się do nich, aby je rozpoznać, posiąść i pokochać - jest to warunek konieczny do zerwania zasłony, która je okrywa. Gdy tylko zasłona zostanie rozdarta, prawdy torują sobie drogę swoim światłem i oddają się w posiadanie tym, którzy ich szukali.

To jest powód, dla którego niektórzy czytają Prawdy o Mojej Boskiej Woli i nie wydają się rozumieć tego, co czytają, ale są raczej zdezorientowani: ponieważ brakuje im szczerej woli, by chcieć je poznać. Można powiedzieć, że brakuje im [wcześniejszejszej, koniecznej] pracy, aby je poznać; a bez jej wydajności nie można ani niczego zdobyć, ani zasłużyć na tak wielkie dobro. Tak więc ze sprawiedliwości odmawiam im tego, co daję obficie pokornym i tym, którzy tęsknią za wielkim dobrem światła Moich Prawd.

Moja córko, jak wiele Moich Prawd jest tłumionych przez tych, którzy nie chętni są aby je poznać i (chcieć)wykonać swoją małą pracę, aby Je posiąść! Czuję, że gdyby mogli, sami chcieliby Mnie stłamsić.

W Moim smutku jestem zmuszony powtórzyć to, co powiedziałem w Ewangelii i naprawdę to wypełniam: Zabieram temu, kto nie posiada nic lub tylko trochę Moich dóbr i pozostawiam te dusze w ich opustoszałej nędzy; ponieważ nie chcą i nie kochają Moich skarbów, posiadałyby je, nie doceniając ich i nie przynosząc owoców.

W zamian dam jeszcze obficiej tym, którzy je posiadają, ponieważ zachowają Moje Dobra jako cenne skarby, które przyniosą im coraz więcej owoców ".

(Księga Nieba Tom 28; 2 Sierpnia 1930); Z tłumaczeń DI. Haslinger


“A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

(Łk 2,35)


Wiele cierpiałam z powodu nieobecności mojego najdroższego Jezusa; wtedy On przyszedł tego ranka, po tym, jak się natrudziłam, w dniu wspomnienia  Boleści Najświętszej Matki Bożej i rzekł do mnie:

"Córko Moja, czego chcesz, skoro tak bardzo Mnie pragniesz?".

Odpowiedziałam: "Panie, tego, co masz dla siebie, tego i ja pragnę dla siebie".

Powiedział: "Córko Moja, dla Siebie samego mam ciernie, gwoździe i krzyż".

Odpowiedziałam: "Bardzo dobrze, ja też tego pragnę". Wręczył mi więc swoją koronę cierniową i podzielił się ze mną cierpieniami krzyża. Potem dodał:

"Każdy może mieć udział w zasługach i dobrach przyniesionych przez CIERPIENIA Mojej Matki, kto oddaje się w ręce Opatrzności i ofiaruje siebie....


...znosi wszelkie cierpienia, nędzę, choroby, złorzeczenia i wszystko, co Pan będzie dla niego rozporządzał, uczestniczy w - I(pierwszym) CIERPIENIU proroctwa Symeona.


Ten, kto jest już pośród cierpień, jest oddany, przylgnął do Mnie mocniej i nie obraża Mnie, ratuje Mnie niejako z rąk Heroda, zachowuje Mnie bezpiecznym i zdrowym w Egipcie swego serca, i w ten sposób uczestniczy w- II CIERPIENIU


Kto czuje się przygnębiony na duchu, oschły i pozbawiony Mojej Obecności, a mimo to pozostaje stanowczy i wierny swoim zwyczajnym praktykom, szukając nawet sposobności, by Mnie jeszcze bardziej kochać i szukać bez znużenia, ten uczestniczy w zasługach i dobrach, które nabyła Moja Matka, gdy Mnie utraciła - III CIERPIENIE.


Ktokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji się znajdzie, zwłaszcza gdy widzi Mnie ciężko znieważanego, pogardzanego, deptanego, stara się Mi zadośćuczynić, lituje się nade Mną i modli się właśnie za tych, którzy Mnie znieważają - tam zdaję się spotykać w tej duszy moją własną Matkę, która gdyby to było dla Niej możliwe, wyrwałaby Mnie z ręki moich wrogów. Dusza ta uczestniczy więc w IV CIERPIENIU.


Kto przybija swoje zmysły do krzyża z miłości do mojego ukrzyżowania i próbuje naśladować w sobie cnoty mojego ukrzyżowania, uczestniczy w piątym - V CIERPIENIU.


Kto w imieniu całej ludzkości trwa w nieustannym duchu adoracji, całując Moje rany, czyniąc zadośćuczynienie, dziękując itd. trzyma Mnie w ramionach, jak to czyniła Moja Matka, gdy zdejmowano Mnie z krzyża, i uczestniczy w Jej - VI CIERPIENIU.


Kto trwa w Łasce Mojej i dostosowuje się do Niej, a nikomu oprócz Mnie nie daje schronienia w swoim sercu, ten ma Mnie pogrzebanego niejako w środku swojego serca i uczestniczy w- VII CIERPIENIU."

(Tom - tom 6; 17 września 1905), z tłum. DI Haslinger

…………………..

... Potem pomyślałam sobie: "To prawda, że moja Królowa i Matka złożyła największą ofiarę, jakiej nikt inny nie złożył, a mianowicie, że rzeczywiście nie chciała znać swojej Woli, ale tylko Wolę Boga.

I tym samym objęła wszelki ból i cierpienie, aż do heroizmu ofiary z ofiarowania własnego Syna, aby wypełnić Najwyższą Wolę. Ale gdy raz złożyła tę ofiarę, wszystko, co potem wycierpiała, było skutkiem Jej pierwszego Aktu, ani nie zmagała się tak jak my w różnych sytuacjach, w nieprzewidzianych spotkaniach i niespodziewanych stratach.

Dla nas jest to zawsze walka aż do momentu, że nasze własne serce krwawi z obawy przed poddaniem się naszej ludzkiej woli, która zawsze jest w stanie wojennym. Jakże trzeba być uważnym, aby Najwyższa Wola mogła zawsze zachować swoje miejsce honorowe i pierwszeństwo nad wszystkimi, a często walka jest cięższa niż samo cierpienie!"

Ale kiedy to rozważałam, mój umiłowany Jezus poruszył się we mnie i powiedział mi: "Moja córko, mylisz się: ta największa ofiara mojej Matki nie była jedną, ale tak ciężką i liczną, jak Moje i Jej istnienie było poddane bólowi, cierpieniom, okolicznościom i spotkaniom.

Cierpienia w niej były zawsze podwojone, bo Moje cierpienia były większe niż Jej cierpienia. A poza tym Moja mądrość nie zmieniła prowadzenia w Mojej Matce: w każdym cierpieniu, które miało Ją dotknąć, zawsze pytałem Ją, czy chce je przyjąć, aby móc usłyszeć, jak powtarza to Fiat, w każdym cierpieniu, we wszystkich okolicznościach, a także w każdym uderzeniu Jej serca. To Fiat brzmiało dla Mnie tak słodko, uroczo i harmonijnie, że chciałam je słyszeć powtarzane w każdej chwili jej życia, dlatego zawsze pytałam ją: "Mamo, czy chcesz to uczynić? Czy chcesz cierpieć tę mękę?".

Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła. Ona ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo przecierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało walki, przez które przechodzą ludzie.  Mój Fiat przyniósł Jej morza skarbów, które zawiera i sprawił, że zrozumiała dotkliwość cierpienia, które przyjęła.

Ujmując w boskim świetle to, co miała stopniowo cierpieć, spowodowało to Jej takie męczeństwo, że nieskończenie przewyższało ono walkę, jaką przechodzą ludzie. Bo skoro brakowało w Niej zarodka winy, to brakowało też zarodka zmagań(walki) i Moja wola musiała obmyślić inną inwencję, by spowodować, że  w cierpieniu nie była mniejsza od innych stworzeń.

Bo skoro słusznie miała zyskać miano Królowej Boleści, musiała przewyższyć w cierpieniu wszystkie stworzenia razem wzięte. Jakże często sama tego nie doświadczałaś: podczas gdy nie odczuwałaś walki, Moja Wola sprawiła, że poznałaś cierpienia, którym cię poddała i skamieniałaś z powodu gwałtowności bólu.

Podczas gdy trwałaś unicestwiona w cierpieniu, byłaś małym barankiem w Moich ramionach, gotowym do przyjęcia innych cierpień, które Moja Wola chciała na ciebie nałożyć. Ach, czyż nie cierpiałaś bardziej niż w samej walce?

Walka jest znakiem zaciekłych namiętności, natomiast Moja Wola - gdy przynosi ból - daje nieustraszoność, a znając intensywność cierpienia, przyznaje temu bólowi taką zasługę, jaką może dać tylko Wola Boska.

Tak więc, jak czynię z tobą, że we wszystkim, czego od ciebie chcę, najpierw pytam cię, czy chcesz i przyjmujesz, tak uczyniłem z Matką Moją, aby ofiara była zawsze nowa.

Przez to także powinienem mieć możliwość konwersacji ze stworzeniem, obcowania z nim, a Wola Moja powinna mieć swoje Boskie pole działania w woli ludzkiej"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 28 kwietnia 1926 r.)


Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. (Łk 2,40)


Córko moja, przenieś swój wzrok z Miłości pochłaniającej na moją Miłość działającą. Każda poczęta dusza przyniosła Mi brzemię swoich grzechów, swoich słabości i namiętności, a moja Miłość rozkazała Mi przyjąć to brzemię każdej z nich. Począłem nie tylko dusze, ale i cierpienia każdej z nich, jak również wynagrodzenie, które każda z nich powinna była oddać mojemu Niebiańskiemu Ojcu. Moja Męka została więc poczęta razem ze Mną. Przypatrz Mi się uważnie w łonie Mojej Niebieskiej Mamy. Och, jakże Moje maleńkie Człowieczeństwo jest umęczone! Przypatrz się dobrze, jak Moja mała główka otoczona jest koroną z cierni, które wciskają się mocno w moje skronie i wywołują potoki łez płynących z moich oczu. Nie mogę się nawet poruszyć, żeby je otrzeć. Och, okaż Mi współczucie! Otrzyj łzy z moich oczu, wywołane nieustannym płaczem, ty, która masz swobodne ramiona, by móc to zrobić! Te ciernie to korona tak wielu złych myśli, jakie zalewają ludzkie umysły. Och, jak one Mnie kłują, o wiele silniej niż ciernie, które wyrastają z ziemi! Ale przypatrz się znowu na to długie krzyżowanie przez dziewięć miesięcy! Nie mogłem poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą. Przebywałem tutaj ciągle bez ruchu. Nie było miejsca, żebym mógł się choć trochę poruszyć. Jakie długie i ciężkie ukrzyżowanie. W dodatku wszystkie złe czyny przyjmowały kształt gwoździ i wielokrotnie przebijały moje ręce i stopy. I tak opowiadał mi dalej, boleść za boleścią, o wszystkich mękach swojego małego Człowieczeństwa, tak iż gdybym chciała o tym wszystkim opowiedzieć, trwałoby to zbyt długo. Zaczęłam więc płakać i usłyszałam w swoim wnętrzu: Córko moja, chciałbym cię objąć, ale nie mogę. Nie ma miejsca, nie mogę się poruszyć, nie jestem w stanie tego zrobić. Chciałbym przyjść do ciebie, ale nie mogę chodzić. Na razie ty Mnie obejmij i przyjdź do Mnie, a potem, gdy wyjdę z matczynego łona, Ja przyjdę do ciebie. A gdy w wyobraźni obejmowałam Go i mocno przyciskałam do serca, głos wewnętrzny powiedział mi: Dosyć na teraz, moja córko, przejdź do rozważania piątej eksplozji mojej Miłości.     

(4 Dzień Nowenny na Boże Narodzenie.)


„Standen bei dem Kreuz Jesu seine Mutter und die Schwester seiner Mutter, Maria, die Frau des Klopas, und Maria von Magdala“ (Joh 19,25)

Ich hatte wegen der Beraubung meines liebsten Jesus viel gelitten; da kam Er an diesem Morgen, am Tag der Leiden der heiligen Gottesmutter, nachdem ich mich darum bemüht hatte und sagte zu mir: „Meine Tochter, was möchtest du, da du so sehr nach Mir verlangst?“

Ich erwiderte: „Herr, das, was Du für Dich selber hast, das ersehne ich auch für mich.“

Er sprach: „Meine Tochter, für Mich selbst habe Ich Dornen, Nägel und das Kreuz.“

Ich antwortete: „Nun gut, das möchte ich auch.“ So reichte Er mir seine Dornenkrone und teilte mir die Leiden des Kreuzes mit.

Dann fügte Er hinzu: „Jeder kann an den Verdiensten und Gütern teilnehmen, die von den Leiden meiner Mutter hervorgebracht wurden.

Wer sich im Vorhinein in die Hände der Vorsehung gibt und sich selbst darbietet, alle Arten von Leiden zu erdulden, Armseligkeit, Krankheiten, Verleumdungen und alles, was der Herr über ihn verfügen wird, nimmt am ersten Schmerz der Prophezeiung des Simeon teil.

Wer sich bereits inmitten von Leiden befindet, ergeben ist, sich noch stärker an Mich hängt und Mich nicht beleidigt, der rettet Mich gleichsam aus den Händen des Herodes, bewahrt Mich sicher und wohlbehalten im Ägypten seines Herzens, und nimmt somit am zweiten Schmerz teil.

Wer sich im Geist niedergeschlagen, trocken und meiner Gegenwart beraubt fühlt und dennoch fest und seinen gewohnten Übungen treu bleibt, ja sogar die Gelegenheit sucht, Mich noch mehr zu lieben und zu suchen, ohne müde zu werden, der nimmt an den Verdiensten und Gütern teil, die meine Mutter erwarb, als sie Mich verlor.

Wer in jeder Lage, in der er sich befindet, besonders wenn er Mich schwer beleidigt, verachtet, mit Füßen getreten sieht, und versucht, Mir Wiedergutmachung zu leisten, Mitleid mit Mir zu haben und gerade für jene zu beten, die Mich beleidigen – da scheine Ich in dieser Seele meiner eigenen Mutter zu begegnen, die Mich aus der Hand meiner Feinde befreit hätte, wenn es Ihr möglich gewesen wäre. Diese Seele nimmt daher am vierten Schmerz teil.

Wer seine Sinne aus Liebe zu meiner Kreuzigung ans Kreuz schlägt und versucht, die Tugenden meiner Kreuzigung in sich selbst nachzuahmen, hat am fünften Schmerz teil.

Wer in einer ständigen Gesinnung der Anbetung ist, meine Wunden zu küssen, Wiedergutmachung zu leisten, Dank zu sagen, usw., und zwar im Namen der ganzen Menschheit, der hält Mich gleichsam in seinen Armen, wie es meine Mutter tat, als Ich vom Kreuz abgenommen wurde, und nimmt an ihrem sechsten Schmerz teil.

Wer in meiner Gnade bleibt und ihr entspricht und niemandem außer Mir einen Zufluchtsort in seinem Herzen gewährt, der begräbt Mich gleichsam im Mittelpunkt seines Herzens und hat Anteil am siebenten Schmerz.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 17. September 1905)

…………………

… Danach dachte ich mir: „Es ist wahr, dass meine Königin und Mutter das größte Opfer gebracht hat, das kein anderer gebracht hat, indem Sie nämlich ihren Willen in der Tat nicht kennen wollte, sondern nur denjenigen Gottes.

Und damit umfing Sie alle Schmerzen und Leiden, bis zum Heroismus des Opfers, den eigenen Sohn zu opfern, um den Höchsten Willen zu erfüllen. Aber als Sie dieses Opfer einmal gebracht hat, dann war alles, was Sie nachher litt, die Wirkung ihres ersten Aktes, und Sie hatte auch nicht wie wir in den verschiedenen Situationen, bei unvorhergesehenen Begegnungen und unerwarteten Verlusten zu kämpfen.

Für uns heißt es immer kämpfen, bis das eigene Herz blutet, aus Furcht, dass wir unserem menschlichen Willen, der stets Krieg führt, nachgeben. Wie aufmerksam muss man sein, dass der höchste Wille immer seinen Ehrenplatz und die Oberherrschaft über alles behalte, und oft wird das Ringen härter als das Leiden selbst!“

Aber als ich dies erwog, regte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und sprach zu mir: „Meine Tochter, du irrst dich: dieses größte Opfer meiner Mutter war nicht ein einziges, sondern es waren so schwere und viele, als meine und ihre Existenz Schmerzen, Leiden, Umständen und Begegnungen ausgesetzt waren.

Die Leiden in Ihr wurden immer verdoppelt, weil meine Leiden mehr als ihre Leiden waren. Und außerdem hat meine Weisheit die Führung bei meiner Mutter nicht geändert: bei jedem Leid, das Sie treffen sollte, fragte Ich Sie immer, ob Sie es annehmen wollte, damit Ich von Ihr jenes Fiat wiederholen hörte, in jedem Leid, in allen Umständen und auch in jedem ihrer Herzschläge.

Jenes Fiat klang für Mich so süß, lieblich und harmonisch, dass Ich es in jedem Augenblick ihres Lebens wiederholen hören wollte und Ich Sie daher stets fragte: „Mama, willst du dies tun? Willst du diese Pein leiden?“ Mein Fiat brachte Ihr die Meere der Schätze, die Es enthält und ließ Sie die Heftigkeit des Leidens, das Sie akzeptierte, begreifen.

Indem Sie in göttlichem Licht erfasste, was Sie nach und nach leiden sollte, bereitete Ihr dies ein solches Martyrium, dass es das Ringen, das die Menschen durchmachen, unendlich übertraf. Denn da in Ihr der Keim der Schuld fehlte, fehlte der Keim des Ringens, und mein Wille musste eine andere Erfindung ausdenken, um zu bewirken, dass Sie im Leiden nicht geringer als die anderen Geschöpfe war.

Da Sie nämlich zu Recht den Anspruch der Königin der Schmerzen erringen sollte, musste Sie alle Geschöpfe zusammen im Leiden übertreffen. Wie oft hast nicht du selbst es erfahren: während du keinen Kampf gespürt hast, ließ dich mein Wille die Leiden begreifen, denen Er dich unterwarf, und du warst versteinert von der Gewalt des Schmerzes.

Während du im Leid vernichtet bliebst, warst du das kleine Lämmchen in meinen Armen, bereit, andere Leiden anzunehmen, die mein Wille dir auferlegen wollte. Ach, hast du nicht mehr gelitten als im Kampf selbst?

Das Ringen ist Zeichen heftiger Leidenschaften, während mein Wille – wenn Er den Schmerz bringt – die Unerschrockenheit verleiht, und mit der Kenntnis der Intensität des Leidens schenkt Er diesem Schmerz ein solches Verdienst, das nur ein Göttlicher Wille geben kann.

Wie Ich also bei dir tue, dass Ich bei allem, was Ich von dir will, dich zuerst frage, ob du willst und akzeptierst, so tat Ich bei meiner Mutter, damit das Opfer immer neu sei.

Dadurch sollte Ich auch Gelegenheit haben, Mich mit dem Geschöpf zu unterhalten, mit ihm Umgang zu haben und mein Wille sollte sein göttliches Wirkungsfeld im menschlichen Willen haben.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 28. April 1926)







3 Styczeń w okresie Bożego Narodzenia (J 1,29-34)


29 Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. 30 To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. 31 Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». 32 Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. 33 Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". 34 Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».


“Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.” (J 1,29)


Myślałam właśnie o Jezusie sprawującym Ostatnią Wieczerzę ze swoimi uczniami i mój łaskawy Jezus przemówił do mnie w moim wnętrzu: "Moja córko, podczas wieczerzy z Moimi uczniami, miałem wokół Siebie nie tylko ich, ale całą ludzką rodzinę; każda dusza była blisko Mnie, znałem ich wszystkich, wzywałem ich po imieniu; ciebie też wezwałem i dałem ci miejsce honorowe między Mną, a Janem i mianowałem cię małą sekretarką Mojej Woli.

A kiedy pokroiłem baranka i dałem go Moim apostołom, dałem go wszystkim i każdemu z osobna; ten baranek, wykrwawiony, upieczony, pokrojony na kawałki, mówił o Mnie, był symbolem Mojego Życia i tego, jak dalece powinienem podać siebie z miłości dla wszystkich;

i chciałem go dać wszystkim, jako pyszny pokarm, który symbolizował Moją Pasję, ponieważ Moja Miłość przemieniała wszystko, co robiłem, mówiłem i cierpiałem, w pokarm dla człowieka. Ale wiesz dlaczego wezwałem ich wszystkich i dałem wszystkim baranka? Bo i Ja chciałem mieć od nich pokarm; wszystko, co robili, miało być dla Mnie pokarmem. Chciałem pokarmu ich miłości, ich dzieł(czynów), ich słów, wszystkiego."

I powiedziałam do Niego: "Miłości moja, jak to możliwe, że nasze działania stają się dla Ciebie pokarmem?".

Na co Jezus odpowiedział: "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz tym, czemu Moja Wola daje Moc, aby móc żyć, a jeśli chleb karmi człowieka, to dlatego, że Ja tego chcę".

Teraz to, co stworzenie w swojej woli formuje dla Mnie swoim działaniem, to tę formę przyjmuje; jeśli chce ze swojego działania uformować dla Mnie pokarm, to wytwarza pokarm, jeśli miłość, to daje Mi miłość, a jeśli ekspiację, to formuje dla Mnie zadośćuczynienie; jeśli chce w swojej woli Mnie obrazić, to formuje ze swojego działania nóż, aby Mnie zranić, a może i zabić."

Następnie dodał: "To wola człowieka jest tym, co najbardziej upodabnia go do swego Stwórcy: w woli ludzkiej umieściłem część Mojej nieskończoności i Mocy; i dając jej miejsce honorowe, ustanowiłem ją Królem nad całym człowiekiem i skarbnicą wszelkiej jego aktywności.

Jak ludzie mają skrzynie, aby przechować swoje rzeczy, tak dusza ma swoją wolę, aby zachować i strzec wszystkiego, co myśli, mówi i działa; ani jednej myśli nie straci.

Czego nie może uczynić okiem, ustami i uczynkami, może uczynić wolą; w jednej chwili może uczynić tysiąc dobrych i tysiąc złych rzeczy.

Wola sprawia, że myśl leci do nieba, w najodleglejsze rejony, a nawet do otchłani. Duszy można przeszkodzić w pracy, patrzeniu i mówieniu, ale ona może wszystkie te rzeczy czynić w swojej woli; wszystko, czego chce i co robi, to tworzy akt, który zostaje zdeponowany w jej własnej woli. O, jak daleko może się rozprzestrzeniać wola, ile dobra i ile zła może obejmować!

Dlatego przede wszystkim pragnę woli człowieka, bo gdy to mam, mam wszystko: twierdza jest pokonana."

(z "Księgi Nieba"; - Do użytku prywatnego - tom 13; 9 października 1921)

------------------------

O Jezu, gdy przebywam w Twoim Sercu, proszę Cię, daj także i mnie pożywienie, które dałeś apostołom, pożywienie Twojej Bożej Woli, pożywienie Miłości, pożywienie Bożego Słowa. Nigdy mi nie odmawiaj, o mój Jezu, tego pożywienia, które Ty tak bardzo pragniesz mi dać, aby ukształtować we mnie swoje własne życie. Moja słodka Dobroci, będąc blisko Ciebie, widzę, że pożywienie, które przyjmujesz wraz ze swoimi drogimi uczniami, nie jest niczym innym jak barankiem. Jest to symboliczny baranek. I tak jak w tym baranku nie ma już sił witalnych, bo zostały strawione siłą ognia, tak i Ty, Mistyczny Baranek, który dla stworzeń masz być całkowicie strawiony siłą miłości, nie zachowasz dla siebie nawet jednej kropli krwi, przelewając ją całą z miłości do nas… Tak więc, o Jezu, nie ma niczego, co czynisz, a co nie odzwierciedlałoby na żywo Twojej bolesnej Męki, która jest stale obecna w Twoim umyśle, w Twoim Sercu i we wszystkim. A to uczy mnie, że jeśli i ja zachowam pamięć o Twojej Męce w swoim umyśle i sercu, to nigdy nie odmówisz mi pożywienia Twojej miłości. Jak bardzo Ci za to dziękuję! O mój Jezu, nie umyka Ci żaden czyn, w którym nie byłabym obecna i który nie miałby na celu przyniesienia mi szczególnego dobra.

Dlatego proszę Cię, aby Twoja Męka była stale obecna w moim umyśle, w moim sercu, w moich spojrzeniach, w moich aktach i w moich krokach. Obym, gdziekolwiek się obrócę, zawsze mogła znaleźć Ciebie obecnego wewnątrz i na zewnątrz mnie. Daj mi łaskę, abym nigdy nie zapomniała tego, co dla mnie przecierpiałeś i czego doświadczyłeś. Niech to będzie moim magnesem, który przyciągając do Ciebie całą moją istotę, nie pozwoli mi już nigdy więcej się od Ciebie oddalić.

(z " 24 Godzin Zegara Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarreta; godzina od 7 do 20: Wieczerza starotestamentalna)


--------------


"Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim." (J 1,32).


"Moja córko, Adam w stanie niewinnym, jak również Moja Niebiańska Matka, posiadali jedność światła Mojej Woli, nie dzięki własnej mocy, ale za sprawą Mocy przekazanej przez Boga. Moje Człowieczeństwo natomiast posiadało ją z własnej Mocy, ponieważ w niej była nie tylko jedność światła Najwyższej Woli, ale i Słowo Przedwieczne.

A ponieważ Jestem nierozdzielny od Ojca i Ducha Świętego, prawdziwa i doskonała bilokacja nastąpiła dlatego, że pozostając w niebie, zstąpiłem do łona Mojej Matki. Ponieważ Ojciec i Duch Święty są ze Mną nierozłączni, więc, i oni razem ze Mną zstąpili, i pozostali jednocześnie na wyżynach Nieba" ....

(...) "Córko moja, Ojciec i Duch Święty, będąc nierozdzielni ze Mną, zstąpili razem ze Mną, a Ja pozostałem z Nimi w Niebie, ale misję zadośćuczynienia, cierpienia i Odkupienia człowieka przejąłem Ja.

Ja, Syn Ojca, przejąłem na nowo rolę pojednania Boga z człowiekiem. Nasza Boskość była nienaruszalna i nie mogła doznać najmniejszego skarcenia: to Moje Człowieczeństwo, zjednoczone w sposób nierozerwalny z Trzema Osobami Boskimi, oddało się w Moc Boskości, doznało niewysłowionych cierpień i na sposób boski zadośćuczyniło.

A ponieważ Moje Człowieczeństwo posiadało nie tylko pełnię Mojej Woli, jako własną Moc, lecz także samo Słowo oraz - jako następstwo nierozdzielności - Ojca i Ducha Świętego, zostało w doskonały sposób wyniesione zarówno ponad Adama w stanie niewinności, jak i ponad Samą Moją Matkę. Bo to, co w nich było Łaską, u Mnie było Naturą.

Oni musieli czerpać od Boga światło, moc, piękno;  we Mnie jednak było źródło, z którego wypływało światło, piękno, łaska itd.

Tak wielka była różnica we Mnie, gdzie Boża Wola była Naturą, i w Mojej Matce, gdzie Ona była Łaską, że Ona  w obliczu Mojego Człowieczeństwa była postawiona w cień.

Bądź więc uważna, moja córko! Twój Jezus ma tryskające źródło, które zawsze ma coś, czym może się z tobą podzielić, a ty zawsze masz coś do przyjęcia.

Bez względu na to, jak wiele mogę ci powiedzieć o Mojej Woli, zawsze mam ci więcej do powiedzenia i ani twoje krótkie życie na wygnaniu, ani cała wieczność nie wystarczą, abyś mogła poznać długą historię Mojej Najwyższej Woli i by wyliczyć ci wielkie cuda, które w Niej istnieją."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 31 maja 1926)




3. Januar in der Weihnachtszeit (Joh 1,29-34)

29In jener Zeit sah Johannes der Täufer Jesus auf sich zukommen und sagte: Seht, das Lamm Gottes, das die Sünde der Welt hinwegnimmt. 30Er ist es, von dem ich gesagt habe: Nach mir kommt ein Mann, der mir voraus ist, weil er vor mir war.

31Auch ich kannte ihn nicht; aber ich bin gekommen und taufe mit Wasser, um Israel mit ihm bekanntzumachen. 32Und Johannes bezeugte: Ich sah, dass der Geist vom Himmel herabkam wie eine Taube und auf ihm blieb.

33Auch ich kannte ihn nicht; aber er, der mich gesandt hat, mit Wasser zu taufen, er hat mir gesagt: Auf wen du den Geist herabkommen siehst und auf wem er bleibt, der ist es, der mit dem Heiligen Geist tauft. 34Das habe ich gesehen, und ich bezeuge: Er ist der Sohn Gottes.

„Seht, das Lamm Gottes, das die Sünde der Welt hinwegnimmt“ (Joh 1,29)

… „Meine Tochter, während Ich beim Mahl mit meinen Jüngern war, hatte Ich nicht nur diese, sondern die ganze menschliche Familie rund um Mich; jede einzelne Seele war Mir nahe, Ich kannte sie alle, Ich rief sie mit Namen; Ich rief auch dich und gab dir den Ehrenplatz zwischen Mir und Johannes und bestimmte dich zur kleinen Sekretärin meines Willens.

Und als Ich das Lamm zerteilte und es meinen Aposteln reichte, gab Ich es allen und jedem einzelnen; dieses ausgeblutete, geröstete, in Stücke zerteilte Lamm sprach von Mir, es war das Symbol meines Lebens und dafür, wie weit Ich Mich aus Liebe für alle zurichten lassen sollte; und Ich wollte es allen als köstliche Speise geben, die meine Passion darstellte, weil meine Liebe alles, was Ich tat, sagte und litt, in Nahrung für den Menschen umwandelte.

Aber weißt du, warum Ich alle rief und allen das Lamm gab? Weil auch Ich die Speise von ihnen wollte; alles, was sie taten, sollte für Mich Speise sein. Ich wollte die Speise ihrer Liebe, ihrer Werke, ihrer Worte, von allem.“

Und ich sagte zu Ihm: „Meine Liebe, wie kann es sein, dass unser Wirken zur Speise für Dich wird?“

Darauf Jesus: „Man lebt nicht vom Brot allein, sondern von dem, wozu mein Wille die Kraft gibt, um leben zu lassen, und wenn das Brot den Menschen nährt, so deswegen, weil Ich es will.

Nun, das was das Geschöpf mit seinem Willen veranlasst, mit seinem Wirken für Mich zu formen, diese Form nimmt es an; wenn es aus seinem Wirken für Mich Speise bilden will, erzeugt es Speise, wenn Liebe, schenkt es Mir Liebe, und wenn Sühneleistung, dann bildet es für Mich Wiedergutmachung; wenn es Mich in seinem Willen beleidigen will, formt es aus seinem Handeln das Messer um Mich zu verletzen und vielleicht auch um Mich zu töten.“

Dann fügte Er hinzu: „Der Wille des Menschen ist es, der am meisten seinem Schöpfer ähnlich ist: in den menschlichen Willen habe Ich einen Teil meiner Unermesslichkeit und Macht gelegt; und indem Ich ihm den Ehrenplatz gab, habe Ich ihn zum König über den ganzen Menschen eingesetzt und zur Schatzkammer seines ganzen Wirkens.

Wie die Menschen Kisten haben, um ihre Sachen aufzubewahren, so hat die Seele ihren Willen, um alles, was sie denkt, sagt und arbeitet, aufzubewahren und zu behüten, nicht einen Gedanken wird sie verlieren. Was sie nicht mit dem Auge, mit dem Mund und den Werken tun kann, das kann sie mit dem Willen tun; in einem Augenblick kann sie tausend gute und tausend böse Dinge wollen.

Der Wille lässt den Gedanken zum Himmel fliegen, in die entferntesten Gebiete, und sogar in die Abgründe. Man kann die Seele am Arbeiten, Sehen und Sprechen hindern, aber all dies kann sie in ihrem Willen tun; alles jedoch, was sie will und tut, bildet einen Akt, der in ihrem eigenen Willen hinterlegt bleibt. O, wie weit kann sich der Wille ausbreiten, wie viel Gutes und wie viel Böses kann er einschließen!

Daher will Ich vor allem den Willen des Menschen, denn wenn Ich diesen habe, habe Ich alles: die Festung ist besiegt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 13; 9. Oktober 1921)

————-

… Mein Jesus! Während ich an deinem Herzen ruhe, gib auch mir die Speise, die du den Aposteln gegeben: die Speise der Liebe, die Speise deines göttlichen Wortes, die Speise deines göttlichen Willens. O verweigere sie mir nicht, die du selbst so sehnlichst geben möchtest, damit in mir sich dein Leben bilde. Mein höchstes Gut! So nahe bei dir, sehe ich, dass die Speise, die du im Verein mit deinen lieben Jüngern genießt, ein Lamm ist.

Dieses Lamm ist ein Sinnbild. Wie in ihm durch die Gewalt des Feuers kein Lebenssaft mehr vorhanden ist, so musst auch du, das mystische Lamm Gottes, durch die Gewalt der Liebe verzehrt werden.

Nicht ein Tropfen deines Blutes wird für dich übrigbleiben, da du es ja aus Liebe zu uns vergießt. So tust du nichts, mein Jesus, was nicht lebendig dein schmerzvolles Leiden vor Augen stellt, das du beständig in deinem Geiste, in deinem Herzen und in allem gegenwärtig hast.

Daraus ziehe ich die Lehre, dass du mir niemals die Speise deiner Liebe versagen wirst, wenn ich das Gedächtnis deines Leidens meinem Geiste und meinem Herzen gegenwärtig halte. Wie danke ich dir, o Jesus!

Kein Akt geht aus dir hervor, der mich dir nicht gegenwärtig hätte und nicht bestrebt wäre, mir eine besondere Gunst zu erweisen. Deswegen bitte ich dich, dass dein Leiden stets in meinem Geiste, in meinem Herzen, in meinen Blicken, in meinen Schritten, in meinen Schmerzen sei, damit ich dich immer mir gegenwärtig finde, wo ich mich auch rege und bewege, innerlich oder äußerlich.

Erweise mir aber auch die Gnade, dass ich nie vergesse, was du für mich getan und gelitten hast. Diese Gnade sei mir die Magnetnadel, welche mein ganzes Wesen anzieht, in dich hineinzieht und mich niemals mehr von dir entfernen lässt. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 19 bis 20 Uhr: Das gesetzliche Abendmahl)

“Und Johannes bezeugte: Ich sah, dass der Geist vom Himmel herabkam wie eine Taube und auf ihm blieb“ (Joh: 1, 32)

„Meine Tochter, Adam im Stande der Unschuld wie auch meine himmlische Mutter besaßen die Einheit des Lichtes meines Willens, nicht aus eigener Kraft, sondern vermöge der von Gott mitgeteilten Kraft. Meine Menschheit hingegen besaß sie aus eigener Kraft, weil in ihr nicht nur die Einheit des Lichtes des höchsten Willens, sondern das Ewige Wort war.

Und da Ich vom Vater und vom Heiligen Geist untrennbar bin, geschah die wahre und vollkommene Bilokation, da Ich, während Ich im Himmel verblieb, in den Schoß meiner Mutter herabstieg. Da der Vater und der Heilige Geist untrennbar von Mir sind, stiegen auch sie gemeinsam mit Mir herab und blieben zur gleichen Zeit in den Himmelshöhen.“…

… „Meine Tochter, der Vater und der Heilige Geist stiegen, da sie unzertrennlich von Mir sind, zusammen mit Mir herab, und Ich verblieb mit Ihnen im Himmel, aber der Auftrag, genugzutun, zu leiden und den Menschen zu erlösen, wurde von Mir übernommen.

Ich, der Sohn des Vaters, übernahm den Teil, Gott mit dem Menschen wieder zu versöhnen. Unsere Gottheit war unantastbar und konnte nicht die geringste Pein erleiden: es war meine Menschheit, die auf untrennbare Weise mit den Drei Göttlichen Personen vereint, sich in die Gewalt der Gottheit begab, unerhörte Leiden litt und in göttlicher Weise genugtat.

Und da meine Menschheit nicht nur die Fülle meines Willens als eigene Kraft besaß, sondern das Wort Selbst, und – als Folge der Untrennbarkeit – den Vater und den Heiligen Geist, so war sie in vollkommener Weise sowohl über Adam im Stande der Unschuld als auch über meine Mutter selbst erhaben. Denn was in ihnen Gnade war, war bei Mir Natur.

Diese mussten von Gott das Licht, die Macht, die Schönheit schöpfen; in Mir aber war die Quelle, aus der Licht, Schönheit, Gnade usw. hervorsprudelte. So groß war also der Unterschied, in Mir, wo der göttliche Wille Natur war, und in meiner Mutter Selbst, wo Er Gnade war, dass Sie angesichts meiner Menschheit in den Schatten gestellt wurde.

So sei also aufmerksam, meine Tochter! Dein Jesus hat die sprudelnde Quelle, die dir stets etwas mitzuteilen hat, und du hast immer etwas entgegen zu nehmen.

Wie viel Ich dir auch über meinen Willen erzählen kann, Ich habe dir stets noch mehr zu sagen, und es wird dir weder das kurze Leben der Verbannung noch die ganze Ewigkeit genügen, um dich die lange Geschichte meines Höchsten Willens kennenlernen zu lassen und dir die großen Wunder aufzuzählen, die es in Ihm gibt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 19; 31. Mai 1926)




2. Stycznia w Okresie Bożego Narodzenia (J1, 19-28)

Świętych Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu, biskupów i doktorów Kościoła wspomnienie obowiązkowe


19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», 20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». 21 Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» 22 Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» 23 Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». 24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 25 I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» 26 Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.


Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś…» (J1, 21)


24. Marzec 1903, Tom 5

Chociaż jest się niczym, można być wszystkim, gdy jest się z Jezusem.


Tego ranka, po tym jak przeżyłam niezwykle gorzkie dni, błogosławiony Jezus przyszedł i spędził ze mną zażyły czas, tak bardzo, że myślałam, że posiądę Go na zawsze. Ale nagle zniknął jak błyskawica. Któż może wyrazić mój ból? Czułam, że oszaleję. Tym bardziej, że byłam prawie pewna, że już nigdy Go nie stracę. Gdy pochłaniało mnie cierpienie, On powrócił jak błyskawica i dźwięcznym, i poważnym głosem powiedział do mnie: "Kim jesteś, by oczekiwać, że zawsze będziesz ze Mną?".

A ja odważyłem się odpowiedzieć, tak szalona jak byłam: "Jestem wszystkim, kiedy jestem z Tobą. Czuję, że jestem niczym innym, jak tylko wolą, która wyłoniła się z łona mojego Stwórcy i dopóki jest zjednoczona z tobą, czuje życie, istnienie, pokój, całą dobroć swojego Stwórcy. Bez ciebie czuję się pozbawiona życia, zagubiona, niespokojna. Mogę powiedzieć, że doświadczam wszelkiego zła.

Aby mieć życie i abym nie zniknęła, ta wola, która wyszła od Ciebie, spogląda na Twoje łono, Twoje centrum, i tutaj chce pozostać na zawsze".

Jezus wydawał się bardzo poruszony, ale potem powtórzył: "Ale kim ty jesteś?". Odpowiedziałam: "Panie, jestem niczym innym, jak kroplą wody. I tak długo, jak ta kropla wody jest w Twoim morzu, wydaje jej się, że jest całym morzem. Jeśli nie opuszcza morza, pozostaje czysta i przejrzysta, tak że może wytrzymać porównanie z innymi zbiornikami wodnymi. Ale kiedy opuszcza morze, staje się zamulona i z powodu swojej małości gubi się".

Bardzo poruszony, pochylił się ku mnie, objął mnie i powiedział do mnie: "Moja córko, ktokolwiek chce być w Mojej Woli, trzyma Moją Osobę w sobie. I nawet jeśli może odejść od Mojej Woli, ponieważ stworzyłem go wolnym w jego woli, Moja Moc czyni cud, nieustannie dając mu udział w Boskim Życiu.

Z powodu tego uczestnictwa, otrzymuje on taką moc i przyciąganie zjednoczenia z Moją Boską Wolą, że nawet gdyby chciał z Niej wyjść, nie byłby w stanie tego zrobić. To jest ciągła Moc, która pochodzi ode Mnie - dla tego, kto zawsze wypełnia Moją Wolę, o której mówiłem ci poprzedniego dnia".


“Prostujcie ścieżki Panu”. (Joh 1,23)


A mój ukochany Jezus, poruszając się we mnie, powiedział do mnie: "Córko moja, jak myślisz, kiedy podarowałbym więcej: gdybym uwolnił narody od kar, na które zasłużyły swoją wielką winą, czy że dokonałem Odkupienia? xxxx

Kary były cierpieniami doczesnymi, Odkupienie było dobrem wiecznym, które nigdy się nie kończy. Gdybym uwolnił ich od kar, nie otworzyłbym im nieba, ani nie dał im prawa do chwały. Jednak dzięki temu, że dokonałem Odkupienia otworzyłem dla nich niebo i postawiłem ich na drodze do Domu Niebiańskiego przywracając im chwałę, którą utracili. Jeśli ma się działać na rzecz większego dobra, mniejsze musi zadowolić się odłożeniem na bok, tym bardziej, że to mniejsze miało służyć równowadze sprawiedliwości, a Moje Człowieczeństwo nie mogło, ani nie chciało sprzeciwić się tej boskiej równowadze.

Ponadto, bicze miały służyć, jako wezwanie dla stworzeń, jako głos mówiący, jako strażnicy, którzy mogliby obudzić je ze snu winy, jako zachęta do wyruszenia w drogę, jako światło do prowadzenia. W ten sposób były one również środkami, dzięki którym można było otrzymać dobra Zbawienia.

Nie chciałem zniweczyć tych pomocy i dlatego mimo Mojego przybycia na ziemię narody nie zostały całkowicie uwolnione od kar, na które zasłużyły. Tak więc, moja córko, myślisz, że uczyniłbym więcej, gdybym oszczędził narodom kar, tak koniecznych w tych czasach.

Gdy teraz widzisz, że nie jest ci to dane, życie staje się dla ciebie odrażające i chcesz wejść do niebiańskiej ojczyzny. Biedna córko, jak bardzo jesteś niczym noworodek w poznaniu Dóbr prawdziwych, wielkich i nieocenionych, które nigdy nie ustają, i [w poznaniu] dóbr małych i ograniczonych!

Czyż nie jest czymś większym tworzenie Królestwa Mojej Bożej Woli? Aby uczynić je znanym, przygotować drogę dla narodów, żeby weszły do tego Królestwa, obdarzyć je światłem swej wiedzy, aby je prowadzić, przywrócić błogość stworzeniom, pierwotny stan stworzenia i wzbogacić je o wszystkie dobra, które zawiera Boska Wola?

Korzyść, gdybyś uwolniła Narody od wszelkich kar, byłaby niczym w porównaniu z wielkim dobrem Królestwa Najwyższego FIAT.

Znajdujesz się więc w Moim własnym położeniu, że musisz zadowolić się tworzeniem Królestwa Boskiej Woli, która jest ponad wszystkim i musisz zadowolić się tym, że karcenia częściowo podążają swoim torem.

Tym bardziej, że zachowuję ciebie dla Królestwa Mojej Woli na ziemi - to jest twoja szczególna misja." ...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 21; 12 maja 1927)



24. März 1903, Tom 5 ; Dr Pflügl

Obwohl man nichts ist, kann man alles sein, wenn man mit Jesus zusammen ist.


Diesen Morgen kam der gepriesene Jesus, nachdem ich überaus bittere Tage hinter mir hatte, und verbrachte eine vertraute Zeit mit mir, so sehr, dass ich dachte, ich würde Ihn für immer besitzen. Doch plötzlich verschwand Er wie ein Blitz. Wer kann meinen Schmerz ausdrücken? Ich fühlte, dass ich verrückt wurde. Umso mehr, als ich beinahe sicher war, Ihn nie mehr zu verlieren. Während ich von Leiden verzehrt wurde, kam Er wie ein Blitz zurück, und mit klangvoller und ernster Stimme sagte Er zu mir: „Wer bist du, dass du erwartest, immer mit Mir zusammen zu sein?“ Und ich wagte zu antworten, verrückt, wie ich war: „Ich bin alles, wenn ich mit Dir zusammen bin. Ich fühle, dass ich nichts bin als ein Wille, der aus dem Schoß meines Schöpfers hervorgegangen ist, und solange er mit Dir vereint ist, fühlt er Leben, Existenz, Frieden, all das Gute seines Schöpfers. Ohne Dich fühle ich mich ohne Leben, verloren, ruhelos. Ich kann sagen, dass ich alle Übel erfahre. Um Leben zu haben und damit ich mich nicht verflüchtige, blickt dieser Wille, der aus Dir hervorgegangen ist, nach Deinem Schoß, Deinem Zentrum, und hier will er für immer bleiben.“ Jesus schien ganz bewegt zu sein, doch dann wiederholte Er abermals: „Doch wer bist du?“ Ich entgegnete: „Herr, ich bin nichts als ein Tropfen Wasser. Und solange dieser Tropfen Wasser in Deinem Meer ist, scheint es ihm, es wäre das ganze Meer. Wenn er nicht aus dem Meer herausgeht, bleibt er sauber und klar, sodass er dem Vergleich mit anderen Gewässern standhalten kann. Doch wenn er das Meer verlässt, wird er schlammig und wegen seiner Kleinheit verliert er sich.“ Ganz bewegt beugte Er sich zu mir herab, umarmte mich und sagte zu mir: „Meine Tochter, wer immer in Meinem Willen sein will, bewahrt Meine eigene Person in sich. Und selbst wenn er aus Meinem Willen herausgehen kann, da Ich ihn in seinem Willen frei erschaffen habe, wirkt Meine Macht ein Wunder, indem sie ihm die Teilnahme am Göttlichen Leben kontinuierlich gewährt. Aufgrund dieser Teilnahme empfängt er solche Kraft und Anziehungskraft der Einheit mit Meinem Göttlichen Willen, dass er selbst dann, wenn er aus Ihm herausgehen wollte, das nicht vermag. Das ist die kontinuierliche Kraft, die aus Mir hervorgeht – für jemand, der immer Meinen Willen tut, wovon Ich am vorhergegangenen Tag zu dir gesprochen habe.“

…………….

Ich fühlte mich bedrückt, nicht nur wegen der Beraubung meines süßen Jesus, sondern wegen der ständigen Androhung von schweren Züchtigungen naher Kriege und Revolutionen, so höllisch, dass es Schauder erregt. O Gott, welche Pein, von einer höheren Macht gezwungen zu sein, diese Übel zu sehen!

Die Verblendung der Führer der Nationen, welche die Vernichtung von Völkern planen, und meine Ohnmacht, mich mit meinen Leiden der göttlichen Gerechtigkeit entgegenstellen zu können, damit die Völker vor so vielen Übeln verschont würden.

Daher fühlte ich die Last des Lebens und sehnte mich brennend nach dem himmlischen Vaterland, da ich schon mit meinen Leiden den Lauf vieler Übel nicht aufhalten konnte. Und mein geliebter Jesus, der sich in meinem Inneren bewegte, sagte zu mir:

„Meine Tochter, was glaubst du, wo hätte Ich mehr geschenkt: wenn Ich die Völker von den Züchtigungen, die sie mit ihrer großen Schuld verdient haben, befreit hätte, oder dass Ich die Erlösung wirkte? Die Züchtigungen waren zeitliche Leiden, die Erlösung war ein ewiges Gut, das nie endet.

Wenn Ich sie von den Züchtigungen befreit hätte, hätte Ich ihnen weder den Himmel geöffnet noch das Recht auf die Herrlichkeit verliehen. Indem Ich jedoch die Erlösung wirkte, öffnete Ich ihnen den Himmel und setzte sie auf ihren Weg zur Himmlischen Heimat, indem Ich ihnen die verlorene Herrlichkeit zurückgab.

Wenn man ein größeres Gut wirken soll, muss sich das geringere damit begnügen, beiseite gestellt zu werden, umso mehr, als das kleinere der Ausgewogenheit der Gerechtigkeit dienen sollte, und meine Menschheit sich diesem göttlichen Gleichgewicht weder entgegensetzen konnte, noch wollte.

Zudem sollten die Geißeln als Aufruf an die Geschöpfe dienen, als sprechende Stimme, als Wächter, die sie vom Schlaf der Schuld aufrütteln konnten, als Ansporn, sich auf den Weg zu machen, als Licht, um sie zu leiten. So waren sie auch Mittel, um die Güter der Erlösung empfangen zu können.

Ich wollte diese Hilfen nicht vereiteln, und deshalb wurden die Völker trotz meiner Ankunft auf Erden nicht ganz von den verdienten Züchtigungen befreit. Nun, meine Tochter, du denkst, dass Ich mehr getan hätte, wenn Ich die Völker von den in diesen Zeiten so notwendigen Züchtigungen verschont hätte.

Da du nun siehst, dass dir dies nicht gegeben wird, wird dir das Leben zum Ekel und du möchtest ins himmlische Vaterland eingehen. Arme Tochter, wie sehr bist du Kleinkind in der Kenntnis der wahren und großen und unschätzbaren Güter, die nie aufhören, und [in der Erkenntnis] der kleinen und begrenzten Güter!

Ist es nicht etwas Größeres, das Reich meines Göttlichen Willens zu bilden? Um es bekannt zu machen, den Weg zu bereiten, damit die Völker in dieses Reich eintreten, das Licht seiner Kenntnisse zu verleihen, um sie zu führen, den Geschöpfen die Seligkeit zurückzugeben, den ursprünglichen Zustand der Schöpfung, und sie mit allen Gütern zu bereichern, die ein Göttlicher Wille enthält?

Die Wohltat, wenn du die Völker von allen Züchtigungen befreit hättest, wäre im Vergleich mit dem großen Gut des Reiches des Höchsten FIAT ein Nichts gewesen. Du befindest dich also in meiner eigenen Lage, dass du dich damit begnügen musst, das Reich des Göttlichen Willens zu bilden, das mehr ist als alles und musst dich damit zufriedengeben, dass die Züchtigungen zum Teil ihren Lauf nehmen.

Umso mehr, als Ich dich für das Reich meines Willens auf Erden bewahre – dies ist deine besondere Sendung.“ … (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 12. Mai 1927)





ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI  Uroczystość  (Łk 2, 16-21)


16 Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. 17 Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. 18 A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. 19 Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. 20 A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. 21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię5, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].


“Udali się też z pośpiechem…”(Łk 2,16)


... "Tak, tak, to, co ci polecam, to współpracować z Moją Łaską i aby być wierną, musisz być jak echo, które rozbrzmiewa w pustym pomieszczeniu: gdy tylko rozlegnie się głos, natychmiast po nim, bez najmniejszej zwłoki, rozlega się odgłos echa.

Dlatego, gdy tylko zaczniesz otrzymywać Moją łaskę, pozwól aby rozbrzmiewało echo twojej odpowiedzi, nawet nie czekając na dopełnienie Mojego daru."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 3; 22 stycznia 1900)

………………….

(...) Czy kiedy Jezus nas wzywa, jesteśmy natychmiast gotowi odpowiedzieć na Jego wezwanie? Boże wezwanie może być realizowane na różne sposoby: poprzez wewnętrzne lokucje, poprzez czytanie dobrych książek, poprzez dobry przykład. Ale może też dać się odczuć przez działanie Jego Łaski.

(z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 2 do 3: Jezus przesłuchiwany przez Annasza, znieważony i uderzony w twarz)


"Znaleźli Maryję i Józefa z Dzieciątkiem leżącym w żłobie" (Łk 2,16)


Kontemplowałam misterium dzieciństwa Jezusa i powiedziałam sobie: "Moje małe dziecko, ileż to cierpieniom chciałeś się poddać? Nie wystarczyło Ci, żeby przyjść, jako dorosły, nie, chciałeś pojawić się jako dziecko i cierpieć w pieluchach, w ciszy, w bezruchu Twojego małego człowieczeństwa, stóp i rąk. I w jakim celu to wszystko?"

Gdy tak mówiłam, On poruszył się we mnie i odpowiedział mi: "Córko moja, dzieła Moje są doskonałe. Chciałem przyjść, jako małe dziecko, aby ubóstwić wszystkie ofiary i wszystkie drobne czyny dzieciństwa. Tak długo, jak dzieci nie popełniają grzechów, wszystko w Moim dzieciństwie jest przyjmowane i przebóstwione przeze Mnie. Wtedy, gdy zaczyna się grzech, zaczyna się oddzielenie stworzenia ode Mnie, oddzielenie, które jest bolesne dla Mnie i smutne dla nich."

A ja: "Jak to jest możliwe, skoro dzieci nie mają możliwości używania rozumu i nie mogą działać zasłużenie?". On odpowiedział: "Po pierwsze dlatego, że Ja daję zasługi przez łaskę; po drugie dlatego, że to nie z(ich) woli, że nie chcą zasługiwać, ale dlatego, że stan dzieciństwa, tak zarządzony przeze Mnie, pociąga to za sobą. Ponadto ogrodnik, który zasadził roślinę, nie tylko jest honorowany, ale także zrywa jej owoce, choć roślina nie ma rozumu; to samo dotyczy artysty, który wykonuje posąg i wielu innych rzeczy. Jedynie grzech niszczy wszystko i oddziela stworzenie ode Mnie; ale wszystko inne, nawet najbardziej błahe działanie, przechodzi ode Mnie do stworzenia i wraca do Mnie, naznaczone czcią [ze strony] Mojego stworzenia."

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 8; 30 grudnia 1908); DI Haslinger

…………………

Później mój słodki Jezus powrócił, był małym, czułym dzieckiem,

Szlochał, płakał i drżał z zimna, rzucił się w moje ramiona, abym go ogrzała.

Przycisnęłam Go bardzo mocno do siebie i zgodnie z moim zwyczajem wtopiłam się w Jego Wolę, aby znaleźć myśli wszystkich, razem z moimi, i otoczyć nimi drżące Dzieciątko Jezus: uwielbieniem każdego stworzonego intelektu; aby znaleźć spojrzenia wszystkich, aby wszyscy mogli patrzeć na Jezusa i rozproszyć Jego płacz; aby znaleźć usta, słowa i głosy wszystkich stworzeń, aby wszyscy mogli Go ucałować i aby przestał szlochać, i aby mogli Go ogrzać swoim oddechem.

Gdy to uczyniłam, Dzieciątko Jezus przestało łkać i płakać, i jakby się rozgrzało, powiedziało do mnie: "Córko moja, czy widziałaś, co mnie przyprawiło o drżenie, płacz i łkanie? Porzucenie przez stworzenia.

Ustawiłaś je wokół mnie, poczułem, że patrzą na Mnie, że jestem całowany przez wszystkich, a Mój płacz został uciszony.

Wiedz jednak, że Mój los Sakramentalny  jest jeszcze trudniejszy niż Mój los jako dziecka. Jaskinia była wprawdzie zimna, ale przestronna, było w niej powietrze do oddychania; Hostia też jest zimna, ale tak mała, że brakuje mi niejako powietrza; w jaskini miałem żłóbek z odrobiną siana jako posłanie; w życiu sakramentalnym nie mam nawet siana, a jako posłanie nic poza twardym i lodowatym metalem.

W grocie była Moja kochana Mama, która bardzo często brała mnie w swoje najczystsze ręce i okrywała mnie płomiennymi pocałunkami, aby mnie ogrzać, która uciszała mój płacz i karmiła mnie swoim najsłodszym mlekiem.

W Moim życiu sakramentalnym jest zupełnie odwrotnie: nie mam Matki. Kiedy biorą mnie na ręce, czuję dotyk niegodnych rąk, rąk, które pachną ziemią i gnojem. O, jakże czuję ten smród, większy niż gnój, który dostrzegłem w grocie! Zamiast okrywać Mnie pocałunkami, ranią Mnie czynami niegodnymi, a zamiast mleka dają Mi żółć świętokradztwa, obojętności, oziębłości.

W grocie św. Józef nigdy nie pozwolił, aby w nocy zabrakło małej latarni światła, ale jakże często pozostaję w ciemności tutaj, w Najświętszym Sakramencie, nawet w nocy!

O, o ileż bardziej bolesny jest mój los w tym Sakramencie! Ileż ukrytych łez, których nikt nie widział, ileż westchnień nie słyszanych!

Jeśli więc mój los jako dziecka poruszył Cię do litości, to tym bardziej musi Cię poruszyć Mój los sakramentalny".

(25. grudzień 1920 ; Księga Nieba 12)

…………………

Każdą chwilę Twojego życia chcę przypieczętować moim "kocham Cię": Kocham Cię w Twoich Narodzinach, kocham Cię w zimnie, które wycierpiałeś, kocham Cię w każdej kropli mleka, którą wypiłeś od Twojej Najświętszej Matki; zamierzam wypełnić moim "kocham Cię" pieluchy, którymi owijała Cię Twoja Matka; rozpościeram moje "kocham Cię" na tej ziemi, gdzie Twoja droga Matka położyła Cię w żłobie i gdzie Twoje najczulsze kończyny odczuwały szorstkość siana, ale bardziej niż siana, twardość serc...

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego -  tom 17; 17 maja 1925 )

…………………

Rzucił mi się w ramiona i powiedział bardzo świątecznie: "Moja córko, wiesz? Moja mamusia przygotowała dla Mnie ucztę przy Moich narodzinach. Czy wiesz jak? Dostrzegła morza miłości, które zstąpiły z Nieba wraz ze zstąpieniem Słowa Przedwiecznego. Słyszała nieustanne wołanie Boga, by chciał być wzajemnie kochanym, Nasze tęsknoty, Nasze palące westchnienia. Słyszała Moje jęki w swoim łonie. Często słyszała Mnie płaczącego i szlochającego, a nawet Mój szloch był oceanem miłości, który wysyłałem do każdego serca, aby być kochanym. A ponieważ nie widziałem Siebie kochanym, ona i Ja płakaliśmy. Nawet szlochaliśmy, ale każda łza i każdy szloch podwajały Moje oceany miłości, aby podbić stworzenia na drodze miłości. Ale niestety, one zamieniły te morza w cierpienie dla Mnie! I wykorzystałem te cierpienia, aby przekształcić je w tyle więcej oceanów miłości, za tyle cierpień, ile Mi zadali.

Otóż Moja mama chciała sprawić, abym się uśmiechnął przy Moich narodzinach i przygotowała ucztę dla swojego małego synka. Wiedziała, że nie mogę się uśmiechać, jeśli nie jestem kochany, ani nie mogę uczestniczyć w uczcie, jeśli nie ma przepływu miłości.

Ponieważ kochała Mnie jako prawdziwa Matka i posiadała oceany miłości na mocy Mojego FIAT i była Królową całego stworzenia, otoczyła niebo Swoją miłością i zapieczętowała każdą gwiazdę słowami "Kocham Cię, Synu" dla Mnie i dla wszystkich. Otoczyła słońce Swoim morzem miłości i odcisnęła Swoje "Kocham Cię, Synu" na każdej kropli światła i wezwała słońce, aby wypełniło swojego Stwórcę Swoim światłem i ogrzało Go, aby mógł usłyszeć "Kocham Cię" Swojej Mamy w każdej kropli światła. Wypełniła wiatr swoją miłością i każdy oddech opieczętowała "Kocham cię, synu". Następnie wezwała Go, aby pieścił Go Swoimi podmuchami i by On mógł usłyszeć w każdym powiewie wiatru: "Kocham Cię, kocham Cię, Mój synu". Otoczyła całe powietrze w Swoich morzach miłości, aby mógł słyszeć oddech miłości Matki, gdy oddycha. Pokryła całe morze Swoim morzem miłości, mknięcie każdej ryby, a morze szemrało: "Kocham Cię, Mój Synu".

I ryba zadrżała: "Kocham cię, kocham cię". Nie było niczego, co nie napełniłaby swojä miłością, a swoim panowaniem Królowej nakazała wszystkim, aby przyjęli Jej miłość, aby oddali Jej Jezusowi miłość Jego Mamy. Tak więc wszystkie ptaki wyśpiewywały miłość. Niektóre ćwierkały, inne trylowały miłość, nawet każdy atom ziemi był wypełniony Jej miłością. Oddech (fiato) zwierząt przyszedł z "Kocham Cię" Mojej Matki. Siano było wypełnione Jej miłością. Dlatego nie było niczego, co mógłbym zobaczyć lub dotknąć, gdzie nie mógłbym dostrzec słodyczy Jej miłości. W ten sposób przygotowała dla Mnie najpiękniejszą ucztę w Moich narodzinach: ucztę pełną miłości. To była wymiana  za Moją wielką miłość, którą Moja kochana Matka pozwoliła Mi znaleźć. I to Jej miłość ugasiła Mój płacz i ogrzała Mnie, gdy byłem sztywny z zimna w żłobie. Tym bardziej, że w Jej miłości znalazłem miłość wszystkich stworzeń. I za każdego pocałowała Mnie, przycisnęła Mnie do swego serca i kochała Mnie miłością matki za wszystkie swoje dzieci. I czułem Jej matczyną miłość w każdym z nich. Gdy dostrzegłem w każdym z nich Jej matczyną miłość, poczułem, jak kocham ich, jako Jej dzieci i moich ukochanych braci.

Moja córko, czego nie może uczynić miłość, ożywiona wszechmocnym FIAT? Ona staje się magnesem i przyciąga w nieodparty sposób. Usuwa każdą niezgodność. Swoim ciepłem przemienia i utwierdza tego, kogo kocha. Następnie upiększa w tak niesamowity sposób, że niebo i ziemia czują się oczarowane miłością. Niemożliwe jest dla Nas nie kochać stworzenia, które kocha. Cała Nasza potęga i Boska moc stają się bezsilne i słabe wobec zwycięskiej mocy Tego, który Nas kocha.

Dlatego i ty daj Mi ucztę, którą Moja Matka przygotowała dla Mnie przy narodzinach.

Ogarnij niebo i ziemię swoim "Kocham Cię, Jezu" i niech nic ci nie umknie, w czym nie było by biegu twojej miłości. Spraw, bym się uśmiechnął. Bo nie urodziłem się raz, ale zawsze rodzę się na nowo. I często Moje narodziny są bez uśmiechu i bez świętowania i pozostaję sam z Moimi łzami, szlochami i jękami, z chłodem, który sprawia, że drżę i drętwieją wszystkie Moje kończyny. Dlatego przyciśnij Mnie do swojego serca, aby ogrzać Mnie swoją miłością i  światłem Mojej Woli. Uformuj dla Mnie szatą, aby Mnie przyodziać.  W ten sposób ty również przygotujesz dla Mnie ucztę, a Ja przygotuję dla ciebie nową Miłość i nową Wiedzę o Mojej Woli".

(Tom 34; 1 stycznia 1937), Dr. Pflügl


1. Januar 1937; tom 34; Dr Pflügl

Das Fest, das die Königin des Himmels für Ihren Sohn Jesus bei Seiner Geburt vorbereitete. Wie die Liebe ein Magnet ist, der umwandelt und verschönert.


Ich dachte an die Inkarnation des Wortes und die Übermaße der Liebe der Gottheit, die Meere zu sein schienen, welche alle Geschöpfe einhüllten. Sie wollten fühlen lassen, wie sehr sie sie liebten, um geliebt zu werden. Sie erfüllten sie innen und außen und sie murmeln ständig, ohne je aufzuhören: ‚Liebe, Liebe, Liebe, Liebe geben Wir und Liebe wollen Wir.’ Und unsere Himmlische Mutter, die sich von dem ständigen Ruf des Ewigen verwundet fühlte, der Liebe gab und Liebe wollte, sah sich ganz aufmerksam, um Ihrem geliebten Sohn zu entsprechen, dem fleischgewordenen Wort, indem Sie Ihm eine Überraschung der Liebe bereitete. In diesem Augenblick trat das Himmlische Kind aus dem Mütterlichen Schoß und ich ersehnte es. Es warf sich in meine Arme und sagte ganz festlich zu mir: „Meine Tochter, weißt du? Meine Mama bereitete für Mich das Fest bei Meiner Geburt. Weißt du auch, wie? Sie nahm die Meere der Liebe wahr, die vom Himmel mit dem Herabsteigen des Ewigen Wortes herabkamen. Sie hörte den ständigen Ruf Gottes, der wiedergeliebt werden wollte, Unsere Sehnsüchte, Unsere brennenden Seufzer. Sie hörte Mein Stöhnen in Ihrem Schoß. Oft hörte Sie Mich weinen und schluchzen, und sogar Mein Stöhnen war ein Meer von Liebe, das Ich zu jedem Herzen sandte, um geliebt zu werden. Und da Ich Mich nicht geliebt sah, weinten Sie und Ich. Wir schluchzten sogar, doch jede Träne und jedes Schluchzen verdoppelte Meine Meere der Liebe, um die Geschöpfe auf dem Wege der Liebe zu besiegen. Doch ach, sie verwandelten diese Meere für Mich in Leiden! Und Ich verwendete die Leiden, um sie in weitere Meere der Liebe umzuwandeln, für ebenso viele Leiden, die sie Mir zufügten. Nun wollte Meine Mama Mich bei Meiner Geburt zum Lächeln bringen und das Fest für Ihren kleinen Sohn vorbereiten. Sie wusste, dass Ich nicht lächeln kann, wenn Ich nicht geliebt werde, noch an einem Fest teilnehmen kann, wenn die Liebe nicht läuft. Da Sie Mich als wahre Mutter liebte und kraft Meines FIAT Meere der Liebe besaß und die Königin der ganzen Schöpfung war, umhüllte Sie den Himmel mit Ihrer Liebe und besiegelte jeden Stern mit dem ‚Ich liebe Dich, o Sohn’ für Mich und für alle. Sie umhüllte die Sonne mit Ihrem Meer der Liebe und prägte jedem Tropfen Licht Ihr ‚Ich liebe Dich, o Sohn’ ein und rief die Sonne, um mit ihrem Licht ihren Schöpfer zu erfüllen und Ihn zu wärmen, damit Er in jedem Tropfen Licht das ‚Ich liebe Dich’ Seiner Mama hören konnte. Sie erfüllte den Wind mit Ihrer Liebe und in jedem Hauch siegelte sie das ‚Ich liebe Dich, o Sohn’. Dann rief Sie ihn, damit er mit seinen Stößen Ihn liebkoste und Er in jedem Windhauch hören möge: ‚Ich liebe Dich, Ich liebe Dich, o Mein Sohn’. Sie umhüllte die ganze Luft in Ihren Meeren der Liebe, damit Er beim Atmen den Atem der Liebe der Mutter hörte. Sie bedeckte das ganze Meer mit Ihrem Meer der Liebe, jedes Schnellen der Fische, und das Meer murmelte: ‚Ich liebe Dich, o Mein Sohn’. Und die Fische zitterten: ‚Ich liebe Dich, Ich liebe Dich’. Es gab nichts, das Sie nicht mit Ihrer Liebe erfüllte und mit Ihrer Herrschaft einer Königin befahl Sie allen, dass sie Ihre Liebe empfangen, um Ihrem Jesus die Liebe Seiner Mama zurückzugeben. So trillerten alle Vögel Liebe. Manche zwitscherten, andere trällerten Liebe, sogar jedes Atom der Erde war von Ihrer Liebe erfüllt. Der Hauch (fiato) der Tiere kam mit dem ‚Ich liebe Dich’ Meiner Mutter. Das Heu war von Ihrer Liebe erfüllt. Deshalb gab es nichts, was Ich sehen oder berühren würde, wo Ich nicht die Süßigkeit Ihrer Liebe wahrnehmen sollte. Damit bereitete Sie Mir das schönste Fest in Meiner Geburt: das Fest, ganz von Liebe. Es war der Austausch für Meine große Liebe, die Mich Meine geliebte Mutter finden ließ. Und es war Ihre Liebe, die Mein Weinen stillte und Mich wärmte, während Ich in der Krippe vor Kälte steif war. Umso mehr, als Ich in Ihrer Liebe die Liebe aller Geschöpfe fand. Und für jeden küsste Sie Mich, drückte Mich an Ihr Herz und liebte Mich mit der Liebe einer Mutter für alle Ihre Kinder. Und Ich fühlte in jedem einzelnen Ihre Mütterliche Liebe. Ich fühlte Mich sie als Ihre Kinder lieben und als Meine geliebten Brüder. Meine Tochter, was kann die Liebe nicht tun, belebt von einem allmächtigen FIAT? Sie macht sich zum Magneten und zieht auf eine unwiderstehliche Weise an. Sie entfernt jede Unähnlichkeit. Mit ihrer Wärme wandelt sie um und bestätigt den, den sie liebt. Dann verschönert sie auf eine unglaubliche Weise, dass Himmel und Erde sich hingerissen fühlen, zu lieben. Ein Geschöpf nicht zu lieben, das liebt, das ist für Uns unmöglich. Unsere ganze Macht und Göttliche Kraft werden machtlos und schwach vor der siegreichen Kraft dessen, der Uns liebt. Gib deshalb auch du Mir das Fest, das Meine Mutter Mir bei der Geburt bereitete. Hülle Himmel und Erde mit deinen ‚Ich liebe Dich, o Jesus’ ein und lasse dir nichts entfliehen, wenn deine Liebe nicht läuft. Bringe Mich zum Lächeln. Denn Ich wurde nicht ein einziges Mal, sondern Ich werde stets neu geboren. Und oft sind Meine Geburten ohne Lächeln und ohne Fest und Ich bleibe mit Meinen Tränen, dem Schluchzen und Wimmern allein, mit einer Kälte, die Mich zittern lässt und alle Meine Glieder betäubt. Drücke Mich deshalb an dein Herz, um Mich mit deiner Liebe zu wärmen und mit dem Licht Meines Willens. Bilde für Mich das Gewand, um Mich zu kleiden. So wirst auch du Mir das Fest bereiten und Ich werde es für dich machen, indem Ich dir neue Liebe und neue Kenntnisse Meines Willens gebe.“  

…………………

Ich betrachtete das Mysterium der Kindheit Jesu und sagte mir: „Mein Kindchen, wie vielen Leiden wolltest Du Dich unterwerfen? Es reichte Dir nicht, als Erwachsener zu kommen, nein, Du wolltest als Kind erscheinen und die Windeln, das Schweigen, die Unbeweglichkeit deiner kleinen Menschheit, der Füße und Hände erleiden. Und wozu dies alles?“ Als ich so sprach, bewegte Er sich in meinem Inneren und antwortete mir:

„Meine Tochter, meine Werke sind vollkommen. Ich wollte als kleines Kind kommen, um alle Opfer und alle geringfügigen Handlungen der Kindheit zu vergöttlichen. Solange also die Kinder keine Sünden begehen, wird alles in meiner Kindheit aufgenommen und von Mir vergöttlicht. Wenn dann die Sünde beginnt, beginnt die Trennung des Geschöpfes von Mir, eine Trennung, die für Mich schmerzlich und für sie traurig ist.“

Und ich: „Wie ist dies möglich, da die Kinder keinen Vernunftgebrauch besitzen und nicht verdienstvoll handeln können?“ Er erwiderte:

„Erstens, weil Ich das Verdienst aus Gnade verleihe, zweitens, weil es nicht willentlich geschieht, dass sie nicht verdienen wollen, sondern weil der von Mir so verfügte Zustand der Kindheit dies mit sich bringt. Außerdem wird ein Gärtner, der eine Pflanze gepflanzt hat, nicht nur geehrt, sondern er pflückt auch deren Frucht, obwohl die Pflanze keine Vernunft hat; dasselbe gilt für einen Künstler, der eine Statue herstellt und für vieles andere.

Die Sünde allein ist es, die alles zerstört und das Geschöpf von Mir trennt; aber alles andere, auch die trivialste Handlung, geht von Mir aus zum Geschöpf und kehrt zu Mir zurück, versehen mit dem Stempel der Ehre [seitens] meiner Schöpfung.“

(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 8; 30. Dezember 1908)




5. Dzień Oktawy Bożego Narodzenia (Łk 2,22-35)


22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. 23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

25 A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. 27 Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:29 «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemuw pokoju, według Twojego słowa.30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów:32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». 33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. 34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. 35 A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem 37 i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.


“..Przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu.(Łk 2, 22)


Moja droga córko, nie odchodź ode Mnie, podążaj za Mną wszędzie. Minęło czterdzieści dni od narodzenia małego Jezusa Króla i Boży FIAT wezwał Nas do świątyni, abyśmy wypełnili prawo i ofiarowali mojego Syna. Udaliśmy się więc do świątyni. Był to pierwszy raz, gdy wyszłam ze swoim ukochanym Dzieciątkiem. Oznaka cierpienia pojawiła się w moim Sercu, gdyż szłam złożyć Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Następnie weszliśmy do świątyni. Najpierw uczciliśmy Majestat Boży, a potem wezwaliśmy kapłana. Składając Dziecię w jego ręce, ofiarowałam Niebieskie Dzieciątko Ojcu Przedwiecznemu, oddając Go w ofierze za zbawienie wszystkich. Kapłanem był Symeon. Gdy złożyłam Dziecię w jego ręce, on rozpoznał w Nim Boże Słowo i poczuł ogromną radość. Po ofiarowaniu, przyjmując postawę proroka, przepowiedział wszystkie moje boleści. Och, jakże Najwyższy FIAT wybił w moim matczynym Sercu, i to donośnym i dźwięcznym głosem, nieszczęsną tragedię wszystkich boleści mojego małego Synka! Ale najbardziej zraniły Mnie słowa, które wypowiedział do Mnie święty prorok: „To drogie Dziecię będzie zbawieniem i upadkiem dla wielu oraz powodem sprzeczności”. Gdyby Wola Boża Mnie nie podtrzymała, natychmiast bym umarła z czystego bólu. Natomiast dała Mi życie i posłużyła się moim bólem, aby utworzyć we Mnie królestwo boleści w królestwie swojej własnej Woli. Tak więc oprócz prawa Matki, które miałam nad wszystkimi, nabyłam również prawo Matki i Królowej wszystkich boleści. Ach tak, moim cierpieniem nabyłam pieniążek, aby spłacić długi moich dzieci, nawet tych niewdzięcznych dzieci.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety: Dzień 23)

12 „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Istnieją drobne szczegóły, w zupełnie drugorzędnych sprawach, w których Luiza nie jest zbieżna z faktami z Ewangelii. Służą jedynie temu, aby dać do zrozumienia, że nie należy przykładać tej samej wagi do tego, co pisze Luiza, jak do Pisma Świętego oraz że to, co pisze, należy rozpatrywać w świetle Słowa Bożego.13 Szczegół ten nie wynika z tekstu Ewangelii św. Łukasza (Łk 2,25-35). Ewangelia daje raczej do zrozumienia, że nie był on kapłanem w świątyni. Komentarz jest taki sam jak w poprzednim przypisie. Istota myśli się nie zmienia.


" A Twoją duszę miecz przeniknie" (Łk 2,35).


Tego ranka Jezus odnowił we mnie bóle ukrzyżowania; obecna była także nasza Królowa Mama, a Jezus, mówiąc o Niej, powiedział:

"Moje własne Królestwo było w Sercu Mojej Matki, a to dlatego, że Jej Serce nigdy nie było w najmniejszym stopniu niespokojne; tak, że chociaż cierpiała niezmierzone bóle w niezmierzonym morzu Męki, a Jej serce było przeszywane z boku na bok mieczem boleści, to jednak nie doznała najmniejszego tchnienia niepokoju.

Ponieważ Moje Królestwo jest królestwem Pokoju, dlatego mogłem w Niej szerzyć Moje królestwo i panować swobodnie bez przeszkód."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 2; 4 lipca 1899)

………………….


Córko moja, musisz wiedzieć, że w świetle Woli Bożej wiedziałam już o wszystkich cierpieniach, które miały Mnie dotknąć, nawet o tych, o których nie powiedział Mi święty prorok. Ale gdy w tym uroczystym momencie ofiarowania mojego Syna ponownie o nich usłyszałam, poczułam się tak głęboko zraniona, że moje Serce zaczęło krwawić i otworzyło głębokie rany w mojej duszy. Posłuchaj swojej Mamy. W twoich cierpieniach i w bolesnych spotkaniach, których ci nie brakuje, nigdy się nie załamuj. Wręcz przeciwnie, z heroiczną miłością pozwól Woli Bożej zająć w twoich boleściach Jej królewskie miejsce, tak aby przemieniła je w pieniążki o nieskończonej wartości, którymi będziesz mogła spłacić długi twoich braci i wykupić ich z niewoli ludzkiej woli, aby jako wolne dzieci mogli ponownie wkroczyć do królestwa Bożego FIAT.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety: Dzień 23)


29.12.2023

„Sie brachten das Kind nach Jerusalem hinauf, um es dem Herrn zu weihen“ (Lk 2,22)

… „Meine Tochter, entferne dich nicht von mir, folge mir immer nach. Die vierzig Tage nach der Geburt des kleinen Königs Jesus sind vergangen, das göttliche FIAT ruft uns zum Tempel auf, um dem Gesetz der Tempelaufopferung meines Sohnes nachzukommen; es war das erste Mal, dass ich mit meinem süßen Kind ausging.

Eine Ader des Schmerzes öffnete sich in meinem Herzen, da ich hinging und Ihn als Opfer für die Rettung aller anbot. Im Tempel angelangt, beteten wir zuerst die Göttliche Majestät an, dann rief ich den Priester und nachdem ich Jesus in meine Arme nahm, opferte ich das himmlische Kind dem Ewigen Vater als Opfer für die Rettung aller auf.

Der Priester war Simeon; kaum hatte ich Jesus in seine Arme gelegt, erkannte er, dass es das Göttliche Wort war und jubelte vor unendlicher Freude und nach der Aufopferung prophezeite er alle meine Schmerzen und Leiden. O, wie schmerzvoll ließ das Höchste FIAT die Ankündigung der verhängnisvollen Tragödie aller Leiden, die mein Sohn zu dulden haben werde, an mein mütterliches Herz dringen.

Das was mich aber am meisten traf, waren die Worte, die mir der heilige Prophet sagte: „Dieses liebe Kind wird die Rettung und der Untergang Vieler und Zeichen des Widerspruchs sein.“

Wenn der Göttliche Wille mir nicht beigestanden wäre, wäre ich auf der Stelle vor lauter Schmerz gestorben. So verlieh Er mir das Leben und bediente sich, um in mir das Reich des Schmerzes seines eigenen Willens zu bilden.

Zu meinem Recht als Mutter, das ich über alle hatte, fügte sich das Recht der Mutter und Königin aller Schmerzen hinzu. O ja, mit meinen Schmerzen erkaufte ich mir das Recht, um die Schulden meiner Kinder zu zahlen und auch jene der undankbaren Kinder.

Meine Tochter, du musst wissen, dass ich im Licht des Göttlichen Willens schon alle Schmerzen kannte, die mich treffen würden und diese waren auch zahlreicher als jene, die mir der heilige Prophet angekündigt hatte, aber sie wieder in diesem so feierlichen Akt der Aufopferung meines Sohnes zu hören, traf mich derart, dass mein Herz blutete und sich in meiner Seele tiefe Klüfte öffneten.

In deinen Leiden, in den schmerzhaften Begegnungen, die dir nicht fehlen werden, höre auf deine Mama, lass dich nicht entmutigen, sondern sieh mit heldenhafter Liebe zu, dass der Göttliche Wille seinen königlichen Platz in deinen Leiden findet, damit Er sie in kleine Münzen von unendlichem Wert verwandeln kann, mit denen du die Schulden deiner Brüder zahlen kannst, um sie aus der Knechtschaft des menschlichen Willens zu erlösen und sie als freie Kinder im Reich des Göttlichen FIAT zurückzuführen.“ (aus „Die Jungfrau Maria im Reich des Göttlichen Willens“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta: 23. Tag)

„Dir selbst aber wird ein Schwert durch die Seele dringen“ (Lk 2,35)

An diesem Morgen erneuerte Jesus in mir die Schmerzen der Kreuzigung; unsere Königin Mama war auch anwesend, und Jesus, der von Ihr sprach, sagte:

„Mein eigenes Königreich war im Herzen meiner Mutter, und zwar deshalb, weil ihr Herz niemals auch nur im geringsten beunruhigt war; sodass sie, obwohl sie im unermesslichen Meer der Passion unermessliche Schmerzen litt, und ihr Herz von einer Seite zur anderen vom Schwert des Kummers durchbohrt wurde, doch nicht den geringsten Hauch von Beunruhigung erfuhr.

Da mein Reich ein Reich des Friedens ist, konnte Ich also in ihr mein Reich ausbreiten und freimütig ohne Hindernis herrschen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 2; 4. Juli 1899)





ŚWIĘTYCH MŁODZIANKÓW, MĘCZENNIKÓW Święto (Mt 2, 13-18)


13 Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». 14 On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; 15 tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego.

16 Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. 17 Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: 18 Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma.


Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». (Mt 2, 13)


Dusza do swojej pogrążonej w boleści Królowej:

Moja wszechwładna Mamo, Twoja mała córka odczuwa potrzebę przyjścia na Twoje kolana, aby Ci dotrzymać towarzystwa. Widzę, jak smutek maluje się na Twojej twarzy. Widzę kilka przelotnych łez, które spływają z Twoich oczu. Słodkie Dzieciątko drży, płacze i szlocha. Święta Mamo, przyłączam moje boleści do Twoich, aby Cię pocieszyć i uciszyć płacz Niebieskiego Dzieciątka. Ale och, moja Mamo, nie odmawiaj mi zdradzenia tajemnicy: co grozi mojemu drogiemu Dzieciątku?

Lekcja Królowej Matki:

Moja najdroższa córko, dzisiaj Serce twojej Mamy jest tak przepełnione miłością i cierpieniem, że nie mogę się powstrzymać od płaczu. Wiesz, że przybyli Trzej Królowie, którzy zrobili rozgłos w Jerozolimie, dopytując się o nowego Króla. Okrutny Herod z obawy, że zostanie pozbawiony tronu, wydał rozkaz zabicia mojego słodkiego Jezusa, mojego drogiego życia, a razem z Nim wszystkich innych dzieci. Córko moja, co za ból! Chcą zabić Tego, który przyszedł, by dać życie wszystkim i przynieść światu nową erę pokoju, szczęścia i łaski! Co za niewdzięczność! Co za przewrotność! Ach, moja córko, dokąd prowadzi zaślepienie ludzką wolą! Prowadzi do okrucieństwa oraz do związania rąk samemu Stwórcy, i to do tego stopnia że stworzenie staje się panem własnego Stwórcy. Współczuj Mi więc, moja córko, i staraj się uciszyć płacz słodkiego Dzieciątka. Płacze Ono z powodu ludzkiej niewdzięczności, gdyż chcą Je zabić, i to ledwo narodzone. My zaś, aby Je uratować, zmuszeni jesteśmy uciekać. Święty Józef dostał już od anioła powiadomienie, żebyśmy jak najszybciej udali się do obcego kraju. Dołącz do Nas, droga córko, nie zostawiaj Nas samych, a Ja nadal będę ci udzielać moich lekcji, ukazujących wielkie zło ludzkiej woli. Musisz wiedzieć, że jak tylko człowiek odstąpił od Woli Bożej, zerwał relacje ze swoim Stwórcą. Wszystko, co Bóg stworzył na ziemi, należało do niego, ale człowiek, nie czyniąc Woli Bożej, stracił wszelkie prawa i można powiedzieć, że nie miał, gdzie się podziać. Stał się więc biednym wygnańcem, pielgrzymem, który nie miał swojego stałego miejsca, i to nie tylko na duszy, ale i na ciele. Wszystko stało się niestałe dla biednego człowieka. I jeśli posiadał coś nietrwałego, to dzięki przewidywanym zasługom Niebieskiego Dzieciątka. A to dlatego, że Bóg przeznaczył całe wspaniałe Stworzenie dla tych, którzy mieli czynić Wolę Bożą i żyć w Jej królestwie. Jeśli pozostali z wysiłkiem coś zdobywają, to są prawdziwymi złodziejaszkami swojego Stwórcy, i słusznie – nie chcą czynić Woli Bożej, a chcą dóbr, które do Niej należą! Córko moja, posłuchaj, jak bardzo cię kochamy Ja i to drogie Dziecię, które o świcie życia udaje się na wygnanie do obcego kraju, aby uwolnić cię z wygnania, na jakie skazała cię ludzka wola. Pragnie przywołać cię do życia, nie w obcym kraju, ale w twojej ojczyźnie, którą dał ci Bóg, gdy zostałaś stworzona, czyli w królestwie Najwyższego FIAT. Córko mojego Serca, miej litość nad łzami swojej Matki i nad łzami tego słodkiego i drogiego Dzieciątka, ponieważ płacząc, prosimy cię, abyś nigdy nie czyniła swojej woli. Powróć, prosimy cię, błagamy, na łono Woli Bożej, która tak bardzo cię pragnie. Droga córko, wśród boleści z powodu ludzkiej niewdzięczności i wśród ogromnej radości i wielkiego szczęścia, jakie przynosił Nam Boży FIAT oraz wśród święta, jakie całe Stworzenie przygotowywało słodkiemu Dziecięciu, ziemia pod naszymi stopami znowu pokrywała się zielenią i kwiatami, aby złożyć hołd swojemu Stwórcy. Słońce się w Niego wpatrywało i wielbiło Go swoim światłem. Czuło się zaszczycone, że może Mu dać światło i ciepło. Wiatr Go muskał. Ptaki, niemal jak obłoki, zniżały się i wokół Nas latały. Swoimi trelami i świergotem wyśpiewywały najpiękniejsze kołysanki kochanemu Dzieciątku, aby uciszyć Jego płacz i ukołysać Go do snu. Córko moja, ponieważ Wola Boża w Nas przebywała, mieliśmy władzę nad wszystkim. Dotarliśmy więc do Egiptu, a po pewnym, i to długim czasie anioł Pana powiadomił Świętego Józefa, że mamy powrócić do domu w Nazarecie, ponieważ okrutny tyran zmarł. I tak wróciliśmy do naszej ojczystej ziemi. Otóż Egipt symbolizuje ludzką wolę, ziemię pełną bożków. Gdziekolwiek przechodziło Dziecię Jezus, obalało te bożki i wrzucało je do piekła. Jak wiele bożków posiada ludzka wola! Bożki pychy, samouwielbienia i namiętności, które  gnębią biedne stworzenie! Bądź więc czujna i posłuchaj swojej Mamy, która poniosłaby każdą ofiarę, aby uniemożliwić ci czynienie twojej woli, i oddałaby nawet własne życie, aby przekazać ci wielkie dobro, dzięki któremu mogłabyś nieustannie żyć w łonie Woli Bożej. Dusza:

Najsłodsza Mamo, jak bardzo Ci dziękuję, że pozwalasz mi zrozumieć wielkie zło ludzkiej woli! Tak więc dla bólu, który znosiłaś podczas wygnania w Egipcie, proszę Cię, spraw, aby moja dusza opuściła wygnanie mojej woli, i pozwól mi powrócić do drogiej ojczyzny Woli Bożej.

Ofiara:

Dzisiaj, aby Mi oddać cześć, ofiarujesz twoje czyny, połączone z moimi, jako dowód wdzięczności świętemu Dzieciątku i poprosisz Je, aby wstąpiło do Egiptu twojego serca i zamieniło je całkowicie w Wolę Boga. Modlitwa: Moja Mamo, zamknij małego Jezusa w moim sercu, aby mógł je całkowicie przemienić w Wolę Bożą.


Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. (Mt 2, 16)


Dziś rano byłam na zewnątrz siebie i zobaczyłam całe niebo usiane krzyżami - małymi, dużymi, średnimi; te większe świeciły bardziej. Widok tych wielu krzyży zdobiących firmament był niezwykle słodkim oczarowaniem; były one bardziej promienne niż słońce.

Wtedy niebo jakby się otworzyło i można było zobaczyć i usłyszeć ucztę, jaką święci sprawowali dla krzyża. W tym dniu bardziej świętowano tych, którzy więcej wycierpieli. Można było w pewnym stopniu odróżnić męczenników od tych, którzy cierpieli w sposób ukryty. O, jak krzyż był ceniony w tym błogosławionym miejscu i ci, którzy cierpieli więcej!

Gdy to ujrzałam, rozległ się głos po całym niebie, mówiąc:

"Gdyby Pan nie zesłał krzyży na ziemię, byłby jak ojciec, który nie ma żadnej miłości dla własnych dzieci - który woli je widzieć biedne i zniesławione, zamiast uhonorowane i bogate."

Co do reszty, którą zobaczyłam podczas tego święta, nie mam słów, aby to opisać. Czuję to w sobie, ale nie potrafię tego wyrazić, więc milczę.

(z "Księgi Nieba"; tom 3;  3 maja 1900)



3. Mai 1900 ; BDH 3: Dr Pflügl

Das Fest des Kreuzes im Himmel.

Diesen Morgen fand ich mich aus mir heraus. Ich sah den ganzen Himmel mit Kreuzen beschlagen – einige klein, einige groß, manche mittel; manche, die größer waren, gaben mehr Glanz. Es war ein überaus süßer Zauber, so viele Kreuze das Firmament zieren zu se- hen, strahlender als Sonnen. Dann schien es, dass der Himmel sich öffnete. Man konnte das Fest sehen und hören, das die Heiligen für das Kreuz veranstalteten. Jene, die mehr gelitten hatten, wurden an diesem Tag mehr gefeiert. Man konnte auf eine bestimmte Art die Märtyrer und jene unterscheiden, die auf verborgene Weise gelitten hatten. O wie wurde an diesem gesegneten Ort das Kreuz geschätzt und jene, die mehr gelitten hatten! Als ich dies sah, hallte eine Stimme durch den ganzen Himmel wider und sagte: „Wenn der Herr nicht die Kreuze auf die Erde senden würde, wäre Er wie ein Vater, der keine Liebe zu seinen eigenen Kindern hätte – der sie arm und entehrt sehen will anstatt geehrt und reich.“ Für das Übrige, das ich während dieses Festes sah, habe ich keine Worte, um es zu beschreiben. Ich kann es in meinem Innern fühlen, doch ich bin nicht in der Lage, es auszudrücken; so bleibe ich still.




ŚW. SZCZEPANA, PIERWSZEGO MĘCZENNIKA

Święto (MT 10, 17-22)


17 Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. 18 Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. 19 Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, 20 gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. 21 Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. 22 Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.


Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (MT 10, 22)



"Moja córko, Moja Wola obejmuje wszystko, obejmuje wszystkie cierpienia, wszystkie tortury, wszystkie bóle, które zaistniały w ciągu wszystkich wieków.

Oto więc Moje Człowieczeństwo obejmowało wszystko, każde cierpienie, każde męczeństwo stworzeń, ponieważ Moje Życie nie było niczym innym, jak Życiem Woli Bożej; i to było stosowne, nie tylko dla dokończenia Dzieła Odkupienia, ale po to, abym mógł mianować się Królem, Pomocą i Siłą dla wszelkich męczarni, bólów i cierpień.

Gdybym nie zawierał w sobie źródła wszystkich męczarni, bólów i cierpień, jakże mógłbym nazywać się Królem wszystkich i posiadać w sobie źródło wszelkiej pomocy, wsparcia, siły i łaski, która jest potrzebna w każdym cierpieniu stworzeń? Trzeba mieć, żeby móc dawać.

Dlatego tyle razy mówiłem ci, że misja powołania duszy do życia w Mojej Woli jest największa, najwyższa i najwznioślejsza; nie ma żadnej innej, która mogłaby się z nią równać.

Bezmiar Mojej Woli sprawi, że osiągnie ona wszystkie męczeństwa, cierpienia i bóle, sama Moja Wola da jej boską siłę do ich znoszenia, uformuje w niej źródło męczeństw i bólów, a sama Moja Wola przeznaczy ją na Królową wszystkich męczeństw, bólów i cierpień.

Czy widzisz, co to znaczy żyć w Mojej Woli? Nie cierpieć tylko jedno męczeństwo, ale wszystkie męczeństwa, nie jedno karcenie i jeden ból, ale wszystkie karcenia i wszystkie bóle.

Oto więc konieczność, aby Moja Wola była życiem dla tej duszy, bo inaczej kto by jej dał siłę do tak wielu cierpień?

A gdyby tak nie było, jak można by powiedzieć, że dusza, która żyje w Mojej Woli, jest siłą męczennika? Jeśli nie zawierała w sobie substancji tego cierpienia, to jakże inaczej mogłaby być siłą dla innego? Wówczas byłaby to fraza słowna, fantazja, a nie rzeczywistość.

Widzę, że jesteś wstrząśnięta słysząc to: nie, nie obawiaj się: tak wiele męczeństw, bólów i cierpień zostanie odpłaconych niezliczonymi radościami, rozkoszami i łaskami, których niewyczerpanym źródłem będzie sama Moja Wola.

Jest to również sprawiedliwe: jeśli Moja Wola utworzy w duszy, która w Niej żyje, źródło bólów, jako pomoc dla całej rodziny ludzkiej, to jest również słuszne, aby utworzyła źródło rozkoszy i łask, z tą różnicą, że źródło bólów będzie miało swój kres, gdyż rzeczy tu na dole, jakkolwiek wielkie by były, są zawsze ograniczone; źródło rozkoszy natomiast pochodzi z góry, jest boskie, a więc bez ograniczeń.

Dlatego odwagi, by iść drogą w Mojej Woli".

(z "Księgi Nieba"; Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 14; 23 sierpnia 1922)




Uroczystość Wigilii BOŻEGO NARODZENIA (Łk 2, 1-14)


1 W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. 2 Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. 3 Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. 4 Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, 5 żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. 6 Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. 7 Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.8 W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. 9 Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. 10 Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: 11 dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. 12 A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». 13 I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

14 «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania».


Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. (Łk 2,6)


Jest zwyczajem Mądrości Przedwiecznej ustalenie aktów stworzenia w celu osiągnięcia dobra, które Ona chce mu wyświadczyć.

Stało się to wtedy, gdy Odkupienie przyszło na ziemię przez Słowo Przedwieczne. Cztery tysiące lat musiało upłynąć, a w tym czasie zostały ustalone wszystkie akty, które stworzenia powinny wykonać, aby się dysponować i zasłużyć na tak wielkie dobro, jakim jest Odkupienie, a także wszystkie łaski i wiedza, których Najwyższy Majestat powinien udzielić, aby mogły one poznać to dobro, które  miało im przynieść zstąpienie Słowa pośród nich.

Dlatego byli patriarchowie, święci ojcowie, prorocy i wszyscy sprawiedliwi Starego Testamentu, którzy mieli przygotować drogę przez swoje akty i schody, aby osiągnąć wypełnienie długo oczekiwanego Odkupienia. Ale to nie wystarczyło, bo choć ich czyny były dobre i święte, to istniał jeszcze wysoki mur grzechu pierworodnego, który utrzymywał podział między nim,i a Bogiem.

Wymagało to zatem dziewicy, poczętej bez zmazy grzechu pierworodnego, niewinnej, świętej i ubogaconej przez Boga wszelkimi łaskami, która przejęła wszystkie dobre akty z okresu tych czterech tysięcy lat, i uczyniła je niejako swoimi własnymi, okrywając je swoją niewinnością, świętością, i czystością w taki sposób, że Bóg widział te (dobre)akty poprzez akty tej niewinnej, i świętej istoty, która nie tylko objęła wszystkie akty osób Starego Przymierza ale przewyższyła je wszystkie swoimi (boskimi - bo w w Woli Bożej)]Aktami; dlatego uzyskała zstąpienie SŁOWA na ziemię.

Ze wszystkimi dobrymi aktami ze starego testamentu było tak, jak z tym, który ma dużo złota i srebra, ale na tym szlachetnym metalu nie jest wybity wizerunek króla, który nadaje temu metalowi jego wartość pieniężną. Chociaż więc ma wartość samą w sobie, to jednak nie można tego nazwać wartością pieniężną, która może krążyć w królestwie na prawach waluty. Przypuśćmy jednak, że to złoto lub srebro zostało nabyte przez króla, który nadając mu teraz formę monety, wybił na niej pieczęć swojego wizerunku: w ten sposób złoto to nabyło prawo waluty.

Tak uczyniła Dziewica: opieczętowała te akty swoją niewinnością, swoją świętością, Wolą Bożą, którą posiadała w stanie nienaruszonym i ukazała je wszystkie razem Boskości, i [w ten sposób] otrzymała upragnionego Odkupiciela. W ten sposób Dziewica dopełniła wszystkich aktów wymaganych, aby Słowo zstąpiło na ziemię."

(z "Księgi Nieba”; tom 18; 12 listopada 1925)


W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą.(Łk 2,8)


... "Moja córko, Akt Moich Narodzin był najbardziej uroczystym Aktem w całym stworzeniu. Niebo i ziemia pogrążyły się w najgłębszej adoracji na widok Mojego Małego Człowieczeństwa, które Moja Boskość trzymała, jakby zamknięte w (sobie)ścianami.

Tak więc w chwili Moich Narodzin panował akt ciszy, głębokiej adoracji i modlitwy: Moja Mama modliła się i była zachwycona mocą cudu, który się z Niej wyłonił, modlił się święty Józef, modlili się aniołowie, a całe Stworzenie czuło, jak odnawia się w Nim siła Miłości Mojej stwórczej Mocy. Wszystkie rzeczy doznały czci i prawdziwej chwały, ponieważ Ten, który je stworzył, zechciał ich użyć do tego, czego potrzebowało Jego Człowieczeństwo. Słońce czuło się zaszczycone, że powinno dawać swoje światło i blask swemu Stwórcy; uznało Tego, który je stworzył, za swego prawdziwego Pana i uczciło Go uroczyście i honorowo, dając Mu swoje światło. Ziemia poczuła się zaszczycona, gdy ujrzała Mnie leżącego w żłobie, poczuła się dotknięta Moimi czułymi członkami i rozweseliła się z radości cudownymi znakami. Całe stworzenie, wszystkie stworzone istoty, ujrzały pośród siebie swego prawdziwego Króla i Pana; poczuły się zaszczycone i każde z nich chciało Mi służyć: woda chciała ugasić moje pragnienie, ptaki zabawiały Mnie swoim ćwierkaniem i śpiewem, wiatr chciał Mnie pieścić, powietrze Mnie całowało, wszyscy chcieli złożyć Mi swój niewinny hołd.

Tylko niewdzięczni ludzie się wahali - choć wszyscy czuli w sobie coś niezwykłego, radość, potężną siłę: ale dusili wszystko i nie ruszali się(z miejsca). Chociaż przywoływałem ich łzami, westchnieniami i szlochami, nikt się nie ruszył, z wyjątkiem kilku pasterzy. A przecież przyszedłem na ziemię dla człowieka, aby mu się ofiarować, aby go zbawić i doprowadzić do Mojego niebiańskiego domu!

Dlatego z niepokojem czekałem, czy człowiek przyjdzie do Mnie, aby przyjąć wielki Dar Mojego Bosko-ludzkiego życia: dlatego we Wcieleniu nie uczyniłem nic innego, jak tylko oddałem się pod władzę człowieka.

We Wcieleniu oddałem się władaniu Mojej umiłowanej Mamy, a przy Narodzeniu przyłączył się do Mnie święty Józef, któremu powierzyłem Dar Mojego Życia. A ponieważ Moje dzieła są wieczne i nie mają końca, tak Boskość, to Słowo, które zstąpiło z nieba, nie wycofało się już więcej z Ziemi, aby mogło nieustannie udzielać się wszystkim ludziom.

Dopóki żyłem, dawałem siebie odsłoniętego, a potem, na kilka godzin przed moją śmiercią, dokonałem wielkiego cudu, pozostawiając Siebie w Sakramencie, aby każdy, kto mnie pragnie, mógł otrzymać wielki Dar Mojego życia. Nie zwracałem uwagi na obelgi, które Mi zgotowali, ani na ich odmowę przyjęcia Mnie. Powiedziałem do siebie: "Dałem siebie i nie chcę się już wycofywać".

Mogą zrobić ze Mną, co zechcą, ale Ja zawsze będę przy nich i do ich dyspozycji"

Moja córko, to jest istota prawdziwej miłości, to jest działanie Boga: stać mocno i nie wycofywać się nawet za cenę jakiejkolwiek ofiary. Ta niezłomność w Moich dziełach jest Moim zwycięstwem i Moją największą chwałą oraz znakiem tego, czy człowiek pracuje dla Boga.

Widzi tylko Boga, z miłości do Niego postanowiła działać i czuje się zwycięską, gdy z miłości do Niego poświęca swoje życie. Nie być stanowczym to znak ludzkiej natury i ludzkiego działania, to znaczy, że namiętności są w pracy, i działają z namiętnością. Brak stanowczości jest działaniem namiętności i namiętnościami. Niestałość jest słabością i tchórzostwem, i nie posiada natury prawdziwej miłości; dlatego stałość musi kierować duszą, która chce pracować dla Mnie. Stąd nigdy nie zmieniam się w Moich dziełach, cokolwiek może się wydarzyć - raz zrobione jest zrobione na zawsze."

(z "Księgi Nieba"; tom 17; 24 grudnia 1924)

----------------

Tego ranka moglam zobaczyc błogosławionego Jezusa, jako bardzo malutkie dziecko, ale tak urocze i piękne, że oczarował mnie słodkim zachwytem. Był szczególnie godny podziwu, kiedy wziął swoimi malutkimi rączkami małe gwoździki i przybił mnie z mistrzostwem, godnym tylko mojego wiecznie łaskawego Jezusa.

Potem napełnił mnie pocałunkami i miłością, i tak samo ja uczyniłam z Nim. Potem zdawało mi się, że jestem w grocie mojego nowo narodzonego Jezusa, a mój mały Jezus powiedział do mnie:

"Moja ukochana córko, kto przyszedł odwiedzić Mnie w  grocie gdzie się narodziłem? Tylko pasterze byli pierwszymi gośćmi, jedynymi, którzy wciąż przychodzili i odchodzili, ofiarowując mi swoje dary, i drobne podarunki. Oni jako pierwsi dowiedzieli się o Moim przyjściu na świat, a co za tym idzie, jako pierwsi, uprzywilejowani, zostali napełnieni Moją łaską.

Dlatego wybieram zawsze ludzi ubogich, nieuczonych, wzgardzonych i z nich czynię cuda łaski, gdyż oni są zawsze najbardziej usposobieni, najłatwiej Mnie słuchają, i wierzą Mi bez większych trudności, i dzielenia włosa na czworo, co przeciwnie, nie zdarza się u ludzi wykształconych..."

(z "Księgi Nieba"; tom 10; 25 grudnia 1910)


I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:14 «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania». (Łk 2,13-14)


Królowa Nieba w królestwie Woli Bożej. Narodził się maleńki Król Jezus. Aniołowie na Niego wskazują i wzywają pasterzy, aby Go adorowali. Niebo i ziemia się radują, a słońce Słowa Przedwiecznego, czyniąc swój obieg, przełamuje noc grzechu i zapoczątkowuje pełny dzień łaski. Pobyt w Betlejem


Moja najdroższa córko, och, jakże gorąco pragnę mieć cię w moich ramionach, aby z radością móc powiedzieć do naszego małego Dzieciątka Króla: „Nie płacz, mój milutki. Spójrz, tutaj razem z Nami jest moja mała córka, która chce Cię uznać za Króla i pragnie oddać Ci władzę nad swoją duszą, abyś mógł rozszerzyć w niej królestwo Twojej Bożej Woli”. Córko mojego Serca, podczas gdy będziesz cała skupiona na podziwianiu Dzieciątka Jezus, słuchaj Mnie uważnie. Musisz wiedzieć, że była północ, kiedy mały nowo narodzony Król wyszedł z mojego matczynego łona. Ta noc zamieniła się w dzień. Ten, który był władcą Światła, pokonał noc ludzkiej woli, noc grzechu, noc wszelkiego zła. A na znak tego, co duchowo czynił w duszach, swoim wszechpotężnym i nieustannie wypowiadanym FIAT sprawił, że środek nocy stał się najbardziej jaśniejącym dniem. Wszystkie rzeczy stworzone przybyły, aby w tym małym Człowieczeństwie uwielbić swojego Stwórcę. Słońce pospieszyło, aby dać Dzieciątku Jezus swoje pierwsze pocałunki światła oraz ogrzać Go swoim ciepłem. Przenikliwy wiatr swoim powiewem oczyścił powietrze stajni, a swoim łagodnym szumem powiedział do Niego: „kocham Cię”. Niebiosa były wstrząśnięte aż do podstaw. Ziemia się uradowała i zadrżała aż do głębin, a morze wzburzyło się swoimi wysokimi falami. W sumie wszystkie rzeczy stworzone rozpoznały, że ich Stwórca się wśród nich znajduje, i wszystkie prześcigały się w wielbieniu Go. Nawet aniołowie utworzyli w powietrzu światło i melodyjnym, słyszanym przez wszystkich głosem powiedzieli: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli! W grocie w Betlejem narodziło się Niebieskie Dziecię, owinięte w ubogie pieluszki...”. Tak więc pastuszkowie, ponieważ czuwali, usłyszeli anielskie głosy i przybiegli odwiedzić małego Bożego Króla. Córko moja, słuchaj Mnie dalej. Kiedy przyjęłam Jezusa w swoich ramionach i dałam Mu swój pierwszy pocałunek, poczułam potrzebę miłości, aby dać coś od siebie mojemu małemu Synkowi. I podsuwając Mu swoją pierś, dałam Mu obfite mleko, które wytworzył we Mnie Boży FIAT, i nakarmiłam małego Jezusa Króla. Ale któż mógłby ci powiedzieć, co czułam, gdy to czyniłam, i opisać morza łaski, miłości oraz świętości, które w zamian dawał Mi mój Syn? Następnie owinęłam Go w skromną, ale czystą pieluszkę i złożyłam w żłobie. Było to Jego Wolą i nie mogłam uczynić nic innego, jak Ją wypełnić. Ale zanim to zrobiłam, podzieliłam się Nim ze św. Józefem i złożyłam Jezusa w jego ramionach. Och, jak bardzo się uradował! Przytulił Go do serca, a słodkie Dzieciątko wlało w jego duszę strumienie łask. Potem wraz ze św. Józefem podgarnęłam trochę siana w żłobie, zdjęłam Go ze swoich matczynych ramion i złożyłam w żłobie. Twoja Mama, zachwycona pięknem Bożego Dzieciątka, większość czasu spędziła, klęcząc przy Nim. Wprawiłam w ruch wszystkie moje morza miłości, wytworzone we Mnie przez Wolę Bożą, aby Go miłować, wielbić oraz Mu dziękować. A co robiło w żłóbku Niebieskie Dziecię? Wykonywało nieustanny akt Woli naszego Ojca Niebieskiego, która była również i Jego. Jęczało, wzdychało, gaworzyło, płakało i wzywało wszystkich, mówiąc w swoich miłosnych jękach: „Przyjdźcie wszystkie dzieci moje, z miłości do was urodziłem się dla bólu i dla łez. Przyjdźcie wszystkie, aby poznać wyżyny mojej miłości. Dajcie Mi schronienie w waszych sercach”. Pasterze, którzy przyszli Go odwiedzić, nieustannie wchodzili i wychodzili, a On wszystkim posyłał swoje słodkie spojrzenia i swój uśmiech miłości, nawet wśród łez. A teraz, moja córko, jedno słówko do ciebie. Musisz wiedzieć, że całą moją radością było trzymanie na kolanach mojego drogiego Syna Jezusa, ale Wola Boża dała Mi do zrozumienia, żebym złożyła Go w żłobie i oddała do dyspozycji każdemu, aby ten, kto Go zechce, mógł Go tulić, całować i brać w ramiona, jak gdyby On do niego należał. Był małym Królem wszystkich i dlatego wszyscy mieli prawo dać Mu swój słodki dowód miłości. Ja zaś, żeby spełnić Najwyższą Wolę, pozbawiłam się swojej niewinnej radości, a moimi czynami i ofiarami rozpoczęłam urząd Matki, dając Jezusa wszystkim. Córko moja, Wola Boża jest wymagająca i pragnie wszystkiego, nawet ofiary z rzeczy świętych, a w zależności od okoliczności nawet wielkiej ofiary pozbawienia się obecności samego Jezusa. Ale jest to potrzebne, aby rozszerzyć jeszcze bardziej Jej królestwo i zwielokrotnić życia Jezusa, ponieważ gdy stworzenie z miłości do Niego pozbawia się Go, heroizm i poświęcenie są tak wielkie, że mają moc wytworzenia nowego życia Jezusa, tworząc [u innej osoby] kolejny dom dla Jezusa. Droga córko, bądź więc czujna i nigdy pod żadnym pozorem nie odmawiaj niczego Woli Bożej.

(Dziewica Maryja w Królestwie Woli Bożej, Dzień 22 ; Luiza Piccarreta)




IV  Niedziela Adwentu -B- (Łk 1,26-38)


Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.” (Łk 1,31)


18 marca 1919, Tom 12 Księgi Nieba

Boleści, które znosił Jezus już od samego Wcielenia, kiedy począł w sobie wszystkie dusze. Luiza bierze w nich udział


Kiedy trwałam w swoim zwyczajowym stanie, ukazał się mój zawsze ukochany Jezus i wciągnął mnie w bezmiar swojej Przenajświętszej Woli. Ukazał mi w Niej swoje Poczęcie w łonie Niebieskiej Mamy, Poczęcie, które było jakby w toku, jakby się odbywało. O Boże, cóż za głębia miłości! Mój słodki Jezus powiedział więc do mnie: Córko mojej Woli, przyjdź i weź udział w pierwszych śmierciach i boleściach, które znosiło moje małe Człowieczeństwo z rąk mojej Boskości w chwili mojego Poczęcia. Gdy zostałem poczęty, począłem wraz z sobą jako swoje własne życie wszystkie dusze, przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Począłem też ból i śmierć, które miałem znieść za każdego. Wszystko musiałem w sobie zawrzeć (dusze, cierpienia i śmierć, którą każdy miał ponieść), gdyż chciałem powiedzieć Ojcu: „Ojcze mój, już więcej nie będziesz spoglądał na stworzenie, ale tylko na Mnie. We Mnie znajdziesz wszystkich. Wynagradzam Ci za wszystkich. Ile boleści chcesz, tyle Ci dam. Czy chcesz, abym poniósł śmierć za każdego? Poniosę ją. Przyjmuję wszystko, byle tylko dać życie każdemu”. Oto dlaczego potrzeba było woli i mocy boskiej, aby zadać Mi tak wiele śmierci i tak wiele boleści, oraz potrzeba było mocy i woli boskiej, aby zadać Mi cierpienie. A ponieważ w mojej Woli są obecne wszystkie dusze i wszystkie rzeczy (nie w sposób abstrakcyjny lub tylko intencją, jak ktoś mógłby sądzić), więc rzeczywiście trzymałem w sobie wszystkich, którzy utożsamieni ze Mną, kształtowali moje własne życie. Rzeczywiście umierałem za każdego i znosiłem boleści wszystkich. Prawdą jest, że włączał się w to cud mojej wszechmocy, cud mojej niezmierzonej Woli. Bez mojej Woli moje Człowieczeństwo nie mogłoby znaleźć wszystkich dusz ani objąć ich wszystkich, ani umrzeć tak wiele razy. Gdy więc moje małe Człowieczeństwo zostało poczęte, zaczęło znosić na przemian ból i śmierć, a wszystkie dusze pływały we Mnie jak w rozległym morzu. Były jak członki moich członków, krew mojej krwi i serce mojego Serca. Ileż to razy moja Mama, zajmując pierwsze miejsce w moim Człowieczeństwie, odczuwała moje boleści i moją śmierć i umierała wraz ze Mną! Jakże przyjemnie było znaleźć w miłości mojej Mamy echo mojej własnej miłości! Są to głębokie tajemnice, których ludzki rozum dobrze nie pojmuje i wydaje się zagubiony. Przyjdź zatem i wejdź w moją Wolę oraz weź udział w śmierciach i cierpieniach, które znosiłem, jak tylko zostałem poczęty. Dzięki temu będziesz mogła lepiej zrozumieć to, co ci mówię. Nie wiem jak, ale znalazłam się w łonie mojej Królowej Mamy, w którym ujrzałam Dzieciątko Jezus. Było bardzo malutkie. Ale choć było malutkie, zawarło w sobie wszystko. Z Jego Serca wyszła i wpadła do mojego serca strzała światła. Gdy mnie przeniknęła, poczułam, że umieram. Gdy zaś wyszła, przywróciła mnie do życia. Każdy dotyk tej strzały powodował bardzo ostry ból, tak iż czułam się wyniszczona, a w rzeczywistości czułam, że umieram. Potem dzięki jej dotykowi czułam, że powracam do życia. Nie znajduję jednak odpowiednich słów, by się wyrazić, więc stawiam kropkę.




Czwartek III tydzień Adwentu (Łk 1,39-45)


39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. 40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. 42 Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. 43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? 44 Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. 45 Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».


W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. (Łk 1,39)


"Moja umiłowana córko, wiedz, że jestem nosicielką Jezusa. To był Dar powierzony mi przez Najwyższą Istotę. Kiedy Najwyższy był pewien, że posiadam [niezbędną] łaskę, miłość, moc i samą Wolę Bożą, aby Go strzec, bronić i kochać, dał mi Dar, to znaczy Słowo Przedwieczne, które stało się ciałem w moim łonie, mówiąc: "Córko nasza, dajemy ci wielki Dar Życia Syna Bożego, abyś nim rozporządzała i rozdawała, komu zechcesz".

Umiej jednak bronić Go, nigdy nie zostawiaj Go samego w tym, komu Go dajesz, aby zadośćuczynić, jeśli Go nie kochają, aby naprawić, jeśli Go obrażają. Będziesz postępować tak, aby niczego nie brakowało, przyzwoitości, świętości, czystości należnej Jemu. Uważaj, to największy Dar, jaki tobie dajemy. Dajemy Ci moc do bilokowania Go tak często, jak tylko chcesz, aby każdy, kto zechce, mógł go otrzymać i posiąść ten wielki Dar.

Oto ten Syn jest Mój, jest Moim darem i jako, że jest moim  znam Jego tajemnice miłości, Jego lęki i tęsknoty. Są one tak żarliwe, że doprowadzają Go do płaczu i mówi do mnie z powtarzającym się szlochaniem: "Mamo moja, daj mi dusze, ja chcę dusz".

Chcę tego, czego On pragnie i mogę powiedzieć, że jednocześnie z Nim wzdycham i płaczę, ponieważ chcę, aby wszyscy posiadali Mojego Syna, ale muszę strzec Jego życia, tego wielkiego Daru, który Bóg mi powierzył.

Oto dlaczego, gdy On zstępuje sakramentalnie do serc, ja zstępuję razem z Nim, jako zabezpieczenie mojego Daru. Nie mogę Go zostawić samego. Gdyby mój biedny Syn nie miał Swojej mamy schodzącej razem z Nim, jak źle by go traktowali! Niektórzy nie mówią Mu nawet serdecznego "kocham Cię", a ja muszę Go kochać [zamiast nich].

Niektórzy przyjmują Go z roztargnieniem i bez zastanowienia się nad wielkim darem, który otrzymują, a ja przelewam siebie ponad Nim, aby nie odczuwał ich roztargnienia i oziębłości. Inni sprawiają, że On płacze, a ja muszę osuszyć Jego łzy i delikatnie upomnieć duszę, aby Go nie zasmucała [wiecej].

(Tom 34; 28. Maja 1937, z tłumacz. dr. Haslinger)


Mein Leben im Göttlichen Willen dauert an. Seine Liebe ist so groß, dass Er mich in seinem Licht verbirgt, damit ich nichts anderes sehe, höre oder berühre als seinen Heiligsten Willen.

Ja, vielmehr machte mir an diesem Morgen meine Himmlische Mutter eine süße und teure Überraschung: als ich die Heilige Kommunion empfangen hatte, zeigte Sie sich in meinem Inneren, wie verschmolzen mit dem Jesuskind. Sie hielt Jesus ganz fest an ihr mütterliches Herz und mit ihren Armen bedeckt. So musste ich, um Ihn zu sehen und mit meiner kleinen Liebe zu erfreuen, mich ihren Armen hingeben, damit auch ich mit Ihnen ganz innig vertraut sei und lieben könne, wie sich Jesus und die Königin Mutter liebten.

O, wie glücklich waren Sie, dass ich zusammen mit Ihnen leben wollte! Während ich mich fest an Sie drückte, sprach die Erhabene Königin voller Güte und Zärtlichkeit zu mir:

„Meine geliebte Tochter, wisse, dass ich die Trägerin Jesu bin. Das war ein Geschenk, das mir das Höchste Wesen anvertraute. Als sich der Höchste sicher war, dass Ich [die nötige] Gnade, Liebe, Macht und den Göttlichen Willen selbst hatte, um Ihn zu bewachen, zu verteidigen und zu lieben, da übergab Er Mir das Geschenk, d.h. das Ewige Wort, das in meinem Schoß Fleisch wurde, mit den Worten: ‚Unsere Tochter, Wir machen Dir das große Geschenk des Lebens des Gottessohnes, damit Du darüber verfügst und es schenkst, wem immer Du willst.

Wisse Ihn jedoch zu verteidigen, lasse Ihn niemals allein in dem, dem Du Ihn schenkst, um Ersatz zu leisten, wenn sie Ihn nicht lieben, Wiedergut-machung zu leisten, wenn sie Ihn beleidigen. Du wirst so handeln, dass nichts dem Anstand, der Heiligkeit, der Reinheit fehle, die Ihm gebühren. Gib acht, es ist das größte Geschenk, das Wir Dir bereiten. Wir verleihen Dir die Macht, Ihn so oft Du willst zu bilokieren, sodass jeder, der möchte, die-ses große Geschenk empfangen und besitzen kann.’

Nun ist dieser Sohn Mein, Er ist mein Geschenk, und als das Meinige kenne Ich seine Liebesgeheimnisse, seine Ängste und Sehnsüchte. Diese sind so glühend, dass sie Ihn zum Weinen bringen und Er unter wiederholtem Schluchzen zu Mir sagt: ‚Meine Mama, gib Mich den Seelen, Ich will Seelen.’

Ich will das, was Er wünscht und kann sagen, dass Ich zugleich mit Ihm seufze und weine, da Ich möchte, dass alle meinen Sohn besitzen, doch muss Ich sein Leben in Sicherheit bringen, das große Geschenk, das Gott Mir anvertraut hat.

Siehe, das ist also der Grund, warum Ich, wenn Er sakramental in die Herzen herabsteigt, gemeinsam mit Ihm herabsteige, als Sicherstellung mei-nes Geschenkes. Ich kann Ihn nicht alleine lassen. Wenn mein armer Sohn nicht seine Mama hätte, die zusammen mit Ihm hinabsteigt, wie schlecht würden sie Ihn behandeln! Manche sagen Ihm nicht einmal ein herzliches ‚Ich liebe Dich’, und Ich muss Ihn [dafür] lieben.

Einige empfangen Ihn zerstreut und ohne einen Gedanken an das große Geschenk, das sie erhalten, und Ich ergieße mich über Ihn, damit Er ihre Zerstreuungen und Kälte nicht empfinde. Andere bringen Ihn zum Weinen, und Ich muss seine Tränen trocknen und sanft die Seele tadeln, Ihn nicht [mehr] zu betrüben.

Wie viele bewegende Szenen spielen sich in den Herzen ab, die Ihn im Sakrament empfangen! Es gibt Seelen, die Ihn nie genug lieben können, und Ich gebe ihnen meine Liebe und auch die Seinige, damit sie Ihn lieben. Das sind himmlische Szenen, und die Engel selbst sind davon hingerissen, und Wir trösten Uns [gleichzeitig] für die Leiden, welche die anderen Geschöpfe Uns zugefügt haben.

Doch wer kann dir alles sagen? Ich bin die Trägerin Jesu, Er möchte auch nicht ohne Mich gehen, sodass, wenn sich der Priester anschickt, die Kon-sekrationsworte über die Heilige Hostie zu sprechen, Ich mit meinen Mutterhänden Flügel bilde, damit Er durch meine Hände zur Konsekration herabsteige. Wenn unwürdige Hände Ihn berühren, lasse ich Ihn die Meinen fühlen, die Ihn verteidigen und mit meiner Liebe bedecken.

Doch das ist noch nicht genug: Ich wache stets, um zu sehen, ob die Geschöpfe meinen Sohn wollen, sodass, wenn z.B. ein Sünder seine schweren Sünden bereut und das Gnadenlicht in seinem Herz aufbricht, Ich ihm als Bekräftigung der Vergebung sofort Jesus bringe und an alles Nötige denke, damit Er in diesem bekehrten Herzen bleibt.

Ich bin die Bringerin Jesu, und zwar deshalb, weil Ich in Mir das Reich seines Göttlichen Willens besitze. Dieser offenbart Mir, wer Ihn wünscht, und Ich eile, ja fliege, um Ihn zu bringen, ohne Ihn jedoch je zu verlassen. Ich bin nicht nur seine Trägerin, sondern beobachte und höre auch auf alles, was Er in den Seelen tut und zu ihnen sagt.

Glaubst du, dass Ich nicht bei den so zahlreichen Lektionen anwesend war und zuhörte, die mein geliebter Sohn dir über seinen Göttlichen Willen gab? Ich war dabei und hörte jedes Wort, das Er dir sagte. In jedem Wort dankte Ich meinem Sohn und fühlte Mich doppelt verherrlicht, dass Er von dem Reich sprach, das Ich bereits besaß, welches mein ganzes Glück und der Grund für das große Geschenk meines Sohnes war.

Als Ich Ihn sprechen hörte, sah Ich, wie das Glück meiner Kinder mit dem Meinen verbunden, gleichsam auf das Meine aufgepfropft wurde. O, wie freute Ich Mich! Alle Lehren, die Er dir gegeben hat und noch mehr, alles ist bereits in mein Herz eingeschrieben. Als Ich sah, wie Jesus sie dir wie-derholte, genoss Ich in jeder Lehre ein weiteres Paradies.

Und wann immer du unaufmerksam und vergesslich warst, bat Ich um Vergebung für dich und ersuchte Ihn, seine Lehren zu wiederholen. Um mich zufriedenzustellen, wiederholte Er, da Er seiner Mama nichts verweigern kann, dir seine schönen Lehren. Meine Tochter, Ich bin immer mit Jesus, manchmal jedoch verberge Ich Mich in Ihm, und Er scheint alles ohne Mich zu tun.

Ich bin aber in seinem Inneren, wirke mit und bin über das informiert, was Er tut. Ein andermal verbirgt Er Sich in seiner Mama und lässt Mich al-leine handeln, doch wirkt Er immer zugleich mit.

Dann wiederum enthüllen Wir Uns beide gemeinsam, und die Seelen sehen die Mutter und den Sohn, die sie so sehr lieben, und zwar je nachdem, wie die Umstände und ihr Wohl es erfordern. Oft können Wir Uns aus Liebe nicht zurückhalten und handeln im Übermaß an ihnen. Doch sei dir si-cher, dass dort, wo mein Sohn ist, Ich bin, und dort, wo Ich bin, mein Sohn ist.

Es ist dies ein Auftrag, der Mir vom Höchsten Sein gegeben wurde, dessen Ich Mich weder entledigen kann noch will; umso mehr, als dies die Freu-den meiner Mutterschaft sind, die Früchte meiner Schmerzen, die Herrlichkeit des Reiches, das Ich besitze, der Wille und das Wohlgefallen der Heiligsten Dreifaltigkeit.“ (aus

(„Das Buch des Himmels“;DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 34; 28. Mai 1937)





Poniedziałek III tydzień Adwentu (Mt 1,18-24)


18 Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. 19 Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. 20 Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. 21 Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». 22 A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: 23 Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami". 24 Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, 25 lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.


Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.

(Mt 1,18)


Moja droga córko, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek czekam na ciebie. Moje matczyne Serce przepełnione jest pragnieniem podzielenia się z córką moją płomienną miłością. Chcę ci powiedzieć, że jestem Matką Jezusa. Moje radości są nieskończone, zatapiają Mnie morza szczęścia. Mogę powiedzieć: „jestem Matką Jezusa”. Jego stworzenie, Jego służebnica, jest Matką Jezusa. To jedynie FIAT zawdzięczam to, że uczynił Mnie pełną łaski i przygotował godne mieszkanie dla mojego Stwórcy. Tak więc Najwyższemu FIAT niech będzie zawsze chwała, cześć i dziękczynienie. Posłuchaj Mnie, córko mojego Serca. Jak tylko małe Człowieczeństwo Jezusa mocą Bożego FIAT uformowało się w moim łonie, Słońce Słowa Przedwiecznego się w Nie wcieliło. Miałam moje niebo, utworzone przez FIAT, całe usiane błyszczącymi gwiazdami, które się skrzyły radością, szczęściem i harmonią boskiego piękna. A Słońce Słowa Przedwiecznego, lśniące nieprzeniknionym światłem, przyszło zająć swoje miejsce pośród tego nieba, ukrytego w Jego małym Człowieczeństwie, Człowieczeństwie, które nie mogło Go w sobie pomieścić. Środek tego Słońca znajdował się zatem w Człowieczeństwie Jezusa, ale Jego światło wylewało się na zewnątrz. A zalewając Niebo i ziemię, docierało do każdego serca. Prażąc swoim światłem, kołatało do wszystkich stworzeń i głosami przenikliwego światła mówiło do nich: „Dzieci moje, otwórzcie Mi, zróbcie Mi miejsce w swoim sercu. Zstąpiłem z Nieba na ziemię, aby ukształtować moje Życie w każdym z was. Moja Matka jest centrum, w którym Ono przebywa, a wszystkie moje dzieci będą okręgiem, w którym chcę utworzyć tyle moich Żywotów, ile jest dzieci”. Światło kołatało i kołatało nieprzerwanie, a maleńkie Człowieczeństwo Jezusa jęczało, płakało, cierpiało i przelewało swoje łzy, swoje jęki i udręki miłości i bólu do wnętrza tego światła, które docierało do serc. Musisz wiedzieć, że dla twojej Mamy rozpoczęło się nowe życie. Wiedziałam o wszystkim, co czynił mój Syn. Widziałam, jak zatopiony był morzami płomiennej miłości. Każde uderzenie Jego serca, każdy oddech i każda boleść były morzami miłości, które roztaczał i którymi zatapiał wszystkie stworzenia, aby siłą miłości i bólu uczynić je swoimi. Albowiem musisz wiedzieć, że gdy Jego małe Człowieczeństwo zostało poczęte, począł On wszystkie boleści, które miał znieść do końca swojego życia. Zawarł w sobie wszystkie dusze, bo skoro był Bogiem, nikt nie mógł Mu umknąć. Jego nieskończoność zawarła wszystkie stworzenia, Jego zdolność widzenia wszystkiego ukazała Mu je wszystkie. Dlatego mój Jezus, mój Syn, odczuwał ciężar i brzemię wszystkich grzechów każdego stworzenia. Ja zaś, twoja Mama, we wszystkim za Nim podążałam, a w swoim matczynym Sercu odczuwałam nowe pokolenie boleści mojego Jezusa oraz nowe pokolenie wszystkich dusz. Jako Matka miałam wraz z Jezusem zrodzić je do łaski, światła i nowego życia, które mój drogi Syn przyniósł na ziemię. Córko moja, musisz wiedzieć, że odkąd zostałam poczęta, kochałam cię jak matka, czułam cię w swoim Sercu i płonęłam do ciebie miłością, ale nie rozumiałam przyczyny tego. Boży FIAT udzielał Mi łaski czynienia tego, co czyniłam, ale nie zdradzał Mi tajemnicy. Ale gdy się wcielił, wyjawił Mi tajemnicę i zrozumiałam płodność mojego Macierzyństwa. Zrozumiałam, że miałam być nie tylko Matką Jezusa, lecz także Matką wszystkich. A to Macierzyństwo miało się kształtować w ogniu bólu i miłości. Córko moja, jak bardzo cię kochałam i jak bardzo cię kocham! Posłuchaj Mnie, droga córko. Posłuchaj, jak daleko może zajść stworzenie, gdy Wola Boża przejmuje w nim czynne życie, a wola ludzka pozwala Jej bez przeszkód działać. Ten FIAT, który z natury posiada moc wytwarzania, stwarza wszelkie dobra w stworzeniu, czyni je płodnym, dając mu macierzyństwo nad każdym i nad wszystkimi dobrami, oraz nad Tym, który je stworzył. Macierzyństwo wyraża i oznacza prawdziwą miłość, heroiczną miłość, miłość, która przyjmie śmierć, aby oddać życie za tego, którego zrodziła. Jeśli tak nie jest, słowo „macierzyństwo” jest próżne, jest puste, ogranicza się jedynie do słów, a w czynach nie istnieje. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz zrodzić wszelkie dobro, pozwól, by FIAT przejął w tobie czynne życie, które przyniesie ci macierzyństwo, a będziesz kochała wszystkich miłością matki. Ja zaś, twoja Mama nauczę cię, jak rozwinąć w tobie to w pełni święte i Boże macierzyństwo.

(Królowa Nieba w królestwie Woli Bożej. Dzień 20; Luiza Piccarreta, mała córka Woli Bożej)

………………….

Moja wzniosła Mamo, nie chcę pozostać bez Ciebie; z Twoimi Aktami łączę moje, aby uczynić je wszystkie jednością i prosić razem z Tobą o nadejście Królestwa Woli Bożej.

Kontemplując Poczęcie Słowa, ukrywam w Twoim macierzyńskim Łonie moje nieustanne "kocham Cię" i wszystkie moje cierpienia, aby oddać żarliwy hołd Synowi Bożemu.

Przez tę samą bezgraniczną miłość, która sprawiła, że zstąpił On z Nieba do małego więzienia Twojego Łona, proszę Go, ofiarowując Mu wszystkie Jego Akty zjednoczone z moimi, aby czym prędzej obdarzył nas Królestwem Swojej Boskiej Woli.

Moja Mamo, chcę zamknąć się w Tobie, aby móc pozostać z moim małym Jezusem i dotrzymywać Mu towarzystwa w samotności, którą cierpi. Chcę kontemplować wszystkie Jego cierpienia, aby przypieczętować je moim "kocham Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Widzę, że moje Dzieciątko Jezus zaczyna staczać tak wiele śmiertelnych walk i tak wiele ponosić śmierci, jak wiele razy człowiek odrzuca Bożą Wolę, i kontempluję, jak Ty, najczulsza Matko, chcesz wziąć na siebie wszystkie te śmierci jednocześnie, aby uczynić wystarczająco dużo dla Najwyższej Woli.

O Jezu, moje serce jest rozdarte, gdy widzę Cię, jeszcze tak małego, leżącego w agonii, dlatego, moje drogie Dziecko, chcę dać życie Boskiemu Fiat w mojej duszy tyle razy, ile stworzenia Go odrzuciły, chcę pozwolić mojej woli umrzeć tyle razy, ile razy dali życie swojej własnej woli.

Tak, chcę, aby rzeka Twojej Boskiej Woli płynęła także w Twoim małym Człowieczeństwie, aby agonia i ból śmierci, które cierpisz, były mniej bolesne.

O moja słodka Miłości, jak bardzo cierpisz w Łonie Twojej Mamy Dziewicy! Tam pozostajesz nieruchomy, ponieważ nie możesz poruszyć palcem u nogi, ani nie masz miejsca, aby otworzyć swoje piękne oczy, nie dociera do Ciebie żaden promień światła; w tym ciasnym więzieniu nie ma nic oprócz głębokiej ciemności.

Dlatego, mój drogi mały Jezu, chcę wnieść życie Twojej Woli do ciasnego lochu Twojego pierwszego mieszkania na ziemi, aby rozproszyć ciemność, w której się znajdujesz; Chcę złożyć pocałunek, moje "kocham Cię" na Twoich delikatnych kończynach, zmuszonych do bezruchu, aby prosić Cię, poprzez zasługi tych Twoich cierpień, aby Twoja Boska Wola mogła swobodnie poruszać się w stworzeniach i swoim Światłem rozproszyć noc ludzkiej woli i uformować wieczny dzień Twojego Fiat.

Moje urocze dziecko, jeśli nie pozwolisz mi Ciebie podbić, teraz, gdy jesteś mały, powiedz mi przynajmniej, kiedy będę mogła podbić Królestwo Twojej Boskiej Woli?

Ale czy nie wiesz, Mój Umiłowany, że moja dusza chce Cię podbić Twoją własną Miłością oraz Mocą i Siłą Twojego Fiat?

Aby osiągnąć mój cel, wzywam wszystkie Akty Twojej Boskiej Woli, wzywam niebo z zastępem jego gwiazd wokół Ciebie, wzywam słońce z mocą jego światła i żarliwości, wiatr z porywczą jego gwałtownością, morze z jego huczącymi falami, wzywam całe Stworzenie: Ożywiając każdą rzecz moim głosem, chcę ofiarować Ci Królestwo Twojego Boskiego Fiat w imieniu wszystkich...

(z "Krążenia duszy w Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luisy Piccarrety; Dziewiąta Godzina)


Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.  (Mt 1,20)


... "Córko Moja, uspokój się, Ja wybieram, kogo chcę; ale wiedz, że wszystkie Moje Dzieła rozpoczynam między Mną, a jednym stworzeniem; potem się rozszerzają. W rzeczy samej, kto był pierwszym oglądającym Mój Fiat Stworzenia? Adam, nieco później Ewa, to na pewno nie był tłum; dopiero po wielu latach były to masy, a nawet całe narody, które były widzami Mojego Stworzenia.

W drugim Fiat tylko Moja Matka była widzem, nawet św. Józef nic o tym nie wiedział, a Moja Matka była jeszcze bardziej niż ty, w twoim położeniu; tak wielka była w niej twórcza Moc Mojego Dzieła, że była zawstydzona i nie czuła się na siłach, aby komukolwiek o tym powiedzieć. Jeśli św. Józef dowiedział się o tym, to później i to właśnie Ja wyjawiłem mu tę tajemnicę.

Tak więc w Jej dziewiczym łonie to Fiat wykiełkowało, jak ziarno, kłos został uformowany, aby pomnożyć to ziarno i wtedy wyszło ono na światło. Ale kim byli ci widzowie? Bardzo niewielu; w izbie Nazaretu była tylko Moja droga Matka i święty Józef. Następnie, gdy Moje Człowieczeństwo wzrastało, wyszedłem i dałem się poznać, ale nie wszystkim; później ta wiedza rozprzestrzeniła się i nadal będzie się rozprzestrzeniać.

Tak samo będzie z trzecim Fiat: dojrzeje w tobie, utworzy się klos i tylko kapłan będzie miał o nim wiedzę; potem kilka dusz, a później się rozprzestrzeni i pójdzie tą samą drogą co Stworzenie i Odkupienie.

Im bardziej czujesz się zdruzgotana, tym bardziej rośnie w tobie i owocuje kłos Trzeciego Fiat: bądź więc uważna i wierna."

(z "Księgi Nieba";  tom 12; 24 stycznia 1921)

…………………

Gdy tak trwałem w swoim zwykłym stanie, błogosławiony Jezus przyszedł na krótko i powiedział do mnie:

"Moja córko, strach pozbawia miłości życia. Mało tego, cnoty, które nie mają swego początku w miłości, osłabiają życie miłości w duszy, podczas gdy miłość zasługuje na pierwszeństwo we wszystkim, gdyż miłość wszystko ułatwia, podczas gdy same cnoty, które nie wywodzą się z miłości, są jak wiele ofiarnych baranków, które w końcu kończą się na rzezi, to znaczy na zniszczeniu samych cnót".

(Księga Nieba, tom 6; 18 maja 1905)

……………….

"Moja córko, dlaczego się boisz? Ten strach(lęk), to twoja ludzka wola, która chce się pojawić [znowu] i zrobić kilka kroków.

Moja Wola wyklucza wszelki lęk, ponieważ nie ma się czego bać, jest raczej pewna siebie i niewzruszona.

Tak, powinnaś wiedzieć, że gdy tylko dusza zdecyduje się i pozwoli, by zawładnęła nią Moja Wola, i żyć w Niej, to - ponieważ Moja Wola jest związana ze wszystkimi stworzonymi rzeczami i nie ma niczego, nad czym nie sprawowałaby swego panowania - dusza również pozostaje połączona ze wszystkimi stworzonymi rzeczami.

Gdy ona wykonuje swoje akty, ich  pochodzenie jest z Mojej Woli,  jej miejsce zamieszkania i  własność pozostają wyryte nieusuwalnymi literami we wszystkich stworzonych rzeczach.

Spójrz na cały wszechświat: na niebio, na gwiazdy, na słońce, we wszystkim twoje imię i twoje pochodzenie są wypisane niezatartymi literami w Mojej Woli. Jakże więc ta Wieczna i Boska Matka mogłaby kiedykolwiek opuścić swoją drogą córkę, którą urodziła i wychowała z tak wielką miłością?

Dlatego odsuń wszelki lęk, jeśli nie chcesz Mi się nie spodobać."

(z "Księgi Nieba";  tom 17; 29 lipca 1924)




Wtorek III tydzień Adwentu (Łk 1, 5-25)


5 Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. 6 Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. 7 Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.

8 Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, 9 jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. 10 A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. 11 Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. 12 Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. 13 Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. 14 Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. 15 Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. 16 Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; 17 on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». 18 Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». 19 Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. 20 A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».

21 Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. 22 Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. 23 A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.

24 Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. 25 «Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».


Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego.  (Łk 1, 12)


Nadal byłam w moim zwykłym stanie i czułam się trochę zaniepokojona. Błogosławiony Jezus przyszedł i rzekł do mnie:

"Moja córko, dusza, która jest w pokoju i której cała istota jest całkowicie zwrócona ku Mnie, kapie światłem, które pada na moją szatę i stanowi moją ozdobę. Ale kiedy dusza jest niespokojna, ocieka ciemnością, która stanowi diabelską ozdobę. Nie tylko to, ale niepokój utrudnia działanie łaski i czyni duszę niezdolną do czynienia dobra".

Następnie dodał: "Jeśli dusza jest wszystkim zaniepokojona, to jest to znak, że jest całkowicie pełna siebie. Jeśli jest zaniepokojona jedną rzeczą, która się jej przytrafia, a inną nie, to świadczy to o tym, że ma coś od Boga, ale wiele pustych przestrzeni musi zostać wypełnionych. Jeśli jednak nic jej nie martwi, to znak, że jest całkowicie wypełniona Bogiem.

O, jak bardzo niepokój szkodzi duszy, aż w końcu odrzuca ona nawet Boga i wypełnia się całkowicie sobą!".

(Z Księgi Nieba, tom 6; 9 sierpnia 1905 r.)

( z tłumaczeń na j. niem. dr Pflügl;  na j. pol. tłumacz. prywatne)

…………………..

Efekty zaufania.


"Córko moja, ufność pokładana we Mnie jest małym obłokiem światła. Dusza pozostaje w nim tak otulona, że znikają wszystkie jej lęki, wszystkie wątpliwości, wszystkie słabości. Albowiem ufność we Mnie nie tylko tworzy ten mały obłok światła, który ją całkowicie otacza, ale odżywia ją przeciwnymi pokarmami.

Mają one moc rozwiewania wszelkich lęków, wątpliwości i słabości. Bo zaufanie do Mnie rozwiązuje strach i karmi duszę czystą miłością. Rozwiązuje wątpliwości i daje jej bezpieczeństwo, odbiera słabość i daje siłę, a nawet więcej, czyni ją tak śmiałą w obcowaniu ze Mną, że przywiera do Mojej piersi i ssie, ssie, i karmi się, ani nie chce żadnego innego pokarmu. A kiedy widzi, że podczas ssania nic nie wychodzi , a Ja pozwalam na to, aby pobudzić ją do wyższego zaufania, to ona się nie męczy, ani nie odsuwa od Mojej piersi, lecz przeciwnie, ssie jeszcze mocniej, uderza głową o Moją pierś, a Ja się z tego śmieję, i pozwalam jej na to.

Dusza ufna jest Moim uśmiechem i Moją rozrywką.

Ten, kto ufa Mi, kocha Mnie, docenia Mnie. Wierzy, że jestem bogaty, potężny, niezmierzony. Ale ten, kto nie ma zaufania, nie kocha Mnie prawdziwie, nie czci Mnie, uważa Mnie za biednego, bezsilnego, małego. Co za obraza Mojej dobroci!"

8 października 1919 r., Księga Nieba, Tom 12

(z tłumaczenia wolaboża.org)

……………………..

15 października 1919 ; Tom 12

Życie w Woli Bożej wprowadza w stan bezpieczeństwa i pewności.


Trwając w swoim zwyczajowym stanie, myślałam: Jak to będzie? Jestem taka niedobra i nie nadaję się do niczego! Z powodu nieobecności mojego Jezusa doprowadziłam się do stanu, w którym nawet kamienie mogłyby zapłakać. (jeśli można by było to zobaczyć). Mimo to nie mam żadnych wątpliwości co do sądu i piekła ani nie mam lęku o sąd ani piekło. Jakże przerażający jest mój stan! Kiedy tak myślałam, mój ukochany Jezus poruszył się w moim wnętrzu i powiedział do mnie: Córko moja, jak tylko dusza wnika w moją Wolę i postanawia w Niej żyć, ustępują w niej wszelkie wątpliwości i wszelki lęk. Przytrafia się jej jak córce króla, która nawet jeśli ludzie mówią, że nie jest córką swojego ojca, nie słucha ich, co więcej, jest dumna i mówi do wszystkich: „Nie ma sensu mówić mi coś przeciwnego i wzbudzać we mnie wątpliwość i lęk. Jestem prawdziwą córką króla, on jest moim ojcem, mieszkam z nim, co więcej, jego królestwo należy do mnie”. Tak więc życie w mojej Woli nie tylko przynosi wiele dóbr, lecz także wprowadza w stan bezpieczeństwa. Jakże dusza może lękać się o to, co posiada, skoro czyni swoim to, co jest moje? Tak więc strach, zwątpienie i piekło znikają. Nie znajdują drzwi, drogi ani klucza, aby wejść w duszę. Co więcej, gdy dusza wnika w Wolę Bożą, ogołaca się z siebie, a Ja przywdziewam ją sobą, nakładając na nią królewskie szaty. Szaty te potwierdzają, że jest moją córką. Tak jak moje Królestwo należy do Mnie, tak też należy do niej. Ona zaś, broniąc naszych praw, bierze udział w osądzaniu i potępianiu innych.

Dlaczego więc chcesz żyć, poszukując lęku?

(z tłumaczenia wolaboża.org)


A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».(Łk 1,29)


(...) "Córko moja, zadajesz gorycz Mojej uczcie, bo kiedy komunikuję jakąś Prawdę, czynię to, bo chcę ze stworzeniem celebrować ucztę. Ale jeśli ono nie ufa Mi w pełni i wątpi, to świętowanie zostaje przerwane i zamienia się w gorycz.

Jestem jak jeden z dwóch zaufanych przyjaciół: ponieważ bardzo kocha swojego przyjaciela, chce wylać własne serce do serca przyjaciela i [w takiej mierze], w jakiej zwierza mu się ze swoich tajemnic i ukrytych radości, wtajemnicza go we wszystko, co posiada.

Ale przyjaciel, który go słucha, daje mu do zrozumienia, że mu nie wierzy i wątpi w to, co on(ten drugi) mu mówi. To zasmuca [pierwszego] przyjaciela i zamienia jego szczere uczucia w smutek; prawie żałuje, że mu się zwierzył i wycofuje się pełen goryczy.

Jeśli jednak przyjaciel mu wierzy, to nie tylko nie zadaje mu goryczy ale uczestniczy w jego dobrach. Świętują razem radości, które ten posiada, a ich przyjaźń zostaje związana podwójnymi więzami miłości.

Tak właśnie jest w Moim przypadku: ponieważ Ja kocham - nawet bardziej niż przyjaciela - tę, którą wybrałem na Moją małą sekretarkę, chcę wylać Moje Serce. Chcę jej powierzyć Moje tajemnice i radości, Moje tajemne bóle i zaskakujące prawdy, aby wspólnie świętować i dzielić z nią tyle Boskich Żywotów, ile Prawd Ja jej ujawniam.

Jeśli widzę, że Mi wierzy, celebruję i ukazuję odświętnie radości i rozkosze, jakie posiada Boskie Życie, które posiada nieskończoność wszystkich Dóbr. Dusza napełnia się nimi i świętuje razem ze Mną.

Gdy jednak widzę, że się waha, smucę się i pozostaje ona pozbawiona tego życia, które chciałem jej powierzyć. Często powtarzasz Mi te sceny nieufności. Dlatego bądź uważna i nie chciej zamienić Moich radości w gorycz"...

(z "Księgi Nieba";  tom 24; 6 maja 1928)



15. Oktober 1919 ; Tom 12

Das Göttliche Wollen bringt den Stand der Sicherheit.


Weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, dachte ich: ‚Wie kann das sein? Ich bin so schlecht, bin zu nichts nütze. Mit den Beraubungen meines Jesus bin ich in einen Zustand geraten, der beweinenswert ist. Wenn man das sehen könnte, würden auch die Steine weinen. Und trotz allem keine Zweifel, keine Ängste, weder vor dem Gericht noch vor der Hölle. Was für ein erschreckender Zustand ist doch der meinige!’ Während ich das dachte, bewegte sich mein liebenswürdiger Jesus in meinem Inneren und sagte zu mir: „Meine Tochter, kaum tritt die Seele in Mein Wollen ein und entscheidet sich, in Ihm zu leben, verlassen sie alle Zweifel und alle Befürchtungen. Es ist wie bei der Tochter eines Königs, die, ganz gleich, wie viele Leute ihr sagen, dass sie nicht die Tochter ihres Vaters ist, ihnen keine Aufmerksamkeit schenkt. Im Gegenteil, sie fährt fort, allen stolz zu sagen: ‚Es ist nutzlos, mir das Gegenteil zu sagen oder Zweifel und Ängste in mich zu streuen. Ich bin die wahre Tochter des Königs, er ist mein Vater. Ich lebe mit ihm, mehr noch, sein Reich gehört mir.’ So bringt das Leben in Meinem Willen unter den vielen Gütern auch den Zustand der Sicherheit. Und da sie sich all das, was Mein ist, zu eigen macht, wie kann sie um ihren Besitz fürchten? Deshalb verschwinden die Angst, der Zweifel, die Hölle. Sie finden nicht die Tür, den Weg, den Schlüssel, um in die Seele einzutreten. Im Gegenteil, wenn die Seele ins Göttliche Wollen eintritt, entkleidet sie sich von sich selbst und Ich bekleide sie mit königlichen Gewändern. Diese Kleider legen das Siegel auf sie, dass sie Meine Tochter ist. Mein Reich ist das ihre, genauso wie es Mir gehört. Und indem wir unsere Rechte verteidigen, nimmt sie daran teil, die anderen zu richten und zu verurteilen. Wie kannst du dann Ängste fischen gehen?“  




Sobota II tydzień Adwentu Mt(17,9a.10-13.)


Wtedy zapytali Go uczniowie: «Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» 11 On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. 12 Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał». 13 Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.


Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał».  Mt(17,12)


Córko moja, stanie się ze Mną tak, jak z biednym ojcem, którego złe dzieci nie tylko obrażają, lecz także chciałyby go zabić. A jeśli tego nie robią, to dlatego, że nie mogą. Nic więc dziwnego, że te dzieci zabijają się nawzajem, skoro chcą zabić własnego ojca, skoro jedno jest przeciwko drugiemu, skoro popadają w nędzę, tak iż wszyscy umierają, a co gorsza, nawet nie pamiętają, że mają ojca. Cóż więc czyni ten ojciec?

Podczas gdy dzieci walczą, ranią się nawzajem i umierają z głodu, ojciec, wygnany przez swoje własne dzieci, poci się, aby nabyć nowe bogactwa, dary i lekarstwa dla swoich dzieci. A kiedy widzi, że są niemal zagubione, idzie do nich, aby uczynić je bogatszymi, daje im lekarstwa na ich rany i przynosi wszystkim pokój i szczęście. Dzieci te, przezwyciężone tak wielką miłością, wiążą się ze swoim ojcem trwałym pokojem i go miłują. Tak samo będzie ze Mną. Pragnę cię więc w Mojej Woli, jako zaufaną córkę Mojej Woli.

Chcę, abyś razem ze Mną pracowała i nabywała nowe bogactwa, aby przekazać je stworzeniom. Bądź Mi wierna i nie zajmuj się niczym innym.

(z Księgi Nieba 12, 26 kwietnia 1921)

……………………

Moje oddanie się Woli Bożej trwa. O, z jaką czułością czeka Ona na mnie w Swoim matczynym łonie, aby powiedzieć mi: "Córko Mojej Woli, nie zostawiaj Mnie samej. Twoja mama chce cię mieć przy sobie. Chcę twojego towarzystwa w tym nieustannym dziele, które wykonuję dla wszystkich stworzeń. Robię dla nich wszystko. Nie opuszczam ich nawet na chwilę. Gdybym ich opuścił, straciliby życie. A jednak nie ma nikogo, kto by Mnie rozpoznał. Raczej obrażają Mnie, podczas gdy Ja jestem dla nich wszystkim. O, jak ciężka jest samotność! Dlatego tęsknię za tobą, Moja córko. O, jak drogie jest Mi twoje towarzystwo w Moich Aktach! Towarzystwo czyni pracę przyjemną, usuwa brzemię i jest nosicielem nowych radości.

(z Ksiąg Nieba, tom 30; 9 listopada 1931; z tłumaczeń na niemiecki dr Pflügl)

…………………….

"Moja córko, uznanie tego, co Moja Wola może uczynić w akcie duszy, stanowi Boże działanie w tej duszy.  A Moja Wola wkłada w ten Akt Boski Początek, jako podstawowy fundament. Podczas gdy ten akt się kształtuje, Moja Wola wypełnia go swoją niezmiennością, w taki sposób, że dusza dostrzega w swoim akcie boską zasadę, która nie wykazuje znaku końca, lecz nieustającą niezmienność. Usłyszy w sobie gong swojego aktu ciągłego, płynącego nieprzerwanie. Znakiem tego, czy boża zasada znajduje się w aktach duszy, jest trwanie.

Akt długotrwały mówi, że Bóg mieszka w niej i w jej aktach, znaczy, że jest utwierdzona w dobru. Wartość bowiem, łaska i Moc aktu ciągłego są tak wielkie, że wypełnia on intensywną miłością małe pustki i drobne słabości, którym podlega ludzka natura. Akt ciągły, ciągła [praktykowana] cnota jest, że tak powiem, sędzią, porządkiem i wartownikiem dla stworzenia. Dlatego też przywiązuję tak wielką wagę do tego, aby twoje akty były trwałe, ponieważ jest w nich coś Mojego i w przeciwnym razie Mój Akt w twoim wydałby się Mi, jakby zhańbiony.

Widzisz, córko Moja, Mój żar Miłości jest tak wielki, że chcę, aby wszystko, co uczyniłem z miłości do ludzi, zostało uznane - ale tylko po to, abym mógł dawać.

Jestem tak chętny do dawania i chciałbym wyszkolić "depozytariuszy" Mojego życia, Moich dzieł, cierpień, łez - wszystkiego. Ale one nie odchodzą ode Mnie, jeśli nie zostaną uznane. Jeśli dusze nie uznają ich, uniemożliwiają Mi zbliżenie się do nich i złożenie w nich tego, co Ja chcę dać z tak wielką miłością.

Ponadto dary Moje pozostałyby nieskuteczne - dusze byłyby jak ślepcy, którzy nie widzą swojego otoczenia. Wiedza natomiast jest to zmysł wzroku duszy, z którego rodzi się tęsknota, miłość, a tym samym wdzięczność wobec Mnie, Tego, który tak chętnie chcę dawać; a dusze zazdrośnie strzegą Mojego skarbu przechowywanego w nich.

W zależności od okoliczności wykorzystują Moje życie, jako przewodnik, Moje dzieła, jako potwierdzenie ich dzieł, Moje cierpienia, jako pomoc w ich cierpieniach, a Moje łzy, jako obmycie, gdy są splamione!

Jakże jestem szczęśliwy, gdy posługują się Mną i Moimi Dziełami, aby sobie pomóc! Kiedy przyszedłem na ziemię, taki był Mój zamiar, pozostać pośród nich i w nich, jako ich Mały Brat, aby pomagać im w ich potrzebach.

Kiedy uznają Mnie, nie czynię nic innego, jak tylko odzwierciedlam w nich Siebie. W ten sposób przypieczętowuję uznane przez nich dobro, podobnie jak słońce, które przekazuje substancję słodyczy i kolorów poprzez odbicie swojego światła nad roślinami i kwiatami - nie pozornie, ale w rzeczywistości.

Jeśli więc chcesz wiele otrzymać, staraj się rozpoznać, co Moja Wola uczyniła i czyni w Stworzeniu, i co uczyniła w Odkupieniu. Wtedy będę dla ciebie hojny i nie odmówię ci niczego z tego, co ci ujawniam. Wiedz raczej, że jeśli nadal występuję, jako nauczyciel i pozwalam ci rozpoznać tyle innych rzeczy, które należą do Mnie, to dlatego, że nadal chcę ci dać to, co pozwalam ci rozpoznać.  Nie byłbym zadowolony, gdybym nie miał czegoś do przekazania i nie dawał córce zawsze czegoś nowego.

Dlatego z niecierpliwością czekam, aż złożysz w swojej duszy na swoje miejsce to, co rozpoznałaś, abyś uznała to za swoją własność; a podczas gdy ty to składasz, pieścisz, pracujesz nad tym, Ja cię wzmacniam i rozszerzam twoją moc pojmowania, abyś mogła to dobrze złożyć - słowem, odnawiam to, co uczyniłem przy stworzeniu pierwszego człowieka.

Zwłaszcza, że to, co rozpoznałaś i co chcę w tobie przechować, jest Moje i dlatego nie chcę powierzyć Siebie nikomu, nawet tobie. Ja Sam chcę przygotować miejsce Moimi stwórczymi rękoma, a następnie przechować te rzeczy w tobie.

Aby zapewnić im bezpieczeństwo, otaczam je Moją miłością, Moją siłą i Moim światłem, jako ochroną. Dlatego bądź uważna i niech nic ci nie umknie; w ten sposób umożliwisz Mi dawanie ci najpiękniejszych niespodzianek."  

(z "Księgi Nieba"; tom 30; 21 grudnia 1931)


16.12.2023


Gott hat die Akte der Geschöpfe festgesetzt. Tätiger und unaufhörlicher Akt des Göttlichen Willens. Wer den Göttlichen Willen nicht tut, bleibt ohne Mutter verwaist und verlassen.


Meine Hingabe im Göttlichen Wollen dauert an. O mit welcher Zärtlichkeit erwartet Er mich in Seinem mütterlichen Schoß, um zu mir zu sagen: ‘Tochter Meines Wollens, lass Mich nicht allein. Deine Mama will dich bei sich haben. Ich will deine Gesellschaft in dem unaufhörlichen Werk, das Ich für alle Geschöpfe vollbringe. Ich tue alles für sie. Ich verlasse sie nicht einmal für einen Augenblick. Denn wenn Ich sie verlasse, würden sie das Leben verlieren. Und doch gibt es nicht einen, der Mich erkennt. Vielmehr beleidigen sie Mich, während Ich alles für sie bin. O wie hart ist die Einsamkeit! Deshalb sehne Ich Mich nach dir, Meine Tochter. O wie lieb ist Mir deine Gesellschaft in Meinen Akten! Die Gesellschaft macht die Arbeit angenehm, sie nimmt die Last und ist Träger neuer Freuden.’

(BdH 30; 9 November 1931; Dr. Pflügl)

………………

Meine Hingabe im Göttlichen Fiat dauert an. Seine Macht setzt sich bei mir durch und möchte, dass ich Ihn als Leben jedes meiner Akte anerkenne.

So möge Gottes Wille mit seiner Macht die neuen Himmel der Schönheit und Liebe ausbreiten und somit seinen Akt in dem meinen erkennen, der keine kleinen, sondern große Dinge zu tun versteht. Diese versetzen den ganzen Himmel in Staunen und können mit all seinen Werken konkurrieren.

Wenn ich Ihn jedoch nicht anerkenne, dann eignet sich mein Akt nicht dafür, die Macht des Aktes des Göttlichen Willens aufzunehmen: er bleibt ein geschöpflicher Akt, und die Macht des Aktes des Göttlichen Willens steht abseits.

O Göttlicher Wille, gib, dass ich Dich stets erkenne, um in meinen Akt deine wirkende Kraft (Potenzialität) einschließen zu können, welche die Werke deines anbetungswürdigen Willens verherrlicht.

Als ich dann darüber meditierte, besuchte mein geliebter Jesus kurz meine arme Seele und sagte zu mir: „Meine Tochter, die Anerkennung dessen, was mein Wille im Akt der Seele tun kann, bildet den göttlichen Akt in dieser Seele. Mein Wille legt in diesen Akt als Fundament das göttliche Prinzip.

Während dieser Akt gebildet wird, erfüllt ihn mein Wille mit seiner Unwandelbarkeit, auf eine Weise, dass die Seele in ihrem Akt ein göttliches Prinzip wahrnimmt, das kein Anzeichen eines Endes aufweist, sondern eine unveränderliche Unwandelbarkeit. Sie wird in sich den Glockenklang ihres fortgesetzten Aktes vernehmen, der kontinuierlich dahinfließt.

Das Kennzeichen, ob das göttliche Prinzip in den Akten der Seele ist, ist die Kontinuität. Ein langandauernder Akt besagt, dass Gott in ihr und in ihren Akten wohnt, besagt, dass sie im Guten bestätigt ist.

Der Wert, die Gnade und Macht eines fortgesetzten Aktes sind nämlich so groß, dass er die kleinen Leerräume und geringfügigen Schwächen, denen die menschliche Natur unterworfen ist, mit intensiver Liebe füllt.

Ein dauernder Akt, eine andauernd[geübt]e Tugend ist sozusagen Richter, Ordnung und Wachposten für das Geschöpf. Deshalb lege Ich so großen Wert darauf, dass deine Akte andauernd sind, weil etwas von Mir darin ist, und Mir mein Akt in dem deinen sonst als entehrt vorkäme.

Siehst du, meine Tochter, meine Liebesglut ist so groß, das Ich möchte, dass alles, was Ich aus Liebe zu den Menschen tat, anerkannt wird – doch nur, damit Ich geben kann.

Ich bin wie versessen darauf zu geben und möchte gern „Verwahrer“ (Schatzkammern, Depots) meines Lebens, meiner Werke, Leiden, Tränen – von allem heranbilden. Doch diese (Werke etc.) „kommen nicht von Mir los“ (und zu den Seelen hin), wenn man sie nicht anerkennt.

Wenn die Seelen sie nicht anerkennen, hindern sie Mich daran, Mich ihnen zu nähern und in ihnen das zu verwahren, was Ich mit so viel Liebe schenken möchte. Zudem würden meine Gaben wirkungslos bleiben – die Seelen wären wie Blinde, die ihre Umgebung nicht sehen können.

Die Kenntnis hingegen ist das Sehvermögen der Seele, das die Sehnsucht, die Liebe und somit die Dankbarkeit gegen Mich aufkommen lässt, der Ich so gerne geben will; und die Seelen hüten eifersüchtig meinen in ihnen verwahrten Schatz.

Je nach den Umständen bedienen sie sich meines Lebens als Leitlinie, meiner Werke als Bestätigung ihrer Werke, meiner Leiden als Hilfe in ihren Leiden und meiner Tränen als Waschung, wenn sie befleckt sind!

Wie glücklich bin Ich, wenn sie Mich und meine Werke gebrauchen, um sich selbst zu helfen! Als Ich auf die Erde kam, war dies meine Absicht, als ihr Kleiner Bruder in ihrer Mitte und in ihnen zu bleiben, um ihnen in ihren Nöten zu helfen.

Wenn sie Mich anerkennen, tue Ich nichts anderes, als Mich in ihnen zu spiegeln. So besiegle Ich das Gute, das sie erkannt haben, quasi wie die Sonne, die durch den Widerschein ihres Lichtes über den Pflanzen und Blumen die Substanz der Süßigkeit und Farben mitteilt – nicht scheinbar, sondern in Wirklichkeit.

Wenn du also viel erhalten möchtest, suche zu erkennen, was mein Wille in der Schöpfung tat und tut, und was Er in der Erlösung tat. Dann werde Ich großzügig mit dir sein und dir nichts von dem verweigern, was Ich dich erkennen lasse.

Wisse vielmehr, wenn Ich noch immer als Lehrer handle und dich so viele andere Dinge erkennen lasse, die Mir gehören, so deshalb, weil Ich dir immer noch schenken möchte, was Ich dich erkennen lasse. Ich wäre nicht zufrieden, wenn Ich nicht etwas zu geben hätte und meiner Tochter nicht stets Neues gäbe.

Daher warte Ich sehnsüchtig, dass du das Erkannte in deiner Seele auf seinen Platz legst, damit du es als dein Eigentum ansiehst; und während du es deponierst, liebkose, bearbeite, stärke Ich dich und erweitere deine Fassungskraft, damit du es gut ablegen kannst – mit einem Wort, Ich erneuere das, was Ich bei der Erschaffung des ersten Menschen tat.

Zumal das, was du erkannt hast und was Ich in dir verwahren will, das Meinige ist, und Ich Mich daher niemandem, nicht einmal dir, anvertrauen möchte. Ich Selbst will mit meinen eigenen Schöpferhänden den Platz bereiten und diese Dinge dann in dir verwahren.

Um sie in Sicherheit zu halten, umgebe Ich sie mit meiner Liebe, meiner Stärke und meinem Licht als Wache. Sei daher aufmerksam und lass dir nichts entgehen; so wirst du Mir ermöglichen, dir die schönsten Überraschungen bereiten zu können.”… (aus „Das Buch des Himmels“; DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 21. Dezember 1931)

…………………………….

„Meine Tochter, willst du wissen, warum Ich nicht schrieb? Ich sollte durch dich schreiben. Ich bin es, der deine Intelligenz belebt, dir die Worte eingibt, mit Meiner Hand der deinigen die Bewegung verleiht, um dich die Feder halten und dich die Worte zu Papier bringen zu lassen. So bin Ich es, der schreibt, nicht du. Du tust nichts anderes, als dem Aufmerksamkeit zu schenken, was Ich schreiben will. Deshalb ist deine ganze Arbeit die Aufmerksamkeit, das Übrige tue alles Ich. Und siehst du nicht, dass du oft nicht die zum Schreiben hast und beschließt, es nicht zu tun und um dich mit der Hand greifen zu lassen, dass Ich es bin, der schreibt, erfülle dich mit Meinem eigenen Leben und schreibe das, was Ich will? Wie oft hast du das nicht erfahren? Ich musste eine Epoche vorübergehen lassen, um das Reich des Höchsten FIAT bekannt zu machen, um die Zeit zu gewähren, damit vorher das Reich der Erlösung bekannt gemacht werden kann, und dann das nächste des Göttlichen FIAT. So beschloss Ich, nicht zu schreiben, sondern zusammen mit dir zu schreiben. Ich schreibe durch dich, wo dieses Reich näher sein sollte,  und auch, um den Geschöpfen eine neue Überraschung des Übermaßes der Liebe dieses Meines Willens zu geben: von dem, was Er getan, was Er gelitten hat, und was Er aus Liebe zu ihnen tun will. Meine Tochter, oft bringen die Neuigkeiten neues Leben, neue Güter, und die Geschöpfe sind den Neuigkeiten so sehr zugeneigt und lassen sich von den Neuigkeiten wie transportieren. Die Neuigkeiten der neuen Mitteilungen über Mein Göttliches Wollen haben eine göttliche Kraft und einen süßen Zauber. Sie werden wie himmlischer Tau über die trockenen Seelen des menschlichen Willens regnen und Trägerinnen der Seligkeit sein, des Lichtes und unendlicher Güter. Es gibt keine Drohungen in diesen Mitteilungen, noch Schrecken. Und wenn es darin etwas zu fürchten gibt, dann für den, der im Labyrinth des menschlichen Willens bleiben will. Doch in allem Übrigen sieht man nichts anderes als das Echo, die Sprache des himmlischen Vaterlandes, den Balsam von hier oben, der heiligt, vergöttlicht und die Anzahlung der Seligkeit gibt, die nur im seligen Vaterland regiert. Deshalb erfreue Ich Mich so sehr daran, das zu schreiben, was das Göttliche FIAT betrifft. Denn Ich schreibe Dinge, die zu Meinem Vaterland gehören. Es wäre zu heimtückisch und undankbar, wer nicht in diesen Meinen Mitteilungen das Echo des Himmel erkennen würde, die lange Kette der Liebe des Höchsten Wollens, die Gemeinschaft der Güter Unseres Himmlischen Vaters, der sie den Geschöpfen geben und alles beiseite stellen will, was in der Geschichte der Welt geschehen ist. Er will eine neue Ära beginnen, eine neue Schöpfung, als ob nun die neue Geschichte der Schöpfung beginnen würde. Lass Mich deshalb machen, da das, was Ich tue, von höchster Wichtigkeit ist.“

Band 20; 30. Januar 1927); Dr. Pflügl






III Niedziela Adwentu GAUDETE  – B (Joh 1,6-8.19-28)


6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię.

7 Przyszedł on na świadectwo,aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8 Nie był on światłością,lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości.

19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», 20 on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». 21 Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» 22 Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» 23 Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». 24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 25 I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» 26 Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.


8 Nie był on światłością,lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. (Joh 1,7)


2 czerwca 1899; Tom 2

Największą łaską, jaką można obdarzyć duszę, jest samopoznanie.


Dziś rano mój najdroższy Jezus pozwolił mi dotknąć własnymi rękoma mojej własnej nicości. W chwili, gdy pozwolił mi Siebie zobaczyć, pierwsze słowa, jakie do mnie wypowiedział, brzmiały: "Kim jestem Ja, a kim ty?".

W tych dwóch słowach zobaczyłam dwa niezmierzone światła: w jednym zrozumiałam Boga, w drugim zobaczyłam moją nędzę, moją nicość. Zobaczyłam, że jestem niczym więcej, jak tylko cieniem, tak jak cień jest tworzony przez słońce, gdy oświetla ziemię: Jest on zależny od słońca, a kiedy słońce oddala się w inne miejsce, cień ten przestaje istnieć poza jego blaskiem.

To samo dotyczy mojego cienia, czyli mojej istoty: jest on zależny od mistycznego Słońca, Boga, który może rozpuścić ten cień w jednej chwili. Co powiedzieć o tym, jak zdeformowałam ten cień, który dał mi Pan, a który nie jest nawet moim własnym? Sama myśl o tym była przerażająca. Cuchnął, był obrzydliwy i pełen robaków.

A jednak byłam zmuszona stanąć przed tak świętym Bogiem w tak okropnym stanie. Jakże byłabym szczęśliwa, gdyby pozwolono mi ukryć się w najciemniejszej otchłani!

Potem Jezus powiedział do mnie: "Największą łaską, jaką mogę obdarzyć duszę, jest to, że daję jej samopoznanie. Samopoznanie i wiedza o Bogu idą w parze. Im bardziej znasz siebie, tym bardziej znasz Boga. Kiedy dusza rozpoznaje samą siebie, ponieważ widzi, że nie może uczynić z siebie nic dobrego, jej cień, jej istota, przekształca ją w Boga. I dzieje się tak, że wykonuje wszystkie swoje czyny w Bogu.

Zatem dusza jest w Bogu i idzie obok Niego, nie patrząc, nie pytając, nie mówiąc, jednym słowem, jakby była martwa. Rozpoznaje bowiem głębię swojej nicości i nie ośmiela się czynić niczego z własnej woli, ale ślepo podąża po śladach Bożych Dzieł".  

Wydaje mi się, że dusza, która zna samą siebie, jest jak ludzie podróżujący parowcem: Przemieszczają się z miejsca na miejsce, nie robiąc przy tym ani kroku. Odbywają długie podróże, ale wszystko dzięki mocy parowca, który ich przewozi. W ten sam sposób, gdy dusza osiedla się w Bogu, wykonuje wzniosłe loty na drodze do doskonałości, podobnie jak ludzie na parowcu, wiedząc, że to nie ona sama. Raczej czyni wszystko w skuteczności mocy świętego Boga, który nosi ją w Sobie.

O jak Pan jej sprzyja, ubogaca ją i obdarza największymi łaskami, wiedząc, że ona nic sobie nie przypisuje, ale wszystko Jemu. O duszo, która znasz samą siebie - jakże jesteś szczęśliwa!

(z tłumaczeń Dr Pflügl)

…………………..

28 października 1906, Tom 7

Wszystko, co jest światłem, pochodzi od Boga.


Po przyjęciu Komunii Świętej znalazłam się w wielkim świetle. To był sam Jezus i powiedział do mnie: "Moja córko, wszystko, co jest światłem, należy całkowicie do Mnie, a nie do stworzenia.

To tak jak człowiek, który jest wypełniony promieniami słońca. Gdyby chciał przypisać sobie światło, którym się cieszy, byłoby to głupotą i bezmyślnością. Ale może być tak, że ta osoba, zamiast radować się światłem słonecznym, może powiedzieć: "Będę chodzić w cieniu" i wycofać się ze światła.

Dusza, która odsuwa się od Mojego światła, pozostaje ciemnością, a ciemność może przynieść tylko zło".

(z tłumaczeń Dr Pflügl)

…………………..

4 listopada 1921 r., Tom 13


Musisz bowiem wiedzieć, że między stworzeniem a Stwórcą istnieje wiele elektrycznych przewodów komunikacji i jedności, które sprawiają, że jest ono prawie nierozłączne ze Mną, pod warunkiem, że nie oddaliło się od Mojej Woli. Oddalenie się jest bowiem niczym innym jak zerwaniem przewodów łączących i rozbiciem jedności. Życie Stwórcy płynie bardziej niż elektryczność w stworzeniu i ono płynie we Mnie. Moje życie rozprzestrzenia się w stworzeniu.

Kiedy je stworzyłem, połączyłem Moją mądrość z jego inteligencją, aby nie było niczym innym niż odbiciem Mnie. A jeśli człowiek osiąga niewiarygodne(rzeczy) dzięki swojej nauce, to dlatego, że jest to odbicie Mojego, które odbija się w jego własnym. Jeśli jego oko jest ożywione światłem, nie jest to nic innego jak odbicie Mojego wiecznego światła w jego oku.

(z tłumaczeń Dr Pflügl)


“Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie” (J 1,26)


23 czerwca 1922,  Księgi Nieba 14

Te Prawdy są czymś więcej niż słońce.


Pomyślałam sobie: "Jezus mówi tak wiele rzeczy o Swojej Najświętszej Woli. Ale wydaje mi się, że nie jest On rozumiany, nawet przez samych spowiedników. Wydaje się, że wątpią i przed tak ogromnym światłem nie są ani oświeceni, ani pociągnięci do kochania tak miłującej Woli".

Kiedy tak rozmyślałam, mój zawsze umiłowany Jezus, zarzucając mi ramię na szyję, powiedział do mnie: "Córko moja, nie dziw się temu. Ten, kto nie jest całkowicie pozbawiony swojej woli, nie może posiadać pewnej wiedzy o Mnie. Ponieważ ludzka wola tworzy chmurę między Moją, a ich wolą i utrudnia poznanie wartości i działania, które zawiera Moja. Niemniej jednak nie mogą powiedzieć, że Ona nie jest Światłem. Widzisz, rzeczy, które można zobaczyć tutaj na dole, nie są zrozumiałe dla człowieka. Kto może kiedykolwiek powiedzieć, jak stworzyłem słońce, ile światła i ciepła zawiera, chociaż widzą je, cieszą się jego efektami, przez cały dzień jest z nimi, jego ciepło i światło podążają za nimi wszędzie. A mimo to nie mogą wiedzieć i nie mogą powiedzieć, jak jest wysokie, ile światła i ciepła posiada, a gdyby ktoś chciał się wznieść, aby to wiedzieć, światło by go przyćmiło. Ciepło spaliłoby go, ponieważ człowiek jest zmuszony trzymać oczy spuszczone i cieszyć się światłem, nie będąc w stanie go zbadać i zadowolić się stwierdzeniem: To jest słońce.

Jeśli dzieje się tak ze słońcem, które jest widoczne i które stworzyłem dla naturalnego dobra człowieka, to tym bardziej dzieje się tak z prawdami, które zawierają o wiele więcej światła i ciepła niż samo słońce! Zwłaszcza prawdy odnoszące się do Mojej Woli, które zawierają wieczne efekty, dobra i wartości. Któż kiedykolwiek chciałby zmierzyć całą zawartość, którą Ona zawiera? Byłoby to tak, jakby chcieli umieścić się w cieniu. Byłoby lepiej dla nich, gdyby pochylili głowy i radowali się światłem, które przynosi Moja Prawda, kochali je i tworzyli swoje małe światło, które pojmuje ludzka inteligencja, a nie, ponieważ nie pojmują pełni światła, odkładali je na bok jak rzecz, która do nich nie należy.

Tak więc cieszą się światłem słońca tak bardzo, jak tylko mogą, nawet jeśli go nie rozumieją. Wykorzystują je do pracy, do chodzenia, do patrzenia i och, jak tęsknią za dniem, ponieważ światło dotrzymuje im towarzystwa i żyje z nimi. Ale Moje Prawdy są czymś więcej niż światłem i sprawiają, że słońce dnia wschodzi w ludzkim duchu. A jednak nie są one ani słuchane, ani kochane, ani pożądane i traktowane jak nic. Co za ból! Ja jednak odkładam je na bok, gdy widzę, jak odkładają na bok Moje prawdy i pozwalam, by Moje prawdy biegły swoim torem z duszami, które je kochają, tęsknią za nimi i wykorzystują ich światło, by kształtować swoje życie i stać się z nimi jednością. Myślisz, że powiedziałbym ci wszystkie prawdy, skutki i wartość, jaką zawiera Moja Prawda? Och, jak wiele innych słońc muszę wznieść!

Nie bądź zaskoczona, jeśli nie zrozumiesz wszystkiego. Zadowalaj się życiem z Jej Światła, a to Mi wystarczy".  

(z tłumaczeń Dr Pflügl)



2. Juni 1899; Tom 2

Die größte Gunst, die einer Seele zuteil werden kann, ist die Selbsterkenntnis.


Diesen Morgen wollte mich mein liebster Jesus meine eigene Nichtigkeit mit den eigenen Händen berühren lassen. In dem Augenblick, als Er sich sehen ließ, waren die ersten Worte, die Er an mich richtete, diese: „Wer bin Ich, und wer bist du?“ In diesen zwei Worten sah ich zwei unermessliche Lichter: In dem einen begriff ich Gott, in dem anderen sah ich mein Elend, meine Nichtigkeit. Ich sah, dass ich nichts als ein Schatten war, gerade so wie der Schatten, der von der Sonne gebildet wird, wenn sie die Erde erleuchtet: Er ist abhängig von der Sonne, und wenn die Sonne sich an andere Orte entfernt, hört der Schatten außerhalb ihres Glanzes auf, zu existieren. Dasselbe gilt für meinen Schatten, das ist mein Sein: Es ist abhängig von der mystischen Sonne, Gott, die diesen Schatten in einem einfachen Augenblick auflösen kann. Was soll man darüber sagen, wie ich diesen Schatten verformt habe, den der Herr mir gegeben hat, der nicht einmal mein Eigentum ist? Der bloße Gedanke daran war erschreckend. Er stank, war faulig und voller Würmer. Und dennoch war ich in einem so schrecklichen Zustand gezwungen, vor einem so heiligen Gott zu stehen. O wie glücklich wäre ich gewesen, hätte ich mich in den dunkelsten Abgründen verbergen dürfen! Danach sagte Jesus zu mir: „Die größte Gunst, die Ich einer Seele erweisen kann, ist, wenn Ich ihr die Selbsterkenntnis schenke. Die Selbsterkenntnis und die Gotteserkenntnis gehen zusammen. Je mehr du dich selbst kennst, umso mehr kennst du Gott. Wenn die Seele sich erkannt hat, da sie sieht, dass sie nichts Gutes aus sich selbst heraus tun kann, wandelt ihr Schatten, ihr Sein, sie in Gott um. Und es geschieht, dass sie alle ihre Werke in Gott tut. Es folgt daraus, dass die Seele in Gott ist und neben Ihm geht, ohne zu schauen, ohne nachzuforschen, ohne zu reden, in einem Wort, als ob sie tot wäre. Denn sie erkennt die Tiefe ihrer Nichtigkeit und wagt nichts aus sich heraus zu tun, sondern sie folgt blind der Flugbahn der Werke Gottes.“ Es scheint mir, dass es mit einer Seele, die sich selbst kennt, genauso ist wie mit Leuten, die auf einem Dampfschiff reisen: Sie bewegen sich von einem Ort zum anderen, ohne einen eigenen Schritt zu tun. Sie machen lange Reisen, aber alles durch die Kraft des Dampfers, der sie befördert. Auf dieselbe Art macht die Seele, wenn sie sich in Gott niederlässt, wie die Leute auf einem Dampfer erhabene Flüge auf dem Weg zur Vollkommenheit in dem Wissen, dass nicht sie es ist. Vielmehr tut sie alles in der Wirksamkeit des heiligen Gottes, der sie in Sich trägt. O wie bevorzugt sie der Herr, bereichert sie und gewährt ihr die größten Gnaden, im Wissen, dass sie sich nichts selber, sondern alles Ihm zuschreibt. O Seele, die du dich selbst kennst – wie glücklich bist du!

Dr.Pflügl

…………………

28. Oktober 1906, Tom 7

Alles, was Licht ist, kommt von Gott.

Nachdem ich die hl. Kommunion empfangen hatte, fand ich mich in einem großen Licht. Es war Jesus selbst und Er sagte zu mir: „Meine Tochter, alles, was Licht ist, gehört ganz Mir, nicht dem Geschöpf. Es ist wie mit einer Person, die von den Sonnenstrahlen erfüllt wird. Wenn er das Licht, dessen er sich erfreut, sich selber zuschreiben wollte, wäre das Torheit und ohne Hirn. Doch kann es sein, dass diese Person, anstatt sich am Sonnenlicht zu freuen, sagen könnte: ‚Ich will im Schatten gehen’, und sich aus dem Licht zurückzieht. Die Seele, die sich aus Meinem Licht zurückzieht, bleibt Finsternis, und die Finsternis kann nichts anderes als das Böse hervorbringen.“

Dr.Pflügl

………………..

Band 12; 16. Juli 1918)

……………….

4. November 1921, Tom 13

Die Heiligkeit im Geschöpf muss zwischen ihm und Jesus sein, Jesus, der Sein Leben gibt und ihm Seine Heiligkeit als treuen Gefährten gibt, das Geschöpf, das es als treue und untrennbare Gefährtin empfängt.


Ich fühlte mich ganz hineinversetzt ins Herz meines guten Jesus und als Er kam, flog ich in Seine Arme. Ich gab mich ganz in Ihm hin als meinem eigenen Mittelpunkt. Ich fühlte eine unwiderstehliche Kraft, in Seinen Armen zu bleiben und mein guter Jesus sagte zu mir: „Meine Tochter, es ist das Geschöpf, das die Brust seines Schöpfers sucht, um in seinen Armen auszuruhen. Es ist deine Pflicht, in die Arme deines Schöpfers zu kommen und dich an dieser Brust auszuruhen, aus der du hervorgegangen bist.

Denn du musst wissen, dass zwischen dem Geschöpf und dem Schöpfer viele elektrische Drähte der Kommunikation und der Einheit bestehen, die es beinahe untrennbar von Mir machen, vorausgesetzt, dass es sich nicht von Meinem Willen entfernt hat. Denn das Sich-Entfernen ist nichts anderes, als die Verbindungsdrähte zu brechen und die Einheit zu zerbrechen. Das Leben des Schöpfers fließt mehr als die Elektrizität im Geschöpf und es fließt in Mir. Mein Leben breitet sich im Geschöpf aus. Bei der Erschaffung verband Ich Meine Weisheit mit seiner Intelligenz, damit es nichts anderes sei als die Widerspiegelung von Mir. Und wenn der Mensch mit seiner Wissenschaft das Unglaubliche erreicht, dann deshalb, weil es die Spiegelung der Meinen ist, die sich in der seinigen spiegelt. Wenn sein Auge von einem Licht belebt ist, ist es nichts anderes als die Widerspiegelung Meines ewigen Lichtes in seinem Auge.

Unter den Göttlichen Personen haben wir es nicht nötig, miteinander zu sprechen, um einander zu verstehen. In der Schöpfung wollte Ich das Wort gebrauchen und sagte FIAT und die Dinge sind entstanden, doch an dieses FIAT band Ich die Macht des Geschöpfes, damit sie das Wort hätten, um sich zu verständigen. Deshalb sind auch die menschlichen Stimmen untereinander wie ein elektrischer Draht mit Meinem ersten Wort verbunden, aus dem all die anderen hervorgehen. Während Ich den Menschen schuf, hauchte Ich ihn mit Meinem Atem an und goss ihm das Leben ein, doch in diesem Leben, das Ich in ihn eingoss, legte Ich mein ganzes Leben hinein, der menschlichen Fassungskraft entsprechend. Doch legte Ich alles in ihn hinein. Es gab nichts von Mir, an dem er nicht teilhatte. Sieh, auch sein Atem ist die Widerspiegelung Meines Atems, der ihm beständig Leben gibt, und der seinige spiegelt sich in dem Meinen, was Ich ständig in Mir fühle. Sieh, wie viele Beziehungen es zwischen Mir und dem Geschöpf gibt. Deshalb liebe Ich es sehr, denn Ich betrachte es wie geboren aus Mir und als Mein ausschließliches Eigentum. Und wie veredelte Ich den Willen des Menschen! Ich verband ihn mit dem Meinen, gab ihm all meine Vorzüge, machte ihn frei wie den meinen und wenn Ich dem Körper zwei kleine Lichter gab, begrenzt und eingeschränkt, die von Meinem ewigen Licht ausgingen, machte Ich den menschlichen Willen ganz Auge. So viele Akte der menschliche Wille bildet, so viele Augen, kann er sagen, besitzt er. Er blickt nach rechts und links, nach hinten, nach vorne und wenn das menschliche Leben nicht von diesem Willen belebt wird, wird es nichts Gutes tun. Bei seiner Erschaffung sagte Ich zu ihm: Du wirst Meine Schwester auf Erden sein, mein Wollen vom Himmel wird das deine beleben. Wir werden in ständiger Spiegelung sein und was Ich tun werde, wirst du tun, Ich aus Natur und du aus Gnade aus Meinen ständigen Widerspiegelungen. Ich werde dir wie ein Schatten folgen und niemals verlassen. Mein einziges Ziel in der Erschaffung des Geschöpfes war es, dass es in allem Meinen Willen tue. Doch damit wollte Ich neuen Geburten von Mir selbst zur Existenz bringen. Ich wollte ein außergewöhnliches Wunder wirken, Meiner würdig und Mir ganz ähnlich. Doch, ach, der erste, der sich gegen Mich stellte, musste der menschliche Wille sein. Sieh dich um, alle Dinge werden von zweien getan: Du hast ein Auge, doch wenn du nicht ein äußeres Licht hättest, das dich erleuchtet, könntest du nichts sehen. Du hast die Hände, doch wenn du nicht die notwendigen Dinge hättest, um die Arbeiten zu verrichten, würdest du nichts tun. So ist es mit allem Übrigen. Nun, so wollte Ich die Heiligkeit im Geschöpf, zwischen ihm und Mir, zwischen beiden. Ich gebe einen Teil und es gibt den anderen, Ich gebe Mein Leben und wie ein treuer Gefährte teile Ich ihm Meine Heiligkeit mit und es ist wie ein treuer und untrennbarer Gefährte, um sie zu empfangen. So wäre das Geschöpf das Auge, das sieht und Ich die Sonne, die ihm das Licht gibt. Es ist der Mund und Ich das Wort, es ist die Hände und Ich jener, der ihm die Arbeit liefert, um zu wirken. Es ist die Füße und Ich der Schritt, es ist das Herz und Ich der Schlag. Doch weißt du, wer diese Heiligkeit bildet? Mein Wille ist der einzige, der das Ziel der Schöpfung in Ordnung hält. Die Heiligkeit in Meinem Wollen ist jene, die das vollkommene Gleichgewicht zwischen Geschöpfen und Schöpfer hält, welche die wahren aus Mir hervorgegangenen Abbilder sind.”

Dr. Pflügl

………………….

(J 1,26)

23. Juni 1922 BdH 14

Die Wahrheiten sind mehr als die Sonne. Ich dachte bei mir: „Jesus sagt so viele Dinge über Sein Heiligstes Wollen. Doch mir scheint, dass Er nicht verstanden wird und auch von den Beichtvätern selbst. Sie scheinen zu zweifeln und vor einem so unermesslichen Licht werden sie weder erleuchtet, noch angezogen, einen so liebenswerten Willen zu lieben.“ Nun, während ich dies dachte, sagte mein stets liebenswürdiger Jesus, der einen Arm um meinen Hals warf, zu mir: „Meine Tochter, wundere dich nicht darüber. Wer nicht ganz von seinem Wollen leer ist, kann keine sichere Kenntnis von Mir haben. Denn das menschliche Wollen bildet die Wolke zwischen dem Meinigen und dem ihren und hindert die Kenntnis des Wertes und der Wirkungen, die der Meinige enthält. Doch trotzdem können sie nicht sagen, dass Er nicht Licht sei. Siehst du, die Dinge, die man hier unten sehen kann, werden vom Menschen nicht verstanden. Wer kann jemals sagen, wie Ich die Sonne erschaffen habe, wie viel Licht und Wärme sie enthält, obwohl sie sie sehen, ihre Wirkungen genießen, den ganzen Tag ist sie mit ihnen, ihre Wärme und ihr Licht folgen ihnen überall hin. Und trotz alledem können sie nicht wissen und nicht sagen, wie hoch sie ist, wie viel Licht Wärme sie besitz, und wenn jemand sich erheben wollte, um das zu wissen, würde das Licht ihn überstrahlen. Die Wärme würde ihn verbrennen, denn der Mensch ist gezwungen, die Augen gesenkt zu halten und das Licht zu genießen, ohne es erforschen zu können und sich damit zufriedenzugeben, zu sagen: Es ist die Sonne. Wenn das mit der Sonne geschieht, die man sieht und die Ich zum natürlichen Wohl des Menschen erschaffen habe, viel mehr noch mit den Wahrheiten, die o wie viel mehr Licht und Wärme als die Sonne selbst enthalten! Besonders die Wahrheiten, die sich auf Meinen Willen beziehen, die ewige Wirkungen, Güter und Wert enthalten. Wer will jemals den ganzen Inhalt ermessen, den Er enthält? Es wäre, als ob er sich in den Schatten stellen wollte. Es wäre besser für sie, die Stirn zu beugen und sich des Lichtes zu erfreuen, das Meine Wahrheit bringt, es zu lieben und ihr kleines Licht zu bilden, das die menschliche Intelligenz begreift und es nicht, weil sie nicht die ganze Fülle des Lichts begreifen, zur Seite zu stellen wie eine Sache, die ihnen nicht gehört. So erfreuen sie sich des Lichtes der Sonne, so viel sie können, obwohl sie es nicht begreifen. Sie bedienen sich ihrer, um zu arbeiten, um zu gehen, um zu schauen, und o wie ersehnen sie den Tag, denn das Licht leistet ihnen Gesellschaft und lebt mit ihnen. Doch Meine Wahrheiten sind mehr als Licht und lassen die Sonne des Tages im menschlichen Geist aufgehen. Doch sie werden weder beachtet noch geliebt, noch ersehnt und wie ein Nichts behandelt. Welcher Schmerz! Ich jedoch lege sie beiseite, wenn Ich sehe, dass sie Meine Wahrheiten beiseite legen und erlaube Meinen Wahrheiten, ihren Lauf mit den Seelen zu machen, die sie lieben und sie ersehnen und sich ihres Lichtes bedienen, um ihr Leben zu bilden und mit ihnen eins zu werden. Glaubst du, dass Ich dir alle Wahrheiten gesagt hätte, die Wirkungen und den Wert, den Meine Wahrheit enthält? O wie viele andere Sonnen muss Ich aufgehen lassen! Wundere dich nicht, wenn du nicht alles verstehst. Sei zufrieden damit, von ihrem Licht zu leben und das genügt Mir.“  

Dr Pflügl

……………..

30. Mai 1925

Die Seele im Göttlichen Willen findet ähnliche Bedingungen wie die Seligen im Himmel: die Kenntnis der Güter und der Seligkeit des Göttlichen Willens macht den Eigenwillen handlungsunfähig.


Ich fühlte mich wegen des Verlustes meines anbetungswürdigen Jesus bedrückt. O wie ersehnte ich Seine Rückkehr! Ich rief Ihn mit dem Herzen, mit der Stimme, mit den Gedanken, die durch Seine Beraubung rege waren. O Gott, welch lange Nächte ohne Jesus, während sie gemeinsam mit Ihm wie ein einziger Hauch vergehen! Dann sagte ich: „Meine Liebe, komm, verlass mich nicht, ich bin zu klein. Ich brauche Dich und Du weißt es, dass meine Kleinheit nicht ohne Dich sein kann, und dennoch verlässt Du mich? Ach kehre zurück, kehre zurück, o Jesus! In demselben Moment streckte Er mir einen Arm zum Hals und ließ sich als Kind erblicken, das seinen Kopf aus dem Inneren meiner Brust sehr fest aufstützte und mit seinem Kopf so fest an meine Brust schlug, dass ich sie durchschlagen fühlte. Ich fürchtete mich und hatte Angst, und Jesus sagte mit einer starken und milden Stimme zu mir: „Meine Tochter, fürchte dich nicht, Ich bin es, Ich verlasse dich nicht: Wie kann Ich dich verlassen? Das Leben in Meinem Willen macht die Seele untrennbar von Mir. Mein Leben ist für sie mehr als die Seele für den Körper. Der Körper ohne die Seele verwandelt sich in Staub, da das Leben fehlt, das ihn unterstützt. So würdest du ohne Mein Leben in dir leer von allen Akten Meines Willens sein. Du würdest nicht mehr in der Tiefe deiner Seele Meine wiederholende Stimme hören, die dir die Art und Weise einflüstert, um dich den Dienst Meines Willens ausführen zu lassen. Wenn Meine Stimme da ist, ist auch Mein Leben hier, das sie aussendet. Wie leicht denkst du, dass Ich dich verlassen könnte! Ich kann es nicht. Zuerst müsstest du Meinen Willen verlassen und dann könntest du denken, dass Ich dich verlassen hätte. Doch dass du Meinen Willen verlassen würdest, wäre für dich schwierig, um nicht zu sagen, beinahe unmöglich. Du befindest dich beinahe in ähnlichen Verhältnissen wie die Seligen im Himmel: Sie haben ihren freien Willen nicht verloren. Dieser ist eine Gabe, die Ich dem Menschen gab. Und das, was Ich einmal gegeben habe, nehme Ich nie zurück. In den Himmel ist die Sklaverei niemals eingetreten. Ich bin der Gott von Kindern, nicht von Sklaven. Ich bin ein König, der alle herrschen lässt. Es gibt keine Trennung zwischen Mir und ihnen. Doch im Himmel ist eine derart große Kenntnis Meiner Güter, Meines Willens und Meiner Seligkeit, dass sie davon bis zum Rand voll sind und davon überfließen. Und so findet ihr Wille keinen Platz, um zu handeln. Während sie frei sind, bringt sie die Kenntnis eines unendlichen Willens und der unendlichen Güter, in die sie versenkt sind, mit einer unwiderstehlichen Kraft dazu, ihren Willen zu gebrauchen, als ob sie ihn nicht hätten. Dies erachten sie als ihr höchstes Glück und ihre höchste Seligkeit, doch spontan und frei mit ihrem ganzen Willen. So ist es auch für dich, Meine Tochter. Dich Meinen Willen kennen zu lassen, war die größte Gnade, die Ich dir erwiesen habe. Während du frei bist, deinen Willen zu tun oder nicht zu tun, fühlt sich der deine angesichts des Meinen unfähig, zu wirken. Er fühlt sich vernichtet. Und da du das große Gut Meines Willens kennst, verabscheust du den deinen. Und ohne dass dich jemand zwingt, liebst du es, den Meinen zu tun, angesichts des großen Gutes, das dir daraus zukommt. Und die vielen Kenntnisse, die Ich dir über Meinen Willen kundgetan habe, sind Göttliche Bande, ewige Ketten, die dich umgeben, Besitztümer der himmlischen Güter. Und diesen ewigen Ketten zu entfliehen, diese Göttlichen Bande zu zerreißen, diese himmli- schen Güter auch im Leben zu verlieren? Nein: Dein Wille, obwohl frei, findet nicht den Weg, um herauszugehen. Er verwickelt sich, er sieht deine Kleinheit und fürchtet sich vor sich selbst, vor seinem Ziehen. Er versenkt sich, vertieft sich mit noch mehr Liebe spontan in Meinem Willen!

Die Kenntnis öffnet die Türen zu diesem Gut, das bekannt wird. Und je mehr Kenntnisse Ich dir über Meinen Willen kundgetan habe, umso mehr verschiedene Türen haben sich geöffnet. Es sind Güter, die Ich dir geöffnet habe, Licht, Gnade und Göttliche Teilhabe. Diese Türen sind für dich geöffnet, und wie diese Kenntnisse in die Mitte aller Geschöpfe reichen, öffnen sich diese Türen für sie. Denn die Kenntnis lässt die Liebe zum gekannten Gut aufkommen und die große Tür, die sich öffnen wird, wird Mein Wille sein, um die kleine Türe des ihrigen zu schließen. Mein Wille wird sie den ihrigen verabscheuen lassen, denn vor Meinem Willen ist der menschliche handlungsunfähig. Mit dem Licht des Meinen sieht er, wie unbedeutend und zu nichts nütze er ist. Deshalb werden in der Folge die Geschöpfe, die in diese Göttlichen Kenntnisse eindringen werden, entsprechend der Bemühungen, die sie unternehmen, um Ihn zu erlangen, ihren eigenen Willen beiseitelegen. Außerdem musst du wissen: Wenn Ich dir eine Kenntnis über Meinen Willen mitteile, entscheide Ich mich, dir eine weitere Tür Meiner Kenntnis zu öffnen, wenn du in deine Seele all das Gut hast eintreten lassen, das Ich dir kundgetan habe. Wenn du dies nicht tun würdest, würde dir nur die bloße Wahrnehmung dieses Gutes gehören, aber nicht der Besitz. Ich verstehe mich auf so etwas nicht: Wenn Ich spreche, will Ich, dass man das Gut besitzt, das Ich bekannt mache. Sei deshalb aufmerksam, damit Ich dir weitere Türen Meiner Kenntnisse öffne und du noch mehr in die Göttlichen Besitztümer eintrittst.

Dr.Pflügl




Piątek II tydzień Adwentu (Mt 11,16-19)


16 Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: 17 "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". 18 Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał". 19 Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».


"Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". (Mt 11,17)


2 sierpnia 1899 r.; Tom 2

Zgodność z Jezusem.


Dziś rano Mój czcigodny Jezus pozwolił się dostrzec smutnym i prawie rozgniewanym na ludzi. Zagroził, że ześle typowe kary, aby ludzie nagle poumierali od piorunów, gradu i ognia. Bardzo Go błagałam, aby się uspokoił, a Jezus powiedział do mnie: "Nieprawości, które wznoszą się z ziemi do nieba, są tak liczne, że gdyby modlitwa i dusze ofiarne zawiodły przede Mną tylko przez kwadrans, pozwoliłbym, aby ogień wyszedł z ziemi i zalał nim ludzi".

Następnie dodał: "Zobacz, ile łask powinienem wylać na stworzenia. Ale ponieważ nie znajduję zgodności, jestem zmuszony zatrzymać je we Mnie. Co więcej, zmuszają Mnie do przekształcenia ich w kary.

Uważaj, Moja córko, aby dostosować się do Mnie co do tak wielu łask, które w ciebie wlewam. Zgodność jest bowiem otwartymi drzwiami, które pozwalają Mi wejść do serca, aby utworzyć tam Moje mieszkanie. Zgodność jest jak przyjazne powitanie, szacunek okazywany ludziom, gdy przychodzą nas odwiedzić.

Przyciągnięci tym szacunkiem, tym przyjaznym zachowaniem wobec nich, są zmuszeni przyjść ponownie. W końcu dojdzie do tego, że nie będą już mogli się rozdzielić. Wszystko jest ze Mną w harmonii i w takim stopniu, w jakim dusze będą w zgodności ze Mną i traktować Mnie na ziemi, Ja będę zachowywał się wobec nich w niebie. Pozwolę im znaleźć otwarte drzwi i zaproszę cały niebiański dwór, aby ich powitał i umieścił na najbardziej wywyższonym tronie. Ale będzie zupełnie odwrotnie dla tych, którzy nie są w harmonii ze Mną".

………………….

25 października 1899, BdH 2

Echo Bożej miłości i echo niewdzięczności stworzeń.


Mój drogi Jezus nadal objawia się prawie zawsze w ten sam sposób. Dziś rano dodał: "Moja córko, Moja Miłość do stworzeń jest tak wielka, że rozbrzmiewa jak echo w niebiańskich regionach. Wypełnia atmosferę i rozprzestrzenia się po całej ziemi. Ale jak stworzenia reagują na to pełne miłości echo? Niestety, wynagradzają Mnie echem niewdzięczności. Są trujące, wypełnione wszelkiego rodzaju goryczą i grzechami. Odpowiadają niemal śmiertelnym echem, nadającym się tylko do zranienia Mnie.

Ale Ja wyludnię oblicze ziemi, aby to echo, rozbrzmiewające trucizną, nie zagłuszyło Moich uszu".

Powiedziałam: "Ach, Panie, co chcesz przez to powiedzieć?".

Jezus kontynuował: " Działam, jak współczujący lekarz, który ma najskuteczniejsze lekarstwa dla swoich dzieci, a wszystkie te dzieci są pełne ran. Co zrobi ten lekarz i ojciec, który kocha swoje dzieci bardziej niż własne życie? Czy pozwoli, aby te rany stały się jak gangrena? Czy pozwoli im umrzeć ze strachu, że mogą ucierpieć od ognia i noża? Nie, nigdy! Nawet jeśli poczuje się tak, jakby te narzędzia zostały użyte na nim samym, to mimo wszystko weźmie nóż. Tnie ciało i używa trucizny, ognia, aby zapobiec dalszemu rozwojowi rozkładu. Chociaż często zdarza się, że dzieci umierają podczas tych operacji, nie było to wolą ojca lekarza. Jego wolą było ich uzdrowienie. Taki jestem.

Ranię, aby je uzdrowić. Niszczę je, aby je wskrzesić. Jeśli wielu ginie, nie jest to Moją Wolą. Jest to jedynie wynik ich niegodziwości i niechętnej woli. Jest to efekt tego trującego echa, które chcą Mi posłać, dopóki nawet sami nie zobaczą, że są zniszczeni". Zapytałam: "Powiedz mi, moje jedyne dobro, jak mogłabym osłodzić ci to trujące echo, które tak bardzo cię zasmuca?".

Odpowiedział: "Jedynym lekarstwem jest to, abyś wykonywała wszystkie swoje działania wyłącznie z zamiarem zadowolenia Mnie i abyś używała wszystkich swoich zmysłów i mocy, aby Mnie kochać i uwielbiać. Niech każda twoja myśl, słowo i wszystko inne będzie niczym innym, jak tylko miłością, którą masz dla Mnie. W ten sposób twoje echo będzie przyjemnie wznosić się przed Moim tronem i zmiękczy Mój słuch".

…………………..

22 stycznia 1900 r.

Zgodność z Łaską.


Po spędzeniu najcięższych dni opuszczenia, moje biedne serce zmagało się między strachem, że Go straciło, a nadzieją, że kto wie, może znów Go zobaczę. O Boże, jaką krwawą wojnę musiało toczyć to moje biedne serce! Ból był tak wielki, że raz stało się lodowate, raz było ściśnięte. jak pod prasą i kapała z niego krew.

Kiedy byłam w tym stanie, czułam, że mój dobry Jezus jest ze mną. Usunął ze mnie zasłonę, która uniemożliwiała mi zobaczenie Go. W końcu mogłam Go zobaczyć. Natychmiast powiedziałam do Niego: "O, Panie! Już mnie nie kochasz!".

A On: "Tak, tak... To, co ci polecam, to odpowiadać na moją Łaskę. Aby być wierną, musisz być jak echo, które rozbrzmiewa w pustym pokoju: gdy tylko zabrzmi głos, natychmiast usłyszysz echo bez najmniejszego opóźnienia. W ten sam sposób, rozpocznij natychmiast echo twojej korespondencji, gdy tylko zaczniesz przyjmować Moją łaskę, nie czekając nawet, aż przestanę ci ją dawać.


2. August 1899

Übereinstimmung mit Jesus.


Diesen Morgen ließ sich Mein anbetungswürdiger Jesus ganz betrübt und beinahe wütend auf die Menschen sehen. Er drohte, die üblichen Züchtigungen zu senden, um die Menschen plötzlich unter Blitzen, Hagel und Feuer sterben zu lassen. Ich bat Ihn sehr, sich zu beruhigen und Jesus sagte zu mir: „Die Freveltaten, die sich von der Erde zum Himmel erheben, sind so zahlreich, dass Ich, wenn das Gebet  und die Seelen der Opfer nur für eine Viertelstunde vor mir ausbleiben würden, Feuer aus der Erde kommen ließe und die Menschen damit überschwemmen würde.“

Dann fügte Er hinzu: „Sieh, wie viele Gnaden Ich über die Geschöpfe ausgießen sollte. Doch da Ich keine Übereinstimmung finde, bin Ich gezwungen, sie in Mir zurückzuhalten. Mehr noch, sie lassen Mich diese in Züchtigungen umwandeln. Sei darauf bedacht, o Meine Tochter, Mir in so vielen Gnaden, die Ich in dich ausgieße, zu entsprechen. Denn die Übereinstimmung ist die offene Tür, die Mich in das Herz eintreten lässt, um dort Meine Wohnstätte zu bilden. Die Übereinstimmung ist wie die freundliche Aufnahme, die Wertschätzung, die den Menschen entgegengebracht wird, wenn sie kommen, um uns zu besuchen. Angezogen durch diesen Respekt, durch dieses freundliche Verhalten ihnen gegenüber, sind sie gezwungen, wieder zu kommen. Es kommt schließlich dazu, dass man sich gar nicht mehr trennen kann. Alles ist im Einklang mit Mir und in dem Grad, als die Seelen Mir entsprechen und Mich auf Erden behandeln, werde Ich Mich im Himmel ihnen gegenüber verhalten. Ich lasse sie die Türen offen finden und werde den ganzen himmlischen Hof einladen, sie willkommen zu heißen und werde sie auf den erhabensten Thron setzen. Doch ganz das Gegenteil wird es sein für jene, die nicht mit Mir im Einklang stehen.“

(BdH 2; Aus dem Italienischen übersetzt von Dr. Gertraud Pflügl)

………………….

25. Oktober 1899, BdH 2

Das Echo der Liebe Gottes und das Echo der Undankbarkeit der Geschöpfe.


Mein lieber Jesus tut sich weiterhin beinahe immer auf dieselbe Art kund. Diesen Morgen fügte Er hinzu: „Meine Tochter, Meine Liebe für die Geschöpfe ist so groß, dass sie wie ein Echo in den himmlischen Regionen widerhallt. Sie erfüllt die Atmosphäre und verbreitet sich über die ganze Erde. Doch wie entsprechen die Geschöpfe diesem liebenden Echo? Ach, sie belohnen Mich mit einem Echo von Undankbarkeit. Sie sind giftig, gefüllt mit allen Arten von Bitterkeiten und Sünden. Sie antworten mit einem beinahe tödlichen Echo, nur dazu geeignet, Mich zu verwunden.


Doch Ich werde das Angesicht der Erde entvölkern, so dass dieses Echo, das mit Gift widerhallt, nicht Meine Ohren betäubt.“

Ich sagte: „Ach, Herr, was sagst Du?“ Jesus fuhr fort: „Ich handle wie ein mitleidsvoller Arzt, der die äußersten Heilmittel für seine Kinder hat und diese Kinder sind alle voller Wunden. Was tut dieser Arzt und Vater, der seine Kinder mehr als sein eigenes Leben liebt? Wird er diese Wunden brandig werden lassen? Wird er sie sterben lassen, aus Angst, dass sie beim Anwenden von Feuer und Messer leiden könnten? Nein, niemals! Trotzdem er das Gefühl haben wird, als ob diese Instrumente auf ihn selbst angewendet würden, nimmt er dennoch das Messer. Er schlitzt das Fleisch auf und schneidet und er wendet das Gift an, das Feuer, um zu verhindern, dass der Verfall weiter fortschreitet. Obwohl es oft vorkommt, dass in diesen Operationen die Kinder sterben, war dies nicht der Wille des Vaters Arzt. Sein Wille war es, sie geheilt zu sehen. So bin Ich. Ich verwunde, um sie zu heilen. Ich vernichte sie, um sie auferstehen zu lassen. Wenn viele umkommen, ist dies nicht Mein Wille. Es ist nur die Folge ihrer Bosheit und ihres widerstrebenden Willens. Es ist die Wirkung dieses giftigen Echos, das sie Mir schicken wollen, bis sie so sich sogar vernichtet sehen.“ Ich bat: „Sag mir, mein einziges Gut, wie könnte ich dieses giftige Echo für Dich versüßen, das Dich so sehr betrübt?“ Er erwiderte: „Das einzige Mittel ist, dass du alle deine Handlungen mit der einzigen Absicht verrichtest, Mir zu gefallen und dass du all deine Sinne und Kräfte einsetzt für die Absicht, Mich zu lieben und Mich zu verherrlichen. Lasse jeden deiner Gedanken, Worte und alles andere nichts sein als Liebe, die du zu Mir hast. So wird sich dein Echo angenehm vor Meinem Thron erheben und wird mein Gehör erweichen.“

……………………..

22. Januar 1900

Der Gnade entsprechen.


Nachdem ich bitterste Tage der Beraubung verbracht hatte, kämpfte mein armes Herz zwischen der Angst, Ihn verloren zu haben und der Hoffnung, dass ich Ihn, wer weiß, wieder sehen könnte. O Gott, was für einen blutigen Krieg hatte dieses mein armes Herz auszutragen! Die Pein war so groß, dass es bald eiskalt wurde, bald wie unter einer Presse ausgedrückt wurde und Blut heraustropfte.

Während ich in diesem Zustand war, fühlte ich meinen guten Jesus bei mir. Er entfernte einen Schleier von mir, der mich daran hinderte, Ihn zu sehen. So war ich schließlich imstande, Ihn zu sehen. Sofort sagte ich zu Ihm: „Ach, Herr! Du liebst mich nicht mehr!“ Und Er: „Ja, ja... Was Ich dir empfehle, ist, meiner Gnade zu entsprechen. Und um treu zu sein, musst du wie das Echo sein, das in einem leeren Raum widerhallt: Sobald eine Stimme ertönt, kann man sofort ohne die geringste Verzögerung das Echo widerhallen hören. Auf dieselbe Weise beginne du sofort das Echo deiner Entsprechung, sobald du Meine Gnade zu empfangen beginnst, ohne sogar darauf zu warten, bis Ich aufhöre, sie dir zu geben.




Czwartek II tydzień Adwentu (Mt 11, 7B.11-15)


Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on.

(Mt 11, 11)


10 listopada 1923 ; Tom 16

Jak piękna jest małość. Pan dokonuje największych rzeczy w maluczkich: Dla zbawienia posłużył się małością Najświętszej Dziewicy, a dla FIAT VOLUNTAS TUA małością Luizy.


Oddałam się całkowicie w ramiona mojego dobrego Jezusa i modląc się, zobaczyłam moją biedną duszę tak małą, ale o skrajnej małości i pomyślałam sobie: "Jaka jestem mała. Jezus miał rację, mówiąc mi, że jestem najmniejsza ze wszystkich. Naprawdę chciałabym wiedzieć, czy jestem najmniejsza ze wszystkich". Kiedy tak myślałam, mój zawsze łaskawy Jezus, który poruszał się we mnie, pozwolił mi zobaczyć, że wziął tę małą w Swoje ramiona i mocno przycisnął ją do Swojego Serca. Pozwoliła na wszystko, co Jezus chciał jej uczynić. Powiedział do mnie: "Moja droga mała, wybrałem cię małą, ponieważ małe dzieci pozwalają ci robić, co chcesz. Nie wychodzą same, ale pozwalają się prowadzić. Wręcz przeciwnie, boją się same stawiać stopy. Kiedy otrzymują prezenty, czują się niezdolne do ich przechowania. Kładą je na kolanach mamy. Maluchy są oderwane od wszystkiego, nie martwią się o to, czy są bogate, czy biedne. Nie martwią się o nic. Jakże piękne jest dzieciństwo, pełne wdzięku, piękna i świeżości!

Dlatego im większe dzieło chcę wykonać w duszy, tym mniejszą ją wybieram. Bardzo lubię dziecięcą świeżość i piękno. Tak bardzo podoba Mi się to, że zatrzymuję dusze, które wybieram, w małości ich nicości, z której się zaczęły. Nie pozwalam, by cokolwiek ich własnego w nie weszło, aby nie utraciły swej małości. W ten sposób zachowuję dla nich świeżość i boskie piękno, z którego pochodzą". Kiedy to usłyszałam, powiedziałam: "Jezu, moja miłości, wydaje mi się, że jestem bardzo zła i dlatego jestem taka mała. A Ty mówisz mi, że bardzo mnie kochasz, ponieważ jestem mała. Jak to możliwe?".

I znowu Jezus: "Moja maleńka, niegodziwość nie może wejść do bardzo małych.

Czy wiesz, kiedy zaczyna się zło, kiedy zaczyna się wzrost? Kiedy własna wola zaczyna wkraczać. Gdy tylko zaczyna ona wkraczać, zaczyna wypełniać stworzenie i żyje z samego siebie. A wszystko to wyłania się z małości stworzenia i wydaje mu się, że jego małość rośnie, ale rośnie po to, by nad nią płakać. Ponieważ Bóg nie żyje w nim w pełni, oddala się ono od źródła swego początku, ku hańbie swego pochodzenia. Traci światło, piękno, świętość, świeżość swego Stwórcy. Wydaje się rosnąć przed samym sobą i być może także przed ludźmi. Ale przede Mną, jakże się zmniejsza!

Ono również może stać się wielkim, ale nigdy nie będzie Moim ukochanym maleństwem, tym, które wypełniam Sobą, wypełniam miłością do niej, aby pozostała taką, jaką ją stworzyłem i uczyniłem najwspanialszą, której nikt inny nie będzie w stanie dorównać. To właśnie uczyniłem z Moją Niebiańską Mamą. Ona jest najmniejsza ze wszystkich pokoleń. Ponieważ Jej Wola nigdy nie weszła w nią jako działająca, ale zawsze Moja Wieczna Wola. I to nie tylko utrzymało ją małą, piękną i świeżą, ponieważ pochodziła od Nas, ale uczyniło ją największą ze wszystkich. Och, jaka była piękna, mała w sobie, a jednak wielka i przewyższająca wszystkich przez Nas. I tylko z powodu swej małości została wyniesiona na wysokość Matki Tego, który Ją ukształtował. Jak więc widzisz, całe dobro człowieka polega na pełnieniu Mojej Woli. Całe zło polega na czynieniu własnej, dlatego wybrałem Moją Matkę, ponieważ była mała, aby odkupić człowieka. I użyłem Jej jako kanału, aby zstąpiły na ludzkość wszystkie dobra i owoce Odkupienia.

Teraz, aby Moja Wola mogła być poznana, a Niebo otwarte, aby pozwolić Mojej Woli zstąpić na ziemię i aby mogła panować tutaj, jak w Niebie, musiałem wybrać inną małą spośród wszystkich pokoleń. Ponieważ było to największe Dzieło, jakie chciałem wykonać - przywrócić człowieka do jego pierwotnego początku, otworzyć mu tę Boską Wolę, którą odrzucił, otworzyć ramiona, aby przyjąć go na nowo na Łono Mojej Woli - Moja Nieskończona Mądrość powołała tę najmniejszą z niczego. Było to sprawiedliwe, że była mała: jeśli umieściłem małą na początku Odkupienia, inna mała musiała wprowadzić "FIAT VOLUNTAS TUA, jak w Niebie, tak i na ziemi".

(Księga Nieba, dr Pflügl)


10. November 1923 ; Tom 16

Wie schön die Kleinheit ist. Der Herr wirkt die größten Dinge in den Kleinen: Zur Erlösung bediente Er sich der Kleinheit der Heiligsten Jungfrau und für das FIAT VOLUNTAS TUA der Kleinheit von Luisa.


Ich gab mich ganz in die Arme meines guten Jesus hin und während ich betete, sah ich meine arme Seele so klein, aber von einer äußersten Kleinheit und dachte bei mir: „Wie klein bin ich. Jesus hatte Recht, mir zu sagen, dass ich die kleinste von allen war. Ich würde wirklich gerne wissen, ob ich unter allen die kleinste bin.” Während ich dies dachte, ließ mein stets liebenswürdiger Jesus, Der sich in meinem Inneren bewegte, sehen, dass Er diese Kleine in Seine Arme nahm und sie fest an Sein Herz drückte. Sie ließ mit sich geschehen, was immer Jesus auch wollte. Er sagte zu mir: „Meine liebe Kleine, Ich habe dich klein erwählt, denn die Kleinen lassen einen tun, was immer man will. Sie gehen nicht von sich selbst aus, sondern lassen sich führen. Im Gegenteil, sie haben Angst, ihren Fuß alleine zu setzen. Wenn sie Gaben erhalten, fühlen sie sich unfähig, sie zu bewahren. Sie legen sie im Schoß der Mama nieder. Die Kleinen sind von allem gelöst noch sorgen sie sich darum, ob sie reich oder arm sind. Sie sorgen sich um nichts. O wie schön ist das Kindesalter, voller Gnade, Schönheit und Frische! Je größer daher ein Werk ist, das Ich in einer Seele tun will, umso kleiner erwähle Ich sie. Mir gefällt die kindliche Frische und Schönheit sehr. Sie gefällt Mir so sehr, dass Ich die Seelen, die Ich erwähle, in der Kleinheit des Nichts bewahre, von dem sie ausgegangen sind. Nichts Eigenes lasse Ich in sie eintreten, um sie ihre Kleinheit nicht verlieren zu lassen. Und so bewahre Ich ihnen die Frische und die göttliche Schönheit, von der sie ausgegangen sind.” Als ich das hörte, sagte ich: „Jesus, meine Liebe, mir scheint, dass ich sehr schlecht bin und deshalb bin ich so klein. Und Du sagst mir, dass Du mich sehr liebst, weil ich klein bin. Wie kann das sein?” Und Jesus von neuem: „Meine Kleine, in die ganz Kleinen kann die Schlechtigkeit nicht eintreten. Weißt du, wann das Böse, wann das Wachstum einzutreten beginnt? Wenn der eigene Wille einzutreten beginnt. Sobald dieser einzutreten beginnt, beginnt das Geschöpf, sich zu füllen und von sich selbst zu leben. Und das Alles tritt aus der Kleinheit des Geschöpfes aus und ihm scheint es, dass seine Kleinheit wächst, doch es wächst, um beweint zu werden. Da Gott nicht ganz in ihm lebt, entfernt es sich von seinem Ursprung, zur Unehre seiner Herkunft. Es verliert das Licht, die Schönheit, die Heiligkeit, die Frische seines Schöpfers. Es scheint zu wachsen vor sich selbst und vielleicht auch vor den Menschen. Doch vor Mir, o wie nimmt es ab! Es mag vielleicht auch groß werden, doch wird es nie Meine geliebte Kleine sein, jene, die Ich mit Mir fülle, erfasst von Liebe zu ihr, damit sie so bleibt, wie Ich sie erschaffen habe und sie zu der Größten mache, der niemand anderer wird gleichen können. Dies tat Ich an Meiner Himmlischen Mama. Unter allen Generationen ist Sie die Kleinste. Denn niemals trat ihr Wollen als handelnd in Sie ein, sondern immer Mein Ewiges Wollen. Und dies bewahrte Sie nicht nur klein, schön, frisch, wie sie von Uns ausgegangen war, sondern machte sie zu der Größten von allen. O wie schön war sie, klein in sich selbst, doch groß und allen überlegen durch Uns Selbst. Und nur wegen Ihrer Kleinheit wurde sie auf die Höhe der Mutter Dessen erhoben, Der Sie gebildet hat. Wie du siehst, besteht deshalb alles Gute des Menschen im Tun Meines Willens. Alles Übel besteht darin, den seinen zu tun, weshalb Ich Meine Mutter erwählte, weil sie klein war, um den Menschen zu erlösen. Und Ich gebrauchte Sie als Kanal, um auf das menschliche Geschlecht all die Güter und die Früchte der Erlösung herabsteigen zu lassen. Nun, damit Mein Wollen bekannt und der Himmel geöffnet werde, um Mein Wollen auf die Erde herabsteigen zu lassen, und damit Er hier wie im Himmel regiere, musste Ich eine andere Kleine unter allen Generationen auswählen. Da es das größte Werk war, das Ich tun will – den Menschen in seinem Ursprung wieder einzusetzen, von dem er ausgegangen ist, ihm dieses Göttliche Wollen zu öffnen, das er abgelehnt hatte, ihm die Arme zu öffnen, um ihn von neuem im Schoß Meines Willens zu empfangen – rief Meine unendliche Weisheit die Kleinste aus dem Nichts. Es war gerecht, dass sie klein war: Wenn Ich eine Kleine an den Anfang der Erlösung setzte, musste eine andere Kleine das „FIAT VOLUNTAS TUA wie im Himmel also auch auf Erden” anführen.

(Buch des Himmels, Dr. Pflügl)

…………………….




Środa II tydzień Adwentu (Mt 11,28-30)


28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».


Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.                 (Mt 11,28)


Trwałam w moim nędznym stanie, zdawało mi się, że On przychodził więcej niż raz, i zdawało mi się, że widzę Go jako dziecko, jakby otoczone cieniem. Rzekł do mnie: "Córko, czy nie czujesz świeżości mego cienia? Odpocznij w nim, a znajdziesz odpoczynek".

Wydawało się, że odpoczywamy razem w Jego cieniu, a ja czułem się w Jego obecności całkiem wzmocniona. Potem mówił dalej: "Umiłowana Moja, jeśli Mnie miłujesz, nie chcę, abyś patrzyła ani w siebie, ani na zewnątrz, ani na to, czy jest ci ciepło, czy zimno, czy robisz dużo, czy mało, czy cierpisz, czy się cieszysz. Wszystko to musi być w tobie zniszczone i oczy swoje skierujesz wyłącznie na to, czy robisz dla Mnie tyle, ile możesz i wszystko, by Mnie zadowolić.

Inne nastawienie nie może Mnie zadowolić, choćby było wysokie, wzniosłe i pracowite, ani zaspokoić Mojej Miłości. O jak wiele dusz wypacza prawdziwą pobożność i profanuje najświętsze dzieła własną wolą, zawsze szukając siebie!

A jeśli nawet w rzeczach świętych dusza szuka swego własnego upodobania, smaku i zadowolenia, i w ten sposób znajduje samą siebie, to ucieka od Boga, i nie znajduje Go."

(z "Księgi Nieba"; tom 6; 31 lipca 1904)

…………………..

Jakie szkody nieufność wyrządza duszy.

Czułam się bardzo przygnębiona, ale całkowicie oddałam się w ramiona Jezusa. Poprosiłam Go, by się nade mną ulitował, ale gdy to zrobiłam, poczułam, że tracę zmysły. Zobaczyłam, jak wychodzi ze mnie mała dziewczynka, słaba, blada i całkowicie pogrążona w głębokim smutku. A uwielbiony Jezus, zbliżając się do niej, wziął ją w ramiona i przycisnął do serca, poruszony współczuciem. Rękami dotknął jej czoła, naznaczył znakiem krzyża oczy, usta, piersi i wszystko inne tej małej dziewczynki. Gdy to czynił, została wzmocniona. Odzyskała swój kolor i podniosła się ze stanu smutku. Jezus widząc, że dziewczynka odzyskała siły, przycisnął ją mocniej do swego serca, aby jeszcze bardziej ją wzmocnić i powiedział do niej: "Biedna dziewczynko, w jakim jesteś stanie! Ale nie bój się, twój Jezus wyprowadzi cię z tego stanu". Kiedy to się działo, pomyślałam sobie: "Kim może być ta dziewczyna, która wyszła ze mnie i którą tak bardzo kocha Jezusa?".

A mój dobry Jezus powiedział do mnie: "Moja córko, ta dziewczyna jest twoją duszą. Kocham ją tak bardzo, że nie mogę znieść widoku tak smutnej i słabej. Dlatego przyszedłem, aby dać ci nowe życie i nową siłę". Kiedy to usłyszałam, powiedziałam do Niego płacząc: "Moja miłości i moje życie, Jezu, jak bardzo się boję, że mnie opuścisz! Jak mogę być bez Ciebie? Jak będę mogła żyć, w jakim opłakanym stanie znajdzie się moja biedna dusza? Jakże straszną udręką jest myśl, że mógłbyś mnie opuścić! Męka, która mnie rozdziera, odbiera mi pokój i wtrąca moje serce do piekła! Jezu, miej litość, współczucie, miłosierdzie dla mnie, małej dziewczynki. Nie mam nikogo, jeśli mnie opuścisz, wszystko się dla mnie skończy!".

A Jezus, który wznowił swoją mowę, dodał: "Moja córko, uspokój się, nie bój się, twój Jezus cię nie opuści. Jestem zazdrosny o twoje zaufanie. Nie chcę, abyś Mi w najmniejszym stopniu nie ufała. Widzisz, tak bardzo kocham to, żeby dusze pozostawały ze Mną w zaufaniu, że często ukrywam niektóre ich wady, niedoskonałości lub brak jakiś brak zgodności w Mojej łasce, aby nie dać im możliwości nie trwania przy Mnie z całym zaufaniem. Jeśli bowiem tracą zaufanie, dusza pozostaje jakby oddzielona ode Mnie i całkowicie skurczona w sobie. Umieszcza się w odpowiednim dystansie ode Mnie i jest sparaliżowana w swoim porywie miłości, a zatem również sparaliżowana w swoim oddaniu dla Mnie. O, jakie szkody powoduje nieufność! Można powiedzieć, że jest jak wiosenny mróz, który blokuje życie roślin. A kiedy mróz jest silny, często powoduje ich śmierć.

Tak samo jest z nieufnością. Bardziej niż lód zatrzymuje rozwój cnót i kładzie lód na najbardziej żarliwą miłość. O, jakże często Moje plany i największe świętości są blokowane z powodu braku zaufania!

Dlatego raczej toleruję pewne błędy niż brak zaufania, bo te nigdy nie mogą być tak szkodliwe. Poza tym, jak mógłbym cię porzucić, skoro tak wiele pracowałem w twojej duszy? Spójrz, ile musiałem pracować". I kiedy to mówił, sprawił, że ujrzałem na dnie Mojej duszy wielki i wspaniały pałac, wykonany rękami Jezusa.

Następnie wznowił Swoją mowę: "Moja córko, jak mogę cię opuścić! Spójrz, ile pokoi! Są prawie niezliczone. Jak wiele wiedzy, działań, wartości i cech w Mojej Woli dałem ci poznać! Tak wiele przestrzeni utworzyłem w tobie, aby zdeponować wszystkie te dobra. Nie pozostaje Mi nic innego, jak tylko dodać inne rodzaje i inne kolory, namalować inne rzadkie piękno Mojej Najwyższej Woli, aby nadać Mojemu Dziełu więcej prestiżu i chwały. Wątpisz, czy mógłbym opuścić tak wielkie Moje Dzieło? Kosztuje Mnie ono zbyt wiele. Moja Wola w nie weszła. A gdzie jest Moja Wola, tam jest życie, życie, które nie podlega śmierci. A twój strach to nic innego jak odrobina nieufności z twojej strony. Dlatego zaufaj Mi, a będziemy się dobrze dogadywać i dopełnię dzieła Mojej Woli".

(Tom 17; 2 września 1924; z prywatnych manuskryptów Dr Pflügl)


Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie». (Mt 11,28)


Dziś rano błogosławiony Jezus przychodząc do mnie powiedział:

"Córko moja, krzyże i umartwienia są jak wiele chrzcielnic, a każdy rodzaj krzyża, który jest zanurzony w myśli o Mojej Męce, traci połowę swej goryczy i o połowę zmniejsza się jego ciężar". Potem zniknął jak błyskawica, a ja zostałam wykonując w sobie pewne akty adoracji i zadośćuczynienia; On przyszedł na nowo i dodał:

"Jaką pociechą jest dla Mnie widzieć cię czyniącą na nowo to, co Moje Człowieczeństwo czyniło przed wieloma wiekami!

Wszystko bowiem, co postanowiłem uczynić dla każdej duszy, już wcześniej uczyniłem w Moim Człowieczeństwie.

A gdy dusza jest zgodna ze Mną, wtedy ponownie czyni w sobie to, co Ja dla niej uczyniłem.

Jeśli jednak nie, pozostaje to dokonane tylko we Mnie samym, co sprawia Mi niewymowną gorycz".

(Księga Nieba,  tom 6; 5 czerwca 1905 r.)

………………….

... "Mój Jezu i moje życie, wydaje mi się, że trzeba całkowicie poświęcić duszę i ciało, aby pełnić Twoją Wolę i żyć w Niej. Na pierwszy rzut oka wydaje się to mało, ale w praktyce jest to trudne.

Że nie wolno posiadać ani jednego tchnienia własnej woli, nawet w rzeczach świętych, nawet w samym dobru, to stanowcze i z zadowoleniem znoszenie wszystkich cierpień wewnętrznych i zewnętrznych, wydaje się to przecież zbyt trudne, i zbyt bolesne dla natury ludzkiej. Czy zatem dusze nigdy nie dojdą do tego, by żyć w Twojej Woli - w całkowitym poświęceniu się we wszystkim?

A Jezus dodał: "Córko moja, wszystko zależy od zrozumienia wielkiej korzyści, jaką odniesie dusza z pełnienia Mojej Woli, gdy będzie w Niej pracować i żyć, oraz od zrozumienia, kim jest ta Wola, która pragnie tego poświęcenia, i że ta Najwyższa Wola nie jest skłonna mieszać się, i żyć razem z wolą niską, małą, i skończoną; chce bowiem, aby akty duszy, która pragnie żyć w Mojej Woli, były wieczne, nieskończone i boskie.

Jak mogłaby to uczynić, gdyby chciała użyć tchnienia jej ludzkiej woli, nawet w świętej sprawie, jak sama mówisz? Jest to przecież wola skończona, a więc to życie w Mojej Woli nie byłoby już rzeczywistością, lecz jedynie sposobem mowy.

Zadaniem Mojej Woli jest natomiast całkowita dominacja i to jest sprawiedliwe, aby mały atom ludzkiej woli został pokonany i stracił swoją przestrzeń działania w Mojej Woli.

Co byś powiedziała, gdyby małe światełko, zapałka lub iskierka ognia chciała wejść w słońce, aby przebyć własną drogę i utworzyć swoje pole światła i działania w samym środku słońca? Gdyby słońce było obdarzone rozumem, oburzyłoby się, a jego światło i żar zniszczyłyby to małe światełko, zapałkę czy iskierkę. A ty byłabyś pierwszą osobą, która wyśmiewałaby się z tego [małego światła], potępiając jego zuchwałość w dążeniu do jwzniesienia własnego pola działania pośród światła słońca....

Takie jest tchnienie ludzkiej woli w Mojej Woli - nawet w dobrym.

Dlatego dbaj o to, aby twoja własna wola nie miała w niczym życia; Okryłem cię całkowicie i ukryłem we Mnie, abyś nie miała oczu na nic innego, jak tylko na Moją Wolę, aby dać Jej swobodne pole działania w twojej duszy.

Trudność będzie raczej polegała na właściwym zrozumieniu tego życia w Mojej Woli, a nie na poświęceniu się. Gdy bowiem dusze zrozumieją, jak wielkie skarby przynosi im życie w Mojej Boskiej Woli, że z ubogich stają się bogate, z niewolników niskich namiętności stają się wolnymi i panami, ze sług stają się dowódcami, z nieszczęśliwych stają się szczęśliwymi, nawet pośród cierpień tego marnego życia, wtedy pokochają wszystkie dobra, które są w Mojej Woli, i będzie dla nich upragnionym i wyczekiwanym zaszczytem poświęcić wszystko, całkowicie dla tych dóbr.

Dlatego tak bardzo zachęcam ciebie do dzielenia się tym, co mówię ci o Mojej Woli, bo wszystko będzie zależało od zrozumienia, rozpoznania i pokochania Jej"

(z "Księgi Nieba"; do użytku prywatnego - tom 17; 25 czerwca 1925)




………………




















Poniedziałek II tydzień Adwentu (Łk 5, 17-26)


17 Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. 18 Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. 19 Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. 20 On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy». 21 Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić. «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?» 22 Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? 23 Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź"? 24 Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» 25 I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga. 26 Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».


Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. (Łk 5, 18)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie i po znoszeniu gorzkiego opuszczenia przez mojego słodkiego Jezusa, On w końcu się pokazał. Nie mówiąc do mnie nawet słowa, umieścił mnie w bolesnej pozycji, w całkowitym bezruchu....

Czułam życie i nie mogłam się poruszyć, czułam oddech i nie mogłam oddychać. Cała moja biedna osoba nie mogła się poruszyć w najmniejszym stopniu, a kiedy cierpiałam z powodu bólu, nie mogłam się zgiąć z powodu bólu, który odczuwałam, ale byłam zmuszona przez obecność Jezusa i Jego Najświętszą Wolę do pozostania nieruchomą.

A kiedy spodobało się mojemu Najświętszemu Jezusowi, wyciągnął ręce, jakby chciał mnie wziąć i przycisnąć do swojej piersi, mówiąc do mnie:

"Moja córko, czy zauważyłaś, jak bolesny jest stan bezruchu? Jest to stan najcięższy, bo nawet, gdy cierpi się najbardziej gorzki ból, ruch daje ulgę i jest znakiem życia; wykrzywienie jest niemym głosem, który prosi o pomoc i wzbudzić litość otoczenia.

Doświadczyłaś, jakie to bolesne: ale czy wiesz, dlaczego wprowadzam cię w ten stan bezruchu? Aby uświadomić ci stan, w jakim znajduje się Moja Łaska i aby otrzymać od ciebie zadośćuczynienie.

O, w jakim stanie bezruchu jest Moja Łaska! Jest życiem i nieustannym ruchem, i nieustannie w procesie dawania siebie ludziom. Stworzenia odrzucają ją i czynią nieruchomą; ona czuje życie, chce dawać życie, a przez ludzką niewdzięczność zmuszona jest pozostać nieruchomą i niewzruszoną.

Co za męka! Moja  Łaska jest światłem i rozprzestrzenia się tak naturalnie jak światło, a stworzenia nie czynią nic innego, jak tylko rozlewają ciemność. Podczas gdy moje światło chce do nich wejść, ciemność, którą roztaczają paraliżuje Moje Światło i sprawia, że jest ono jakby nieruchome i pozbawione życia dla stworzeń.

Moja  Łaska jest miłością i zawiera w sobie moc rozpalania wszystkich, ale ludzie kochają co innego i niejako niweczą tę miłość dla nich - i Moja  Łaska odczuwa najdotkliwszy ból z powodu bezruchu, w jakim umieszczają ją stworzenia.

O, w jakich najboleśniejszych utrapieniach jest Moja Łaska! I to nie tylko przez tych, których otwarcie nazywa się złymi, ale którzy są nazywani religijnymi (poświęconymi Bogu), pobożnymi duszami; i to często z powodu nieistotnego drobiazgu, z powodu rzeczy, która im nie odpowiada, kaprysu, bardzo nieszlachetnego przywiązania, lub dlatego, że nawet w rzeczach świętych nie znajdują zaspokojenia własnej woli; podczas gdy Moja  Łaska jest dla nich całkiem ruchoma i żywa, oni ograniczają ją, aż do bezruchu i trzymają się tego, co im odpowiada, kaprysów, ludzkich przywiązań i wszystkiego, w czym znajdują zaspokojenie własnego ego.

W ten sposób, w miejsce Mojej łaski, stawiają swoje własne "Ja", jako życie i swojego własnego bożka.

Ale czy znasz pocieszycielkę, nieodłączną towarzyszkę, tę, która przenosi ruch i życie Mojej  Łaski, ba, jeszcze bardziej przyspiesza jej ruch i nie pozwala jej ani na chwilę pozostać w bezruchu? To jest dusza, która żyje w Mojej Woli. Tam, gdzie panuje Moja Wola, Moja  Łaska jest zawsze w ruchu, zawsze w stałym nastroju, zawsze w działaniu i nigdy nie jest ponura i bezczynna.

Dusza, w której panuje Moja Wola, jest ulubienicą, beniaminkiem łaski, jej mała sekretarką, w której składa ona tajemnice swoich bólów i swoich radości, i której powierza wszystko, gdyż Moja Wola ma dość miejsca, aby pomieścić depozyt, który Moja  Łaska ogarnia, gdyż nie jest ona niczym innym, jak stałym potomstwem Mojej Najwyższej Woli."

(z "Księgi Nieba", tom 12; 20 lipca 1925).


Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? (Łk 5, 18)


... "Córko moja, od miłości, która trawi, przystąp do kontemplacji Mojej czynnej Miłości. Każda dusza przyniosła mi ciężar swoich grzechów, słabości i namiętności, a Moja Miłość kazała mi wziąć na siebie ciężar każdej z nich, wraz z cierpieniami i zadośćuczynieniami, które każda z nich powinna dać mojemu Ojcu Niebieskiemu.

W ten sposób moja Męka została poczęta razem ze Mną. Przyjrzyj Mi się dobrze w łonie Mojej niebiańskiej Mamy! O, jak Moje małe Człowieczeństwo jest udręczone!

Spójrz dobrze, jak Moja mała Główka jest otoczona wieńcem cierniowym, który, wijąc się mocno wokół Moich skroni, sprawia, że wylewam strumienie łez z Moich oczu, ani nie mogę się poruszyć, aby je osuszyć!.....

Błagam cię, pozwól pobudzić się do litości nade Mną! Osusz Moje oczy z tylu łez, ty, która masz wolne ręce, aby to dla mnie zrobić!

Te ciernie są koroną tak wielu złych myśli, które gromadzą się w ludzkim umyśle; och, jak one mnie kłują, bardziej niż ciernie, które rodzi ziemia!

Rozważ także to długie ukrzyżowanie trwające dziewięć miesięcy! Nie mogę poruszyć ani palcem, ani ręką, ani stopą; tutaj jestem zawsze nieruchomy, nie ma miejsca, aby się poruszyć choćby trochę.

Co za ciężkie i długie ukrzyżowanie, z dodatkowym ciężarem, że wszystkie złe uczynki, przybierające formę gwoździ, wielokrotnie przebijają Moje ręce i stopy".

(z "Księgi Niebios"; - z Nowenny na Boże Narodzenie )

…………………..

Serce moje, zbliżam się do Ciebie i całuję Twoje majestatyczne czoło, ale całując Cię, czuję ukłucia cierni. O mój Jezu, w tej Świętej Hostii stworzenia nie oszczędzają Ci cierni. Widzę, jak przychodzą przed Twoje Oblicze i zamiast składać Ci hołdy w postaci dobrych myśli, posyłają Ci złe myśli, a Ty ponownie opuszczasz głowę jak podczas Męki oraz przyjmujesz i tolerujesz ciernie tych złych myśli. O Miłości moja, przybliżam się do Ciebie, aby dzielić Twoje boleści. Składam wszystkie swoje myśli w Twoim umyśle, żeby usunąć ciernie, które zadają Ci tyle bólu. Niech każda z moich myśli przepłynie w każdej z Twoich myśli, aby Ci zadośćuczynić za każdą złą myśl i tym samym ukoić Twoje smutne myśli.

(Godziny Męki Pańskiej , Godzina od 20 do 21, Ustanowienie Eucharystii)


Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!»  (Łk 5, 24)


... Zawsze jest to wzruszające widowisko, gdy widzi się wokół Ciebie niewidomych, niemych, głuchych, kalekich, chromych, trędowatych. Cała ta ludzka nędza przeszywa Twoje Boskie Serce i przyprawia je o drżenie.

O jakże pęka Twoje serce na widok tej ludzkiej natury przemienionej w nędzę, która tak pięknie i tak doskonale wyszła z Twoich twórczych rąk! To właśnie wola, która zboczyła z właściwej drogi, wywołując swoje najgorsze skutki, czyni ludzkość tak nieszczęśliwą.

Proszę Cię, moja miłości, spraw, aby Twoje Fiat powróciło, aby królować pośród nas i oddalić te nieszczęścia, które spowodowała ludzka wola!

Niech moje "kocham Cię" płynie w Akcie, przez który dajesz wzrok niewidomym, aby wszyscy ludzie mogli osiągnąć poznanie Twojej Bożej Woli.

Jak wielu jest ślepców, którzy nie dostrzegają Twojej Boskiej Woli! O, jakże Cię błagam z całego serca, abyś udzielił wszystkim łaski poznania i posłuszeństwa Twojej Najświętszej Woli!...

(z "Wędrówki duszy po Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina siedemnasta)




II Niedziela Adwentu - B - (Mk 1,1-8)


1 Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. 2 Jak jest napisane u proroka Izajasza:Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. 3 Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki!4 Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. 5 Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy. 6 Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. 7 I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».


Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. (Mk 1, 2)


Pomyślałam o wielkim zainteresowaniu mojego zawsze umiłowanego Jezusa w rozpowszechnianiu Jego Świętej Woli i powiedziałam sobie: “On kocha, tęskni i pragnie nadejścia Jego Królestwa, a jednak tak długo zwleka z tym, by ukazało się Ono wśród narodów. Gdyby chciał, mógłby zrobić wszystko, nie brakuje Mu mocy i mógłby w jednej chwili obezwładnić niebo i ziemię. Kto może się oprzeć Jego mocy? Nikt. Zwłaszcza, że u Jezusa chcieć i móc to zupełnie to samo - więc dlaczego On zwleka aż do tej chwili?"

Gdy się nad tym zastanawiałam, mój słodki Jezus poruszył się, dał się odczuć we mnie i powiedział do mnie:

"Moja córko, kiedy się tęskni za jakimś dobrem, pragnie się go i pożąda, czyni się przygotowania, aby je otrzymać. A kiedy się otrzyma to tak bardzo pożądane dobro, wtedy się je kocha, pielęgnuje i zabezpiecza, i przyjmuje, jako długo pożądany Dar, i jako przynoszącego to, tak długo pożądane Dobro.

Nie tylko to, ale jest to jeszcze jeden nadmiar Naszej Miłości, że My chcemy, aby człowiek pragnął tego Dobra, które chcemy mu dać; powinien bowiem wnieść do niego coś od siebie, przynajmniej swoje westchnienia, modlitwy i pragnienie tego Dobra, abym Ja mógł mu powiedzieć: "Widzisz, zasłużyłeś na nie, bo od siebie zrobiłeś to, co mogłeś, aby je zdobyć, a My dajemy ci Je z całego Naszego Serca", jednak wszystko to jest efektem Naszej Dobroci.

Dlatego My pokazujemy stworzeniom najpierw to, co im chcemy dać. Wchodzimy niejako w korespondencję [z ludźmi], ogłaszając się listownie i wysyłając Naszych posłańców, aby oznajmili im to, co My chcemy dać. W ten sposób oni powinni się (za)dysponować i tęsknić za wielkim Dobrem, którym chcemy obdarzyć.

Czy nie postąpiliśmy w ten sam sposób w Odkupieniu? Przez cztery tysiące lat narody czekały:im bardziej zbliżał się czas, tym pilniejsze były zapowiedzi i częstsze listy, aby przygotować dusze na przyjście Chrystusa.

Tak samo jest z Królestwem Mojej Bożej Woli: zwlekam jeszcze, bo chcę, aby Je poznali, aby się o Nie modlili, aby pragnęli Jego panowania i aby zrozumieli wielki skarb, jaki Ono przynosi, a wtedy będę mógł im powiedzieć: "Pragnęliście Go i zasłużyliście na Nie, a Ono już nadchodzi, aby królować pośród was".

Poznając, modląc się i tęskniąc za Nim, uformowaliście Jego Naród wybrany, w którym może Ona rządzić i królować. Bez ludu nie można ustanowić królestwa; jest to jeszcze jeden powód, dla którego powinno się wiedzieć o pragnieniu Mojej Bożej Woli, aby Jej panowanie było na ziemi.

Istotnie, powinni się o Nie modlić, tęsknić za Nim i przygotować się do utworzenia Jego ludu, pośród którego Ona zstąpi i ustanowi Swój pałac, Swoją rezydencję, Swój tron.

Nie dziw się więc zwłoce, choć widzisz, jak wielkie jest Moje pragnienie, aby Moja Wola królowała.

To drogi Naszej niezgłębionej Mądrości, która zarządza wszystkim we właściwym porządku i wykorzystuje to czasowe opóźnienie, aby rozwinąć wiedzę [o tym królestwie] - która przyjmuje formę listów, telegramów, rozmów telefonicznych i orędzi, aby przygotować ludzi na Dar Życia w Mojej Bożej Woli.

Módl się więc i niech twój lot w Niej będzie nieustanny"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 28; 26 lutego 1930)


Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki! (Mk 1,3)


Musisz wiedzieć, że im większa jest praca, którą chcę wykonać, tym więcej potrzeba przygotowań. Ileż proroctw, ileż przygotowań, ileż wieków nie poprzedziło Mojego Odkupienia? Jak wiele symboli i znaków nie poprzedziło poczęcia Mojej Niebiańskiej Matki?

Teraz, gdy Odkupienie zostało dokonane, musiałem utwierdzić człowieka w dobrach Odkupienia, i w tym celu wybrałem apostołów, jako umacniających owoce Odkupienia, którzy mieli szukać zagubionego człowieka za pomocą Sakramentów i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Dlatego Odkupienie jest Zbawieniem, oznacza wybawienie człowieka z każdej otchłani.

Z tego powodu powiedziałem ci innym razem, że pozwolić duszy żyć w Mojej Woli jest czymś większym niż nawet Zbawienie: Nie jest bowiem tak trudno zbawić się, żyjąc życiem miernym, raz po raz upadając i znowu się podnosząc, i to wybłagało Moje Odkupienie, gdyż chciałem za wszelką cenę zbawić człowieka. To powierzyłem Moim apostołom, jako skarbnikom owoców Odkupienia.

Tak więc, ponieważ wciąż musiałem czynić to, co mniejsze, to co większe zachowałem na później, rezerwując inne epoki na realizację Moich wzniosłych planów.

Tak więc, życie w Mojej Woli to nie tylko zbawienie, ale to świętość, która musi wznieść się ponad wszystkie inne rodzaje świętości, która musi nosić pieczęć świętości Swego Stwórcy.

Dlatego najpierw mniejsze świętości musiały iść jedne za drugimi, jak świta, jako nosiciele, posłańcy i przygotowujący tę świętość, która jest całkowicie Boska. I jak przy Odkupieniu wybrałem Moją nieporównaną Matkę, jako ogniwo łączące ze Mną, z którego powinny zstąpić wszystkie owoce Odkupienia, tak i ciebie wybrałem, jako pierścień łączący, z którego powinna wziąć początek Świętość Życia w Mojej Woli. A ponieważ wyszła ona z Mojej Woli, aby przynieść Mi pełną chwałę celu, dla którego człowiek został stworzony, musi on powrócić tą samą drogą Mojej Woli, aby wrócić do domu, do swego Stwórcy.

Dlaczego więc jesteś zaskoczona? Są to rzeczy, które zostały ustalone od wieczności i nikt nie zmusi Mnie do odstąpienia od nich.

A ponieważ sprawa jest wielka - chodzi o ustanowienie Królestwa Mojego w duszy także na ziemi - postąpiłem jak Król, który ma objąć w posiadanie Królestwo: On nie idzie pierwszy, ale najpierw pozwala przygotować swój pałac królewski, a następnie wysyła swoich żołnierzy, aby przygotować królestwo i rozporządzać  narodami, jako swoimi poddanymi. Potem podążają strażnicy honorowi i ministrowie, a jako ostatni król: to jest honorowe dla króla.

Oto, jak to uczyniłem: poleciłem przygotować Mój pałac, którym jest Kościół; żołnierzami byli święci, aby Mnie rozsławiali(oglosili) wśród ludów; potem nastąpili święci, którzy siali cuda, jako Moi najbardziej zaufani ministrowie; a teraz przychodzę jako Król, aby królować, dlatego musiałem wybrać duszę, w której powinienem założyć Moją pierwszą Rezydencję i założyć to Królestwo Mojej Woli.

Pozwól Mi więc królować i daj Mi pełną wolność."

(Księga Nieba, Tom 13; 3 grudnia 1921).


Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

(Mk 1,8)


Zanurzyłam się zgodnie z moim zwyczajem w Świętej Woli Bożej i podczas gdy starałam się jak najlepiej odpłacić mojemu Jezusowi moją małą miłością za wszystko, co uczynił w Dziela Zbawienia, mój umiłowania godny i łagodny, kochany Jezus poruszył się we mnie i przemówił do mnie:  "Użycz nam ucha swego serca i usłysz Nasze głębokie westchnienia w sakramencie małżeństwa. Ile w nim nieporządku! Małżeństwo zostało przeze Mnie podniesione do rangi sakramentu, aby zawrzeć w nim święte przymierze, symbol Trójcy Przenajświętszej, Boskiej Miłości, która je obejmuje. Tak więc miłość, zgoda i pokój, które panują pomiędzy ojcem, matką i dziećmi, powinny symbolizować Niebiańską Rodzinę.

Powinienem więc mieć na ziemi o wiele więcej rodzin podobnych do rodziny Stwórcy, przeznaczonych do zaludnienia ziemi, tak jak wielu ziemskich aniołów, aby mogli oni ponownie zaludnić niebiańskie regiony.

Ale niestety, ileż bolesnych westchnień, gdy widzę w małżeństwie powstające rodziny grzechu, które są symbolem piekła, gdzie panuje niezgoda, nieżyczliwość, nienawiść, które zaludniają ziemię jak wielu zbuntowanych aniołów i służą do zasiedlania piekła!

Duch Święty jęczy udręczonymi westchnieniami w każdym małżeństwie, gdy widzi tak wiele piekielnych zastępów wyrastających na ziemi.

Połóż więc swoje odwzajemnienie miłości na każde małżeństwo, na każde stworzenie, które przychodzi na świat, aby twoje miłosne westchnienia uczyniły nasze ciągłe lamenty mniej bolesnymi"...

(z "Księgi Nieba";tom 18; 5 listopada 1925)






Sobota 1 Tydzień Adwentu (Mt 9,35 - 10, 1.6-8)


35 Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. 36 A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. 37 Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. 38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».


A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. (Mt 9,36)


Potem dodał  bardzo czułym tonem: "Moja Córko , świat jest jakby spalony, nie ma nikogo, kto by wylał na nich tę czystą wodę, aby ugasić ich pragnienie.

Kiedy piją, to jest to mętna woda ich własnej woli, która pali ich jeszcze bardziej. Nawet ci dobrzy, dzieci mojego Kościoła, którzy chcą czynić dobro, po tym, jak już je uczynią, nie odczuwają radości z dobra, ale raczej jego ciężar są smutni i zmęczeni(utrudzeni). Czy wiesz dlaczego? Ponieważ nawet w tym, co dobre, brakuje im Życia Mojego FIAT, który zawiera Boską Moc i zabiera wszelkie zmęczenie.

Brakuje im światła i żarliwości Mojej Woli, która ma moc uwolnić od wszelkiego ciężaru i osłodzić wszelką gorycz. Brakuje im dobroczynnej rosy mojego FIAT, która ozdabia działania stworzeń perłami i czyni je tak pięknymi, że przynosi im życie w szczęśliwości(błogości). Brakuje im wody, która zawsze wypływa z Mojej Woli: użyźnia na sposób Boski , daje życie i gasi pragnienie. Dlatego piją i wypalają się jeszcze więcej. Widzisz więc, jak konieczne jest, aby prawdy o FIAT były znane i aby On utorował sobie drogę wśród stworzeń, aby dotrzeć do każdego z nich z Życiem Mojej Woli wraz ze źródłem dóbr, które zawiera i przekazać je. Wszyscy, nawet ci, którzy nazywają siebie najlepszymi, czują, że brakuje im czegoś niezbędnego, czują, że ich dzieła nie są kompletne.

Wszyscy pragną innego dobra, ale sami nie wiedzą, co to mogłoby być(za dobro): TO JEST PEŁNIA I kompletność Mojego bożego FIAT, której brakuje ich aktom, dlatego ich dzieła są jakby zmniejszone o połowę, bo tylko z Moją Wolą i w Mojej Woli można dokonywać dzieł kompletnych. Dlatego Mój FIAT pragnie być znanym, aby wnieść Swoje Życie i swoje kompletne wypełnienie w dzieła swoich stworzeń.

Tym bardziej, że przygotowuję wielkie wydarzenia, bolesne i szczęśliwe, karcące i pełne łaski, nieprzewidziane i niespodziewane wojny,  aby zadysponować wszystko do odebrania dobrodziejstw płynących z wiedzy o Moim FIAT.

Jeśli pozwolą, by ta wiedza niejako spoczywała, nie zasiewając jej wśród narodów, uczynią bezowocnymi wydarzenia, które przygotowuję i udaremniają je.

Jaki rachunek będą musieli Mi za to złożyć, podczas gdy Ja z tą wiedzą przygotowuję odnowienie rodziny ludzkiej!

Dlatego nie stawiaj żadnej przeszkody ze swojej strony i módl się nadal, żeby Królestwo Mojej Bożej Woli wkrótce nadeszło.

(Księga Nieba 24; 19 marzec 1928;  tłumaczenie w j. niemieckim Dr.G.Pflügl)


Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».

(Mt 9,38)


... "Moja córko, jeśli jakieś dobro jest uniwersalne i ma przynieść dobro wszystkim, to całe narody - jeśli nie wszystkie, to w większości - muszą wiedzieć o wielkiej korzyści, jaką mają otrzymać. Muszą błagać o takie dobro modlitwami, westchnieniami, tęsknymi pragnieniami i uczynkami, aby dobro, którego pragną, zostało najpierw przyjęte w ich umysłach, westchnieniach, pragnieniach, uczynkach, a nawet w ich sercach.

I wtedy upragnione dobro zostaje im realnie przyznane. Jeśli jakieś dobro, które ma być uzyskane, jest powszechne, moc ludu jest konieczna, aby je wyprosić. Ale jeśli jest indywidualne lub lokalne [ograniczone], to wystarczy jedno, aby uzyskać to pożądane(dobro).

Mogę więc powiedzieć, że przed Moim przyjściem na ziemię i Moim poczęciem w Łonie Niebiańskiej Pani, zostałem poczęty w duchu proroków. Potwierdziłem w nich ten typ poczęcia i potwierdziłem go przez Moje przesłania dotyczące czasu i sposobu Mojego przyjścia na ziemię, aby odkupić ludzkość. A prorocy, wierni wykonawcy Moich przesłań, działali jako Moi trębacze i głosili narodom swoimi słowami to, co objawiłem o Moim przyjściu na ziemię.

Przyjmując Mnie w swoich słowach, przekazywali z ust do ust wieść, że Słowo chce przyjść na ziemię. Dzięki temu zostałem przyjęty nie tylko w słowie proroków, ale także w słowie ludzi, tak że wszyscy mówili o tym, modlili się i tęsknili za przyszłym Zbawicielem.

Gdy wieść o Moim przyjściu na ziemię rozeszła się wśród narodów i praktycznie cały lud, z prorokami na czele, modlił się o to i tęsknił za Mną ze łzami i uczynkami pokuty, dopiero wtedy powołałem do istnienia - jakbym był poczęty niejako w ich woli - Królową, w której miałem się realnie począć.

Przez nią miałem wejść do ludu, który przez czterdzieści wieków jęczał za Mną i tęsknił za Mną. Jaką zbrodnię popełniliby prorocy, gdyby ukryli i schowali w sobie Mnie i Moje komunikaty o Moim przyjściu! Uniemożliwiliby oni Moje poczęcie w umysłach ludzi, w modlitwach, słowach i dziełach ludzi -jako warunek konieczny, aby Bóg mógł udzielić powszechnego dobra, jakim było Moje przyjście na ziemię.

Teraz, moja córko, Królestwo Odkupienia i Królestwo Mojego Boskiego FIAT podają sobie nawzajem ręce. Ponieważ i to jest dobrem powszechnym, i to w taki sposób, że wszyscy, którzy go pragną, mogą do niego wejść, trzeba, aby wielu poznało tę nowinę [o tym Królestwie] i aby zostało ono przyjęte w umysłach, słowach, dziełach i sercach wielu.

W ten sposób, modlitwami, pragnieniami i jeszcze bardziej świętym życiem, powinni przygotować się na przyjęcie Królestwa Mojej Boskiej Woli pośród nich. Jeśli ta wieść nie jest rozpowszechniana, Moje obwieszczenia nie mogą działać jako trębacze, a wiedza o Moim Boskim FIAT nie może przechodzić z ust do ust, która reprezentuje poczęcie Mojego FIAT w umysłach, modlitwach, westchnieniach i pragnieniach ludzi.

Wtedy Moja Boża Wola nie może triumfalnie wkroczyć, by dojść do swego panowania na Ziemi. Jakże więc konieczne jest, aby te Prawdy o moim FIAT były znane - i nie tylko to, ale aby było wiadomo, że Moja Boska Wola już chce przyjść, aby królować wśród ludzi na Ziemi, tak jak jest w Niebie!

Kapłanom, jako nowym prorokom, przypada w udziale zadanie oznajmiania słowem i pismem oraz pracą, jako trębacze, tego, co dotyczy mojego Boskiego FIAT.

Ich wykroczenia byłyby nie mniejsze, niż gdyby prorocy ukryli moje Odkupienie, gdyby nie zajmowali się tak bardzo, jak to tylko możliwe, tym, co dotyczy mojej Bożej Woli. Oni sami byliby przyczyną, że tak wielkie dobro nie byłoby ani znane, ani przyjęte przez ludzi. Stłumić Królestwo Mojej Boskiej Woli, pozostawić w zawieszeniu tak wielkie Dobro, któremu nie dorównuje żadne inne - czyż nie jest to zbrodnia?

Dlatego polecam ci, abyś niczego nie zaniedbywała ze swej strony i modliła się za tych, którzy mają się troszczyć o rozpowszechnianie tak wielkiego dobra"...

( z Księgi Nieba, Tom 25; 13 styczeń 1929)







Środa I tydzień Adwentu (Mt 15,29-37)


29 Stamtąd podążył Jezus dalej i przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. 30 I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. 31 Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.

32 Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze». 33 Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo?» 34 Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». 35 Polecił ludowi usiąść na ziemi; 36 wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. 37 Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. 38 Tych zaś, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.


«Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze».(Mt 15, 32)


Byłam nadal w moim zwyczajowym stanie, kiedy błogosławiony Jezus przyszedł na krótko i miał w ręku [kawałek] chleba, jakby chciał mnie wzmocnić, ponieważ czuję się tak chora z powodu Jego ciągłego pozbawienia, że wydaje mi się, że tylko nić życia utrzymuje mnie przy życiu i że pod tą nicią jestem zredukowana do popiołu i pochłonięta.

Po tym, jak wzmocnił mnie tym chlebem, powiedział do mnie: "Moja córko, chleb materialny jest pokarmem i życiem dla ciała i nie ma części ciała, która nie otrzymałaby życia z tego chleba.

Tak też Bóg jest pokarmem i życiem duszy i nie może być żadnej części, która by nie otrzymywała życia i pokarmu od Boga, to znaczy, która jest całkowicie ożywiona przez Boga: dusza odżywia swoje pragnienia, uczucia, skłonności i miłość w Bogu, a te znajdują życie i pożywienie w Bogu, tak że dusza nie znajduje smaku w innym pokarmie, jak tylko w samym Bogu.

Ale jak wiele dusz karmi swoje dusze wszelkiego rodzaju brudem!"

(z "Księgi Nieba"; tom 7; 6 maja 1906 r.)

………………..

Kiedy trwałam w swoim biednym stanie, poczułam w moim wnętrzu mojego ukochanego Jezusa, który zjednoczył się w modlitwie razem ze mną, a następnie powiedział do mnie: Córko moja, całą moją Wolą w stworzeniu człowieka było to, aby we wszystkim czynił moją Wolę. Kiedy krok po kroku czynił moją Wolę, dopełniał w sobie mojego Życia, tak iż po wielokrotnych czynach dokonanych w mojej Woli, ukształtowałby w sobie moje Życie. Ja zaś przyszedłbym do niego, a słońce mojego Życia, widząc, że stworzenie jest do Mnie podobne, i znajdując to samo słońce mojego Życia, które ukształtowało się w duszy, 98 wchłonęłoby je w siebie. Przemieniłyby się razem jak dwa słońca w jedno, a Ja przeniósłbym stworzenie do radości Nieba. Kiedy stworzenie nie czyni mojej Woli albo kiedy raz Ją czyni, a raz nie, moje Życie jest wstrzymywane. Życie Boże nie może się realizować wraz z życiem ludzkim. Jest zaciemnione ludzkimi czynami i nie otrzymuje zasobnego pożywienia, aby zapewnić wystarczający rozwój i tym samym móc ukształtować życie. Dusza jest więc w ciągłej sprzeczności z celem stworzenia. Ach, jak wielu jest tych, którzy żyjąc życiem grzechu i namiętności, tworzą w sobie diabelskie życie!

(Tom 12, 3 kwietnia 1920)

………………….


"Moja córko, Moja Wola jest czymś więcej niż pokarmem. Jedzenie daje siłę ciału, daje mu ciepło, pomnaża krew, ożywia inteligencję, gdy jest ona przytępiona, daje wigor wszystkim kończynom i przynagla stworzenie do nowych dzieł i poświęceń. Ale jeśli ktoś pozostaje z pustym żołądkiem i nie daje swojemu ciału koniecznego pożywienia, jest słaby, zimny, anemiczny, zmniejsza się jego inteligencja, jest osłabiony we wszystkich kończynach, co prowadzi do melancholii i popycha go do bezczynności, bez chęci poświęcenia się czemukolwiek.

Biedak, odczuwa brak życia w całej swojej osobie; jest to tak prawdziwe, że kiedy choroba jest śmiertelna dla człowieka, rezygnuje on z jedzenia, a rezygnując z jedzenia, przygotowuje się do śmierci.

Ponieważ Mądrość Przedwieczna postanowiła, że dusza również powinna mieć swój pokarm, Najwyższa Wola została jej przydzielona, jako wyborny pokarm.

Kto spożywa ten pokarm jest silny w czynieniu dobra i zanurzony w miłości do swego Boga. Ten pokarm pomnaża Boską Krew, aby życie Boże wzrastało w duszy.

Podobnie jak słońce, odbija się on w jego intelekcie, aby rozpoznał swego Stwórcę i upodobnił się do Niego. Pobudza całą duszę do wzmocnienia wszystkich cnót i przynagla ją do nowych dzieł i niesłychanych poświęceń.

Pokarm Mojej Woli daje się w każdej chwili, przy każdym oddechu, w dzień i w nocy, w każdej sprawie i tak często, jak się chce; nie trzeba się też obawiać - jak w przypadku pokarmu dla ciała - że jeśli weźmie się go [za] dużo, to zaszkodzi, a nawet wywoła chorobę. Nie, nie, im więcej się z niego czerpie, tym bardziej wzmacnia i podnosi duszę do podobieństwa jej Stwórcy.

Zawsze można mieć otwarte usta i przyjmować ten niebiański pokarm z Mojej Woli.

Zupełnie odwrotnie jest z tymi, którzy nie przyjmują tego pokarmu; ci, którzy w ogóle go nie przyjmują, niejako przygotowują się do wiecznej śmierci. Ten, kto rzadko go spożywa, jest słaby i zmienny w dobrym, zimny w miłości, ubogi w boską krew, tak że boskie życie wzrasta w nim jak w  anemicznej krwi.

Światło w jego intelekcie jest tak skąpe, że niewiele lub nic nie wie o swoim Stwórcy, a nie znając Go, jest tak daleko od podobieństwa do Niego, jak daleko jest od pokarmu Jego Woli. Jest on bez zapału w czynieniu dobra, ponieważ nie ma dostatecznego pokarmu; raz zawodzi go cierpliwość, innym razem miłość, a jeszcze innym oderwanie się od wszystkiego tak, że ubogie cnoty są jakby zduszone i pozbawione dostatecznego pokarmu Mojej Woli.

O, gdyby można było zobaczyć duszę pozbawioną tego niebiańskiego pokarmu! To byłoby do płaczu, tak liczne są nieszczęścia i obrzydliwości, którymi jest pokryta.

Jeszcze bardziej żałosny jest jednak człowiek, który pozbawiony jest cielesnego pożywienia, ponieważ często brakuje mu na to środków.

Ale pokarm Mojej Woli daje się dobrowolnie, dlatego kto go nie przyjmuje, zasługuje na potępienie, a potępienie dusza sama sobie zgotuje, gdyż odrzuciła pokarm, który chciał jej dać życie."

Po tym usłyszałam o różnych osobach, które cierpiały sprzeciwy, upokorzenia i inne rzeczy; potem mój słodki Jezus wznowił swoją rozmowę:

"Moja córko, tak jak w ciele znajduje się zła krew, która zaraża dobrą i konieczne jest stosowanie plastrów stymulujących krążenie krwi i pijawek oraz przeprowadzanie upuszczania krwi, aby usunąć złą krew, gdyż w przeciwnym razie grozi paraliż na całe życie, tak samo jest z duszą, której brakuje stałego pokarmu Mojej Woli: Zawiera ona wiele złych soków i konieczne jest zastosowanie plastrów upokorzenia, aby usunąć zły sok poczucia własnej wartości, ukłuć pijawek, aby usunąć zakażony sok pragnienia uznania “ego”, natychmiastowe upuszczenie krwi, aby zablokować i wycofać złą krew małych przywiązań, jakie powstają w sercu do osób, do których dusza zbliża się w czynieniu dobra, w przeciwnym razie te soki wzrosłyby do tego stopnia, że zainfekowały by wszystko, co dusza czyni, w taki sposób, że pozostałaby sparaliżowana w czynieniu dobra przez całe swoje życie.

Ukłucia są zawsze pożyteczne; są to strażnicy serca, którzy utrzymują krew w czystości, to znaczy utrzymują szczerą intencję duszy w czynieniu dobra.

Gdyby więc wszyscy czynili dobro, aby spełnić tylko Moją Wolę, ukłucia nie byłyby potrzebne, bo Ona jest ochroną przed wszelkimi złymi sokami.

Tak więc ukłucia są również karami dla tych, którzy nie przyjmują wystarczającego pokarmu Mojej Woli."

(z "Księgi Nieba"; tom 18; 17 października 1925).



Mittwoch der 1. Adventswoche (Mt 15,29-37)

„Ich habe Mitleid mit diesen Menschen; sie sind schon drei Tage bei mir und haben nichts mehr zu essen“ (Mt 15, 32)

Ich war weiterhin in meinem gewöhnlichen Zustand, da kam der gebenedeite Jesus kurz und hatte ein [Stück] Brot in seiner Hand, als wollte Er mich stärken, denn ich fühle mich wegen seiner ständigen Beraubungen so krank, dass es mir scheint, nur ein Faden des Lebens erhielte mich noch am Leben, und dass ich unter diesem Faden zu Asche und verzehrt würde.
Nachdem Er mich mit diesem Brot gestärkt hatte, sagte Er zu mir: „Meine Tochter, das materielle Brot ist Speise und Leben für den Körper, und es gibt kein Teilchen des Körpers, das nicht von diesem Brot Leben empfängt.
So ist Gott die Speise und das Leben der Seele, und es darf keinen Teil geben, der nicht von Gott Leben und Speise gewinnt, d.h., ganz von Gott beseelt wird: dass die Seele ihre Wünsche, Gefühle, Neigungen und Liebe in Gott nährt und diese in Gott Leben und Nahrung finden, sodass die Seele keine andere Speise verkostet als Gott allein.
Doch ach, wie viele Seelen nähren ihre Seele mit allen Arten von Schmutz!“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 7; 6. Mai 1906)

——————-

Ich setzte meinen traurigen Zustand fort und fühlte meinen liebenswürdigen Jesus in meinem Inneren, der sich mit meinem Gebet vereinigte und sodann zu mir sprach: „Meine Tochter, als Ich den Menschen schuf, war es mein ganzes Verlangen, dass er in allem meinen Willen erfülle.
Und wie er Stück für Stück diesen meinen Willen weiterhin erfüllte, sollte sich mein göttliches Leben sich in ihm vervollständigen, sodass Ich, nach seinen wiederholten Akten in meinem Willen, mein Leben in ihm heranbilde, zu ihm komme, und ihn Mir ähnlich finde.
Und die Sonne meines Lebens, würde die Sonne meines Lebens, die sich in seiner Seele gebildet hatte, in Mich aufnehmen. Und wenn diese beiden ineinander umgewandelt werden, wie zwei Sonnen in eine einzige, dann würde Ich ihn in die Wonnen des Himmels tragen.
Wenn nun die Seele meinen Willen nicht tut oder nur dann und wann, so setzt sie mein Leben mit menschlichem Leben ‚auf die Hälfte herab‘, und das göttliche Leben kann sich nicht vervollständigen, wird durch die menschlichen Akte verdunkelt und findet keine ausgiebige Nahrung, die für die ständige Entwicklung eines Lebens ausreicht; so ist die Seele in ständigem Widerspruch mit der Bestimmung der Schöpfung.
Aber leider! Wie viele sind es, die, indem sie ein Leben der Sünde und der Leidenschaften führen, in sich ein teuflisches Leben ausgestalten!“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 3. April 1920)

——————-

… „Meine Tochter, mein Wille ist mehr als Nahrung. Die Speise gibt dem Körper Kraft, gibt ihm Wärme, vermehrt das Blut, belebt die Intelligenz, wenn sie matt ist, bringt Schwung in alle Glieder und drängt das Geschöpf zu neuen Werken und Opfern.
Wenn jemand jedoch mit leerem Magen bleibt und seinem Leib nicht die nötige Speise gibt, ist er schwach, kalt, blutarm, die Intelligenz lässt nach, er ist in allen Gliedern entkräftet, was zur Schwermut führt und ihn dazu treibt, nichts zu tun, ohne Lust, sich in irgendetwas zu opfern.
Der ärmste, er fühlt, wie in seiner ganzen Person das Leben fehlt; das ist so wahr, dass, wenn eine Krankheit für den Menschen tödlich ist, er die Nahrung aufgibt, und indem er die Speise aufgibt, er sich für den Tod bereitet.
Da also die Ewige Weisheit beschlossen hatte, dass auch die Seele ihre Speise habe, wurde ihr der Höchste Wille als köstliche Speise zugeteilt. Wer also diese Speise zu sich nimmt, ist stark im Tun des Guten und wie eingetaucht in die Liebe zu seinem Gott.
Diese Nahrung vermehrt das göttliche Blut, um das Lebens Gottes in der Seele wachsen zu lassen; wie die Sonne spiegelt sie sich in ihrer Intelligenz wider, um sie ihren Schöpfer erkennen zu lassen, und sie Ihm ähnlich zu machen; sie bringt die ganze Seele in Schwung, um alle Tugenden zu kräftigen, und drängt sie zu neuen Arbeiten und unerhörten Opfern.
Die Speise meines Willens gibt sich jeden Augenblick, bei jedem Atemzug, bei Tag und Nacht, in jeder Angelegenheit und so oft man will; und man muss auch nicht – wie bei der Nahrung für den Leib – befürchten, dass sie, wenn man [zu]viel davon nimmt, schadet und sogar Krankheiten erzeugt.
Nein, nein, je mehr man davon nimmt, umso mehr stärkt und erhebt sie die Seele zur Ähnlichkeit mit ihrem Schöpfer. Man kann immer den Mund offenhalten und diese himmlische Speise meines Willens einnehmen.
Das genaue Gegenteil gilt für die, welche diese Speise nicht nehmen; wer sie überhaupt nicht zu sich nimmt, der bereitet sich sozusagen darauf vor, auf ewig zu sterben.
Wer sie selten isst, ist schwach und unbeständig im Guten, kalt in der Liebe, arm an göttlichem Blut, sodass das Göttliche Leben in ihm gleichsam blutarm heranwächst.
Das Licht in seiner Intelligenz ist derart spärlich, dass er wenig oder nichts von seinem Schöpfer weiß, und da er Ihn nicht kennt, ist er so weit entfernt von der Ähnlichkeit mit Ihm, wie weit er von der Speise seines Willens entfernt ist.
Er ist ohne Schwung im Tun des Guten, da er keine ausreichende Nahrung hat, bald reißt ihm die Geduld, bald fehlt ihm die Nächstenliebe, bald die Losschälung von allem, sodass die armen Tugenden also wie abgewürgt und ohne die ausreichende Speise meines Willens sind.
Ach, wenn man eine Seele sehen könnte, die dieser himmlischen Speise beraubt ist! Es wäre zum Weinen, so zahlreich sind die Armseligkeiten und die Abscheulichkeiten, mit denen sie bedeckt ist. Noch bemitleidenswerter ist jedoch ein Mensch, der die körperliche Speise entbehrt, weil ihm oft die Mittel dafür fehlen.
Die Speise meines Willens aber schenkt sich kostenlos, deshalb verdient, wer sie nicht nimmt, die Verdammung, und die Verdammung bereitet sich die Seele selbst, da sie die Speise zurückgewiesen hat, die ihr das Leben geben wollte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 17. Oktober 1925)

——————-

… Dann setzte ich meine Runden in den Akten des Göttlichen Willens fort und dachte mir: ‘Welchen Nutzen bringen meine vielen wiederholten Rundgänge im Höchsten Fiat, wo ich seinen Akten folge?’
Da erwiderte mein süßer Jesus: „Meine Tochter, jedes Leben muss ernährt werden. Ohne Nahrung kann der Mensch weder gebildet werden, noch heranwachsen. Fehlt ihm die Nahrung, so ist er in Gefahr zu sterben.
Indem du nun meinem Willen nachfolgst, dich mit seinen Akten vereinst und stets deine Rundgänge in Ihm machst, bereitest du damit die Speise, um das Leben meines Willens in deiner Seele zu nähren, zu bilden und heranwachsen zu lassen.
Mein Wille vermag sich nur von jenen Akten zu nähren, die in seinem Willen getan werden. Er kann auch nicht im Geschöpf gebildet werden oder heranwachsen, wenn das Geschöpf nicht in Ihn eintritt.
Durch die Einheit der geschöpflichen Akte [mit meinem Willen] bildet mein Wille seinen Sprössling aus Licht, um das Leben des Göttlichen Willens im Geschöpf heranzubilden.
Je mehr Akte des Göttlichen Willens die Seele tut und je mehr sie sich mit den Akten meines Willens vereint und in Ihm lebt, umso überreichlichere Nahrung bereitet sie, um das Leben meines Willens zu ernähren und noch schneller in der Seele wachsen zu lassen.
Indem du also deine Rundgänge machst, bereitest du Leben und Nahrung für die Entwicklung des Lebens meines Göttlichen Willens in deiner Seele, und für die Bereitung der Speise zur Nahrung meines Willens in anderen Seelen.
Sei daher aufmerksam und bleibe nicht stehen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 28; 1. April 1930)

„Alle aßen und wurden satt…“ (Mt 15,37)

Ich hielt die Danksagung nach der heiligen Kommunion und machte die Meinung, sie allen aufzuopfern, und jedem Himmelsbewohner, jeder Seele im Fegefeuer und allen Lebenden, die sind und sein werden.
Nicht nur das, ich wollte meinen sakramentalen Jesus der Sonne geben, dem gestirnten Himmel, den blühenden Wiesen, kurz, allem Geschaffenem, um Ihm die Herrlichkeit und den Triumph aller seiner Werke darzubringen.
Doch da kam mir der Gedanke: „Das sind meine gewohnten Dummheiten. Wie kann ich so viele Jesus bilden? Das ist doch unmöglich!“ Da bewegte sich mein geliebter Jesus in meinem Inneren und sagte zu mir:
„Meine Tochter, wie in der sakramentalen Hostie die kleinen Akzidenzien des Brotes sind, und dein Jesus sich darin lebendig und wahrhaft verbirgt, und es so viele Jesus gibt, als es Hostien gibt, so sind in der Seele die Akzidenzien des menschlichen Willens, die nicht dem Verzehr unterworfen sind, wie die Akzidenzien meines sakramentalen Lebens, und somit glücklicher und beständiger.
Wie sich das eucharistische Leben in den Hostien vermehrt, so vervielfältigt mein Göttlicher Wille mein Leben in jedem Akt des menschlichen Willens, der sich mehr als ein Akzidens für die Vervielfältigung meines Lebens zur Verfügung stellt.
Wie du deinen Willen in dem Meinen fließen hast lassen und Mich jedem geben wolltest, da bildete mein Wille mein Leben in dem deinen, verströmte aus seinem Licht mein Leben und schenkte Mich allen.
O, wie glücklich fühlte Ich Mich, dass die kleine Tochter meines Willens in den Akzidenzien ihres Willens so viele meiner Leben formte, um Mich nicht nur den beseelten Geschöpfen, sondern allen von Mir geschaffenen Dingen zu schenken!
Als Ich mein Leben vervielfältigte, war es Mir, als machte Ich Mich zum König aller: zum König der Sonne, des Meeres, der Blumen, der Sterne, des Himmels, kurz, von allem.
Meine Tochter, wer in meinem Willen lebt, hat in sich den Brunnen der Quelle der Sakramente und kann Mich vervielfältigen, sooft er will und wie er will.”
Ich blieb im Zweifel über den letzten der oben geschriebenen Sätze, und mein geliebter Jesus fügte hinzu: „Meine Tochter, die Sakramente gingen wie viele kleine Quellen von meinem Willen aus.
Ich ließ sie aus Ihm hervorgehen und bestimmte Ihn zum Brunnen, aus der jede der Quellen ständig die Güter und Früchte empfangen, die ein jedes von ihnen enthält.
Aber sie handeln gemäß der Disposition der Empfänger [der Sakramente], und wegen mangelnder Bereitschaft seitens der Menschen vermitteln die kleinen Quellen der Sakramente nicht die großen Güter, die sie enthalten.
Sehr oft fließen die Wasser, und die Geschöpfe werden [trotzdem] nicht [rein]gewaschen, ein anderes Mal weihen sie die Seelen [in der Priesterweihe] unter Einprägung einer göttlichen und unauslöschlichen Eigenschaft, doch trotz alledem erscheinen die Seelen nicht wie Geheiligte.
Eine weitere Quelle bringt unaufhörlich das Leben deines Jesus hervor, sie empfangen dieses Leben, doch sieht man weder dessen Wirkungen, noch das Leben deines Jesus in ihnen.
So hat jedes Sakrament seinen [je eigenen] Schmerz, da sie nicht in allen Geschöpfen ihre Früchte und Güter sehen, die sie enthalten.
Ist es nun verwunderlich, dass die Seele, die in meinem Willen lebt, der die Quelle der Sakramente besitzt, und Ihn wie in Seinem eigenen Reich herrschen lässt, die Quelle aller Sakramente besitzt und in sich das Wesen der Sakramente wahrnimmt, mit allen Wirkungen und Gütern, die sie enthalten?
Diese Seele empfängt die Sakramente von der Kirche. Daher empfindet sie, dass es eine Speise ist, welche die Kirche besitzt, welche die Seele aber nimmt, um den Sakramenten jene vollständige Verherrlichung zu erweisen, deren Quelle sie besitzt, und um jenen selben Göttlichen Willen zu verherrlichen, der sie einsetzte.
Nur in Ihm nämlich können alle unsere Werke vollkommen verherrlicht werden. Daher ersehne Ich so sehr das Reich des Höchsten FIAT, denn nur Er wird alles ins Gleichgewicht bringen und den Geschöpfen alle Güter verleihen, die Er möchte, und die Herrlichkeit empfangen, die sie Ihm schulden.“
(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 22; 4. Juli 1927)





Wtorek 1 tydzień Okresu Zwykłego (Łk 10,21-24)


21 W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

22 Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».

23 Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. 24 Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».


«Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.                   (Łk 10,21)


"Ponieważ jesteś Moją małą, wybraną przeze Mnie do misji Mojej Woli i żyjesz w tym FIAT, w którym zostałaś stworzona, chcę, abyś znała historię Mojej Wiecznej Woli, Jej radości i bóle, Jej skutki, Jej ogromną wartość, to, co uczyniła, co otrzymała i kto wziął sobie do serca Jej obronę. Mali słuchają Mnie uważniej, gdyż ich duch nie jest napełniony innymi rzeczami; są jakby ogołoceni ze wszystkiego, a jeśli ktoś chciałby im dać inny pokarm, czują obrzydzenie, bo ponieważ są mali, przyzwyczajeni są przyjmować tylko mleko Mojej Woli, która trzyma ich bardziej niż kochająca matka przy swej Boskiej piersi, aby ich obficie karmić.

A oni pozostają z otwartymi usteczkami w oczekiwaniu na mleko Moich Nauk, a Ja rozkoszuję się wybornie.... O, jak pięknie jest widzieć ich, to się uśmiechają, to znowu się radują,  innym razem płaczą, gdy słyszą, jak opowiadam o Mojej Woli!"

Tak więc pochodzenie Mojej Woli jest wieczne; nigdy nie weszła w nią boleść; między Osobami Boskimi Wola ta była w najwyższej zgodności, nie, raczej była tylko jedna. W każdym Akcie, który wytworzyła, zarówno ad intra, jak i ad extra, zapewniała Nam nieskończone radości, nowe szczęście, niezmierzoną rozkosz,  a kiedy chcieliśmy wprowadzić całą strukturę stworzenia, jakże nie obdarzyła Nas czcią, chwałą i harmonią!

Kiedy FIAT emanował, ten FIAT rozprzestrzeniał Nasze piękno, Nasze światło, Naszą moc, porządek, harmonię, miłość, świętość, krótko mówiąc, wszystko, a My byliśmy uwielbieni przez Nasze własne cnoty, ponieważ za pośrednictwem Naszego FIAT widzieliśmy rozkwit Naszej Boskości uwidoczniony w całym wszechświecie. Nasza Wola nie zatrzymała się [na tym], ale nabrzmiała Miłością zechciała stworzyć człowieka. Znasz jego historię, dlatego idę dalej.

To właśnie on sprawił Mojej Woli pierwszy ból: człowiek dążył do napełnienia goryczą Tej, która go tak kochała i uczyniła szczęśliwym. Moja Wola płakała, bardziej niż czuła matka płacze nad swoim kalekim i ślepym synem, tylko dlatego, że on wycofał się z Woli swojej matki. Moja Wola chciała być pierwszym działającym w człowieku, tylko dlatego, że chciała dać mu nowe niespodzianki miłości, radości, błogości, światła, bogactwa; zawsze chciała dawać, a więc chciała działać.

Ale człowiek chciał czynić swoją własną wolę i zerwał z Bożą... Ach, gdyby tylko tego nigdy  nie zrobił!

Moja Wola się wycofała, a on pogrążył się w otchłani wszelkiego zła. Aby zjednoczyć te dwie Wole, potrzebny był ktoś, kto miałby w sobie Bożą Wolę, a ponieważ Ja, Słowo Przedwieczne, umiłowałem tego człowieka miłością wieczną, postanowiliśmy na Radzie Trzech Osób Boskich, że przyjmę ludzkie ciało, aby przyjść, zbawić go i zjednoczyć te dwie rozłączone Wole.

Ale gdzie mam zejść? Kim powinna być ONA, która powinna ofiarować swoje ciało swemu Stwórcy? Oto więc wybraliśmy stworzenie, które na mocy przewidzianych zasług przyszłego Odkupiciela było wolne od winy grzechu pierworodnego; Jej Wola i Nasza była tylko jedna.

Temu niebiańskiemu stworzeniu, które rozumiało historię Naszej Woli, opowiedzieliśmy wszystko, jak małemu dziecku: ból Naszej Woli i jak niewdzięczny człowiek, oddzielając swoją Wolę od Naszej, ograniczył Naszą Wolę do Boskiego kręgu i niejako zahamował Go w Jego planach, i uniemożliwił Mu przekazanie mu Jego dóbr i celu, dla którego człowiek został stworzony.

Dla nas dawać, to uszczęśliwiać Siebie i tego, kto od nas otrzymuje; to ubogacać [drugiego], samemu nie stając się ubogim; to dawać to, czym My jesteśmy z natury, aby to uformować w stworzeniu przez łaskę, i to znaczy wychodzić poza siebie, aby dawać to, co posiadamy.... W dawaniu Nasza Miłość znajduje ujście, aby się przelewać, a Nasza Wola świętuje ucztę!

Jeśli nie moglibyśmy dawać, to po co mielibyśmy uczynić Stworzenie?

Tak więc sama niemożność dawania darów Naszym dzieciom, Naszym ukochanym obrazom, była dla Naszej Najwyższej Woli, jak czas żałoby; Nasza Wola dała wyraz swojemu smutkowi, tylko dlatego, że widziała człowieka działającego, mówiącego i chodzącego bez łączności z Naszą Wolą, którą człowiek przerwał, i ponieważ te strumienie łaski, światła, świętości, nauki itd., które powinny były płynąć ku niemu, gdyby był z Nami, teraz nie mogły.

Każdy akt stworzenia był dla nas bolesny, ponieważ widzieliśmy ten akt pozbawiony Boskiej wartości, pozbawiony piękna i świętości, zupełnie niepodobny do Naszych Aktów. O, jak Niebiańska Mała zrozumiała ten Nasz najwyższy ból i wielkie zło, jakie spotkało człowieka, gdy odstąpił od Naszej Woli! Jakże często płakała gorącymi łzami nad naszym smutkiem i wielkim nieszczęściem człowieka!

Ponieważ odczuwała strach, nie pozwoliła swojej Woli na żaden akt życia; pozostała więc mała, ponieważ Jej Wola nie miała w sobie życia - jakże mogłaby urosnąć? Ale to, czego nie uczyniła, sprawiła Nasza Wola: sprawiła, że wyrosła cała piękna, święta i boska, i wzbogaciła Ją tak bardzo, że uczyniła Ją największą spośród wszystkich stworzeń. Była cudem Naszej Woli, cudem łaski, piękna i świętości. Ale zawsze pozostawała mała, tak że nigdy nie wychodziła z Naszych ramion, a biorąc sobie do serca Naszą obronę, odpłaciła za wszystkie bolesne Akty Najwyższej Woli. Nie tylko była całkowicie w Porządku Mojej Woli, ale wszystkie akty dusz uczyniła swoimi, a pochłaniając całkowicie odrzuconą przez nie Naszą Wolę, zadośćuczyniła Jej i umiłowała Ją, a trzymając Ją w swoim dziewiczym sercu, jak w pieczy, przygotowała pokarm Naszej Woli dla wszystkich dusz.

Czy widzisz teraz, jakim pokarmem ta niezwykle kochająca Matka karmi swoje dzieci? Kosztowało Ją to całe Jej życie, niesłychane cierpienia, a nawet życie Jej własnego Syna, by mogła zgromadzić w sobie obfite zapasy Pokarmu Mojej Woli, aby była gotowa karmić nim wszystkie swoje dzieci, jak czuła i kochająca matka. Nie mogła bardziej kochać swoich dzieci! Dając ten pokarm, Jej miłość osiągnęła najwyższy stopień.

Dlatego wśród wielu tytułów, jakie posiada, najpiękniejszym jest: "Matka i Królowa Bożej Woli".

Teraz, Moja córko, jeśli Moja Mama uczyniła to dla dzieła zbawienia, to i ty musisz to uczynić dla dzieła FIAT VOLUNTAS TUA.

Twoja wola nie może już mieć [swojego] życia w tobie; czyniąc wszystkie akty każdej duszy swoimi w Mojej Woli, składasz je w sobie; a odpłacając Mojej Woli w imieniu wszystkich, przygotujesz w sobie cały niezbędny pokarm, aby karmić wszystkie pokolenia Pokarmem Mojej Woli.

Każde dodatkowe słowo, każdy dodatkowy efekt, każda dodatkowa wiedza o Niej będzie kolejnym smakiem, który odnajdą w tym pokarmie, tak że będą go jeść z ochotą. Wszystko, co ci powiem o Mojej Woli, pobudzi ich apetyt i sprawi, że nie będą jedli innego pokarmu [niż ten, który jest w Mojej Woli], nawet za cenę jakiejkolwiek ofiary....

Jeśli mówi się, że pokarm jest dobry, przywraca siłę, uzdrawia chorych, zawiera wszystkie rozkosze, nawet daje życie i błogość i czyni pięknym, kto nie podejmie się wszelkiej ofiary, aby przyjmować ten pokarm? Tak samo będzie z Moją Wolą. Aby Ona mogła być kochana i upragniona, musi być poznana. Dlatego bądź uważna i weź do siebie ten zapas Mojej Woli, abyś jak druga matka przygotowywała pokarm dla Naszych dzieci - w ten sposób będziesz naśladować Moją Mamę.

Będzie cię to również wiele kosztować, ale w obliczu Mojej Woli każda ofiara wyda ci się niczym. Czyń tak, jak czynią małe dzieci, nigdy nie wychodź z Moich ramion, a ja nadal będę ci opowiadał historię Mojej Woli."

(z "Księgi Nieba";tom 16; 24 listopada 1923)


Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».(Łk 10,22)


Modliłam się i zanurzałam się w świętej Woli Bożej; chciałam krążyć wszędzie, aż do Nieba, aby szukać i przywłaszczać sobie to najwyższe nieprzerwane "kocham cię", abym i ja mogła mieć nieustanne "kocham cię" - echo wiecznego "kocham cię".

Ponieważ posiadam w sobie źródło prawdziwego "kocham cię", miałabym "kocham cię" dla wszystkich i dla każdego, dla każdego ruchu, każdego aktu, każdego oddechu, każdego bicia serca i dla każdego "kocham cię" od samego Jezusa. Podczas gdy wydawało mi się, że dotarłam do łona Odwiecznego i uczyniłam Jego "kocham cię" moim, powtarzałam mój refren "kocham cię" wszędzie i ponad wszystko dla mojego najwyższego Pana.

Wtedy [niepokojąca] myśl przerwała moje akty miłości: "Co robisz? Mogłabyś [lepiej] robić coś innego! A poza tym, co jest takiego szczególnego w twoim "kocham cię"?

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się pośpiesznie we mnie i powiedział do mnie: "Co ty mówisz? Jak wyjątkowe jest dla Mnie twoje "kocham cię"? Moja córko, "kocham cię" jest wszystkim!

"Kocham cię" jest miłością, hołdem, szacunkiem, heroizmem, poświęceniem i zaufaniem do Tego, do którego jest skierowane; "kocham cię" oznacza posiadanie Tego, który zawiera w sobie "kocham cię"; "kocham cię" jest małym słowem, ale waży tyle, co cała wieczność!

"Kocham cię" obejmuje i otacza wszystko, rozszerza się i ogranicza [w tym samym czasie], wznosi się na wyżyny i schodzi na dno, odciska się wszędzie i nigdy się nie zatrzymuje.

Jak możesz, moja córko, mówić: "Czym szczególnym jest "kocham cię"? Jego pochodzenie jest wieczne: w "kocham cię" Niebiański Ojciec zrodził Mnie, a w "kocham cię" pojawił się Duch Święty.

W "kocham cię" wieczny FIAT stworzył całe Stworzenie, a w "kocham cię" przebaczyłem winnemu człowiekowi i odkupiłem go; tak więc w "kocham cię" dusza znajduje wszystko w Bogu, a Bóg znajduje wszystko w duszy.

Dlatego "kocham cię" jest nieskończenie cenne, pełne życia i energii; nigdy się nie męczy, przewyższa wszystko i triumfuje nad wszystkim. Chcę więc dostrzec to "kocham cię" dla Mnie, na twoich ustach, w twoim sercu, w przypływie twoich myśli, w twoich kroplach krwi, w twoich cierpieniach i radościach, w jedzeniu, które spożywasz - we wszystkim.

Życie mojego "kocham cię" musi być w tobie bardzo długie, a mój FIAT panujący w tobie odciśnie na nim pieczęć Bożego "kocham cię"...

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 17; 2 sierpnia 1925 r.)








Dienstag der 1. Adventswoche (Lk 10,21-24)

21In dieser Stunde rief Jesus, vom Heiligen Geist erfüllt, voll Freude aus: Ich preise dich, Vater, Herr des Himmels und der Erde, weil du all das den Weisen und Klugen verborgen, den Unmündigen aber offenbart hast. Ja, Vater, so hat es dir gefallen. 22Mir ist von meinem Vater alles übergeben worden; niemand weiß, wer der Sohn ist, nur der Vater, und niemand weiß, wer der Vater ist, nur der Sohn und der, dem es der Sohn offenbaren will.
23Jesus wandte sich an die Jünger und sagte zu ihnen allein: Selig sind die, deren Augen sehen, was ihr seht. 24Ich sage euch: Viele Propheten und Könige wollten sehen, was ihr seht, und haben es nicht gesehen, und wollten hören, was ihr hört, und haben es nicht gehört.

„Ich preise dich, Vater, Herr des Himmels und der Erde, weil du all das den Weisen und Klugen verborgen, den Unmündigen aber offenbart hast. Ja, Vater, so hat es dir gefallen“ (Lk 10,21)

… „Da du meine Kleine bist, von Mir für die Sendung meines Wollens auserwählt, und in diesem FIAT lebst, in dem du erschaffen wurdest, will Ich dich die Geschichte meines Ewigen Wollens wissen lassen, seine Freuden und seine Schmerzen, seine Wirkungen, seinen unermesslichen Wert, was Er tat, was Er empfing, und wer sich seine Verteidigung zu Herzen nahm.
Die Kleinen hören Mir aufmerksamer zu, da ihr Geist nicht mit anderen Dingen angefüllt ist; sie sind wie leer an allem, und wenn man ihnen andere Speise geben möchte, fühlen sie Ekel, denn da sie klein sind, sind sie gewohnt, nur die Milch meines Willens zu sich zu nehmen, der sie mehr als eine liebende Mutter an seiner göttlichen Brust hält, um sie überreichlich zu ernähren.
Und sie bleiben mit offenen Mündchen in Erwartung der Milch meiner Lehren, und Ich amüsiere Mich ganz köstlich…. O, wie schön ist es, sie zu sehen, wie sie bald lächeln, bald sich freuen, bald weinen, wenn sie Mich die Geschichte meines Willens erzählen hören!”
Also, der Ursprung meines Willens ist ewig; nie trat der Schmerz in Ihn ein; unter den Göttlichen Personen war dieser Wille in höchster Übereinstimmung, ja, Er war vielmehr nur ein einziger.
In jedem Akt, den Er hervorbrachte, sowohl ad intra als auch ad extra, verschaffte Er Uns unendliche Freuden, neues Glück, unermessliche Wonne, und als Wir den ganzen Bau der Schöpfung hervorbringen wollten, wie viel Ehre, Ruhm und Harmonien erwies Er Uns nicht!
Als das FIAT ausströmte, verbreitete dieses FIAT unsere Schönheit, unser Licht, unsere Macht, Ordnung, Harmonie, Liebe, Heiligkeit, kurzum, alles, und Wir wurden durch unsere eigenen Tugenden verherrlicht, da Wir mittels unseres FIAT die Blüte unserer Gottheit im ganzen Universum angedeutet sahen.
Unser Wille blieb [da] nicht stehen, sondern wollte, von Liebe angeschwollen, den Menschen erschaffen. Du kennst seine Geschichte, deshalb gehe Ich weiter.
Gerade er war es, der meinem Willen den ersten Schmerz bereitete: der Mensch suchte Den mit Bitterkeit zu erfüllen, Der ihn so liebte und ihn glücklich gemacht hatte.
Mein Wille weinte, mehr als eine zärtliche Mutter ihren verkrüppelten und blinden Sohn beweint, nur weil er sich vom Willen der Mutter zurückgezogen hatte.
Mein Wille wollte der erste Handelnde (Darsteller) im Menschen sein, nur deswegen, weil Er ihm neue Überraschungen der Liebe, der Freude, der Seligkeit, des Lichtes, der Reichtümer bereiten wollte; Er wünschte stets zu geben, und deshalb wollte Er handeln.
Doch der Mensch wollte seinen eigenen Willen tun und brach mit dem Göttlichen… Hätte er es doch nie getan! Mein Wille zog sich zurück, und er stürzte in den Abgrund aller Übel.
Um nun von neuem diese beiden Willen zu verknüpfen, war Einer notwendig, der einen Göttlichen Willen in sich enthielt; und da Ich, das Ewige Wort, diesen Menschen mit ewiger Liebe liebte, so beschlossen Wir im Rat der Drei Göttlichen Personen, dass Ich menschliches Fleisch annehme, um zu kommen, ihn zu retten und die zwei auseinander gebrochenen Willen wieder zu verknüpfen.
Doch wohin sollte Ich hinabsteigen? Wer sollte Jene sein, die ihr Fleisch ihrem Schöpfer darbieten sollte? Siehe, daher erwählten Wir ein Geschöpf, das kraft der vorausgesehenen Verdienste des künftigen Erlösers von der Schuld der Erbsünde ausgenommen wurde; ihr Wille und der Unsere waren nur ein einziger.
Diesem himmlischen Geschöpf, das die Geschichte unseres Willens verstand, erzählten Wir wie einem kleinen Kind alles: den Schmerz unseres Willens, und wie der undankbare Mensch durch die Abspaltung seines Willens von Unserem, unseren Willen in den Göttlichen Kreis (Bereich Gottes) eingeschränkt hatte, und Ihn gleichsam in seinen Plänen hemmte und Ihn daran hinderte, dass Er ihm seine Güter mitteilen könne und den Zweck, wofür der Mensch geschaffen worden war.
Zu geben heißt für Uns, Uns selbst und den glücklich zu machen, der von Uns empfängt; es bedeutet, [den anderen] zu bereichern, ohne selbst arm zu werden; es bedeutet, das zu geben, was Wir von Natur aus sind, um dies durch die Gnade im Geschöpf zu bilden, und heißt, aus Uns herauszugehen, um zu geben, was Wir besitzen….
Beim Geben findet unsere Liebe ein Ventil, um sich zu ergießen und feiert unser Wille ein Fest! Wenn Wir nicht geben könnten, wozu würden Wir dann die Schöpfung machen?
So war allein die Unmöglichkeit, unsere Kinder, unsere geliebten Abbilder beschenken zu können, wie eine Trauerzeit für unseren Höchsten Willen; unser Wille gab seinem Kummer Ausdruck, bloß weil Er den Menschen ohne Verbindung mit unserem Wollen, die der Mensch unterbrochen hatte, wirken, sprechen und gehen sah, und weil jene Ströme von Gnade, Licht, Heiligkeit, Wissenschaft usw., die zu ihm hin fließen sollten, wenn er mit Uns gewesen wäre, es [jetzt] aber nicht konnten.
Jeder Akt des Geschöpfes war ein Schmerz für Uns, da Wir diesen Akt leer an göttlichem Wert erblickten, der Schönheit und der Heiligkeit beraubt und unseren Akten ganz unähnlich.
O, wie verstand die himmlische Kleine diesen unseren höchsten Schmerz und das große Übel für den Menschen, als er sich aus unserem Willen zurückzog! Wie oft weinte sie heiße Tränen über unseren Kummer und das große Unglück des Menschen!
Da sie Furcht empfand, wollte sie ihrem Willen auch nicht einen einzigen Akt des [eigenen] Lebens zugestehen; so blieb sie klein, weil ihr Wille kein Leben in ihr hatte – wie hätte sie erwachsen (groß) werden können?
Doch was sie nicht tat, bewirkte unser Wille: Er ließ sie ganz schön, heilig und göttlich heranwachsen und bereicherte sie so sehr, dass Er sie zur Größten unter allen Geschöpfen machte. Sie war ein Wunder unseres Willens, ein Wunder an Gnade, Schönheit und Heiligkeit.
Doch sie blieb stets klein, sodass sie nie von unseren Armen herabstieg, und da sie sich unsere Verteidigung zu Herzen nahm, vergalt sie alle schmerzvollen Akte des Höchsten Willens.
Nicht nur war sie ganz in der Ordnung meines Willens, sondern sie machte sich alle Akte der Seelen zu eigen, und indem sie unseren, von ihnen zurückgewiesenen Willen ganz in sich absorbierte, leistete sie Ihm Wiedergutmachung und liebte Ihn, und da sie Ihn in ihrem jungfräulichen Herzen wie in Verwahrung hielt, bereitete sie die Speise unseres Willens für alle Seelen.
Siehst du nun, mit welcher Speise diese über alles liebevolle Mutter ihre Kinder ernährt? Es kostete sie ihr ganzes Leben, unerhörte Leiden und selbst das Leben ihres eigenen Sohnes, dass sie in sich den überreichen Vorrat der Speise meines Willens anlegte, um sie bereitzuhalten, all ihre Kinder als zärtliche und liebende Mutter damit zu ernähren.
Sie hätte ihre Kinder nicht mehr lieben können! Im Geben dieser Speise erreichte ihre Liebe den höchsten Grad. Daher ist unter den vielen Titeln, die sie besitzt, der schönste, den man ihr geben kann: ‚Mutter und Königin des Göttlichen Willens‘…“(aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 16; 24. November 1923)

——————–

Das Göttliche Fiat absorbiert mich völlig in seinem Licht. Um mir seinen ersten Akt des Lebens zu verleihen, pocht dieses Licht in meinem Herzen und lässt mich den Herzschlag seines Lichtes, seiner Heiligkeit, Schönheit und schöpferischen Macht verspüren.
Meine kleine Seele fühlt sich wie ein Schwamm mit diesen göttlichen Herzschlägen ganz durchtränkt. Da sie diese wegen meiner Kleinheit nicht fassen kann, wiederholt sie schmachtend, versengt von den glühenden Strahlen der Sonne des Göttlichen Fiat, ständig: ‘Fiat! Fiat! Hab Mitleid mit meiner Kleinheit, ich kann dein Licht nicht fassen – ich bin zu klein.
Schaffe daher Du selbst den freien Platz, dehne mich aus, dass ich mehr Licht aufnehmen kann und nicht von diesem Licht ertränkt werde, das ich nicht gänzlich umfangen kann, um es in meine kleine Seele einzuschließen.’
Als ich darüber nachsann, sprach mein süßer Jesus zu mir: „Mut, meine kleine Tochter, es stimmt zwar, dass du zu klein bist, doch du sollst wissen, dass nur die Kleinen in mein Göttliches Fiat eintreten, um in seinem Licht zu leben.
Mit jedem Akt, den diese Kleinen in meinem Göttlichen Willen tun, würgen sie ihren eigenen Willen gleichsam ab und bereiten dem menschlichen Willen einen süßen Tod, da es in meinem Willen weder Raum noch Platz für sein Handeln gibt.
Der menschliche Wille hat weder Anspruch noch Recht, sondern verliert seinen Wert vor einem Willen, einem Anspruch und einem Recht, die göttlich sind. Das Verhältnis zwischen menschlichem und göttlichem Willen gleicht einem kleinen Jungen, der meint, aus sich selbst heraus fähig zu sein, etwas zu sagen oder zu tun.
Doch wenn ihm jemand gegenübersteht, der alle Wissenschaften besitzt und in den Künsten bewandert ist, verliert der arme Kleine seine Bedeutung, bleibt stumm und unfähig, etwas zu tun und ist von den schönen Worten und Werken des Wissenschaftlers fasziniert und bezaubert.
Meine Tochter, genau das geschieht: der Kleine glaubt, dass er etwas ist, wenn der Große nicht da ist, aber vor dem Großen fühlt er sich kleiner, als er [tatsächlich] ist. Umso mehr gilt dies vor der Höhe und Unermesslichkeit meines Göttlichen Willens.
So oft die Seele nun in meinem Göttlichen Willen ihre Akte tut, macht sie sich von ihrem eigenen Willen leer und tut ebenso viele Türen auf, um den Meinen eintreten zu lassen. Sie gleicht einem Haus, das im Inneren eine Sonne besitzt: Je mehr Türen es hat, desto mehr Strahlen dringen aus jeder Tür hervor.
Oder wenn man ein mit Löchern versehenes Stück Metall vor die Sonne hält. Je mehr Löcher es hat, umso mehr werden alle kleine Löcher mit Licht gefüllt und enthalten Lichtstrahlen.
Die Seele ist ähnlich: Je mehr Akte sie in meinem Göttlichen Willen tut, desto mehr Eintrittspforten tut sie Ihm auf, sodass Er sie ganz mit dem Licht meines Göttlichen Fiat durchstrahlt.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 27; 10. November 1929)

„Mir ist von meinem Vater alles übergeben worden; niemand weiß, wer der Sohn ist, nur der Vater, und niemand weiß, wer der Vater ist, nur der Sohn und der, dem es der Sohn offenbaren will“ (Lk 10, 22)

Ich betete und versenkte mich in den heiligen Göttlichen Willen; überallhin wollte ich meine Rundgänge machen, bis zum Himmel empor, um jenes höchste ununterbrochene „Ich liebe dich” aufzuspüren und es mir anzueignen, damit auch ich ein ständiges „Ich liebe Dich” – das Echo des ewigen „Ich liebe dich” – habe.
Da ich in mir die Quelle des wahren „Ich liebe dich” besitze, würde ich ein „Ich liebe Dich” für alle und für jeden haben, für jede Bewegung, jeden Akt, jeden Atemzug, jeden Herzschlag, und für jedes „Ich liebe dich” von Jesus selbst.
Während ich zum Schoß des Ewigen zu gelangen schien und ihr „Ich liebe dich” zu dem Meinen machte, wiederholte ich überall und über allen Dingen meinen Refrain „Ich liebe Dich” für meinen höchsten Herrn.
Da unterbrach ein [störender] Gedanke meine Liebesakte: „Was machst du? Du könntest [besser] anderes tun! Und außerdem, was ist das schon besonderes, dieses dein ‚Ich liebe Dich‘ “?
Da bewegte sich mein süßer Jesus eilig in meinem Inneren und sagte zu mir: „Was sagst du? Wie besonders ist dein „Ich liebe Dich” an Mich? Meine Tochter, das „Ich liebe Dich” ist alles!
Das „Ich liebe Dich” ist Liebe, Huldigung, Wertschätzung, Heroismus, Opfer und Vertrauen auf den, an den es gerichtet ist; das „Ich liebe Dich” bedeutet, Den zu besitzen, Der das „Ich liebe dich” einschließt; „Ich liebe Dich” ist ein kleines Wort, doch wiegt es so viel wie die ganze Ewigkeit!
Das „Ich liebe Dich” schließt und hüllt alles ein, breitet sich aus und schränkt sich [zugleich] ein, erhebt sich in die Höhe und steigt bis zum Grund hinab, prägt sich überall ein und bleibt nie stehen.
Wie kannst du, meine Tochter, sagen: ‚Was ist das „Ich liebe Dich” Besonders? Sein Ursprung ist ewig: im „Ich liebe Dich” zeugte Mich der himmlische Vater, und im „Ich liebe Dich” ging der Heilige Geist hervor.
Im „Ich liebe dich” schuf das ewige FIAT die ganze Schöpfung, und im „Ich liebe dich” vergab Ich dem schuldigen Menschen und erlöste ihn; so findet die Seele im „Ich liebe Dich” alles in Gott und Gott findet alles in der Seele.
Daher ist das „Ich liebe Dich” unendlich viel wert und voller Leben und Energie; es wird nie müde, übertrifft alles und triumphiert über alles. So möchte Ich dieses „Ich liebe Dich” für Mich, auf deinen Lippen, in deinem Herzen, im Aufschwung deiner Gedanken, in deinen Blutstropfen, in deinen Leiden und Freuden, in der Speise, die du isst – in allem wahrnehmen.
Das Leben meines „Ich liebe Dich” muss sehr lang in dir sein, und mein in dir herrschendes FIAT wird ihm das Siegel des „Ich liebe dich” Gottes aufprägen.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 17; 2. August 1925)

„Selig sind die, deren Augen sehen, was ihr seht“ (Lk 10, 23)

… „Meine Tochter, in meinem Willen gibt es den leeren Raum des menschlichen Wirkens im Göttlichen, und diese Leere muss von denen aufgefüllt werden, die in meinem Willen leben.
Je aufmerksamer du darin bist, in meinem Willen zu leben und Ihn den anderen bekanntzumachen, umso schneller wird dieser leere Raum ausgefüllt werden auf eine Art, dass mein Wille, der den menschlichen Willen in sich umherschweben und zum Ursprung, von dem er ausgegangen ist, zurückkehren sieht, sich befriedigt fühlen und seine sehnlichen Wünsche bezüglich der Menschengeschlechter erfüllt sehen wird.
Es macht nichts, wenn es nur wenige sind oder sogar nur einer ist, denn mein Wille kann sich mit seiner Macht für alles entschädigen, sogar mit einem einzigen Menschen, wenn Er keinen anderen findet.
Doch ist es stets ein menschlicher Wille, der in den Meinigen kommen muss, um all das auszufüllen (zu ersetzen), was die anderen nicht tun. Das wird Mir so wohlgefällig sein, dass Ich die Himmel aufreißen und meinen Willen herabsteigen lassen und die Schätze und Wunder bekanntmachen werde, die Er enthält.
Jedesmal, wenn du erneut in meinen Willen eintrittst, drängst du Mich, dir neue Kenntnisse über Ihn zu vermitteln und weitere Wunder zu erzählen, denn Ich will, dass du das Gute kennst, das du tust, damit du es wertschätzst und es zu besitzen wünschst.
Und wenn Ich sehe, dass du es liebst und schätzt, lasse Ich es dich besitzen. Die [Er]Kenntnisse sind die Augen der Seele. Die unwissende Seele ist wie blind für dieses Gut und diese Wahrheiten.
In meinem Willen gibt es aber keine blinden Seelen, sondern jede Kenntnis lässt sie noch weiter blicken. Tritt daher oft in mein Wollen ein, dehne deine Grenzen in Ihm aus, und wenn Ich das bemerke, komme Ich wieder und erzähle dir noch überraschendere Dinge über meinen Willen.”… ((aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 2. April 1923)

—————–

… „Es ist nur gerecht, dass die kleine Neugeborene meines Höchsten Willens an den Seligkeiten, den Freuden und dem Glück Desjenigen [gemeint ist der Göttliche Wille] teilnimmt, Der sie zur Welt gebracht hat.
All diese Flämmchen, die du in dem grenzenlosen Meer meines Willens siehst, sind Symbole der geheimen Seligkeiten, Freuden und Wonnen, die Er enthält.
Ich sage geheim, denn da Ich noch nicht die Fülle der Kenntnis geoffenbart habe, die der Ewige Wille enthält und auch die gebührende Disposition in den Geschöpfen fehlt, um sie ihnen mitzuteilen, so bleiben all diese Seligkeiten „ad intra” in der Gottheit und warten darauf, dass Wir sie derjenigen verwirklichen, die in unserem Willen geboren werden soll, leben und ihr Leben ohne irgendeine Unterbrechung in Ihm führen soll; denn da ihr Wille mit dem Unsrigen eins ist, sind alle göttlichen Pforten offen und unsere intimsten Geheimnisse werden ihr enthüllt.
Die Freuden und Seligkeiten werden gemeinsam geteilt, in dem Maß, wie es für ein Geschöpf möglich und fassbar ist.
Du siehst also, meine Tochter, jede Mitteilung, die Ich dir über meinen Willen mache, ist eine Seligkeit, die aus dem Schoß der Gottheit entströmt, welche dich nicht nur beglückt und noch mehr disponiert, in meinem Willen zu leben, sondern um dich für weitere neue Kenntnisse vorzubereiten.
Nicht nur das, sondern der ganze Himmel wird von dieser neuen Seligkeit überflutet, die aus unserem Schoß hervorgegangen ist. O, wie dankbar sind sie dir [im Himmel] und bitten darum, dass Ich die Mitteilungen über meinen Willen fortsetze!
Diese Seligkeiten waren vom menschlichen Willen in Uns verschlossen worden, und jeder [sündige] Akt des menschlichen Willens bringt eine Sperre (einen Verschluss) an auf diese himmlischen Seligkeiten, nicht nur in der Zeit, sondern auch in der Ewigkeit, weil jeder Akt meines Willens, den die Seele auf Erden tut, den Keim dieser Seligkeit in die Seele sät, die sie im Himmel genießen wird.
Ohne den Keim ist es nutzlos, auf die Pflanze zu hoffen. Deshalb möchte ich, dass du immer tiefer in meinen Willen eindringst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 18; 18. Februar 1926)




I Niedziela Adwentu - B (Mk 13, 33-37)


33 Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. 34 Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. 35 Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. 36 By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. 37 Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!».


Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. (Mk 13, 33)


Kiedy byłam w moim zwyczajowym stanie, po wielu wysiłkach, Jezus pozwolił sią zobaczyć, mocno przyciśniętym do mnie; trzymał moje serce w swoich rękach, miał wzrok utkwiony mocno we mnie i mówił do mnie:

"Córko moja, kiedy dusza oddała Mi swoją wolę, nie jest już wolna w czynieniu tego, co jej się podoba, inaczej nie byłby to prawdziwy dar. Prawdziwy podarunek oznacza, że stale zachowuje się swoją wolę w ofierze Temu, komu się ją ofiarowało.

I to jest męczeństwo ciągłej czujności, którą dusza ofiarowuje Bogu.

Co byś powiedziała o męczenniku, który dziś poświęca się, by cierpieć każdy rodzaj bólu, a jutro wycofuje się?

Stwierdziłabyś, że nie ma on prawdziwego usposobienia do męczeństwa i że pewnego dnia ostatecznie wyprze się swojej wiary. Mówię więc do duszy, która nie pozwala Mi czynić ze swoją wolą tego, co Mi się podoba, która raz Mi ją oddaje, a raz ją wycofuje: “Córko, nie jesteś usposobiona do poświęcenia i męczeństwa dla Mnie, bo prawdziwe męczeństwo polega na ciągłości. Możesz się nazywać poddaną lub upodobnioną, ale nie męczennicą. Pewnego dnia ostatecznie wycofasz się ode Mnie i zrobisz ze wszystkiego dziecinną zabawę".

Bądź zatem uważna i pozostaw Mi pełną swobodę, abym mógł uczynić w tobie to, co Mi się najbardziej podoba."

(z "Księgi Nieba"; tom 6; 13 września 1904)

…………………

Po tym, jak wiele się utrudziłam tego ranka, ujrzałam naszego Pana ukrzyżowanego. Ucałowałam rany rąk Jego i uczyniłam zadośćuczynienie, modląc się, aby On uświęcił, udoskonalił i oczyścił wszystkie dzieła ludzkie z miłości do tego, co wycierpiał w Najświętszych Rękach Swoich, a Najświętszy Jezus rzekł do mnie:

"Córko Moja, dzieła, które najbardziej ranią Moje ręce i najbardziej pogłębiają i rozszerzają Moje rany, są dobre dzieła wykonane bez czujności; bo brak czujności pozbawia dobre dzieło żywotności, a rzeczy, które nie mają życia, są zawsze podatne na gnicie i dlatego budzą we Mnie odrazę; a w oczach ludzi dobre dzieło bez poświęcenia uwagi(czujności) jest większym zgorszeniem niż sam grzech, bo wiadomo, że grzech jest ciemnością i nic dziwnego, że ciemność nie daje światła.

Lecz dobre dzieło, które jest światłem, lecz szerzy ciemność, tak rani oko ludzkie, że nie wie ono już, gdzie szukać światła, i dlatego to [dobre dzieło] jest dla człowieka przeszkodą na drodze dobra."

(z "Księgi Nieba";tom 6; 6 września 1905)

………………….

"Ach, córko moja, to Moja Wola pragnie, abyś była znana przez wszystkich i aby wskazywano na ciebie niejako, jako na Nowe Niebo i sposób Nowego Odrodzenia; ty sama będziesz jakby pogrzebana w Mojej Woli". Moja Wola musi być jak powietrze, którego się nie widzi, ale które się czuje. Nie widać go, a jednak przekazuje życie.

Przenika wszędzie, nawet do najbardziej wewnętrznych włókien, aby dać życie każdemu uderzeniu serca. Gdziekolwiek wejdzie, w ciemność, w głębiny, w najskrytsze przestrzenie, staje się życiem wszystkiego.

W ten sposób Moja Wola będzie czymś więcej niż powietrze w tobie, które wychodzi z ciebie i staje się życiem wszystkiego.

Dlatego bądź bardziej uważna i podążaj za Wolą swojego Jezusa, bo czujność sprawi, że będziesz wiedziała, gdzie jesteś i co robisz. Wiedza ta sprawi, że bardziej uznasz i docenisz Boski Pałac Królewski Mojej Woli.

Wyobraź sobie, że ktoś znajduje się w pałacu króla i nie wie, że to mieszkanie należy do króla. Nie okaże mu wdzięczności, lecz będzie się bezmyślnie przechadzać, plotkować i śmiać się, nie będzie też gotowa przyjąć darów króla. Ale gdyby wiedziała, że to jest pałac królewski, patrzyłaby na rzeczy z uwagą i doceniała je; chodziłaby na paluszkach, mówiła cicho i miała oczy i uszy otwarte, aby zobaczyć, czy król wychodzi z jakiegoś pomieszczenia i niejako w oczekiwaniu na wielkie dary od króla.

Widzisz, czujność jest drogą do wiedzy, a wiedza zmienia osobę i rzeczy oraz przygotowuje duszę na przyjęcie wielkich darów.

Wiedząc więc, że jesteś w pałacu Mojej Woli, będziesz zawsze otrzymywała i brała tyle, abyś mogła dać wszystkim swoim braciom".

(Księga Nieba, do użytku prywatnego - tom 16; 21 lipca 1923); i Tom 15; 28. Juni 1923)

………………

Czułam się bardzo utrudzona, a mój słodki Jezus, który prawie się nie pokazywał, powiedział mi: "Odwagi, córko moja, bądź wierna i czujna wobec Mnie, bo wierność i czujność rodzą zrównoważony stan duszy, tworzą jednolity nastrój w duszy i utrwalają doskonały pokój; a to czyni ją panią, w taki sposób, że robi co chce i osiąga zawsze co chce.

W szczególności dusza, która żyje w Mojej Woli, jest jak słońce, które nigdy się nie zmienia; [tylko] jeden jest jej akt, mianowicie zsyłanie światła i ciepła ze swojej sfery. Nie robi dziś jedno, a jutro coś innego, ale zawsze wiernie i stale wykonuje to samo.

Ale choć jej akt jest jeden, to ileż różnych aktów ma miejsce, gdy ten [jeden] akt zstępuje i styka się z powierzchnią ziemi! Prawie niezliczone: jeśli słońce znajdzie na wpół zamknięty kwiat, otwiera go pocałunkiem swego światła i ciepła, nadaje mu barwę i zapach. Jeśli spotyka cierpki owoc, pozwala mu dojrzeć i przekazuje mu słodycz. Jeśli znajdzie zielone pola, barwi je na złotożółty kolor. Jeśli napotyka nieświeże powietrze, oczyszcza je pocałunkiem swego światła; krótko mówiąc, daje wszystkim rzeczom wszystko, co jest niezbędne do ich istnienia na tej ziemi i powoduje, że wszystko przynosi zawarty(w nich) pożytek, tak jak zostało to przygotowane przez Boga. Takie jest słońce, ze swoją wiernością i przez to, że zawsze czyni to samo, jest wypełnieniem Woli Bożej nad wszystkimi stworzonymi rzeczami.

O, gdyby słońce nie wysyłało zawsze równomiernie swego światła, jakie wahania, jaki nieporządek panowałby tu na ziemi, a człowiek nie mógłby planować i oszacować  ani pól, ani roślin,  i musiałby powiedzieć sobie: "Jeśli słońce nie daje mi swego światła i ciepła, nie wiem, kiedy zbierać plony, ani kiedy owoce dojrzeją".

Tak jest z duszą wierną i uważną. W Mojej Woli jej Akt jest [tylko] jeden, ale skutki są niezliczone; jeśli natomiast jest ona niestała i nieuważna, to jest nieobliczalna zarówno dla siebie, jak i dla Mnie, a dobro, które może przynieść, jest nie do określenia."

(z "Księgi Nieba"; Wstępny tekst niemiecki, Dr Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 15; 13 lutego 1923)

……………………

... "Moja dobra córko: Królem i Stwórcą jest Wola Boża - to znaczy, że Ona rządzi, wypełnia i posiada Nasze Życie we wszystkich rzeczach przez nas stworzonych.

Kiedy stwarzamy, rozszerzamy Nasze własne Życie i ukrywamy Naszą twórczą Wolę w rzeczy, którą stwarzamy. To właśnie oznacza stwarzanie: powoływanie rzeczy z nicości i zamykanie w nich wszystkiego aby pozostały tak nienaruszone i piękne, jak je stworzyliśmy.

Wiedz, że Moja Wola ukrywa się niczym Król w każdej stworzonej rzeczy. Kiedy stworzenia rozpoznają Go pod tą szatą, objawia się i obdarza obficie swoimi boskimi aktami i królewskimi darami, które może dać tylko ten niebiański władca.

Jeśli jednak nie zostanie rozpoznany, pozostaje niezauważony i ukryty, nie czyniąc ani zamieszania, ani przepychu wokół swojej królewskiej osoby, ani nie rozdzielając obfitości swoich darów, które może dać tylko taka Święta Wola.

Ludzie dotykają Jej powłoki, ale nic nie wiedzą o Niej i o Jej darach, ani też niczego nie otrzymują. A Moja Wola boleje, że nie została rozpoznana i jest przygnębiona, że nie może udzielać swoich boskich darów; bo jeśli dusza Jej nie rozpoznaje, brakuje jej zdolności pojmowania i woli przyjęcia królewskich darów.

Jestem jak Król, który w przebraniu przechadza się wśród ludzi: jeśli są uważni, rozpoznają go, nawet jeśli nie nosi królewskiej szaty, po jego zachowaniu i obliczu. Będą go otaczać, czcić, jako króla i prosić o dary i łaski. Król wynagrodzi uwagę tych, którzy rozpoznali go pod przebraniem i da im więcej niż to, o co prosili.

Tych, którzy Go nie rozpoznają, ominie niezauważony i nic im nie da, zwłaszcza że oni sami o nic Go nie proszą i biorą Go za jednego z ludzi.

Tak też działa Moja Wola, gdy jest rozpoznawana pod osłoną rzeczy stworzonych. Daje o sobie znać i nawet nie czeka, jak król, aż zostanie poproszony o dary i łaski, ale mówi sama od siebie: "Jestem tutaj, czego chcesz? Wtedy Ona daje obfite dary i łaski niebiańskie; Moja Wola idzie jeszcze dalej niż Król. Ona sama bilokuje się  i daje swoje życie duszy, która Ją rozpoznała - czego Król nie może uczynić.

Tak i ty możesz powiedzieć: "Ja jestem Wolą Bożą" i możesz uczynić z siebie powłokę, szatę, która kryje Moją Boską Wolę. Jeśli rozpoznasz Ją nie tylko we wszystkich rzeczach stworzonych, ale także w sobie samej, jeśli oddasz Jej panowanie nad wszystkimi swoimi aktami, jeśli oddasz Jej na służbę wszystko, co składa się na powłokę twojej istoty, aby pozwolić Jej Życiu wzrastać w tobie - wtedy Ona wypełni cię tak bardzo, że nie pozostanie z ciebie nic oprócz powłoki, której Ona używa jedynie do ukrycia siebie.

Będziesz szczęśliwsza niż wszystkie rzeczy stworzone, ponieważ jesteś żywą powłoką, która dzieli z Nią Jej radości, błogość, a także nieskończony ból.

Ona chciałaby być życiem każdego stworzenia, ale niewdzięczni nie pozostawiają Jej pełnego panowania; krótko mówiąc, zawsze będziesz żyła  jednym życie razem z Nią i towarzyszyć Jej nieustannie."....

(z "Księgi Nieba"; tom 32; 12 marca 1933)


“Czuwajcie!”. (Mk 13, 37)


... Potem spędziłam noc, w której ani nie mogłam zamknąć oczu, by zasnąć, ani mój miły Jezus nie odwiedzał mnie jak zwykle; bo kiedy On przychodzi, ja w Nim zasypiam - a to jest dla mnie więcej niż sen.

Ale spędziłam ten czas, odprawiając godziny Jego Męki i robiąc moje zwykłe kräüenia w Jego uwielbionej Woli. Zobaczyłam więc, że jest już dzień [to mi się często zdarza], i powiedziałam sobie: "Miłości moja, nie przyszedłeś, ani nie dałeś mi spać, jakże więc mogę dziś dalej działać bez Ciebie?".

Wtedy mój słodki Jezus poruszył się we mnie i rzekł do mnie: "Córko moja, w Mojej Woli nie ma ani nocy, ani snu: zawsze jest pełnia dnia i pełnia czuwania; nie ma czasu na sen, bo jest wiele do zrobienia, wiele do przyniesienia i wiele do bycia szczęśliwym w Nim.

Dlatego musisz nauczyć się żyć w długim dniu Mojej Woli, aby Moja Wola pozwoliła, by jej nieustanny Akt był żywy w tobie.

Znajdziesz jednak najpiękniejszy odpoczynek, ponieważ Moja Wola pozwala ci coraz bardziej wznosić się do twojego Boga i czyni Go coraz bardziej zrozumiałym dla ciebie. Im bardziej zrozumiesz Boga, tym bardziej rozszerzy się twoja dusza, by móc przyjąć wieczny odpoczynek ze wszystkimi rozkoszami i radościami, jakie niesie ze sobą Boży odpoczynek.

O, jakże piękny będzie to dla ciebie odpoczynek - odpoczynek, który można znaleźć tylko w Mojej Woli!"...                                                                                                        

(z "Księgi Nieba"; tom 17; 29 czerwca 1925)

…………………..

Jezu, mój Boski Zbawicielu! Zabierz mnie ze swoimi trzema uczniami, abym Ci towarzyszyła w Twojej agonii na Górze Oliwnej. Przypomniawszy sobie łagodny wyrzut, który skierowałeś do Piotra, Jakuba i Jana, bo zasnęli, chcę czuwać z Tobą choć przez godzinę w ogrodzie Getsemani, chcę poczuć choć jedną z tych ran, które odczuwało Twoje Serce, zasmucone aż do śmierci, chcę wziąć choć jeden oddech z Twoich bolesnych oddechów.

Chcę wpatrywać się w Twoje Boskie Oblicze i patrzeć jak blednie, jak smutek i strach malują się na Twoich rysach, aż w końcu zstąpi do prochu ziemi. Już widzę, mój kochający Jezu, jak Twoja postać chwieje się i w końcu upada na ziemię; widzę, jak Twoje zastygłe ręce składają się do modlitwy, słyszę westchnienia, krzyk miłości i niewypowiedzianego bólu, który wznosi się do nieba.

Jezu mój w agonii, w ponurym ogrodzie Getsemani, spraw, aby w tej godzinie spłynęła na mnie część Twojej Chwalebnej Krwi, która wypływa ze wszystkich Twoich członków.

O drogocenna Krwi mojego Najwyższego Dobra, które dla mnie jest śmiertelnie zasmucone, chciałabym Cię zakosztować, wypić Cię do ostatniej kropli; zakosztować i wypić z Tobą choć łyk gorzkiego kielicha przygotowanego dla ukochanego mojej duszy i poczuć we mnie rozkosze Jego Boskiego Serca.

Oby moje serce pękło ze skruchy, że tak często obrażałam mojego Pana, który jest dla mnie w śmiertelnej udręce. Jezu, daj mi łaskę i pomóż mi, abym kontemplując Twoje Godziny Męki na Górze Oliwnej, cierpiała razem z Tobą i dała upust moim westchnieniom i łzom.

Matko Boska Bolesna, Mario! Pozwól mi uczestniczyć w cierpieniach Twego Serca przeszytego bólem dla Jezusa, który cierpi agonię w Ogrodzie Getsemani. Amen.

(Z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; modlitwa przygotowanie do rozwaüania trzech Godzin w Ogrodzie Getsemani)

…………………..

Moje słodkie Życie, pozwól mi wziąć Cię w swoje ramiona… Czy idziesz może do swoich drogich uczniów? Ale jakaż jest boleść Twojego ukochanego Serca, gdy widzisz ich ponownie śpiących...! Drżącym i słabym głosem wołasz do nich: Dzieci moje, nie śpijcie! Zbliża się godzina. Czyż nie widzicie, do jakiego stanu wyczerpania się doprowadziłem? Och, pomóżcie Mi, nie opuszczajcie Mnie w tych wyjątkowych chwilach! Chwiejesz się i niemal tuż przy nich upadasz, gdy Jan wyciąga ramiona, żeby Cię podtrzymać… Jesteś tak zmieniony, że gdyby nie łagodność i słodycz Twojego głosu, nie rozpoznaliby Ciebie. Potem zalecasz im czuwanie i modlitwę i powracasz do Ogrodu, ale z drugą raną w swoim Sercu. W tej ranie widzę, moja Dobroci, wszystkie grzechy tych dusz, które, mimo że widzą Twoją łaskawość ukazaną w darach, w pocałunkach i w pieszczotach, zapominają o Twojej Miłości i o Twoich darach i stają się senne i ospałe podczas nocy próby, tracąc w ten sposób ducha nieustannej modlitwy i czujności. Jezu mój, prawdą jest, że po ujrzeniu Ciebie i skosztowaniu Twoich darów, gdy dusza zostaje ich pozbawiona, potrzebuje ogromnej siły, aby wytrwać. Tylko cud może sprawić, że dusze te przetrwają próbę. Dlatego, współczując Ci z powodu tych dusz, których niedbałość, lekkomyślność i zniewagi są najbardziej gorzkie dla Twojego Serca, proszę Cię, gdyby miały uczynić choćby jeden krok, który mógłby w najmniejszym stopniu sprawić Ci przykrość, otocz je tak wielką łaską, żeby powstrzymać je przed utratą ducha nieustannej modlitwy.

(Z "Zegara 24 godzin Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Trzecia godzina Konania w Ogrodzie Getsemani)



03.12.23

1. Adventssonntag – B (Mk 13, 33-37)

„Seht euch also vor“ (Mk 13, 33)

Als ich in meinem gewöhnlichen Zustand war, ließ sich Jesus nach vielen Bemühungen sehen, eng an mich gedrückt; Er hielt mein Herz in seinen Händen, hatte den Blick fest auf mich gerichtet und sprach zu mir:
„Meine Tochter, wenn eine Seele Mir ihren Willen gegeben hat, ist sie nicht mehr frei, das zu tun, was ihr gefällt, sonst wäre es keine wahre Schenkung. Die wahre Schenkung bedeutet, dass man den eigenen Willen ständig Dem geopfert hält, dem man ihn geschenkt hat.
Und das ist ein Martyrium der ständigen Aufmerksamkeit, das die Seele Gott darbringt. Was würdest du von einem Märtyrer sagen, der sich heute opfert, um jede Art von Schmerzen zu erleiden und sich morgen zurückzieht?
Du würdest feststellen, dass er keine wahre Disposition zum Martyrium hatte und eines Tages schließlich seinen Glauben verleugnen wird. So sage Ich zur Seele, die Mich mit ihrem Willen nicht tun lässt, was Mir gefällt, die ihn Mir bald gibt und ihn bald wieder zurückzieht: ‚Tochter, du bist nicht disponiert zum Opfer und zur Märtyrerin für Mich, denn das wahre Martyrium besteht in der Kontinuität.
Du kannst dich ergeben oder angeglichen nennen, aber keine Märtyrin. Eines Tages wirst du dich schließlich von Mir zurückziehen und aus allem ein Kinderspiel machen.’
Sei daher aufmerksam und lasse Mir die volle Freiheit, an dir das zu tun, was Mir am besten gefällt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 13. September 1904)

———————

Nachdem ich mich an diesem Morgen sehr abgemüht hatte, sah ich unseren Herrn als Gekreuzigten. Ich küsste die Wunden seiner Hände und leistete Wiedergutmachung und betete, dass Er alle menschlichen Werke heiligen, vervollkommnen und reinigen möge, aus Liebe zu dem, was Er in seinen heiligsten Händen gelitten hat, und der gebenedeite Jesus sagte zu mir:
„Meine Tochter, die Werke, die meine Hände am meisten schmerzen und meine Wunden am meisten verschärfen und erweitern, sind die guten Werke, die ohne Aufmerksamkeit getan werden; denn der Mangel an Aufmerksamkeit beraubt ein gutes Werk seiner Lebendigkeit, und Dinge, die kein Leben haben, sind immer dem Verfaulen nahe und ekeln Mich daher an; und in den Augen der Menschen ist ein gutes Werk ohne Aufmerksamkeit ein größerer Skandal als die Sünde selbst, da man weiß, dass die Sünde Finsternis ist und es kein Wunder ist, dass die Finsternis kein Licht spendet.
Doch das gute Werk, das Licht ist, aber Finsternis verbreitet, verletzt das menschliche Auge so sehr, dass es nicht mehr weiß, wo es das Licht finden kann, und somit ist dies[es gute Werk] für den Menschen ein Hindernis auf dem Weg des Guten.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 6. September 1905)

———————

… „Ach, meine Tochter, es ist mein Wille, der wünscht, dass [dich] alle kennen und gleichsam als neuen Himmel und Mittel der neuen Regeneration auf dich hinzeigen; du selbst wirst wie begraben in meinem Willen sein.
Mein Wille muss wie die Atemluft sein, die man nicht sieht, doch fühlt. Man sieht sie nicht, und doch vermittelt sie das Leben. Sie dringt überall ein, auch in die innerste Faser, um jedem Herzschlag Leben zu geben. Wo immer sie eintritt, in die Dunkelheit, in die Tiefen, in die geheimsten Räume, macht sie sich zum Leben von allem.
So wird mein Wille mehr als die Luft in dir sein, der von dir ausgeht und sich zum Leben von allem macht. Sei daher aufmerksamer und folge dem Willen deines Jesus, denn die Aufmerksamkeit wird dich erkennen lassen, wo du bist und was du tust.
Die Kenntnis wird dich den göttlichen Königspalast meines Willens mehr würdigen und wertschätzen lassen. Stelle dir vor, eine Person befindet sich im Palast eines Königs und weiß nicht, dass diese Wohnstätte dem König gehört.
Sie wird ihr keinerlei Wertschätzung entgegenbringen, sondern zerstreut, schwätzend und lachend umhergehen, und sich auch nicht für den Empfang der Gaben des Königs disponieren.
Doch wenn sie wüsste, dass dies der Königspalast ist, würde sie die Dinge mit Aufmerksamkeit betrachten und sie schätzen; sie würde auf Zehenspitzen gehen, leise sprechen und wäre ganz Aug und Ohr, um zu sehen, ob der König aus einem Zimmer herauskommt und gleichsam in Erwartungshaltung, um große Gaben vom König zu empfangen.
Siehst du, die Aufmerksamkeit ist der Weg zur Erkenntnis, die Kenntnis verändert die Person und die Dinge und bereitet die Seele auf den Empfang großer Gaben vor.
Da du also weißt, dass du im Palast meines Willens bist, wirst du immer empfangen und so viel nehmen, dass du allen deinen Brüdern geben kannst.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 16; 21. Juli 1923)

——————–

Ich fühlte mich ganz betrübt, und mein süßer Jesus, der sich kaum zeigte, sagte zu mir: „Mut, meine Tochter, sei Mir treu und aufmerksam, denn Treue und Aufmerksamkeit bringen einen ausgeglichenen Seelenzustand hervor, bilden eine einheitliche Stimmung in der Seele und festigen den vollkommenen Frieden; und dieser macht sie zur Herrin, auf eine Art, dass sie tut, was sie möchte und erreicht, was immer sie will.
Im Besonderen gleicht eine Seele, die in meinem Willen lebt, der Sonne, die sich nie ändert; [nur] einer ist ihr Akt, nämlich aus ihrer Sphäre Licht und Wärme herab zu senden. Sie tut nicht heute dies und morgen etwas anderes, sondern führt stets treu und beständig dasselbe aus.
Doch während ihr Akt einer ist, wie viele verschiedene Akte geschehen doch, wenn dieser [eine] Akt herabsteigt und auf die Erdoberfläche trifft! Beinahe unzählige: Findet die Sonne eine halb geschlossene Blume, so öffnet sie diese mit dem Kuss ihres Lichtes und ihrer Wärme und verleiht ihr Färbung und Wohlgeruch. Trifft sie eine herbe Frucht, lässt sie diese reifen und teilt ihr Süßigkeit mit. Findet sie grüne Felder, färbt sie diese gold-gelb.
Trifft sie auf faulige Luft, reinigt sie diese mit dem Kuss ihres Lichtes; kurz, sie gibt allen Dingen alles Nötige für ihre Existenz auf dieser Erde, und bewirkt, dass alles den enthaltenen Nutzen hervorbringen kann, wie es von Gott eingerichtet wurde. So ist die Sonne mit ihrer Treue, und indem sie stets dasselbe tut, die Erfüllung des Willens Gottes über alle geschaffenen Dinge.
O, würde die Sonne nicht stets gleichmäßig ihr Licht senden, welche Schwankungen, welche Unordnung gäbe es doch hier auf Erden, und der Mensch könnte nicht planen und weder die Felder noch die Pflanzen einschätzen, und müsste sich sagen: ‚Wenn mir die Sonne nicht ihr Licht und ihre Wärme spendet, weiß ich nicht, wann ich ernten soll, noch wann die Früchte reif werden.‘
So ist es auch mit einer treuen und aufmerksamen Seele. In meinem Willen ist ihr Akt [nur] einer, doch die Wirkungen sind unzählige; ist sie hingegen unbeständig und unaufmerksam, dann ist sie sowohl für sich selbst wie für Mich unberechenbar, und das Gute, das sie hervorbringen kann, ist nicht festzulegen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 13. Februar 1923)

——————–

… „Wisse, dass mein Wille sich wie ein König in jedem geschaffenen Ding verkleidet hat. Wenn die Geschöpfe Ihn unter diesem Gewand erkennen, offenbart Er sich und spendet im Übermaß seine göttlichen Akte und königlichen Gaben, die nur dieser himmlische Herrscher geben kann.
Wird Er aber nicht erkannt, so bleibt Er unbeachtet und verborgen und macht weder Aufsehen noch Prunk um seine königliche Person, noch spendet Er die Überfülle seiner Geschenke, die nur ein so heiliger Wille geben kann.
Die Menschen berühren zwar seine Hülle, wissen aber nichts von Ihm und seinen Gaben und empfangen auch nichts. Und mein Wille verbleibt in seinem Schmerz, dass Er nicht erkannt wurde und ist bedrückt, dass Er seine göttlichen Gaben nicht geben kann; wenn Ihn nämlich die Seele nicht erkennt, fehlt ihr die Fassungskraft und der Wille für den Empfang der königlichen Gaben.
Ich gleiche einem König, der verkleidet mitten unter den Leuten geht: sind diese aufmerksam, dann werden sie ihn, auch wenn er keinen Königsornat trägt, an seinem Verhalten und seinem Angesicht erkennen. Sie werden ihn umgeben, als König ehren und ihn um Gaben und Gunsterweise bitten.
Der König wird die Aufmerksamkeit jener belohnen, die ihn unter seiner Verkleidung erkannten und ihnen mehr als das Gewünschte geben. An denen, die ihn nicht erkennen, wird er unbeobachtet vorübergehen und ihnen nichts geben, zumal sie selbst ja nichts von ihm erbitten und ihn für einen aus dem Volk halten.
So handelt auch mein Wille, wenn Er unter der Hülle der geschaffenen Dinge erkannt wird. Er gibt sich zu erkennen und wartet nicht einmal wie der König, bis er um Gaben und Gunsterweise gebeten wird, sondern sagt von selbst: ‚Ich bin hier, was willst du?‘
Dann schenkt Er überreichliche Gaben und himmlische Gunsterweise; doch geht mein Wille noch weiter als der König. Er bilokiert sich und schenkt der Seele, die Ihn erkannt hat, sein eigenes Leben – was der König nicht tun kann…“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 32; 12. März 1933)

„Bleibt wach!“ (Mk 13, 33)

… Dann verbrachte ich die Nacht, in der ich weder meine Augen zum Schlaf schließen konnte, noch mich mein liebenswürdiger Jesus wie gewohnt besuchte; wenn Er nämlich kommt, nicke ich in Ihm ein – und dies ist für mich mehr als Schlaf.
Aber ich verbrachte diese Zeit, indem ich die Stunden seiner Passion hielt und meine gewohnten Runden in seinem anbetungswürdigen Willen machte.
So sah ich, dass es schon Tag wurde [das passiert mir oft], und ich sagte mir: „Meine Liebe, Du bist weder gekommen, noch hast Du mich schlafen lassen, wie soll ich daher heute ohne Dich weitermachen?”
Da bewegte sich mein süßer Jesus in meinem Inneren und sprach zu mir: „Meine Tochter, in meinem Willen gibt es weder Nächte noch Schlaf: es ist immer voller Tag und voller Wachzustand; es ist keine Zeit zum Schlafen, da es viel zu tun gibt, viel zu holen und vieles, um in Ihm glücklich zu sein.
Deshalb musst du lernen, in dem langen Tag meines Willens zu leben, damit mein Wille seinen ständigen Akt in dir lebendig sein lasse.
Du wirst jedoch die schönste Ruhe finden, weil mein Wille dich immer mehr in deinen Gott aufsteigen lässt und Ihn dir immer mehr verständlich macht.
Je mehr du Gott begreifst, umso weiter wird deine Seele werden, um diese ewige Rast mit allen Wonnen und Freuden, die die Ruhe Gottes in sich birgt, aufnehmen zu können. O, welch schöne Rast wird das für dich sein – eine Ruhe, die nur in meinem Willen zu finden ist!”
Als Er dies sagte, trat Er aus meinem Inneren heraus, schlang seine Arme um meinen Hals und drückte mich fest an sich. Auch ich streckte meine Arme aus und drückte Ihn fest an mich… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 17; 29. Juni 1925)

——————–

… Der menschliche Wille hält den armen Menschen wie eingeschläfert. Er schläft und sein Schlaf hindert ihn daran, alle Zärtlichkeiten und Feinheiten der Liebe zu hören und zu sehen, die ihm sein himmlischer Vater bereitet, die Überraschungen, die Er ihm machen will.
Der Schlaf hindert ihn, die Freude und Wonne zu empfangen, die ihm sein Schöpfer geben will, und den erhabenen Stand seiner Erschaffung zu begreifen.
Armer Mensch, eingeschlafen für das wahre Gut, und taub, um von meinem Willen, Der sein Offenbarer ist, seine [eigene] edle Geschichte, seinen Ursprung, seine Höhe und wunderbare Schönheit anzuhören. Wenn er dann aufwacht, hört er – aber hört entweder auf die Sünde, auf seine Leidenschaften, oder auf Dinge, die keinen ewigen Ursprung haben.
Er macht es genauso wie ein schlafendes Kind. Wenn es aufwacht, weint es, ist launenhaft und quält den armen Vater, der quasi darunter leidet, einen so unruhigen Sohn zu haben.
Daher ist mein Göttlicher Wille dabei, so viele Wahrheiten über Sich zu enthüllen, um den Menschen aus seinem langen Schlaf aufzuwecken: der Mensch soll, in meinem FIAT aufwachend, den Schlaf des menschlichen Willens ablegen, das Verlorene zurückerwerben, und die Küsse, die Liebe und die zärtlichen Kunstgriffe wahrnehmen, die sein Schöpfer ihm auf Seinem eigenen Schoß gibt.
So ist jede Kenntnis über meinen Göttlichen Willen ein Schrei, eine Stimme, die Ich ertönen lasse, ein Weckruf, um den Menschen vom Schlaf des menschlichen Willens aufzuwecken.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 24; 3. Juni 1928)

——————–

Jesus, mein göttlicher Erlöser! Nimm mich mit deinen drei Jüngern mit, um dir Beistand zu leisten in deiner Todesangst am Ölberg. Gemahnt durch den sanften Vorwurf, den du an Petrus, Jakobus und Johannes gerichtet hast, weil sie eingeschlafen waren, will ich wenigstens eine Stunde mit dir im Garten Gethsemane wachen, möchte wenigstens eine jener Wunden empfinden, die dein zum Tod betrübtes Herz fühlte, wenigstens einen Hauch deiner schmervollen Atemzüge in mich aufnehmen.
Ich will meinen Blick auf dein göttliches Antlitz richten und zusehen, wie es erbleicht, wie sich Betrübnis und Angst auf deinen Zügen malen, bis es sich schließlich herabneigt in den Staub der Erde.
Ich sehe bereits, mein liebevoller Jesus, wie deine Gestalt wankt und schließlich zu Boden fällt; sehe, wie deine erstarrten Hände sich zum Gebet falten, höre die Seufzer, den Schrei der Liebe und der unsäglichen Schmerzen, der zum Himmel emporsteigt.
Mein Jesus, in Todesangst versetzt im düsteren Garten Gethsemane, o lass doch in dieser Stunde etwas von deinem anbetungswürdigen Blute, das aus allen deinen Gliedern quillt, auf mich herabfließen.
O kostbares Blut meines höchsten Gutes, das für mich zu Tode betrübt ist, ich möchte dich kosten, dich trinken bis zum letzten Tropfen; mit dir kosten und trinken wenigstens einen Schluck des bitteren Kelchs, der dem Geliebten meiner Seele bereitet ist, und in mir die Wonnen seines göttlichen Herzens fühlen.
O möchte doch mein Herz zerspringen aus Reue darüber, dass ich so oft meinen Herrn beleidigt habe, der für mich in Todesangst versetzt ist.
Jesus, gib mir die Gnade und steh mir bei, dass ich bei der Betrachtung deiner Ölbergstunden mit dir leiden und meinen Seufzern und Tränen freien Lauf lassen kann. Schmerzhafte Mutter Maria!
Lass mich Anteil haben an den Leiden deines von Schmerz durchbohrten Herzens für Jesus, der im Garten Gethsemane Todesangst erduldet. Amen. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Vorbereitungsgebet für die drei Ölbergstunden im Garten Gethsemane)

——————–

Mein süßes Leben! Gestatte, dass ich dich mit meinen Armen stütze. Willst du wieder zu deinen geliebten Jüngern gehen? Wie groß ist dein Schmerz, als du sie von neuem eingeschlafen findest!
Du sprichst mit bebender und schwacher Stimme: „Meine Kinder, schlaft nicht! Meine Stunde ist gekommen. Seht ihr nicht, in welchem Zustand ich bin? O steht mir bei und verlasst mich nicht in den Stunden äußerster Bedrängnis.“
Jesus, du bist so unkenntlich geworden, dass dich deine Jünger ohne die Anmut und Sanftmut deiner Stimme nicht erkannt hätten. Nachdem du ihnen Wachen und Beten empfohlen hast, kehrst du in den Garten zurück, aber mit einer neuen Wunde im Herzen.
Sehe ich doch in ihr die Vergehen jener Seelen, die trotz deiner Gunsterweise, Gaben und Gnaden in der Nacht der Prüfung deine Liebe und deine Gaben vergessen, dem geistigen Schlaf verfallen und so den Geist der Wachsamkeit und Ausdauer im Gebet einbüßen.
Mein Jesus! Wenn man dich einmal geschaut und die Süßigkeiten besonderer Gnaden verkostet hat, dann ist großer Starkmut vonnöten, um Widerstand zu leisten, wenn man sich deiner Gaben beraubt sieht.
Darum bitte ich für jene Seelen, deren Nachlässigkeit, Gleichgültigkeit und deren Beleidigungen für dein Herz die bittersten sind, du mögest sie mit deiner Gnade umgeben und auf ihrem Weg aufhalten, wenn sie nur einen Schritt tun, der dir im Geringsten missfallen könnte, damit sie nicht den Geist beharrlichen Gebetes verlieren. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 23 bis 24 Uhr: Dritte Stunde der Todesangst Jesu am Ölberg)

……………………





Sobota XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,34-36)


34 Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, 35 jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. 36 Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».


“Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka”

(Łk 21, 34)


... Kiedy byłam nadal pozbawiona mojego ukochanego Jezusa, czułam się bardzo przygnębiona i myślałam, że wszystko się dla mnie skończyło, a także wiele innych rzeczy, których nie warto opisywać.

Wtedy mój umiłowany Jezus położył Swoje święte dłonie pod moimi ramionami, jakby chciał wziąć mnie w Swoje ramiona i powiedział do mnie: "Córko moja, jakże stałaś się ciężka! Czy nie wiesz, że przygnębienie obciąża duszę?

Jeśli chcę wziąć cię w ramiona, muszę podjąć wysiłek, podczas gdy Moja Wola opróżnia ciężar natury, a Jej światło, które usuwa ciemność [nieuporządkowanego] człowieka, czyni ją(duszę) całkiem lekką i zdolną do każdej ofiary.

Dając jej skrzydła miłości, On daje duszy pierwszy posag niebiańskiego Domu, który nie zna ani ucisku, ani ciemności, ale który ma tylko jeden dzień bez zachodu słońca i niekończącą się radość.

Co więcej, co byś powiedziała, gdybyś usłyszała, jak słońce mówi: "Wszystko się skończyło, nie jestem już słońcem, ponieważ mój Stwórca nie dodaje mi ciągle nowego światła"?

Myślę, że odpowiedziałbyś słońcu: "Nadal widzę cię jako słońce, ponieważ twój Stwórca nie odebrał ci żadnego światła, które ci dał".  Mogłoby nawet być tak, że twoje światło byłoby jeszcze silniejsze i bardziej promienne, gdyby On dodawał coraz więcej światła".

Odpowiadam ci więc: zawsze jesteś słońcem, ponieważ słońce Mojej Woli i Jej poznania panuje w tobie bardziej niż światło. Ani Ja, ani nikt inny nie może wyrwać ci ani jednej z wielu posiadanych przez ciebie prawd o Moim wiecznym FIAT.

Tylko dlatego, że nie dodaję ciągle czegoś nowego, twierdzisz, że "wszystko się skończyło", jakbym nic ci nie powiedział... jakby to słońce w tobie zgasło?

Zbyt wiele potrzeba, moja córko, aby zgasić to słońce Mojej Woli w tobie. Ani ty sama nie mogłabyś uciec przed jego wiecznymi promieniami, które zalewają twoją duszę i przyćmiewają wszystko w tobie, co nie należy do tego słońca.

Dlatego podążaj za jego światłem i czekaj z cierpliwością na Nowe Światło, aby Słońce Mojej Woli świeciło w tobie jeszcze jaśniej".

(z "Księgi Nieba";  Tom 22; 21 lipca 1927 r.)


"Czuwajcie i módlcie się zawsze..." (Łukasza 21, 36)


Nadal w moim zwyczajowym stanie i czuwając przez większość nocy, moje myśli często leciały do mojego uwięzionego Jezusa, a On pozwolił się dostrzec w gęstej ciemności, tak że słyszałam Jego ciężki oddech i dotyk Jego osoby, ale Go nie widziałam.

Dlatego starałam się zanurzyć w Jego Najświętszej Woli, wykonywałam moje zwykłe akty współczucia i zadośćuczynienia, a promień światła, jaśniejszy niż słońce, wyłonił się ze mnie i odbił się na twarzy Jezusa.

Dzięki temu promieniowi Jego najświętsze Oblicze zostało oświetlone, a kiedy nadszedł dzień, ciemność zniknęła i mogłem objąć Jego kolana...

(z "Księgi Nieba"; tom 13; 22 listopada 1921 r.)

……………….

  O mój ukochany Jezu, minęła już godzina od czasu, gdy się znalazłeś w tym Ogrodzie. Miłość przejęła pierwszeństwo nad wszystkim, sprawiając, że cierpisz na raz wszystko to, co oprawcy każą Ci przecierpieć podczas całego trwania Twojej bolesnej Męki. A co więcej, Miłość nadrabia i każe Ci cierpieć to, czego oni nie są w stanie Ci uczynić w najbardziej skrytych zakamarkach Twojej Boskiej Osoby. O mój Jezu, widzę,  że się słaniasz na nogach, a mimo to chcesz dokądś pójść... Powiedz mi, o moja Dobroci, gdzie chcesz iść. Ach, zrozumiałam. Pragniesz iść do swoich ukochanych uczniów. Ja również chcę Ci towarzyszyć, ażeby Cię podtrzymać, gdy się zachwiejesz. Ale, o mój Jezu, następna gorycz Twojego Serca. Oni już śpią. A Ty, zawsze litościwy, wołasz ich, budzisz i z całą ojcowską miłością napominasz, i zalecasz im czuwanie oraz modlitwę. Powracasz do Ogrodu, ale niesiesz następną ranę w swoim Sercu... W tej ranie widzę, o moja Miłości, wszystkie rany, które zadają Ci dusze poświęcone Tobie. Dusze te, czy to z powodu pokusy, czy stanu ducha, czy braku umartwienia, zamiast przylgnąć do Ciebie, czuwać i się modlić, zamykają się same w sobie. Zamiast czynić postępy w miłości i w zjednoczeniu z Tobą, ospałe, posuwają się do tyłu… Jakże Ci współczuję, o żarliwa Miłości, i daję Ci zadośćuczynienie za wszelką niewdzięczność Twoich najwierniejszych. To te zniewagi najbardziej zasmucają Twoje uwielbione Serce, a ich gorycz jest tak wielka, że doprowadzają Cię do szaleństwa… Ale, o Miłości bez granic, Twoja Miłość, która już się gotuje w Twoich żyłach, przezwycięża wszystko i zapomina o wszystkim… Widzę, że w pokorze leżysz na ziemi, modlisz się, ofiarowujesz samego siebie, wynagradzasz i we wszystkim starasz się oddać Ojcu chwałę za zniewagi wyrządzone Mu przez stworzenia. Ja również, o mój Jezu, upadam wraz z Tobą na ziemię i wspólnie z Tobą zamierzam czynić to, co Ty czynisz.

(24 godziny Męki Pana Jezusa, SZÓSTA GODZINA od 22 do 23 w nocy)



Samstag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,34-36)

„… Nehmt euch in acht, dass Rausch und Trunkenheit und die Sorgen des Alltags euch nicht verwirren…“ (Lk 21,34)

… Da mein geliebter Jesus mich weiterhin Seiner beraubte, fühlte ich mich so bedrückt und dachte, dass alles für mich zu Ende war, und noch viel anderes, das mir nutzlos scheint, es aufzuschreiben.
Da legte mein liebenswürdiger Jesus seine heiligen Hände unter meine Schultern, als wollte Er mich in die Arme nehmen und sprach zu mir: „Meine Tochter, wie schwer bist du geworden! Weißt du nicht, dass die Bedrückung die Seele beschwert?
Wenn Ich dich in die Arme nehmen will, muss Ich eine Anstrengung vollbringen, während mein Wille das Gewicht der Natur entleert, und sein Licht, das die Finsternis des [Ungeordnet] Menschlichen wegnimmt, sie ganz leicht und fähig zu jedem Opfer macht.
Indem Er ihr die Flügel der Liebe verleiht, gibt Er der Seele die erste Mitgift der Himmlischen Heimat, die weder Bedrückung noch Finsternis kennt, sondern die nur einen Tag ohne Sonnenuntergang und endlose Freude hat.
Was würdest du zudem sagen, wenn du die Sonne sprechen hörtest: „Alles ist zu Ende, ich bin keine Sonne mehr, denn mein Schöpfer fügt mir nicht ständig neues Licht hinzu“?
Ich glaube, du würdest der Sonne antworten: „Ich sehe dich immer [noch] als Sonne, denn dein Schöpfer hat dir nichts von deinem Licht weggenommen, das Er dir gegeben hatte. E
s könnte höchstens sein, dass dein Licht noch stärker und strahlender gewesen wäre, wenn Er immer mehr Licht hinzufügen würde.“
So antworte Ich dir: du bist immer Sonne, denn die Sonne meines Willens und seiner Kenntnisse herrscht in dir, mehr als das Licht. Weder Ich, noch jemand anderer kann dir eine einzige der vielen Kenntnisse entreißen, die du über mein ewiges FIAT besitzt.
Bloß, weil Ich nicht ständig etwas Neues hinzufüge, behauptest du „alles ist zu Ende“, als wäre das nichts, was Ich dir gesagt habe,… als wäre diese Sonne in dir erloschen?
Allzu viel braucht es, meine Tochter, um in dir diese Sonne meines Willens auszulöschen. Du könntest auch nicht selber aus ihren ewigen Strahlen entfliehen, die deine Seele überfluten und alles in dir in den Schatten stellen, was nicht dieser Sonne angehört.
Folge deshalb ihrem Licht, und warte mit Geduld auf neues Licht, damit die Sonne meines Willens in dir noch strahlender werde.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 22; 21. Juli 1927)

„Wacht und betet allezeit…“ (Lk 21,36)

Weiterhin in meinem gewohnten Zustand und beinahe die ganze Nacht durchwachend, flog mein Gedanke ganz oft zu meinem gefangenen Jesus, und Er ließ sich in dichter Finsternis erblicken, sodass ich seinen mühseligen Atem vernahm und die Berührung seiner Person, doch ich sah Ihn nicht.
Deshalb versuchte ich, mich in seinem Heiligsten Willen zu versenken, verrichtete meine gewohnten Akte des Mitleids und der Wiedergutmachung, und ein Lichtstrahl, leuchtender als die Sonne, ging aus meinem Inneren hervor und spiegelte sich auf dem Antlitz Jesu.
Bei diesem Strahl erhellte sich sein heiligstes Antlitz, und als das Tageslicht kam, verschwand die Finsternis und ich konnte Ihn an seinen Knien umarmen… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 13; 22. November 1921)

—————-

(60) … Fühlte ich ein großes Bedürfnis, die heilige Kommunion zu empfangen; während des ganzen Tages und der ganzen Nacht tat ich nichts anderes, als mich darauf vorzubereiten.
Ich konnte wegen des ständigen Pochens meines Herzens keinen Schlaf finden und sprach zu Ihm: „Herr, beeile Dich, ich kann ohne Dich nicht sein. Lass die Stunden schneller verstreichen und die Sonne bald aufgehen, denn ich kann nicht mehr, mein Herz verschmachtet.“
Er selbst machte mir solche liebevollen Einladungen, dass es mir das Herz brach. Er sagte zu mir: „Sieh, Ich bin allein, sorge dich nicht, weil du nicht schlafen kannst – es geht darum, deinem Gott Gesellschaft zu leisten, deinem Bräutigam, der dein Alles ist, der ständig beleidigt wird.
O verweigere Mir bitte diesen Trost nicht, denn in deiner Betrübnis werde Ich dich auch nicht verlassen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 1)

—————

Mein Jesus! Schon ist eine Stunde verflossen, seit du im Garten Gethsemane weilst. Die Liebe hat die Oberherrschaft in allem an sich genommen und lässt dich auf einmal das leiden, was die Henkersknechte dir im Verlauf deiner bittersten Passion zu leiden geben.
Mein Jesus! Ich sehe dich wanken bei deinen Schritten, und trotzdem schreitest du voran. Sag mir, mein höchstes Gut, wohin lenkst du deine Schritte? Ach, du willst deine geliebten Jünger aufsuchen. Ich begleite dich, um dich in meinen Armen zu halten, wenn du wankst.
Mein Jesus! Ein anderer bitterer Schmerz wartet auf dich. Die Jünger schlafen. Du, immer voll Mitleid, rufst sie wach und ermahnst sie mit väterlicher Liebe, empfiehlst ihnen zu wachen und zu beten.
Dann kehrst du in den Garten zurück. Aber noch eine andere Wunde trägst du im Herzen, und in ihr erblicke ich alle Wunden, die dir die gottgeweihten Seelen schlagen.
Anstatt sich an dich anzuschließen, zu wachen und zu beten, überlassen sie sich sich selbst, sei es aus Nachlässigkeit, sei es, weil sie versucht werden, sei es, weil sie nicht in der richtigen Geistesverfassung sind.
Während sie voranschreiten sollten in der Liebe und Vereinigung mit dir, schlafen sie, werden lau und machen Rückschritte. Wie sehr bemitleide ich dich, du Freund der Seelen!
O ich möchte alle Undankbarkeit jener sühnen, die dir so lieb und teuer sind. Diese Treulosigkeiten betrüben am meisten dein anbetungswürdiges Herz.
So groß ist die Bitterkeit des Schmerzes, dass er dich erdrücken möchte. O Liebe ohne Ende! Das Blut, das in deinen Adern siedend heiß wallt, besiegt alles und vergisst alles. Ich sehe dich betend am Boden liegen.
Du opferst dich auf, sühnst und bemühst dich, für alle Menschen den Vater zu verherrlichen. Auch ich, mein Jesus, werfe mich mit dir nieder, und im Verein mit dir möchte ich das tun, was du tust. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“; Stunde von 22 bis 23 Uhr: Zweite Stunde der Todesangst Jesu am Ölberg)




Piątek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,29-33)


29 I powiedział im przypowieść: «Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. 30 Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. 31 Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. 32 Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. 33 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.


Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. 33 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. (Łk 21, 32-33)


Czułam się bardzo przygnębiona brakiem mojego ukochanego Jezusa, a mój umysł był zaniepokojony myślą, że wszystko we mnie było dziełem wyobraźni lub wroga. Krążą pogłoski o pokoju i triumfie Włoch. Przypomniałam sobie, że mój słodki Jezus powiedział mi, że Włochy będą upokorzone 14. Co za ból! Co za śmiertelne męki odczuwam, kiedy myślę, że moje życie było ciągłym oszustwem!

Czułam, że Jezus chce mi coś powiedzieć. Ja natomiast nie chciałam Go słuchać i odrzuciłam Go… Walczyłam z Jezusem przez trzy dni i wiele razy byłam tak wyczerpana, że nie miałam siły Go odrzucić. Jezus więc mówił i mówił… Ja zaś, czerpiąc siłę z Jego słów, powiedziałam do Niego: Nie chcę nic wiedzieć. W końcu Jezus objął mnie ramieniem za szyję i powiedział do mnie: Uspokój się, uspokój się, to Ja, posłuchaj Mnie. Czy nie pamiętasz, że kilka miesiący temu, kiedy skarżyłaś Mi się na biedne Włochy, powiedziałem ci: córko moja, kto wygrywa, ten przegrywa, a kto przegrywa, ten wygrywa?

Włochy i Francja są już upokorzone i nie będą tym czym, mają być, dopóki nie zostaną oczyszczone i nie powrócą do Mnie wolne, niezależne i pokojowe. W czysto pozornym triumfie, którym się cieszą, doznają największego upokorzenia, ponieważ to nie oni, ale cudzoziemiecy, i to nawet nie Europejczycy, przybyli, aby przepędzić wroga. Jeśli więc można mówić o triumfie, który nim nie jest, należy on do cudzoziemców.

Ale to jeszcze nic. Teraz jeszcze bardziej tracą zarówno duchowo, jak i materialnie, gdyż przez tę stratę będą skłonni do popełniania jeszcze większych zbrodni, do wszczęcia zaciekłych rewolucji wewnętrznych, a nawet do przewyższenia tragedii wojny.

A w dodatku to, co ci powiedziałem, nie tylko dotyczy obecnych czasów, lecz także odnosi się do przyszłych czasów. To, co się nie wydarzy teraz, wydarzy się później. A jeśli ktoś napotka trudności lub wątpliwości, to znaczy, że nie rozumie mojej mowy. Moja mowa jest wieczna, tak jak Ja jestem wieczny. 15 Teraz chcę ci powiedzieć coś pocieszającego. Włochy i Francja obecnie wygrywają, a Niemcy przegrywają. Wszystkie narody mają czarne plamy i wszystkie zasługują na upokorzenie i rozbicie. Wszędzie będzie ogólny chaos i zamieszanie. Odnowię świat żelazem, ogniem i wodą, nagłą śmiercią i zaraźliwą chorobą. Uczynię rzeczy nowe. Narody zbudują pewien rodzaj wieży Babel. Nie będą nawet w stanie porozumieć się ze sobą. Ludzie zbuntują się przeciwko sobie i nie będą już dłużej chcieli króla. Wszyscy będą upokorzeni, a pokój przyjdzie tylko ode Mnie. Kiedy usłyszysz, że mówi się o pokoju, nie będzie to prawdziwy pokój, ale pozorny. Kiedy wszystko oczyszczę, zainterweniuję w zdumiewający sposób i przyniosę prawdziwy pokój, a wtedy powrócą do Mnie wszyscy, którzy będą poniżeni. Niemcy będą katolickie. Mam wobec nich wielkie plany. Anglia, Rosja i wszystkie kraje, w których została przelana krew, odrodzą się w wierze i zostaną włączone do mojego Kościoła. Nastąpi wielki triumf i zjednoczenie narodów. Módl się więc. Potrzebna jest cierpliwość, gdyż to nie nastąpi tak szybko. To zajmie trochę czasu.

Tom 12, 16. październik 1918)


14 W październiku bitwa pod Vittorio Veneto zakończyła się klęską Austrii. Zawieszenie broni nastąpiło 4 listopada 1918 r.

15 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mt 24, 35)



Freitag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,29-33)

„Genauso sollt ihr erkennen, wenn ihr all das geschehen seht, dass das Reich Gottes nahe ist“ (Lk 21,31)

Diesen Morgen fühlte ich mich ganz bedrückt, und eine Melancholie füllte meine ganze Seele. Es schien, dass der gebenedeite Jesus mich nicht zu sehr abmühen ließ, und als Er mich so bedrückt sah, sagte Er zu mir:
„Meine Tochter, warum diese Melancholie? Weißt du nicht, dass die Melancholie für die Seele, wie der Winter für die Pflanzen ist? Er entkleidet sie der Blätter und hindert sie daran, Blüten und Früchte hervorzubringen, sodass, wenn dann nicht die Heiterkeit des Frühlings und der Wärme kämen, die armen Pflanzen außer Gefecht gesetzt und schließlich verwelken würden.
So ist die Melancholie für die Seele: sie nimmt ihr die göttliche Frische, die wie der Regen alle Tugenden grünen lässt, macht die Seele unfähig zum Gutestun, und wenn diese etwas Gutes tut, dann mühsam und gleichsam gezwungen, aber nicht aus Tugend.
Sie hindert die Seele am Wachstum in der Gnade, und wenn die Seele sich nicht mit einer heiligen Heiterkeit aufrafft, die wie Frühlingsregen ist, der den Pflanzen in kürzester Zeit das Wachstum verleiht, dann wird sie darin enden, im Guten zu verwelken.“
Während Er dies sagte, sah ich in einem Lichtblitz die ganze hl. Kirche, die Kriege, welche die Gottgeweihten durchmachen müssen und die sie von anderen her erfahren, und auch Kriege zwischen den Gesellschaft[sschicht]en. Es schien wie ein allgemeiner Aufruhr.
Es schien auch, dass der Heilige Vater sich sehr weniger gottgeweihter Personen bedienen musste, um sowohl den Zustand der Kirche, der Priester und anderer, wie auch die Gesellschaft in dieser Situation des Aufruhrs, in eine gute Ordnung zu bringen.
Während ich das sah, fragte mich der gebenedeite Jesus: „Glaubst du, dass der Triumph der Kirche in weiter Ferne ist?“
Ich erwiderte: „Ja, sicher, denn wer kann Ordnung in so viele Dinge bringen, die so durcheinander sind?“
Er sagte: „Im Gegenteil, Ich sage dir, dass er nahe ist. Es muss eine Erschütterung geschehen, eine starke, und deshalb werde ich alles zugleich zulassen, unter den Gottgeweihten und den Weltleuten, um die Zeit abzukürzen.
Und inmitten dieser total chaotischen Erschütterung, wird sich die gute und geordnete Erschütterung ereignen, jedoch in solchem Zustand der Demütigung, dass sich die Menschen als verloren betrachten werden; Ich werde ihnen so viel Gnade und Licht geben, dass sie das Böse erkennen und sich zur Wahrheit bekennen werden können, wobei Ich dich auch zu diesem Zweck leiden lasse.
Wenn sie trotz alledem nicht auf Mich hören, werde Ich dich in den Himmel holen; dann werden noch ernstere Dinge geschehen, und es wird sich bis zum ersehnten Triumph noch ein wenig länger hinziehen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 15. August 1904)

—————–

Ich war in meinem gewohnten Zustand, da kam mein guter Jesus, aber ganz betrübt. Er schien sich nicht von mir trennen zu können und sprach voller Güte zu mir: „Meine Tochter, Ich bin gekommen, um dich leiden zu lassen.
Erinnerst du dich nicht, als Ich die Menschen züchtigen wollte, da wolltest du dies nicht und wünschtest an ihrer Stelle zu leiden. Um dich zufriedenzustellen, sagte Ich dir zu, dass Ich, anstatt zehn zu züchtigen, aus Liebe zu dir nur fünf.
Nun wollen sich die Nationen bekriegen, und jene, die sich für die mächtigsten halten, bewaffnen sich bis auf die Zähne, um die schwachen Nationen zu vernichten – es geht um eine totale Zerstörung, meine Tochter, daher bin Ich gekommen, um dich leiden zu lassen, und dir diese ‚fünf Versprochenen‘ zu geben; dem Feuer und dem Wasser wird meine Gerechtigkeit die Macht des Amtes verleihen, das sie enthalten, um Völker und ganze Städte zu zerstören. Deshalb ist dein Leiden ein wenig nötig, um diese Züchtigungen zu halbieren.“
Nun, während Jesus dies sagte, begab Er sich in mein Inneres; Er hatte gleichsam viele Werkzeuge in seinen Händen, und sobald Er die Hände bewegte, wurden Leiden und Schmerzen hervorgebracht, die alle meine Glieder derartig verzerrten, dass ich mir nicht erklären kann, wie ich am Leben blieb.
Als Er sah, dass ich wegen der starken Leiden stöhnte und zitterte, sagte Jesus mit dem Ausdruck eines Menschen, der über alles triumphiert hat, zu mir: „Du bist mein Leben, und aus meinem Leben kann Ich machen, was Ich will”; dann setzte Er seine Arbeit fort, mich leiden zu lassen.
Alles sei zur Ehre Gottes und zum Wohle meiner Seele, und für die Rettung aller. Danach fügte Er hinzu: „Meine Tochter, die ganze Welt ist drunter und drüber, und alle erwarten Veränderungen, Frieden und Neues.
Die Menschen kommen bei Konferenzen zusammen und wundern sich, dass sie zu keinen Entschlüssen und ernsthaften Entscheidungen imstande sind, sodass kein wahrer Friede geschaffen wird und sich alles in Worten auflöst, ohne Ergebnis.
Sie hoffen, dass weitere Konferenzen zu seriösen Entscheidungen führen können, aber sie warten vergebens. Und inzwischen sind alle in dieser Erwartung in Angst: einige bereiten neue Kriege vor, einige erhoffen neue Eroberungen.
Doch dadurch verarmen die Völker und werden ihrer Lebensgrundlage beraubt, und während sie warten, der gegenwärtigen traurigen Ära müde, die sie dunkel und blutig einhüllt, warten und hoffen sie auf eine neue Ära des Friedens und des Lichtes.
Die Welt befindet sich genau an demselben Punkt, wie zu der Zeit, als Ich auf die Erde kommen sollte: alle waren in Erwartung eines großen Ereignisses, einer neuen Ära, wie es tatsächlich geschah.
So ist es auch jetzt, wo das große Ereignis, die neue Ära kommen soll, in welcher der Wille Gottes auf Erden wie im Himmel geschehen soll.
Alle sind in Erwartung einer neuen Ära, überdrüssig der jetzigen, ohne zu wissen, was dieses Neue, diese Veränderung sein mag, wie sie es auch nicht wussten, als Ich auf die Erde kam.
Diese Erwartung ist ein sicheres Zeichen, dass die Stunde nahe ist, doch das sicherste Zeichen ist, dass Ich jetzt offenbare, was Ich tun will, und dass Ich Mich an eine Seele wende – wie Ich Mich an meine Mutter wandte, als Ich vom Himmel auf die Erde herabstieg – und dieser Seele meinen Willen und die Güter und Wirkungen mitteile, die Er enthält, um die ganze Menschheit damit zu beschenken.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 15; 14. Juli 1923)

—————–

Ich fühlte mich wegen der Beraubung meines süßen Jesus in Bitterkeit, und während ich seine Rückkehr ersehnte, trat Er aus meinem Inneren heraus, aber so betrübt, dass es Mitleid erregte. Ich fragte Ihn: „Sag mir doch, was hast Du, dass Du so betrübt bist!”
Und Jesus: „Ach, meine Tochter, es müssen schwere Dinge kommen, damit ein Reich oder ein Haus neu geordnet werden kann.
Es kommt zuerst eine allgemeine Erschütterung, und viele Dinge gehen zugrunde, manche verlieren, andere gewinnen, mit einem Wort: es kommt zu einem Chaos und größeren Erschütterungen, und vieles leidet bei der Neuordnung und Erneuerung, wenn dem Reich oder Haus eine neue Form gegeben wird.
Mehr Leid und mehr Mühe sind nötig, wenn man abreißen muss, um aufzubauen, als wenn man nur aufbauen müsste. So wird es auch beim Wiederaufbau des Reiches meines Willens sein. Wie viel muss erneuert werden! Alles muss umgestürzt, Menschen müssen getötet und vernichtet werden.
Erde, Meer, Luft, Wind, Wasser und Feuer müssen in Verwirrung gebracht werden, damit sich alle an die Arbeit machen, um das Angesicht der Erde erneuern zu können, und die Ordnung des neuen Reiches meines Göttlichen Willens mitten unter die Menschen getragen werden kann.
Daher werden viele ernste Dinge geschehen, und Ich fühlte Mich betrübt, wenn Ich das Chaos sehe. Aber wenn Ich weiter schaue und die Ordnung und mein neu errichtetes Reich erblicke, verwandelt sich meine tiefe Traurigkeit in eine so große Freude, dass du sie nicht begreifen kannst.
Das ist der Grund, warum du Mich einmal traurig und einmal in der Freude meines himmlischen Vaterlandes siehst.”
Ich fühlte mich traurig wegen dieses Umsturzes, den Jesus mir beschrieben hatte; die ernsten Dinge waren erschreckend, man hörte von Unruhen, Revolutionen und Kriegen in vielen Teilen. O, wie stöhnte mein armes Herz!
Um mich aufzurichten, nahm mich Jesus in seine Arme, drückte mich fest an sein Heiligstes Herz und sprach zu mir: „Meine Tochter, schauen Wir weiter in die Ferne, um Uns zu trösten.
Ich möchte, dass alle Dinge wieder in den Zustand wie am Beginn der Schöpfung zurückkehren, die nichts anderes als ein Erguss der Liebe war; und er dauert immer noch an, denn was Wir einmal tun, das tun Wir immer und wird nie unterbrochen.
Wir werden nie müde, einen Akt zu wiederholen: was Wir einmal tun, lieben Wir immer zu tun. Dies ist das Göttliche Wirken: einen Akt zu tun, der Jahrhunderte und Jahrhunderte, und sogar die ganze Ewigkeit andauert.
So strömt unser Erguss der Liebe und unser Hauch ständig aus unserem Göttlichen Schoß und haucht geschwind auf die Menschengeschlechter. So weht unser Liebeserguss in der ganzen Schöpfung, erfüllt Himmel und Erde, Sonne und Meer, Wind und Wasser und strömt den Geschöpfen entgegen.
Wäre es nicht so, würde der Himmel zusammenschrumpfen, die Sterne würden sich verirren, die Sonne würde an Licht verlieren, das Wasser würde fehlen und die Erde weder Pflanzen noch Früchte hervorbringen; denn da ihnen das Leben unserer Liebe fehlte, die in allen Dingen weht, würden sie sich von unserer Quelle zurückziehen, von der sie ausgegangen sind.
Und wenn unser Hauch fehlte, würde es mit den Menschengeschlechtern zu Ende gehen, denn sie sind nichts anderes als Funken, die unser Atem aussendet, um die heranwachsende Generation fruchtbar zu machen.
Nun nehmen sich die Geschöpfe das Materielle von den geschaffenen Dingen und lassen das Leben der Liebe zurück, das über allem schwebend, wie aufgehängt (suspendiert, verspart) bleibt, ohne sich schenken zu können.
Es ist, wie wenn man in eine blühende Wiese geht, oder in einen Garten voller Bäume, die mit kostbaren Früchten beladen sind. Wenn man nur die Blume betrachtet und sie nicht pflückt, wird man den Geschmack und lebendigen Duft der Blume nicht erfahren.
Wenn man die Frucht ansieht und sie nicht vom Baum nimmt, um sie zu essen, wird man das Leben der Frucht weder genießen noch empfangen.
So ist es mit der ganzen Schöpfung: der Mensch betrachtet sie, doch empfängt er nicht das Leben der Liebe, das Gott in alle geschaffenen Dinge gelegt hat, weil er nicht seinen Willen hineinlegt, noch sein Herz öffnet, um diesen ständigen Erguss der Liebe seines Schöpfers zu empfangen.
Dennoch hört unser Erguss der Liebe nicht auf, unser regenerierender Hauch ist ständig aktiv und in Bewegung. Wir erwarten das Reich unseres Göttlichen FIAT, damit diese unsere Liebe zu den Menschen herabschwebe und jenes Göttliche Leben von Uns schenke, das die Geschöpfe empfangen und daraus ihren Erguss der Liebe formen werden, um ihn Dem zu geben, von Dem sie das Leben erhalten.
Daher, meine Tochter, ist die ganze Schöpfung über dir konzentriert. Ich betrachte dich vom gestirnten Himmel aus und sende dir diesen Erguss der Liebe, betrachte dich von der Sonne aus, und dich anhauchend, sende Ich dir mein Göttliches Leben.
Ich betrachte dich vom Meer aus und in seinen schäumenden und stürmischen Wellen sende Ich dir meine Liebe, die darin enthalten ist und entlade sie über dir wie ein tosendes Meer.
Ich betrachte dich vom Wind aus und gieße meine erobernde, reinigende und wärmende Liebe in dich aus, betrachte dich von den Bergen her und sende dir den Erguss meiner festen und unbeweglichen Liebe.
Es gibt keinen Punkt oder kein geschaffenes Ding, wo Ich dich nicht sehe, um Liebe in dich auszugießen. Da mein Wille in dir ist, ziehst du Mich überall an, dich zu betrachten, denn Er erweitert deine Fassungskraft, damit du diesen meinen Erguss der Liebe ständig empfängst.
Wo mein Göttlicher Wille regiert, kann Ich alles geben, alles konzentrieren, und es entsteht der Wettstreit zwischen Schöpfer und Geschöpf, Ich im Geben und es im Empfangen. Ich gebe dem, der Mir gibt, und wer Mir gibt, dem gebe Ich auf überraschendste Weise.
Deshalb wünsche Ich dich stets in meinem Willen, damit Wir ständig miteinander wetteifern, du mit Mir und Ich mit dir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 21; 24. April 1927)

—————–

… „Meine Tochter, jede Prophetie, die Ich meinen Propheten bezüglich meines Kommens auf die Erde machte, war wie ein Vorvertrag mit den Geschöpfen, in ihre Mitte zu kommen. Die Propheten, die sie mitteilten, bereiteten die Völker darauf vor, ein solches Gut zu ersehnen und zu wollen.
Indem sie diese Prophezeiungen erhielten, empfingen sie die Anzahlung des Vorvertrages, und in dem Maß, da Ich [immer genaueres über] Zeit und Ort meiner Geburt mitteilte, vermehrte Ich die Anzahlung für den Vorvertrag. So gehe Ich auch beim Reich meines Willens vor.
Jede Mitteilung an dich über mein Göttliches FIAT ist ein Vorvertrag, den Ich mache, jede Kenntnis von Ihm ist eine weitere Anzahlung, die Ich hinzufüge. Wenn Ich meine Vorverträge mache, so ist dies ein Zeichen, dass das Reich meines Willens kommen wird – genauso wie das Reich der Erlösung kam.
Meine Worte sind Leben, die Ich aus Mir hervorgehen lasse, und das Leben muss seine Wohnstätte haben und seine Wirkungen hervorbringen. Glaubst du, dass eine Mitteilung mehr oder weniger unbedeutend ist?
Es ist ein weiterer Vorvertrag, den ein Gott macht, und unsere Vorverträge können nicht verloren gehen. Je mehr Vorverträge Wir machen, umso näher ist die Zeit, unsere Vorverträge zu verwirklichen und sie alle in Sicherheit zu bringen.
Daher verlange Ich von dir höchste Aufmerksamkeit, und dass du dir nichts entgehen lässt, sonst würdest du dir einen Göttlichen Vorvertrag entgehen lassen, was [ernste] Folgen hätte.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 23; 18. Dezember 1927)

„Diese Generation wird nicht vergehen, bis alles eintrifft. Himmel und Erde werden vergehen, aber meine Worte werden nicht vergehen“ (Lk 21, 32+33)

Ich fühlte mich sehr bedrückt wegen der Entbehrung meines liebenswürdigen Jesus und mein Geist war traurig gestimmt wegen des Gedankens, dass alles in mir entweder Werk der Fantasie oder des Feindes gewesen war.
Es sind Gerüchte über den Frieden und Triumph Italiens im Umlauf, und ich erinnerte mich, dass mein süßer Jesus mir gesagt hatte, dass Italien gedemütigt wird.
Welches Leid, welche tödliche Agonie, daran zu denken, dass mein Leben ein ständiger Betrug war! Ich fühlte, dass Jesus zu mir sprechen wollte, und ich wollte Ihn nicht hören, ich wies Ihn zurück.
Drei Tage lang kämpfte ich mit Jesus, und sehr oft war ich so erschöpft, dass ich nicht die Kraft hatte, Ihn zurückzuweisen, und dann sprach Jesus, und ich kam durch sein Reden wieder zu Kräften und sagte zu Ihm: „Ich will nichts wissen“. Schließlich umschlang Jesus meinen Hals mit seinem Arm und sprach zu mir:
„Beruhige dich, beruhige dich, Ich bin es, schenke Mir Gehör, erinnerst du dich nicht, dass Ich vor Monaten, als du dich bei Mir über das arme Italien beklagt hast, zu dir sagte: „Meine Tochter, es verliert, wer gewinnt, und es gewinnt, wer verliert?
Italien und Frankreich wurden schon gedemütigt, und sie werden nicht mehr sein, bis sie geläutert sind und freiwillig, unabhängig und friedvoll zu Mir zurückkehren.
In dem bloß scheinbaren Triumph, dessen sie sich erfreuen, erleiden sie schon die größte Demütigung; da nicht sie, sondern ein Fremder, nicht einmal Europäer, gekommen ist, um den Feind zu vertreiben; wenn man also von einem Triumph sprechen könnte – was es nicht ist – so ist es der des Fremden.
Aber dies ist nichts: jetzt verlieren sie mehr als je zuvor, sowohl auf moralischem wie auf zeitlichem Gebiet, denn dies wird sie dazu bringen, größere Verbrechen und innere, erbarmungslose Revolutionen vorzubereiten und zu begehen, die selbst die Tragödie des Krieges übertreffen.
Und überdies, was Ich dir gesagt habe, betraf nicht nur die gegenwärtigen Zeiten, sondern auch die zukünftigen, und was sich nicht jetzt verwirklicht, wird sich später erfüllen, und wenn jemand Schwierigkeiten und Zweifel findet, bedeutet dies, dass er nichts von meiner Redeweise versteht. Meine Rede ist ewig, wie Ich es bin.
Nun will Ich dir etwas Tröstliches sagen: Italien und Frankreich gewinnen jetzt und Deutschland verliert. Alle Nationen haben schwarze Flecken und alle verdienen Demütigungen und Schläge; es wird einen allgemeinen Aufruhr geben, Verwirrung überall.
Mit Eisen, mit Feuer und Wasser, mit plötzlichen Todesfällen, mit ansteckenden Übeln werde Ich die Welt erneuern und Neues schaffen. Die Nationen werden eine Art Turm von Babel errichten, sie werden sich schließlich nicht einmal untereinander mehr verstehen.
Die Völker werden sich gegeneinander erheben, sie werden keine Könige mehr wollen, alle werden gedemütigt werden und der Friede wird allein von Mir kommen; und wenn du ‚Friede‘ sagen hörst, so ist das kein wahrer, sondern nur ein scheinbarer.
Wenn Ich alles gereinigt habe, werde Ich meinen Finger auf überraschende Weise erheben und den wahren Frieden schenken, und dann werden alle, die gedemütigt worden sind, zu Mir zurückkehren.
Deutschland wird katholisch sein, Ich habe große Pläne mit ihm; in England, in Russland und überall, wo Blut vergossen wurde, wird der Glaube auferstehen, und sie werden sich meiner Kirche eingliedern.
Es wird der große Triumph und die Einheit der Völker sein. Bete daher, es braucht Geduld, denn es wird nicht so bald sein, sondern es wird Zeit brauchen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 16. Oktober 1918)




Środa XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,12-19)


12 Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. 13 Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. 14 Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. 15 Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. 16 A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. 17 I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. 18 Ale włos z głowy wam nie zginie. 19 Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.


Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników.             (Łk 21,12)


Piłat, nie wiedząc, co zrobić, i z obawy, że zostanie pozbawiony władzy, rozkazuje przynieść naczynie z wodą. I umywając ręce, mówi: Nie jestem winny Krwi tego Sprawiedliwego. I skazuje Cię na śmierć. Ale Żydzi krzyczą: Krew Jego niech spadnie na nas i na nasze dzieci! A widząc, że zostałeś skazany, radują się, klaszczą w dłonie, gwiżdżą i krzyczą, podczas gdy Ty, o Jezu, dajesz zadośćuczynienie za tych, którzy znaleźli się na wysokim stanowisku i którzy żeby nie stracić swojej pozycji, łamią z próżnej trwogi najświętsze prawa, nie przejmując się upadkiem całych narodów, popierając nikczemnych i skazując niewinnych. Dajesz też zadośćuczynienie za tych, którzy popełniwszy grzech, podsycają gniew Boży do wymierzenia im kary. (...) Ach, Twoje Serce omdlewa! Pozwól, że Cię podtrzymam w swoich dłoniach, czyniąc moim Twoje zadośćuczynienie i Twój ból…


Jezus zostaje przedstawiony tłumowi z tarasu, ale zostaje skazany na śmierć przez ludzi, których tak bardzo kochał i obsypał dobrodziejstwami. Najdroższy Jezu! Aby dać nam życie, przyjmujesz śmierć.

Czy my również jesteśmy gotowi przyjąć każde cierpienie, aby Jezus nie był obrażany i nie musiał cierpieć? Człowieczeństwo Jezusa cierpiało bez końca.

Ale ponieważ mamy kontynuować Jego życie na ziemi, musimy również zamienić cierpienie Jego człowieczeństwa na nasze.

Czy uczestniczymy w bólu, którego doświadczał Jezus, gdy widział tak wiele dusz wyrwanych z Jego serca? Czy czynimy Jego cierpienie naszym, aby choć trochę odpłacić Mu za to, co dla nas wycierpiał?

Żydzi domagają się Jego ukrzyżowania, aby mógł umrzeć jak zhańbiony przestępca, a Jego imię zostało wymazane z pamięci ludzi. Czy staramy się, aby pamięć o Jezusie była żywa na ziemi?

Naszymi myślami, naszym przykładem, z każdym krokiem, który podejmujemy, musimy odcisnąć boską pieczęć na świecie, aby Jezus mógł być rozpoznany przez wszystkich, a nasza praca mogła być echem Jego boskiego Życia, rozbrzmiewającym od jednego krańca świata do drugiego.

Czy jesteśmy gotowi oddać nasze życie, aby wynagrodzić naszemu umiłowanemu Jezusowi wszystkie zadane Mu surowe zniekształcenia?

Czy też naśladujemy Żydów, ludzi, którzy byli tak faworyzowani przez Niego, i wołamy jak oni: "Niech będzie ukrzyżowany!  

Mój skazany Jezu! Twoje skazanie jest moim i przyjmuję je z miłości do ciebie.

Aby Cię pocieszyć, będę nieustannie zanurzać się w Tobie, przenosić Cię do serc wszystkich ludzi, aby wszyscy mogli Cię rozpoznać i dać wszystkim Twoje życie".                (z "zegara Męki Jezusa Chrystusa" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; godzina od 9 do 10: Jezus ukoronowany cierniem, wyszydzony i wyśmiany. Ecce homo! Skazany na śmierć przez Piłata;  część z rozważań)


Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

(Łk 21,19)


Kiedy byłam w swoim zwyczajowym stanie, mój słodki Jezus nie przyszedł. Po długim oczekiwaniu ujrzałam Go tylko przelotnie, a On rzekł do mnie:

"Moja córko, cierpliwość przewyższa czystość, ponieważ bez cierpliwości dusza łatwo staje się nieokiełznana i trudno jest jej pozostać czystą; a kiedy jedna cnota potrzebuje innej cnoty, aby mieć życie, mówi się, że druga przewyższa pierwszą.

Co więcej, można powiedzieć, że cierpliwość jest osłoną, ochronną dla czystości; nie tylko to, ale jest także schodami do wspinania się na górę siły, tak że ten, kto wspiąłby się na górę bez schodów cierpliwości, natychmiast spadłby z samego szczytu do głębi.

Co więcej, cierpliwość jest nasieniem wytrwałości, a to nasienie wytwarza gałęzie zwane niezłomnością. O, jak mocna i stała w dobru, które rozpoczęła, jest cierpliwa dusza!

Nie dba o deszcz, mróz, lód, ani ogień, ale poświęca całą swoją czujność dokończeniu rozpoczętego dobra.

Zaiste, nie ma większej głupoty niż to, że ktoś czyni coś dobrego dzisiaj, ponieważ to lubi, a jutro to zaniedbuje, ponieważ nie ma już na to ochoty.

Co można powiedzieć o oku, które w jednej godzinie ma wzrok, a w drugiej jest ślepe? Albo o języku, który w jednej chwili mówi, a w następnej jest niemy?

Ach, tak, moja córko! Tylko cierpliwość jest tajemnym kluczem do otwarcia skarbu cnót; bez tajemnicy tego klucza inne cnoty nie wyjdą na jaw, aby ożywić duszę i ją uszlachetnić".

(z "Księgi Nieba"; - Tom 4; 31 stycznia 1901 r.)




Mittwoch der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,12-19)

„Man wird euch festnehmen und euch verfolgen. Man wird euch um meines Namens willen den Gerichten der Synagogen übergeben, ins Gefängnis werfen und vor Könige und Statthalter bringen“ (Lk 21, 12)

Pilatus, der sich nicht mehr zu helfen weiß, lässt sich aus Furcht, seines Amtes enthoben zu werden, ein Becken mit Wasser bringen und wäscht sich die Hände, wobei er spricht: „Ich bin unschuldig am Blute dieses Gerechten.“
Und die Juden schreien abermals: „Sein Blut komme über uns und unsere Kinder!“ Da sie dich, mein Jesus, verurteilt wissen, brechen sie in Jubel aus, klatschen in die Hände und jauchzen vor Freude.
Inzwischen sühnst du, mein Jesus, für jene, die, während sie Erfolg haben, aus Menschenfurcht und um ihre Ämter nicht zu verlieren, die heiligsten Gesetze mit Füßen treten, ohne sich um den Untergang ganzer Völker zu kümmern.
Du sühnst für jene, welche die Gottlosen begünstigen und die Unschuldigen verurteilen. Auch sühnst du für jene, die nach der Schuld den göttlichen Zorn reizen, dass er sie strafe…
Jesus wird von der Terrasse des Gerichtshauses herab der Menge vorgestellt, aber von jenem Volk zum Tod verurteilt, das so sehr von ihm geliebt und mit Wohltaten überhäuft worden ist. Liebreichster Jesus! Um uns das Leben zu geben, nimmst du den Tod an.
Sind auch wir bereit, jedes Leid anzunehmen, damit Jesus nicht beleidigt wird und nicht leiden muss? Die Menschheit Jesu hat unendlich gelitten.
Da wir aber sein Leben auf Erden fortsetzen sollen, so müssen wir auch die Leiden seiner Menschheit gegen die unsrigen eintauschen.
Nehmen wir Anteil an dem Schmerz, den Jesus litt, als er sah, dass so viele Seelen von seinem Herzen losgerissen würden? Machen wir seine Leiden zu den unsrigen, um ihm ein wenig zu vergelten, was er für uns gelitten hat?
Die Juden verlangen seine Kreuzigung, damit er sterbe wie ein ehrloser Verbrecher und sein Name ausgelöscht werde aus dem Andenken der Menschen. Bemühen wir uns, dass das Andenken Jesu lebendig sei auf Erden?
Mit unseren Gedanken, mit unserem Beispiel, mit jedem Schritt müssen wir der Welt ein göttliches Siegel aufdrücken, dass Jesus von allen erkannt werde und unser Wirken das Echo seines göttlichen Lebens sei, das von einem Ende der Welt bis zum anderen erschalle.
Sind wir bereit, unser Leben hinzugeben, damit der liebenswürdige Jesus entschädigt werde für alle ihm zugefügten Unbilden?
Oder ahmen wir die Juden nach, jenes Volk, das so sehr von ihm begünstigt worden ist, und schreien wir wie sie: Er werde gekreuzigt!? Mein verurteilter Jesus! Deine Verurteilung sei die meinige, und ich nehme sie an aus Liebe zu dir.
Dir Trost zu bereiten, will ich mich beständig in dich versenken, dich in die Herzen aller Menschen tragen, dass alle dich erkennen, und dein Leben allen schenken. (aus „Die Stundenuhr der Passion Jesu Christi“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta; Stunde von 9 bis 10 Uhr: Jesus mit Dornen gekrönt, verspottet und verhöhnt. Ecce homo! Von Pilatus zum Tode verurteilt)

„Wenn ihr standhaft bleibt, werdet ihr das Leben gewinnen“ (Lk 21,19)

Als ich in meinem gewohnten Zustand war, kam mein süßer Jesus nicht. Nach langem Warten sah ich Ihn nur kurz, und Er sagte mir:
„Meine Tochter, Geduld ist der Reinheit übergeordnet, denn ohne Geduld wird die Seele leicht ungezügelt, und es ist schwierig für sie, rein zu bleiben; und wenn eine Tugend eine andere Tugend benötigt, um Leben zu haben, sagt man, die zweite sei der ersten überlegen.
Mehr noch, man kann sagen, dass die Geduld die Schutzhülle für die Reinheit ist; nicht nur das, sondern sie ist auch die Treppe, um auf den Berg der Stärke hinaufzusteigen, sodass jemand, der ohne die Treppe der Geduld hinaufstiege, sofort von ganz oben in die Tiefe hinabstürzen würde.
Darüber hinaus ist die Geduld der Keim der Beharrlichkeit, und dieser Same bringt Zweige hervor, die Festigkeit genannt werden. O, wie fest und beständig im Guten, das sie begonnen hat, ist die geduldige Seele!
Sie kümmert sich weder um Regen, noch Frost, noch Eis oder Feuer, sondern ihre ganze Aufmerksamkeit gilt der Vollendung des Guten, das sie begonnen hat. Tatsächlich gibt es keine größere Torheit, als wenn einer heute etwas Gutes tut, weil er es mag und es morgen vernachlässigt, weil er keinen Geschmack mehr daran findet.
Was würde man von einem Auge sagen, das zu einer Stunde Sehvermögen besitzt, und zu einer anderen blind ist? Oder von einer Zunge, die bald spricht und bald stumm ist?
Ach, ja, meine Tochter! Geduld allein ist der geheime Schlüssel, um den Schatz der Tugenden zu öffnen; ohne das Geheimnis dieses Schlüssels kommen die anderen Tugenden nicht heraus, um der Seele Leben zu verleihen und sie zu veredeln.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 31. Januar 1901)

———————

Da mein Zustand der Beraubung andauerte, fühlte ich so etwas wie Überdruss und Müdigkeit über meine armselige Lage, und meine armselige Natur wollte sich aus diesem Zustand befreien.
Da mein anbetungswürdiger Jesus Mitleid mit mir hatte, kam Er und sprach:
„Meine Tochter, wenn du dich von meinem Willen zurückziehst, beginnst du aus dir selbst zu leben; wenn du jedoch in meinem Willen feststehst, wirst du stets von Mir selbst leben und dir selbst ganz absterben.“
Dann fügte Er hinzu: „Meine Tochter, hab Geduld, ergib dich meinem Willen in allem, und nicht nur eine kleine Weile, sondern immer, immer, denn nur die Ausdauer im Guten offenbart, ob eine Seele wirklich tugendhaft ist; diese allein ist es, die alle Tugenden vereinigt.
Man kann sagen, dass die Beharrlichkeit allein Gott und die Seele, die Tugenden und Gnaden ständig vereinigt und sich wie eine Kette um sie legt; und alles zusammenbindend, bildet sie den sichersten Knoten der Rettung.
Doch wo keine Ausdauer herrscht, muss man vieles befürchten.“ Nach diesen Worten verschwand Er. (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 4; 30. März 1901)

———————

Ich war wegen der Beraubung meines anbetungswürdigen Jesus sehr bedrückt und sagte mir: „Wie grausam ist Er gegen mich geworden! Ich kann selbst nicht begreifen, wie sein gutes Herz soweit kommen kann.
Und überdies, wenn Ihm die Ausdauer so wohlgefällt, so kann dennoch meine Ausdauer sein gutes Herz nicht bewegen.“ Als ich diesen und anderen Unsinn sagte, kam Er ganz unvorhergesehen und sprach zu mir:
„Sicher gefällt Mir die Ausdauer am meisten an einer Seele, denn die Ausdauer ist das Siegel des ewigen Lebens und die Entfaltung des Lebens Gottes.
Denn wie Gott stets alt und stets neu und unwandelbar ist, so ist die Seele alt, indem sie die Beharrlichkeit stets geübt hat, und zugleich immer neu durch die Haltung der ständigen Übung.
Und jedes Mal, wenn sie diese praktiziert, wird sie in Gott erneuert und bleibt unwandelbar, ohne es zu bemerken. Da sie durch die Ausdauer ständig Göttliches Leben in sich selbst erwirbt, wird sie, indem sie Gott erwirbt, mit Ewigem Leben besiegelt.
Kann es ein Siegel geben, das noch sicherer ist als Gott selbst?“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 11. April 1905)

———————

Ich fuhr fort in meinem gewohnten Zustand und beklagte mich bei Jesus über meinen armen Zustand, und Er sprach zu mir:
„Meine Tochter, Mut, rücke in nichts ab, die Standhaftigkeit ist die größte Tugend, die Festigkeit bringt den Heroismus hervor, und so ist es fast unmöglich, dass einer (mit Standhaftigkeit) nicht ein großer Heiliger sei; vielmehr ist es so: indem er seine Akte wiederholt, bildet er damit zwei Balken, einen zur rechten und einen zur linken, die ihm als Stütze und Verteidigung dienen, und indem er seine Akte wiederholt, bildet er in sich eine Quelle neuer und zunehmender Liebe.
Die Standhaftigkeit festigt die Gnade und drückt ihr das Siegel der Beharrlichkeit bis zum Ende auf. Dein Jesus fürchtet nicht, dass seine Gnaden ohne Wirkungen bleiben können, und deshalb gieße Ich sie in Strömen in die ausdauernde Seele.
Von einer Seele aber, die heute arbeitet und morgen nicht, bald etwas Gutes tut, bald wieder etwas anderes macht, ist nichts Großes zu erhoffen; sie wird keine Stütze haben, und einmal wird sie hierhin, einmal dorthin geworfen werden; sie wird vor Hunger sterben, weil sie in sich nicht die Quelle der Standhaftigkeit hat, die die Liebe aufsteigen lässt; die Gnade fürchtet dann, sich zu ergießen, weil die Seele sie missbrauchen und sich ihrer bedienen wird, um Mich zu beleidigen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 4. März 1918)

———————

Mein Zustand wird immer leidvoller, der heiligste Wille ist meine einzige Hilfe; als ich mich daher bei meinem süßen Jesus befand, sprach Er zu mir:
„Meine Tochter, jedes für Mich getane Werk, jeder Gedanke, jedes Wort, Gebet, Leiden und auch eine einfache Erinnerung an Mich, sind ebenso viele Ketten, die die Seele bildet, um Mich zu fesseln und um sich an Mich zu binden; und diese Ketten haben die Kraft, ohne die menschliche Freiheit zu verletzen, ihr in sanfter Weise die Kette der Beharrlichkeit darzureichen.
Sie ermöglich ihr somit, das letzte Glied zu bilden und den letzten Schritt zu tun, um sie von der unsterblichen Herrlichkeit Besitz nehmen zu lassen.
Denn das beständige Gute hat eine solche Kraft, eine solche Anziehungskraft auf die Seele, dass sie sich ohne Anwendung von Zwang oder Gewalt freiwillig geneigt fühlt, das Gute zu tun.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 15. November 1920)

———————

Mein kleiner Geist durchpflügt immer noch das unermessliche Meer des Göttlichen Fiat. Er scheint in Allem, sogar über das Höchste Sein den ersten Platz der Herrschaft und Befehlsgewalt innezuhaben und spricht: ‘Vergeblich entfliehst du mir, denn Ich kann in allem sagen: ‘Ich bin hier.
ICH BIN, Ich bin hier für dich, um dir Leben zu geben.
Ich bin der Unübertreffliche, niemand kann Mich übertreffen, weder an Liebe, noch an Licht, noch an meiner Unermesslichkeit, in der Ich so viele Leben von Mir Selbst bilde, wie viele Leben Ich den Seelen schenken möchte.’“
O Macht des Göttlichen Willens, der Du in deiner Unermesslichkeit den Akt der Geschöpfe aufsuchst, damit Du in jedem ihrer Akte so viele deiner Leben heranbilden kannst! Wie viele dieser Akte nehmen Dich nicht auf und weisen Dich [sogar] zurück, und so wird dein Leben in Dir, in deiner Unermesslichkeit unterdrückt!
Du aber setzt mit einer alles überwindenden Liebe deine Suche nach den menschlichen Akten unermüdlich fort, um dein Leben zu geben und es in jedem Augenblick zu bilokieren! Als sich mein Geist im Meer des Fiat verlor, besuchte Jesus, mein Himmlischer Lehrer, seine kleine Tochter und sagte zu mir:
„Gesegnete Tochter meines Willens, jeder Akt, den die Seele in meinem Willen tut, ist ein Schritt auf Gott zu, und Gott tut seinerseits einen Schritt auf die Seele zu.
Man könnte sagen, dass Schöpfer und Geschöpf ständig unterwegs sind und nie aufhören, aufeinander zuzugehen. Mein Wille steigt in den Akt des Geschöpfs herab, um seinen Schritt des göttlichen Lebens zu bilden.
Und das Geschöpf steigt im Fiat in die göttlichen Gefilde auf, um Licht, Liebe, Heiligkeit und himmlische Kenntnisse zu erobern.
So sind alle Akte, Worte, Atemzüge, Herzschläge in meinem Willen so viele Schritte göttlichen Lebens, die das Geschöpf tut. Mein Wille sehnt sich nach diesen Akten, damit Er aus ihnen ebenso viele göttliche Leben im Geschöpf heranbilden kann.
Dies war unsere Absicht bei der Schöpfung: unser Leben im Geschöpf heranzubilden und Uns in ihm betätigen zu können. Daher wünschen Wir so sehr, dass die Seele unseren Willen tut, um unser Leben in Sicherheit zu bringen – und zwar nicht in Uns Selbst, da Wir niemanden brauchen, und Uns Selbst mehr als genügen – sondern in der Seele.
Dieses große Wunder wollten und wollen Wir kraft unseres Willens tun: unser Leben im Leben der Seele heranzubilden. Täten Wir dies nicht, bliebe die Schöpfung ohne unseren primären Zweck und würde unsere Liebe behindern.
Es wäre ein ständiger Schmerz für Uns, ein so großes und prächtiges Werk anzusehen, dessen Bestimmung nicht verwirklicht, sondern verfehlt wäre.
Wüssten Wir nicht mit Sicherheit, dass unser Wille im Geschöpf herrschen und unser Leben in ihm bilden wird, so würde unsere Liebe die ganze Schöpfung verbrennen und zu Nichts werden lassen.
Wenn unser Wille so viel erträgt und duldet, dann deshalb, weil Wir unsere Absicht in den kommenden Zeiten schon verwirklicht sehen. Wenn nun die Seele den eigenen Willen tut, weicht sie zurück, geht einen Schritt von ihrem Schöpfer weg, und auch Gott tritt zurück, und so entsteht eine unendliche Entfernung zwischen beiden.
Du siehst also, wie notwendig es ist, ständig und beharrlich in meinem Göttlichen Willen zu wirken, um die vom menschlichen Willen verursachte große Distanz zwischen Gott und dem Geschöpf zu verringern; und glaube nicht, dass es eine persönliche Distanz wäre. Ich bin überall, in allen, im Himmel und auf Erden.
Die Distanz, die der menschliche Wille ohne den Meinigen schafft, ist eine Distanz an Heiligkeit, Schönheit, Güte, Macht und Liebe: dies sind unendliche Entfernungen, die nur mein in der Seele wirkender Wille wieder vereinen und zusammenfügen kann, und Schöpfer und Geschöpf unzertrennlich machen kann.
So war es auch bei der Erlösung: jede unserer Offenbarungen über das Kommen des Wortes auf die Erde, war ein Schritt von Uns auf die Menschheit zu; und ihre Sehnsucht, ihre Gebete und Mitteilungen unserer Worte, Prophetien und Offenbarungen an die Menschen, waren ebenso viele Schritte von ihnen auf das Höchste Wesen zu.
So gingen sie auf Uns und Wir auf sie zu; als die Zeit meiner Herabkunft auf die Erde nahte, vermehrten Wir die [Zahl der] Propheten und somit die Offenbarungen, damit Wir Uns noch rascher näherkämen.
Das ist so wahr, dass es in der ersten Zeit der Welt[geschichte] keine Propheten gab und unsere Mitteilungen so rar waren, dass sozusagen in jedem Jahrhundert nur ein Schritt getan wurde.
Dieses zögerliche Dahinschreiten ließ die Menschen erkalten, und fast alle betrachteten meine Ankunft auf Erden als eine Redensart und eine Absurdität, aber keine Wirklichkeit – so wie man heute das Reich meines Willens für eine Redensart und quasi etwas Unmögliches hält.
So traten die Propheten [erst] nach Mose auf, gleichsam in den letzten Zeiten, in der zeitlichen Nähe meiner Ankunft auf Erden, durch die sich die Schritte auf beiden Seiten nach unseren Kundgebungen beschleunigten.
Dann kam die Herrin des Himmels, die nicht nur ging, sondern lief, um die Begegnung mit ihrem Schöpfer zu beschleunigen, damit Er herabsteige und die Erlösung vollbringe.

Du siehst daher, dass meine Kundgebungen über meinen Göttlichen Willen sichere Beweise sind, dass Er Schritte tut, um zur Herrschaft auf Erden zu kommen; und dass die Seele, der diese [Offenbarungen] gegeben wurden, mit eiserner Beständigkeit [Ihm entgegen] geht und läuft, damit sie Ihm als erste begegnet, um Ihm ihre Seele zu geben und Ihn herrschen zu lassen; und damit sie Ihm so den Zugang zur Herrschaft unter den Völkern gewähre.
So mögen deine Akte beständig sein, da nur kontinuierliche Akte den Gang beschleunigen, jedes Hindernis überwinden, und allein Sieger sind, die Gott und das Geschöpf überwinden.“ … (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 30. Mai 1932)




Wtorek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,5-11)


Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: 6 «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». 7 Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?»

8 Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas". Nie chodźcie za nimi! 9 I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». 10 Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.


«Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». (Lk 21,6)


Wznawiam pisanie ze względu na posłuszeństwo. Wydaje się, że mój zawsze ukochany Jezus pragnie mówić o życiu w swojej Przenajświętszej Woli. Wydaje się, że kiedy mówi o swojej Przenajświętszej Woli, zapomina o wszystkim i pozwala zapomnieć o wszystkim. Dusza nie znajduje nic innego, żadnego innego dobra niż potrzeba życia w Jego Woli.

Po tym, jak 20 listopada napisałam o Jego Woli, mój słodki Jezus, wyrażając żal, powiedział do mnie: Córko moja, nie powiedziałaś wszystkiego. Nie chcę, abyś pominęła czegokolwiek w pisaniu, kiedy mówię ci o Mojej Woli, nawet najdrobniejszych rzeczy, ponieważ wszystkie posłużą dobru przyszłych pokoleń.

We wszystkich świętościach byli zawsze święci, którzy jako pierwsi zapoczątkowali pewien rodzaj świętości. Był więc święty, który zapoczątkował świętość pokuty, drugi, który zapoczątkował świętość posłuszeństwa, inny pokory – tak samo więc było z całą resztą innych świętości.

A teraz chcę, abyś ty była początkiem świętości życia w Mojej Woli.

Córko moja, wszystkie inne świętości są podatne na marnowanie czasu i na korzyść własną. Przykładem jest dusza, która żyje cała skupiona na posłuszeństwie. Traci ona dużo czasu. Jej ciągłe rozmawianie i dyskutowanie odciąga ją ode Mnie. Zamienia Mnie na cnoty, a jeśli nie ma możliwości przyjęcia wszystkich poleceń, jest niespokojna. Och, ileż czasu traci jeszcze inna dusza, która znosi pokusy! Takie dusze nigdy nie są zmęczone opowiadaniem o wszystkich swoich zmaganiach i wymieniają Mnie na cnotę cierpienia. Wiele razy taka świętość się rozpada.

Natomiast świętość życia w Mojej Woli pozbawiona jest korzyści własnej i nie marnuje czasu. Nie ma niebezpieczeństwa, że wymienią Mnie na cnotę, ponieważ Ja sam jestem życiem w Mojej Woli. Taka była świętość mojego Człowieczeństwa na ziemi i dlatego uczyniłem wszystko i dla wszystkich bez odrobiny korzyści własnej. Korzyść własna usuwa piętno boskiej świętości i dlatego nigdy nie może być słońcem. Choć jest piękna, może co najwyżej być gwiazdą. Dlatego pragnę świętości życia w Mojej Woli.

W tych tak smutnych czasach obecne pokolenie potrzebuje takich słońc, które je ogrzeją, oświetlą i użyźnią. Brak korzyści własnej tych ziemskich aniołów, które uczynią wszystko dla dobra dusz, a nie dla własnego dobra, otworzy w sercach drogę na przyjęcie mojej Łaski.

W dodatku jest mało kościołów, a wiele zostanie zniszczonych. Często nie znajduję kapłanów, żeby Mnie konsekrowali. Innym razem pozwalają na przyjęcie Mnie duszom niegodnym, a godnym nie pozwalają Mnie przyjąć. Inne dusze nie mogą Mnie przyjąć, tak więc moja Miłość jest blokowana. Dlatego pragnę stworzyć świętość życia w Mojej Woli. W niej nie będę potrzebował kapłanów do konsekracji ani kościołów, ani tabernakulum, ani hostii, ale będą one wszystkim zarazem: kapłanami, kościołami, tabernakulum i hostiami 8 . Moja Miłość będzie swobodniejsza. Jeśli zechcę się konsekrować, będę mógł to uczynić o każdej porze dnia i nocy oraz w każdym miejscu, w którym dusze te się znajdują. Och, jakże moja Miłość będzie mogła całkowicie dać sobie upust!

Ach, moja córko, obecne pokolenie zasłużyło sobie na całkowite zniszczenie. A jeśli pozwolę, by coś z niego pozostało, to po to, by ukształtować te słońca świętości życia w Mojej Woli, które idąc za moim przykładem, na nowo uczynią dla Mnie wszystko to, co powinny były uczynić dla Mnie inne stworzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wtedy ziemia odda Mi prawdziwą chwałę, a mój „FIAT VOLUNTAS TUA jako w Niebie, tak i na ziemi” zostanie zrealizowany i spełniony.


8 „Nie będę potrzebował” nie oznacza, że nie będzie tych środków lub sakramentów. Później (29.01.1919) Jezus mówi do Luizy: Będę miał zastęp dusz, które żyjąc w mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie czyny stworzeń, i będę miał chwałę tak wielu zawieszonych czynów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas: przez dziewice, kapłanów i świeckich w zależności od ich zadania”. Tak więc będą te środki i sakramenty. Kto żyje w Woli Bożej, kształtuje w sobie Życie Jezusa jak w Eucharystii oraz pomnaża je, aby na mocy Woli Bożej dać je wszystkim, ponieważ Wola Boża jest źródłem i życiem wszystkich sakramentów. Jeśli przyjmuje sakramenty w Woli Bożej, to po to, aby je uwielbić, jak czyni to Luiza (por. t. XXII, 04.07.1927).


“I nie trwóżcie się, gdy usłyszycie o wojnach i przewrotach.” (Łk 21,9)


Narody będą nadal walczyć ze sobą poprzez wojny i rewolucje, między sobą i przeciwko Mojemu Kościołowi. Mają w sobie ogień, który ich pochłania, nie daje im pokoju i nie pozwala, by pokój od nich pochodził.

Jest to ogień grzechu i postępowania bez Boga, który nie daje im pokoju.

Nigdy nie będą w stanie zaprowadzić pokoju, jeśli nie wezwą Boga do siebie, jako porządku i więzi jedności i pokoju. Ale pozwalam im i pozwolę im odczuć w ich własnych ciałach, co to znaczy działać bez Boga.

Ale to nie przeszkodzi w nadejściu Królestwa Mojego Najwyższego Fiat.

Wszystko to jest dziełem ludzi, są to rzeczy niskiego świata, które Moja Wola - kiedy tego zapragnie - miażdży i rozprasza i sprawia, że najbardziej pogodne niebo i najbardziej promienne słońce wyłaniają się z burzy.

Z drugiej strony Królestwo Mojej Boskiej Woli pochodzi z wyżyn Nieba, zostało uformowane i postanowione pośród Boskich Osób, nikt nie może Go Nam dotknąć ani rozproszyć.

Najpierw ustalamy Naszą Wolę z pojedynczym stworzeniem i tworzymy w nim pierwsze Królestwo, potem z kilkoma, a następnie rozprzestrzenimy to Królestwo wszędzie mocą Naszej Wszechmocy.

Bądź tego pewna i nie martw się, że zło będzie się pogłębiać. Nasza Moc, Nasza zwycięska Miłość, która zawsze triumfuje, Nasza Wola, która jest w stanie zrobić wszystko i może nawet czekać wieki z niezwyciężoną cierpliwością - ale zrobi to, co chce - waży więcej niż całe zło ludzi.

Przed Jej niezwyciężoną Mocą i nieskończoną Wartością, wszelkie zło będzie jak kropla wody i znikomość, służąca triumfowi Naszej Miłości i większej Chwale Naszej spełnionej Woli.

Wtedy, gdy dostąpimy wielkiego Honoru ustanowienia tego Królestwa w pojedynczej duszy, będzie Ono, jak słońce, którego światłem wszyscy mogą się słusznie cieszyć i je posiadać. Bardziej niż słońce, przyzna Ono wszystkim duszom prawo do posiadania takiego świętego Królestwa.

Z nieskończoną Mądrością nie powstrzymamy ani łask, ani światła, ani pomocy, ani zaskakujących środków, aby Królestwo Mojej Woli zapanowało wśród nich.

Pozwól Mi zatem działać. Jeśli Jezus ci to obiecał, to wystarczy i jest tak, jakby to już się wydarzyło.

Całe zło i wszystkie stworzenia razem wzięte nie mają ani mocy, ani prawa nad Naszą Wolą, ani nie mogą przeszkodzić ani jednemu Aktowi Naszej Woli zamierzonemu przez Dekrety Naszej Mądrości"...

(z "Księgi Nieba"; Tom 30; 3 stycznia 1932)


Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.(Łk 21,10-11)


Adorowałam rany błogosławionego Jezusa i na koniec odmówiłam Wierzę w Boga, zamierzając wejść w bezmiar Woli Bożej, w której znajdują się wszystkie akty stworzeń, przeszłe, obecne i przyszłe, oraz te, których stworzenie powinno było dokonać, a których nie dokonało z powodu zaniedbania i niegodziwości.

Powiedziałam: Jezu mój, Miłości moja, wnikam w Twoją Wolę i odmawiając „Wierzę w Boga”, zamierzam przerobić i naprawić wszystkie akty wiary, których nie dokonały stworzenia, oraz wszelki brak wiary i adoracji należną się Bogu, jako Stwórcy.

Kiedy mówiłam te i inne rzeczy, czułam, jak mój rozum zatraca się w Woli Bożej, a mój umysł przenikany jest światłem, wewnątrz którego mogłam dostrzec mojego słodkiego Jezusa. Światło to mówiło i mówiło... Ale któż mógłby wypowiedzieć to wszystko? Powiem to w niejasny sposób. A w dodatku czuję taki niesmak, że gdyby posłuszeństwo nie było tak surowe, ale bardziej pobłażliwe, nie zmusiłoby mnie do pewnych poświęceń. Ale Ty, Życie moje, daj mi siłę i nie zostawiaj mnie, biednej głupiutkiej dziewczynki, samej sobie. Teraz zdawał się mówić do mnie: Moja umiłowana córko, chcę, abyś poznała porządek mojej Opatrzności.

Co dwa tysiące lat odnawiałem świat.

W pierwszych dwóch tysiącach odnowiłem go potopem21 . W drugich dwóch tysiącach odnowiłem go moim przyjściem na ziemię, objawiając moje Człowieczeństwo, z którego jak przez wiele pęknięć przeświecała moja Boskość. Sprawiedliwi i święci z drugich dwóch tysięcy lat żyli z owoców mojego Człowieczeństwa i kropla po kropli korzystali z mojej Boskości. Jesteśmy teraz mniej więcej u schyłku trzecich dwóch tysięcy lat i nastąpi trzecie odnowienie. Stąd powszechny zamęt. To nic innego jak przygotowanie do trzeciej odnowy. Jeśli podczas drugiej odnowy objawiłem to, co uczyniło i wycierpiało Moje Człowieczeństwo, a bardzo mało z tego, czego uczyniła Boskość, to teraz, w tej trzeciej odnowie, po tym, jak ziemia zostanie oczyszczona, a obecne pokolenie w dużej mierze zniszczone, będę jeszcze bardziej hojny wobec stworzeń i dokonam odnowy poprzez ukazanie tego, co uczyniła Moja Boskość w Moim Człowieczeństwie, i tego, jak działała Moja Boża Wola z Moją ludzką wolą, jak wszystko było we Mnie powiązane, jak wszystko czyniłem i przerabiałem, jak każda myśl każdego stworzenia była przeze Mnie przerobiona i przypieczętowana moją Bożą Wolą. Moja Miłość chce dać sobie upust i chce ukazać przekraczające miarę rzeczy, których moja Boskość dokonała w Moim Człowieczeństwie dla dobra stworzeń, a które dalece przewyższają rzeczy dokonane na zewnątrz przez Moje Człowieczeństwo.22

Oto dlaczego tak często ci mówię o życiu w Mojej Woli, którego aż po dziś dzień nikomu nie ukazałem.

Znano najwyżej cień Mojej Woli, łaskę i słodycz, jaką niesie spełnianie Jej. Natomiast wniknięcie do Jej wnętrza, ogarnięcie Jej bezmiaru, pomnożenie się ze Mną i przeniknięcie wszystkiego – nawet przebywając na ziemi i w Niebie, i w sercach – to nie jest jeszcze znane, tak iż dla wielu wyda się to dziwne.

Kto jednak nie otworzy swojego umysłu na światło prawdy, nic nie zrozumie. Ale Ja powoli utoruję sobie drogę, objawiając raz jedną prawdę życia w mojej Woli, raz drugą, tak iż w końcu to zrozumieją.

Otóż pierwszym ogniwem, które połączyło ze stworzeniami prawdziwe życie w mojej Woli, było Moje Człowieczeństwo.

Moje Człowieczeństwo, utożsamiane z moją Boskością, rozprzestrzeniało się w Odwiecznej Woli i odnajdywało wszystkie akty stworzeń, aby uczynić je swoimi własnymi i oddać Ojcu ze strony stworzeń boską chwałę oraz nadać wszystkim aktom stworzeń wartość, miłość i pocałunek Odwiecznej Woli. W środowisku Odwiecznej Woli widziałem wszystkie akty stworzeń, widziałem akty, które można było dokonać, a nie zostały dokonane oraz dobre akty, które zostały źle dokonane. Dokonałem tych niedokonanych i poprawiłem te źle dokonane. Otóż akty, które nie zostały dokonane przez stworzenia, a zostały dokonane tylko przeze Mnie, są zawieszone w Mojej Woli. Czekam więc, aż stworzenia przyjdą żyć w Mojej Woli i powtórzą w Mojej Woli to, co Ja uczyniłem.

Dlatego wybrałem ciebie jako drugie ogniwo łączności z Moim Człowieczeństwem. Zespala się ono w jedno z moim ogniwem, żyjąc w Mojej Woli i powtarzając moje własne Akty. W przeciwnym razie z twojej strony moja Miłość nie mogłaby dać sobie ujścia, a ze strony stworzeń byłaby pozbawiona chwały za to, co Moja Boskość uczyniła w Moim Człowieczeństwie, i nie osiągnęłaby doskonałego celu Stworzenia, który ma się zawrzeć i udoskonalić w Mojej Woli.

To tak, jakbym przelał całą swoją krew i wiele wycierpiał, a nikt by o tym nie wiedział. Kto by Mnie wtedy pokochał? Jakie serce byłoby poruszone? Żadno, a zatem w nikim nie miałbym owoców i chwały Odkupienia.

A ja, przerywając słowa Jezusa, powiedziałam: Miłości moja, jeśli tak wiele jest dobra w tym życiu w Woli Bożej, to dlaczego nie ujawniłeś tego wcześniej? A On: Córko moja, musiałem najpierw ukazać to, co uczyniło i wycierpiało na zewnątrz moje Człowieczeństwo, aby przygotować dusze do tego, by mogły poznać, co moja Boskość uczyniła wewnątrz. Stworzenie nie jest w stanie zrozumieć od razu w całości mojego działania. Dlatego objawiam się krok po kroku.

Następnie do twojego ogniwa łączności ze Mną będą przyłączone inne ogniwa stworzeń i będę miał zastęp dusz, które żyjąc w Mojej Woli, przerobią na nowo wszystkie akty stworzeń. Będę miał chwałę tak wielu zawieszonych Aktów, dokonanych tylko przeze Mnie, które będą dokonane także przez stworzenia, i to ze wszystkich klas. Będą nimi dziewice, kapłani i ludzie świeccy w zależności od ich zadania. Nie będą już dłużej działać po ludzku, ale kiedy będą wnikać w Moją Wolę, ich akty pomnożą się dla wszystkich w sposób całkowicie boski, a Ja będę miał ze strony stworzeń boską chwałę za wiele sakramentów otrzymanych i udzielonych po ludzku, za inne sakramenty zbezczeszczone, za jeszcze inne zabłocone z powodu korzyści własnej i za wiele dobrych uczynków, w których jestem bardziej hańbiony niż czczony. Oczekuję z utęsknieniem na ten czas.

Ty zaś się módl i wyczekuj go razem ze Mną z utęsknieniem, a żyjąc w Mojej Woli, nie oddzielaj się ode Mnie, który jestem Pierwszym Ogniwem.


21 Powtarzające się zapewnienia naszego Pana dotyczące prawdziwej chronologii dziejów ludzkości, „czterech tysiący lat” od Adama do Chrystusa, wywołują dzisiaj uśmiech i budzącą litość pogardę u wielu mądrzących się ludzi, kiedy tak wielu w Kościele już nie wierzy w istnienie Adama i Ewa i sprowadza historię zawartą w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju (i nie tylko) do poziomu opowieści ludowych należących do jakiejś „tradycji” (dlatego nie należy uważać ich za fakty historyczne), kiedy tak wielu w Kościele „zdemitologizowało” Pismo Święte, dając wiarę różnym pseudonaukowym mitologiom ewolucji i gnozy itd… Czy mamy może jakieś poważne argumenty, aby czynić ten drwiący uśmiech? Czy nasze rzekome „naukowe pewniki” są tak pewne? Genealogia Jezusa Chrystusa (Łk 3, 23-38) jest podstawowym fundamentem prawdziwej historii, która bądź co bądź jest święta. Mojżesz wiedział więcej niż wszyscy naukowcy razem wzięci! Jednak teraz są tacy, którzy oświadczają, że nie są nawet pewni istnienia Mojżesza, i nikt w Kościele nic im nie mówi! Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?» (J 5, 44-47) 22 Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1J 3,2). Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? (J 3, 12)




Dienstag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,5-11)

„Es wird eine Zeit kommen, da wird von allem, was ihr hier seht, kein Stein auf dem andern bleiben“ (Lk 21, 6)

Ich setze rein aus Gehorsam fort. Mein stets liebenswürdiger Jesus scheint weiterhin über das Leben in seinem Heiligsten Willen sprechen zu wollen; wenn Er über seinen Heiligsten Willen spricht, so scheint Er alles zu vergessen und lässt auch mich alles vergessen; die Seele findet dann kein anderes Bedürfnis, kein anderes Gut, als in seinem Willen zu leben.
Nachdem ich also den Text vom 20. November über seinen Willen niedergeschrieben hatte, war mein sanfter Jesus mit mir unzufrieden und sprach zu mir:
„Meine Tochter, du hast nicht alles ausgesagt; Ich will, dass du nichts zu schreiben unterlässt, wenn Ich zu dir von meinem Willen spreche. Auch die kleinsten Dinge werden alle zum Wohl der Nachkommenden dienen.
Bei jeder Heiligkeit hat es stets Heilige gegeben, die den Anfang einer bestimmten Art von Heiligkeit gesetzt haben; so gab es den Heiligen, der die Heiligkeit der Büßenden begründete, einen anderen, der die Heiligkeit des Gehorsams begann, wieder einen anderen der Demut, und so weiter mit allen übrigen Heiligkeiten.
Nun will Ich, dass du es bist, die die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen beginnt. Meine Tochter, alle anderen Heiligkeiten sind nicht frei von Zeitverlust und persönlichen Interessen, wie z.B. eine Seele, die in allem nach dem Gehorsam lebt, viel Zeit verliert; das ständige Reden lenkt sie von Mir ab, und sie verwechselt die Tugend mit Mir.
Wenn sie keine Gelegenheit hat, alle Befehle des Gehorsams entgegenzunehmen, lebt sie in Unruhe. Eine andere Seele wieder ist Versuchungen unterworfen – o, wieviel Zeitverlust! Sie wird nie müde, alle ihre Prüfungen zu erzählen und verwechselt die Tugend des Leidens mit Mir; und sehr oft gehen diese Arten von Heiligkeit zugrunde.
Aber die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen ist frei von persönlichen Interessen und Zeitverlust, es besteht keine Gefahr, dass die Seelen Mich mit der Tugend verwechseln, da Ich selbst das Leben in meinem Willen bin.
Dies war die Heiligkeit meiner Menschheit auf Erden, und deswegen tat Ich alles und für alle, ohne Schatten des Eigennutzes. Gerade der Eigennutz nimmt den Stempel der göttlichen Heiligkeit weg, daher kann diese Seele nie eine Sonne sein, höchstens, wie schön sie auch sei, ein Stern.
Deswegen will Ich die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen; in diesen so traurigen Zeiten braucht die Menschheit diese Sonnen, die sie erwärmen, erleuchten und fruchtbar machen; die Selbstlosigkeit dieser irdischen Engel, die ganz für das Wohl der anderen da sind, ohne Schatten des Eigenen, wird in den Herzen der anderen den Weg auftun, meine Gnade zu empfangen.
Und außerdem gibt es wenige Kirchen, viele werden zerstört werden, oft finde Ich keine Priester, die Mich konsekrieren, ein anderes Mal lassen sie zu, dass unwürdige Seelen Mich empfangen und würdige Seelen Mich nicht empfangen; wieder andere können Mich nicht empfangen; so ist meine Liebe gleichsam behindert.
Deswegen will Ich die Heiligkeit des Lebens in meinem Willen bilden, für diese werde Ich keine Priester brauchen, die Mich konsekrieren, noch Kirchen, noch Tabernakel, noch Hostien, sondern sie werden alles zugleich sein, Priester, Kirchen, Tabernakel, Hostien.
Meine Liebe wird freier sein: jedes Mal, wenn Ich Mich konsekrieren will, werde Ich es in jedem Augenblick tun können, bei Tag und bei Nacht, an welchem Ort sie sich auch immer befinden. O, meine Liebe wird sich vollständig ergießen können!
Ach, meine Tochter, die gegenwärtige Generation verdiente es, ganz vernichtet zu werden, und wenn Ich zulasse, dass einige wenige übrigbleiben, so deshalb, um jene Sonnen der Heiligkeit des Lebens in meinem Willen zu bilden, die nach meinem Beispiel Mir für alles eine Entschädigung leisten werden, was Mir die vergangenen, gegenwärtigen und zukünftigen Generationen schulden.
Dann wird Mir die Erde wahre Glorie erweisen, und mein „Dein Wille geschehe wie im Himmel so auf Erden“ wird seine Erfüllung und Erhörung finden.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 27. November 1917)

——————

… „Meine Liebe, ich diene zu nichts, noch bin ich zu etwas nütze; wäre es nicht besser, sich meiner zu entledigen und mich ins himmlische Jerusalem zu schicken?“ Jesus erwiderte voller Güte: „Tochter, Mir dient alles, auch die kleinen Steine, der Schutt, um bauen zu können.
So ist es auch mit dir: alles, was deinen Körper bildet, ist wie Schutt, aber von der lebensspendenden (vitalen) Flüssigkeit des ewigen FIAT belebt, wird alles kostbar und von unschätzbarem Wert, sodass Ich auf diesen kostbaren Trümmern die stärksten und uneinnehmbarsten Städte errichten kann.
Du musst wissen, als der Mensch mit dem Tun des eigenen Willens sich aus dem Göttlichen zurückzog, da geschah es ihm, wie wenn ein starkes Erdbeben eine Stadt trifft: Seine starken Stöße öffnen die Schlünde der Erde, und hier verschlingt es die Häuser, dort wieder zertrümmert es sie.
Die Kraft der Erdstöße öffnet die am sichersten verschlossenen Schmuckkästen und legt Juwelen, Geld, kostbare Dinge frei, sodass Plünderer eindringen und rauben können, was sie wollen.
So bleibt von der armen Stadt nur ein Haufen Steine, Überreste, Schutt und Trümmer übrig. Wenn nun ein König diese Stadt von neuem aufbauen will, bedient er sich derselben Haufen von Steinen, Trümmern und Schutt.
Da er sie ganz neu macht, baut er sie in modernem Stil und verleiht ihr eine solche Pracht an Kunst und Schönheit, dass ihr keine anderen Städte gleichen, und deshalb macht er sie zur Hauptstadt des Reiches.
Meine Tochter, mehr als ein Erdbeben war für den Menschen der menschliche Wille, und dieses Erdbeben dauert noch an, einmal stärker, einmal weniger stark, sodass es die kostbarsten Dinge hervorbringt, die Gott auf den Grund des Menschen gelegt hat. So zerschmettert ihn dieses Erdbeben des eigenen Willens ganz und gar.
Der Schlüssel des Höchsten FIAT, der die Menschen beschützt und ganz in Sicherheit bewahrt hatte, existiert nicht mehr für sie.
Da sie also weder Türen noch Schlüssel, sondern baufällige Mauern haben, machen die Plünderer ihrer Leidenschaften Beute, und sie bleiben allen Übeln ausgesetzt und oft zersplittert in Scherben und Schutt, so dass man nur mit Mühe erkennen kann, dass es von ihrem Schöpfer errichtete Städte waren.
Da Ich jetzt von neuem das Reich meines Willens mitten unter den Menschen aufbauen möchte, will Ich Mich deiner Trümmer und deines Schutts bedienen. Indem Ich sie mit der vitalen Flüssigkeit meines schöpferischen Willens erfülle, werde Ich die Hauptstadt des Reiches des Höchsten FIAT errichten.
Auf diese Weise kannst du Mir also dienen, bist du nicht froh darüber?“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 20; 23. Januar 1927)

——————

… „Ach, meine gute Tochter, der menschliche Wille! Er führt Krieg gegen Gott und gegen sich selbst. Die Waffen, die er gegen seinen Schöpfer einsetzt, verwunden ihn selbst, und seine Seele wird vor Gott wie ein zerfetzter Leib.
Mit jedem weiteren Akt des menschlichen Willens wird der Abstand vom Schöpfer, von seiner Heiligkeit, Kraft und Macht, seiner Liebe und Unwandelbarkeit größer.
Ohne meinen Göttlichen Willen wird die Seele wie eine belagerte Stadt, welche die Feinde verhungern lassen und in allen ihren Gliedern martern; mit jenem Unterschied, dass die Henker, die ihr die Glieder ausreißen, keine Feinde, sondern der eigene Wille sind, der sich selbst zum eigenen Feind macht.
Würdest du doch meinen Schmerz kennen, wenn Ich die Seelen in Stücke zerfetzt sehe! Jeder Akt ihres eigenen Willens trennt die Seele mehr von Gott und entfernt sie weiter von der Schönheit ihrer Erschaffung.
Er lässt die Seele von ihrem Ursprung abweichen, die wahre und reine Liebe erkalten und bereitet ihr entweder eine vorzeitige Hölle, wenn der Wille in schwere Sünde fällt, oder ein Fegefeuer bei lässlicher Sünde.
Der menschliche Wille ist wie der Wundbrand für den Leib, der das Fleisch in Stücke zerfallen lässt und die menschliche Schönheit entstellt. Arm sind die Seelen ohne meinen Göttlichen Willen, da nur Er allein die einigende Eigenschaft besitzt, die alles miteinander vereint – die Gedanken, Wünsche, Affekte, die Liebe und den Willen des Menschen, und seiner Seele die schöne einheitliche Form verleiht.
Ohne meinen Willen jedoch will der Gedanke dies, der Wille jenes, das Verlangen das, die Liebe wieder anderes, sodass sie untereinander im Streit liegen, sich verwirren und spalten. Ach, ohne meinen Willen herrscht weder Friede noch Einigkeit!
Es fehlt einer, der die getrennten Teile wieder zementiert und vereinigt und die Seele gegen alle auftretenden Übel stark macht. Daher weint dein Jesus bitterlich über das Unglück dieser Menschen – mehr als über den Untergang Jerusalems, das gestürzt wurde, weil es seinen Messias nicht anerkennen wollte und Ihn tötete.
So wird auch mein Wille verkannt, während Er doch in ihrer Mitte und in ihnen ist; sie machen aus ihren Seelen kleine verwüstete Städte und nötigen Mich, meine Drohung zu wiederholen, dass für sie ‚kein Stein auf dem anderen bleiben wird‘ (Lk 19, 42-44); ohne meinen Willen sind sie nämlich wie Zitadellen ohne König, und haben somit weder einen Beschützer, noch einen Verteidiger, noch jemand, der ihnen die notwendige Nahrung reicht, um Gutes zu tun und nicht ins Böse verstrickt zu werden. Ich beweine ihr Los und bete, dass sie meinen Willen erkennen, Ihn lieben und Ihn herrschen lassen; und du bete gemeinsam mit Mir.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 31; 5. März 1933)

„Wenn ihr von Kriegen und Unruhen hört, lasst euch dadurch nicht erschrecken!“ (Lk 21, 9)

… „Die Nationen werden sich weiterhin durch Krieg und Revolution bekämpfen, untereinander und gegen meine Kirche. Sie haben ein Feuer in ihrer Mitte, das sie verzehrt und ihnen keinen Frieden gibt und keinen Frieden von ihnen ausgehen lässt.
Es ist das Feuer der Sünde und des Vorgehens ohne Gott, das ihnen keinen Frieden gibt.
Sie werden nie Frieden schließen können, wenn sie Gott nicht als Ordnung und Band der Einheit und des Friedens in ihre Mitte rufen. Ich aber lasse sie gewähren und werde sie am eigenen Leib verspüren lassen, was es bedeutet, ohne Gott zu handeln. Doch das verhindert nicht, dass das Reich meines Höchsten Fiat kommt.
Das ist alles Menschenwerk, sind Dinge von der niedrigen Welt, die mein Wille – wann Er es wünscht – zerschlägt und zerstreut und aus dem Unwetter den heitersten Himmel und die strahlendste Sonne aufgehen lässt.
Das Reich meines Göttlichen Willens hingegen ist von den Höhen des Himmels, es wurde inmitten der Göttlichen Personen gebildet und beschlossen, niemand kann es Uns antasten oder zerstreuen.
Zuerst handeln Wir unseren Willen mit einem einzigen Geschöpf ab und formen in ihm das erste Reich, dann mit wenigen, und danach werden Wir dieses Reich kraft unserer Allmacht überall hin ausbreiten.
Sei gewiss und sorge dich nicht, dass die Übel schlimmer werden. Unsere Macht, unsere erobernde Liebe, die stets siegt, unser Wille, der alles vermag und mit unbesiegbarer Geduld sogar Jahrhunderte warten kann – der aber das, was Er tun will, tun wird – wiegt schwerer als alles Böse der Menschen.
Vor seiner unbesiegbaren Macht und seinem unendlichen Wert werden alle ihre Übel wie Wassertropfen und Bedeutungslosigkeiten sein, die dem Triumph unserer Liebe und der größeren Ehre unseres vollbrachten Willens dienen.
Wenn Uns dann die große Ehre zuteilwird, dass dieses Reich in einer einzigen Seele errichtet ist, wird diese wie die Sonne sein, deren Licht alle zu Recht genießen und besitzen dürfen. Mehr als die Sonne, wird sie allen Seelen das Recht auf den Besitz eines so heiligen Reiches verleihen.
Wir werden mit unendlicher Weisheit weder Gnaden, noch Licht, Hilfen und überraschende Mittel zurückhalten, damit sie das Reich meines Willens unter ihnen zur Herrschaft bringen. Lass Mich daher handeln. Wenn Jesus es dir verheißen hat, genügt das, und es ist so, als wäre es schon geschehen.
Alles Böse und alle Geschöpfe zusammen haben weder Macht noch Recht über unseren Willen und können auch keinen einzigen Akt unseres, durch Dekrete unserer Weisheit gewollten Willens verhindern.”… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 30; 3. Januar 1932)

„Dann sagte er zu ihnen: Ein Volk wird sich gegen das andere erheben und ein Reich gegen das andere. Es wird gewaltige Erdbeben und an vielen Orten Seuchen und Hungersnöte geben; schreckliche Dinge werden geschehen, und am Himmel wird man gewaltige Zeichen sehen“ (Lk 21,10+11)

… „Meine geliebte Tochter, Ich will dich die Ordnung meiner Vorsehung wissen lassen. Alle zweitausend Jahre habe Ich die Welt erneuert. Im ersten Abschnitt habe Ich sie durch die Sintflut erneuert; in den zweiten zweitausend Jahren erneuerte Ich sie durch mein Kommen auf die Erde, in dem Ich meine Menschheit offenbarte, aus der, wie aus so vielen Ritzen, meine Gottheit hindurchstrahlte.
Und in dieser folgenden Periode von zweitausend Jahren haben die Guten und die Heiligen selbst von den Früchten meiner Menschheit gelebt, haben sich jedoch meiner Gottheit nur gleichsam tröpfchenweise erfreut.
Nun sind wir gleichsam am Ende der dritten Periode von zweitausend Jahren, und es wird eine dritte Erneuerung geben. Dies ist der Grund für die allgemeine Verwirrung. Sie ist nichts anderes als die Vorbereitung für diese dritte Erneuerung.
Und wenn Ich bei der zweiten geoffenbart habe, was meine Menschheit tat und litt, und nur ganz wenig darüber, was meine Gottheit wirkte, so werde Ich jetzt in dieser dritten Erneuerung, nachdem die Erde gereinigt und die gegenwärtige Generation zum großen Teil vernichtet wird, mit den Geschöpfen noch viel großzügiger sein und die Erneuerung dadurch vollenden, dass Ich offenbaren werde, was meine Gottheit in meiner Menschheit getan hat, wie mein Göttlicher Wille in Verbindung mit meinem menschlichen Willen gewirkt hat, wie alles in Mir vereint blieb, wie Ich alles tat und wiederherstellte, und wie auch die Gedanken jeder Seele von Mir wiederhergestellt und mit meinem Göttlichen Willen besiegelt wurden.
Meine Liebe möchte sich ergießen und das Übermaß zu erkennen geben, das meine Gottheit in meiner Menschheit zum Wohl der Geschöpfe gewirkt hat; dieses Übermaß übertrifft bei weitem jenes, das meine Menschheit im Äußeren gewirkt hat.
Dies ist also der Grund, warum Ich oft zu dir vom Leben in meinem Willen spreche, das Ich bis jetzt noch keinem geoffenbart habe; sie haben höchstens den Schatten meines Willens erkannt, die Gnade und Süßigkeit, die das Vollbringen meines Willens in sich schließt.
Aber in Ihn einzudringen, seine Unermesslichkeit zu umfangen, sich mit Mir zu vervielfältigen und überall einzudringen – sogar noch während man auf Erden weilt – in den Himmel und in die Herzen, die menschliche Wirkungsweise abzulegen und auf göttliche Art zu wirken, dies ist noch nicht bekannt; deshalb wird es nicht wenigen sonderbar erscheinen.
Und wer seinen Geist nicht für das Licht der Wahrheit öffnet, wird nichts davon verstehen. Aber nach und nach werde Ich Mich durchsetzen, indem Ich bald die eine Wahrheit, bald die andere über dieses Leben in meinem Willen offenbare, sodass sie schließlich verstehen werden.
Nun, der erste Verbindungsring, der das wahre Leben in meinem Willen zusammenfügte, war meine Menschheit. Meine mit der Gottheit vereinte Menschheit schwamm im ewigen Willen und spürte alle Akte der Menschen auf, um sie sich anzueignen und dem Vater seitens der Geschöpfe eine göttliche Ehre zu erweisen und allen Akten der Geschöpfe den Wert, die Liebe und den Kuss des ewigen Willens zu verleihen.
In dieser Sphäre des ewigen Willens sah Ich alle geschöpflichen Akte, die möglich waren und nicht getan wurden, auch die guten Akte, die schlecht verrichtet wurden, und Ich tat die, die nicht getan wurden und stellte jene wieder her, die schlecht getan waren.
Diese nicht verrichteten Akte nun und jene, die nur von Mir getan wurden, sind alle in meinem Willen verspart. Ich warte auf die Geschöpfe, dass sie kommen, um in meinem Willen zu leben und in meinem Willen das wiederholen, was Ich tat.
Deswegen habe Ich dich als zweiten Ring der Verbindung mit meiner Menschheit auserwählt, welcher – indem du in meinem Willen lebst und meine eigenen Akte wiederholst – mit dem meinen zu einem einzigen wird; ansonsten würde meiner Liebe von jener Seite die Möglichkeit, sich zu ergießen, fehlen, sowie die Verherrlichung seitens der Geschöpfe für das, was meine Menschheit in meiner Gottheit gewirkt hat, und es würde die vollkommene Bestimmung der Schöpfung nicht erreicht, die in meinem Willen eingeschlossen und vervollkommnet werden muss.
Es wäre so, als hätte Ich all mein Blut vergossen, soviel gelitten, und niemand hätte es gewusst: wer hätte Mich geliebt, welches Herz wäre darüber erschüttert worden? Keines, und folglich hätte Ich in niemandem die Früchte meines Leidens geerntet und die Glorie der Erlösung erhalten.“… (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 12; 29. Januar 1919)





Poniedziałek XXXIV tydzień Okresu Zwykłego (Łk 21,1-4)

1 Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. 2 Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, 3 i rzekł: «Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. 4 Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie».Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie». (Łk 21,4) ... Pamiętam, że pewnego dnia, kiedy źle się czułam, Jezus powiedział: "Moja córko, co by się stało, gdyby muzyka na świecie ustała?". Odpowiedziałam: "Panie, jaka muzyka mogłaby się zatrzymać?". Dodał: "Moja ukochana, twoja muzyka; bo kiedy dusza cierpi dla Mnie, modli się, czyni zadośćuczynienie, chwali Mnie, dziękuje Mi nieustannie, jest to nieustanna muzyka dla Mojego ucha, która odwraca Moją uwagę od postrzegania niegodziwości ziemi, a tym samym powstrzymuje również stosowne plagi. Nie tylko to, ale jest to muzyka dla ludzkich umysłów i powstrzymuje ich od czynienia jeszcze gorszych rzeczy. Gdybym zabrał cię z ziemi, czy muzyka by nie ustała? To nic dla Mnie nie znaczy, ponieważ byłoby to nic innego jak przeniesienie jej z ziemi do nieba, a zamiast na ziemi, miałbym ją w niebie.  Ale jak świat może nadal trwać?".                                                                                            Wtedy pomyślałam sobie: "To są zwykłe wymówki, by nie zabierać mnie ze sobą. Na świecie jest tak wiele dobrych dusz, które robią tak wiele dla Boga, a wśród nich ja mogę zajmować ostatnie miejsce.

A jednak On mówi, że jeśli mnie zabierze, muzyka się zatrzyma? Jest tak wielu, którzy tworzą lepszą [muzykę] dla Niego!".

Kiedy o tym myślałam, On pojawił się jak błyskawica i dodał: "Moja córko, to, co mówisz, jest prawdą. Jest wiele dobrych dusz, które wiele dla Mnie robią; ale jak trudno jest znaleźć taką, która oddaje Mi wszystko, abym i Ja mógł oddać się całkowicie!

Niektórzy zatrzymują trochę miłości własnej lub poczucia własnej wartości, inni uczucia, nawet dla świętych ludzi, inni trochę próżności, niektórzy zatrzymują trochę przywiązania do ziemi, inni do interesów.

Jednym słowem, jedni mają to, inni tamto. Wszyscy zachowują coś własnego, co sprawia, że wszystko w nich nie jest boskie.

Dlatego, ponieważ to, co od nich pochodzi, nie jest konsekwentnie boskie, ich muzyka nie będzie w stanie wywołać tych efektów w Moim uchu i w umysłach ludzi.

Dlatego też ich liczne dzieła nie wywołają tych efektów, ani nie będą w stanie zadowolić Mnie tak bardzo, jak to, co robi ktoś, kto nie zatrzymuje niczego dla siebie i całkowicie Mi się oddaje".

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 6; 7 lutego 1904 r.)

…………………..

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej.

Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary.

Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana.

Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków.

Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy.

Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte?

Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.

(z "Maryja Dziewica w Królestwie Woli Bożej" według pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety: 13 dzień)



Montag der 34. Woche im Jahreskreis (Lk 21,1-4)                                                                                         „Denn sie alle haben nur etwas von ihrem Überfluss geopfert; diese Frau aber, die kaum das Nötigste zum Leben hat, sie hat ihren ganzen Lebensunterhalt hergegeben“ (Lk 21, 4)

… Ich erinnere mich, dass Jesus eines Tages, als es mir schlecht ging, sagte: „Meine Tochter, was würde geschehen, wenn die Musik in der Welt aufhörte?“ Ich sagte: „Herr, welche Musik könnte aufhören?“
Er fügte hinzu: „Meine Geliebte, deine Musik; denn wenn die Seele für Mich leidet, betet, Wiedergutmachung leistet, Mich preist, Mir ständig dankt, ist dies eine ständige Musik für mein Ohr, die Mich davon ablenkt, die Bosheit der Erde wahrzunehmen, und somit auch die angemessenen Geißeln zurückhält. Nicht nur das, sondern es ist auch Musik im Geist der Menschen und hält sie davon ab, noch Schlechteres zu tun.
Wenn Ich dich von der Erde wegnähme, würde die Musik dann nicht aufhören? Für Mich bedeutet dies nichts, denn es wäre nichts anderes, als sie von der Erde in den Himmel zu versetzen, und anstatt auf der Erde, hätte Ich sie im Himmel. Doch wie soll die Welt fortbestehen?“
Da dachte ich mir: „Das sind die üblichen Vorwände, um mich nicht mitzunehmen. Es gibt so viele gute Seelen in der Welt, die so viel für Gott tun, und unter all diesen Seelen nehme ich vielleicht bloß den letzten Platz ein.
Und doch sagt Er, dass die Musik aufhören würde, wenn Er mich abholt? Es gibt so viele, die bessere [Musik] für Ihn machen!“
Während ich darüber nachdachte, kam Er wie ein Blitz und fügte hinzu: „Meine Tochter, was du sagst, ist wahr. Es gibt viele gute Seelen, die viel für Mich tun; doch wie schwierig ist es, eine zu finden, die Mir alles gibt, damit auch Ich Mich ganz schenken kann!
Einige halten ein wenig Selbstliebe oder Selbstschätzung zurück, andere eine Zuneigung, sei es auch für heilige Menschen, andere eine kleine Eitelkeit, manche behalten eine kleine Anhänglichkeit an die Erde zurück, andere ein Interesse.
Mit einem Wort, die einen haben diese Kleinigkeit, andere jene. Alle behalten etwas Eigenes für sich und das verhindert, dass alles in ihnen göttlich sein kann.
Da also das, was von ihnen kommt, nicht durchwegs göttlich ist, wird ihre Musik in meinem Ohr und im Geist der Menschen nicht diese Wirkungen hervorbringen können.
Deshalb werden ihre vielen Werke nicht diese Wirkungen hervorbringen, noch Mir so gefallen können wie das Wenige, das jemand tut, der nichts für sich zurückhält und sich ganz Mir hingibt.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 7. Februar 1904)

—————-

Diesen Morgen sagte der gebenedeite Jesus bei seinem Kommen zu mir: „Meine Tochter, wenn die Seele in ihren Handlungen alles für Gott tut und um Gott allein zu gefallen, tritt die Gnade von allen Seiten in die Seele ein, so wie das Sonnenlicht von allen Seiten ins Haus dringt, wenn die Balkone, Türen und Fenster offen sind und man sich der Fülle des Lichtes erfreut.
Auf dieselbe Weise erfreut sich die Seele der Fülle des Göttlichen Lichtes, und wenn sie [mit der Gnade] mitwirkt, nimmt das Licht immer mehr zu, bis die Seele ganz Licht wird; wenn sie jedoch gegenteilig handelt, dringt das Licht [nur] durch die Ritzen ein, und in der Seele ist alles Finsternis.
Meine Tochter, wer Mir alles gibt, dem gebe Ich alles. Und da die Seele nicht imstande ist, mein ganzes Wesen zugleich aufzunehmen, nimmt die Gnade so viele Bilder um die Seele an, wie es Vollkommenheiten und Tugenden von Mir gibt.
So nimmt sie das Bild der Schönheit an und teilt der Seele das Licht der Schönheit mit; sie nimmt das Bild der Weisheit an und teilt ihr das Licht der Weisheit mit, das Bild der Güte und teilt ihr die Güte mit, das Bild der Heiligkeit, der Gerechtigkeit, der Stärke, der Macht, der Reinheit, und teilt ihr das Licht der Heiligkeit, der Gerechtigkeit, Stärke, Macht und Reinheit mit, und so ist es mit allem Übrigen.
Die Seele wird also nicht nur mit einer Sonne, sondern mit so vielen Sonnen ausgestattet, wie es Vollkommenheiten von Mir gibt. Diese Bilder sind um jede Seele gegenwärtig, aber nur für jene, die offen sind und ihnen entsprechen, sind sie aktiv und wirkend.
Für die anderen Seelen sind sie wie passiv und können ihre Aktivität nur wenig oder gar nicht einsetzen.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 6; 20. August 1905)

—————-

Ich machte meine Runden im Göttlichen Fiat, damit ich, soweit es mir möglich ist, seinen göttlichen Akten nachfolge, d.h. dem Fiat der Schöpfung und allen heiligen Akten der Seelen, einschließlich der Akte meiner Himmlischen Mutter und auch der meines geliebten Jesus.
Doch das Großartige daran war, dass sie, als ich sie aufspürte, zu den meinigen wurden. Der Göttliche Wille schenkte sie mir, und ich opferte sie meinem Schöpfer auf, als hätte ich ein Recht auf alles, als schönste Huldigung, intensivste Liebe und tiefste Anbetung für Den, Der mich erschaffen hat. Ich fühlte mich mit der Sonne bekleidet, vom Himmel mit allen Sternen umhüllt, vom Wind, von allem.
Alles war mein, denn alles war vom Göttlichen Willen. Ich war ganz erstaunt, und mein guter Jesus wiederholte seinen kurzen Besuch und sprach zu mir: „Meine gesegnete Tochter, warum wunderst du dich?
Du sollst wissen, dass alles, was heilig und gut ist, zu meinem Fiat gehört, das der Seele, die zusammen mit Ihm lebt, alles geben möchte. Es vollzieht sich ein Austausch auf beiden Seiten, das Geschöpf will nichts für sich selbst zurückbehalten, sondern Ihm alles schenken.
Und mein Wille möchte ihm alles geben, sogar Sich selbst, umso mehr, als die Schöpfung, die Erlösung, die Himmelskönigin, alle guten und heiligen Akte, nichts anderes sind als Gottes Hauch.
Er hauchte und sprach ‚Fiat’ und erschuf die ganze Schöpfung, Er hauchte und rief die Heiligste Jungfrau ins Dasein, Er hauchte und ließ das Ewige Wort auf die Erde herabsteigen, Er haucht und bringt die guten Werke aller Geschöpfe zum Leben.
Wer nun in meinem Willen lebt, tut nichts anderes, als Gottes Werke aufzuspüren, um seinen göttlichen Atem zu finden, um die Werke zu Gott zurückzubringen, als Früchte und Macht des Atems seines Schöpfers.
O, wie fühlt Er sich verherrlicht und geliebt, weil Er in den Werken, die Ihm das Geschöpf aufopfert, seinen Atem, sein eigenes Leben findet!
Wie oft das Geschöpf in seinen Werken kreist, so oft fühlt Er, wie Ihm sein Leben, seine Herrlichkeit und seine Liebe zurückgegeben werden. O, wie wartet Er auf diese Geschenke, da Er sieht, wie Ihm seine Gaben zurückerstattet werden.
Er fühlt sich in seinen Werken wiedergeliebt, wie Er Selbst geliebt hat und empfindet, wie seine Liebe und Macht anerkannt wird. Gottes Wohlgefallen darüber ist so groß, dass Er Ströme von Liebe und Gnaden über den ausgießt, der seine Werke und seine Liebe erkannt hat.
Wenn daher, meine Tochter, die Seele mit meinem Willen zusammenlebt, macht Er mit einer Liebe ohnegleichen alles, was Er besitzt, der Seele zum Geschenk. Er macht sie zur Herrin über alles, denn man hat nur über sein Eigentum das Recht, es anderen geben zu können.
Indem ihr daher mein Wille alles zum Geschenk macht, bereitet Er ihr ein weites [Betätigungs-]Feld, damit sie ihrem Schöpfer [etwas] geben kann und dafür seine doppelte Vergeltung empfange. Doch dieses Geschenk wird ihr erst dann gegeben, wenn sie unsere Werke anerkennt, schätzt und liebt.
Die Liebe gibt ihr das Recht, sich das anzueignen, was meinem Ewigen Willen gehört. Könnte mein Wille der Seele nicht alles zum Geschenk machen, was Ihm gehört, so würde Er sich in der Liebe behindert und in seinen Werken gespalten fühlen, da Er nicht sagen könnte: ‚Was Mein ist, ist dein, was Ich tue, tust [auch] du.’
Mein Wille würde das nicht ertragen und würde sprechen: ‚Zusammen zu leben, das gleiche Leben zu führen und der Seele nicht alles geben zu können, das ist für meine Liebe unmöglich; es wäre so, als könnte Ich Mich ihr nicht anvertrauen.‘ Nein, nein, Ich möchte dem, der in meinem Willen lebt, alles geben.
Wisse, dass die Liebe meines Fiat zu dem, der in Ihm lebt, so groß ist: wenn die Seele nicht willentlich, sondern aus Schwäche und Unvermögen nicht allen Akten meines Willens nachfolgt, oder auch aufgrund einer Notlage durch Leiden oder wegen anderer Gründe ihr Leben nicht in Ihm fließt, dann ist die Liebe [meines Fiat] so groß, dass mein Wille das tut, was die Seele tun sollte.
Er kommt für all ihre Mängel auf, ruft ihre Bereitschaft zurück, ihre Ordnung, ihre Liebe, damit die Seele sich aufrüttelt und ihr gemeinsames Leben wiederaufnimmt.
Und zwar [tut Er dies] deswegen, damit das menschliche Leben weder geteilt noch getrennt sei von dem Seinigen. Täte Er dies nicht, so würde ein Raum entstehen, der an Göttlichem leer ist, den seine Liebe aber nicht erträgt.
Daher gleicht Er das aus, was dem Geschöpf fehlt, weil Er wünscht, dass sein göttliches Leben im Geschöpf nie fehle, sondern ständig andauere. Kann es eine größere Liebe geben als jene, die der Seele sogar zusichert: ‚Mut, fürchte dich nicht, sondern komm mit ganzem Vertrauen, um mit Mir zu leben und vertraue dich Mir an.
Wenn du es einmal daran fehlen lässt, stets in meinem Fiat zu wirken, werde ich Mitleid mit dir haben und den aktiven Teil übernehmen, den du nicht tun kannst und dir in allem Ersatz leisten’?
Das Reich meines Willens ist ein Reich der Liebe, des Vertrauens und der gegenseitigen Übereinstimmung.“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 34; 18. März 1937)

———––—-

… „Meine kleine Tochter meines Willens, du weißt nicht, wie weit meine Liebe zu einer Seele geht, die in Ihm lebt, wie viele Erfindungen Er Mich machen und für sie arrangieren lässt. Ich bereite ihr sogar neue Überraschungen, um Mich stets mit ihr zu beschäftigten.
Damit sie immer von Mir überrascht und von Mir angezogen ist, lasse Ich ihr keine Zeit. Bald offenbare Ich ihre eine Wahrheit, bald beschenke Ich sie oder zeige ihr unsere hinreißende Schönheit und unsere Liebe, die seufzt, brennt und schmachtet, weil sie geliebt werden will.
Mit einem Wort, Ich lasse ihr einfach keine Zeit, und wünsche darüber hinaus, dass auch sie Mir keine Zeit lässt, Ich will ihr stets etwas geben.
Nun höre, was Ich tue: Um immer zu geben und zu empfangen, lade Ich die Seele zum Leben in meinem Willen ein und beschenke sie mit seiner Heiligkeit, seinem Licht, seinem Leben, seiner Liebe und seinen unendlichen Freuden, so viel sie davon nur fassen kann.
Nachdem sie einige Zeit darin gelebt hat und Ich sie für treu befunden habe, sage Ich zu ihr: „Übergib Mir das, was Ich dir gegeben habe.“ Als Beweis ihrer Liebe übergibt sie Mir, ohne einen Augenblick zu zögern, bereitwillig alles, sogar ihren Atem, ihren Herzschlag, ihre Bewegung, alles.
Alles gibt sie Mir und behält nichts für sich zurück, vielmehr ist sie glücklich, alles ihrem Jesus zu schenken. Ich nehme alles und schaue immer wieder an, was sie Mir gegeben hat, um Mich voller Glück an ihren Gaben zu erfreuen, die Ich in meinem Herzen verwahre, um sie als Besitz meiner Tochter zu genießen.
Doch glaubst du, dass Ich damit zufrieden bin? Von Seiten des Geschöpfs bin Ich befriedigt, doch meinerseits – niemals. Meine Liebe lässt Mir keine Ruhe, sie schwillt an, fließt über und lässt Mich das größte Übermaß erreichen.
Weißt du, was Ich tue? Ich übergebe mein ganzes Wesen meinem geliebten Geschöpf und verdopple alles für die Seele, was sie Mir gegeben hat.
Ich schenke ihr in doppeltem Maß Liebe, Licht und Heiligkeit, gebe ihr meinen Atem, meine Bewegung, mein eigenes Leben, sodass Ich in ihrem Atem atme, Mich in ihrer Bewegung bewege, in ihrer Liebe liebe, kurz, es gibt nichts, das Ich nicht in ihr tue. I
ch will einfach nichts ohne sie tun, sonst käme es Mir vor, als würde Ich sie nicht in all meinen Dingen lieben, und das würde meine Liebe nicht ertragen.
Wer Mir alles gegeben hat, dem muss Ich alles geben. Scheint es dir unbedeutend, dass dein Jesus dir sein Leben übergibt, damit du aus Mir leben kannst?
Und dass Ich dich um dein Leben bitte (dass Ich Mir dein Leben übergeben lasse), damit Ich in dir lebe und gleichsam Vorwände finde, um stets zu geben und stets zu empfangen, und so einen Anlass habe, dir die lange Geschichte meines Willens und die endlose Geschichte meiner Liebe zu erzählen?
Und das [tue Ich] nicht etwa, um dir einfach Neuigkeiten mitzuteilen, damit du siehst, wie gut, heilig und mächtig Ich bin, sondern um dich mit meiner Liebe, meinem Willen, meiner Heiligkeit, Güte und Schönheit auszustatten.
Ist das etwa nicht eine maßlose Liebe, die unglaublich ist?…“ (aus „Das Buch des Himmels“; Vorläufiger deutscher Text, aus dem Italienischen übersetzt von Studiengruppe Hl. Hannibal di Francia – DI Irmengard Haslinger – Für den privaten Gebrauch – Band 36; 16. Juni 1938)

—————-

„Mut, meine Tochter, fürchte dich nicht; deine Mama ist ganz für dich da; heute erwartete ich dich, mein Heroismus und mein Triumph im Opfer mögen dir Kraft und Mut einflößen, damit ich meine Tochter in ihren Leiden triumphieren und sie mit Heldenmut und Liebe ertragen sehe, um den Willen Gottes zu erfüllen.
Höre mir zu, meine Tochter, ich war kaum drei Jahre alt, als mir meine Eltern sagten, dass sie mich im Tempel dem Herrn weihen wollten.
Mein Herz war erfreut zu wissen, dass ich geweiht wurde und dass ich viele Jahre im Hause des Herrn verbringen sollte; aber verbunden mit meiner Freude fühlte ich einen Schmerz, eine Entbehrung des Teuersten, was man auf Erden haben kann, und zwar meiner lieben Eltern.
Ich war noch so klein, hatte die elterliche zärtliche Fürsorge nötig, und beraubte mich der Gegenwart zweier großer Heiliger. Ich sah den Tag herannahen, an dem sie sich von mir, die ich ihr Leben mit Freuden und Glück voll ausfüllte, trennen sollten.
Sie fühlten sich zu Tode betrübt; aber in ihrem Leid waren sie dennoch bereit, den heroischen Akt zu vollbringen, mich zum Herrn zu führen.
Meine Eltern lieben mich in der Ordnung Gottes und betrachteten mich als großes Geschenk, das ihnen vom Herrn verliehen worden war; das gab ihnen die Kraft, das schmerzhafte Opfer zu bringen.
Meine Tochter, wenn auch du eine unbezwingbare Kraft haben willst, um die härtesten Leiden zu erdulden, sieh zu, dass alle deine Angelegenheiten in der Ordnung Gottes seien, und schätze sie als kostbare Gaben vom Herrn, die dir von der väterlichen Hand Gottes gesandt werden.
Wisse, dass ich mich mit Mut auf meinen Gang zum Tempel vorbereitete, denn als ich meinen Willen dem Allerhöchsten übergab, und das Höchste FIAT Besitz von meinem ganzen Sein ergriff, erlangte ich von Natur aus alle Tugenden; ich war Herrin über mich selbst; alle Tugenden waren in mir wie viele edle Prinzessinnen, und je nach den Umständen meines Lebens boten sie ohne jeglichen Widerstand ihre Dienste an.
Vergebens hätten sie mich Königin genannt, wenn ich nicht die Tugend gehabt hätte, Königin über mich selbst zu sein. Ich besaß in meiner Herrschaft die vollkommene Barmherzigkeit, die unbesiegte Geduld, die bezaubernde Milde, die tiefe Demut und die vollständige Ausrüstung der anderen Tugenden.
Der Göttliche Wille beglückte die kleine Erde meiner Menschheit, die immer in Blüte stand, ohne Dornen der Laster. Siehst du also, meine Tochter, was es bedeutet, im Göttlichen Willen zu leben?
Sein Licht, seine Heiligkeit und Macht verwandeln in der menschlichen Natur alle Tugenden; er erniedrigt sich nicht, in einer Seele mit aufrührerischer Natur zu herrschen. Er ist Heiligkeit und will, um zu regieren, eine geordnete und heilige Natur.
Das Opfer meines Tempelgangs war für mich eine Eroberung, über diesem Opfer bildete sich in mir der Triumph eines Göttlichen Willens; und dieser Triumph erzeugte in mir neue Meere von Gnade, Heiligkeit und Licht, die mich in meinen Leiden glücklich machten, um neue Triumphe zu erlangen.
Meine Tochter, lege deine Hand auf dein Herz und sag deiner Mama, ob du deine Natur in Tugenden umgewandelt spürst oder ob du die Dornen der Ungeduld, das Unkraut der Gemütserregungen, die schlechten Launen der unheiligen Gefühle wahrnimmst?
Höre, lass deine Mutter machen, lege deinen Willen in meine Hände, entschlossen, ihn nicht mehr zu wollen, und ich werde dich vom Göttlichen Willen besitzen lassen, der alles aus dir verbannen wird; das, was du in vielen Jahren nicht gemacht hast, wirst du an einem Tag machen, der der Beginn des wahren Lebens, des Glücks und der Heiligkeit sein wird.“ (aus „Die Jungfrau Maria im Reich des Göttlichen Willens“ nach den Schriften der Dienerin Gottes Luisa Piccarreta: 13. Tag)



NIEDZIELA JEZUSA CHRYSTUSA, KRÓLA WSZECHŚWIATA

Uroczystość – A (Mt 25 ,31-46)


31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. 32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33 Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. 34 Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! 35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

36 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie".

37 Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? 38 Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? 39 Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" 40 A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

41 Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!42 Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie."

44 Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" 45 Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". 46 I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».


Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. (Mt 25 ,31)


Potem pomyślałam o dzisiejszym święcie Chrystusa Króla, a mój słodki Jezus poruszył się we mnie i powiedział do mnie: "Kościół nie robi nic innego, jak tylko przewiduje ( intuicyjnie) to, co wie o Mojej Bożej Woli i o tym, jak ma się objawić Jej Królestwo.

Dlatego to święto jest preludium do Królestwa Mojego Bożego FIAT. Tak więc Kościół nie robi nic innego, jak tylko honoruje Moje Człowieczeństwo tymi tytułami, które słusznie mu się należą.

Wówczas, gdy odda Mi wszystkie należne Mi honory, pójdzie o krok dalej i uczci oraz ustanowi Święto Królestwa Mojej Bożej Woli, co było ożywieniem(tchnieniem) Mojego Człowieczeństwa.

Kościół idzie naprzód krok po kroku: raz ustanowił święto Mojego Serca, potem uroczyście zawierzył stulecie Chrystusowi Zbawicielowi, a teraz z jeszcze większą powagą ustanawia święto Chrystusa Króla.

Chrystus Król oznacza, że będzie miał swoje królestwo i narody godne takiego króla.

Ale kto kiedykolwiek będzie w stanie stworzyć dla Mnie to Królestwo, jeśli nie Moja Wola? Tylko wtedy będę mógł powiedzieć: "Mam swój lud, który przygotował Mi Mój FIAT".

Och, gdyby przywódcy Kościoła wiedzieli, co tobie objawiłem o Mojej Bożej Woli i co zamierzam uczynić, o Jej wielkich cudach, Moich tęsknotach, bolesnych uderzeniach serca i niespokojnych westchnieniach, gdy tęsknię za panowaniem Mojej Woli, aby uszczęśliwić wszystkich i przywrócić(odnowić) ludzką rodzinę!

Wtedy, w tę uroczystość Chrystusa Króla, nie usłyszeliby nic innego, jak tylko tajemnicze Echo Mojego Serca rozbrzmiewające w nich i przynaglające ich, nie uświadamiając sobie tego, do ustanowienia tej uroczystości Chrystusa Króla dla Mnie.

Staliby się czujni i pomyśleli: "Chrystus jest Królem - a gdzie jest Jego prawdziwy lud?".

Wtedy mówiliby: "Wkrótce ujawnijmy Jego Bożą Wolę i doprowadźmy Ją do panowania, abyśmy mogli przygotować lud dla Chrystusa, którego nazwaliśmy Królem, w przeciwnym razie uhonorowalibyśmy Go tylko słowami, ale nie czynami".

(z "Ksiąg Nieba";- Tom 25; 28 października 1928 r.)


"Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (Mt 25 ,34)


"Moja córko, Królestwo Mojej Woli jest już całkowicie gotowe w Moim Człowieczeństwie, a Ja jestem gotów je wydobyć, aby dać je ludziom.

Można powiedzieć, że położyłem fundamenty i zbudowałem budowle. Jest tam niezliczona ilość pomieszczeń, a wszystkie są ozdobione i oświetlone - nie małymi lampkami, ale tyloma słońcami, ile przekazałem Prawd o Moim Boskim FIAT.

Brakuje teraz tylko tych, którzy w nich zamieszkają. Będzie tam miejsca i pokoji dla wszystkich, ponieważ jest on bardziej przestronny niż cały świat. Wraz z Królestwem Mojej Woli, wszystko w Stworzeniu zostanie odnowione i rzeczy powrócą do swojego pierwotnego stanu.

Dlatego konieczne są liczne chłosty, które też nastąpią, aby Boża Sprawiedliwość ze wszystkimi Moimi Atrybutami mogła dojść do równowagi i równoważąc, pozostawić Królestwo Mojej Woli w Jej Pokoju i błogości.

Nie dziw się zatem, jeśli tak wielkie Dobro, które Ja przygotowuję i pragnę nim obdarować, poprzedzone jest wieloma biczami. To Moja Sprawiedliwość domaga się swoich praw, aby w ten sposób zrównoważona, mogła zawrzeć pokój ze stworzeniami, nie niepokojąc ich już.

Tym bardziej, że dzieci Królestwa Mojego Boskiego FIAT nie będą już Jej obrażać; Moja Boska Sprawiedliwość zostanie dla nich całkowicie przekształcona w miłość i miłosierdzie." (z "Księgi Nieba"; - tom 24; 30 sierpnia 1928).


“Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść”. (Mt 25 ,35)


Wtapiałam się całkowicie w mojego słodkiego Jezusa i czyniłam wszystko, co mogłam, aby wkroczyć w Wolę Bożą i znaleźć wszystkie czyny mojej wiecznej miłości, mojego zadośćuczynienia i nieustannego wołania o dusze, wraz z którymi mój zawsze ukochany Jezus oczekiwał mnie już od wieczności. Pragnęłam związać moją małą doczesną miłość z miłością, z jaką Jezus odwiecznie mnie oczekiwał, gdyż chciałam dać Mu nieskończoną miłość i nieskończone zadośćuczynienie oraz zastąpić wszystko, tak jak nauczył mnie Jezus. Kiedy to czyniłam, mój słodki Jezus przyszedł w pośpiechu i powiedział do mnie: Córko moja, jestem bardzo spragniony. Wydawało mi się, że wyjął z moich ust wiele małych białych kulek i je zjadł. Potem, jakby chciał całkowicie zaspokoić swój głód, wszedł do mojego serca i obiema rękami wyciągnął wiele dużych i małych okruchów i w pośpiechu je zjadł. Potem, gdy był już jakby nasycony, oparł się o moje łóżko i powiedział do mnie: Córko moja, kiedy dusza zamyka w sobie moją Wolę i Mnie miłuje, w mojej Woli zamyka Mnie. Kiedy Mnie miłuje, tworzy wokół Mnie przypadłości, aby Mnie w nich uwięzić, i tworzy dla Mnie hostię. Tak samo gdy cierpi, gdy wynagradza itp. i jednocześnie zamyka w sobie moją Wolę, tworzy dla Mnie wiele hostii, aby udzielić Mi Komunii i nasycić Mnie w boski sposób, który jest Mnie godny. Gdy tylko widzę, jak te hostie są utworzone w duszy, biorę je, aby się nimi nasycić i zaspokoić moje nienasycone pragnienie dusz, pragnienie tego, aby stworzenie miłością odwzajemniło Mi moją Miłość. Możesz więc powiedzieć do Mnie: „Ty udzieliłeś mi Komunii i ja też udzieliłam Ci Komunii”. A ja: Jezu, moje hostie są Twoimi własnymi. Twoje hostie są też Twoimi. Tak więc ja zawsze jestem poniżej Ciebie. A Jezus: Nie potrafię ani nie chcę się rozliczać z tym, kto naprawdę Mnie miłuje. Poza tym w moich hostiach jest Jezus, którego daję tobie, a w twoich jest Jezus, którego ty dajesz Mnie. Czy chcesz to zobaczyć? A ja: Tak. Włożył więc rękę do mojego serca i wyciągnął z niego małą białą kulkę. Kiedy ją przełamał, wyszedł z niej drugi Jezus. On zaś: Czy widziałaś? Jakże się cieszę, kiedy stworzenie może udzielić Mi Komunii. Uczyń więc dla Mnie wiele hostii, a przyjdę, aby się w Tobie pożywić. Odnowisz moją radość, chwałę i miłość, kiedy przyjąłem siebie samego podczas ustanowienia Przenajświętszego Sakramentu.

(Tom 12, 6 lutego 1919)


“Byłem chory, a odwiedziliście Mnie”. (Mt 25 ,35)


... Potem poleciłam Mu chorą osobę, a Jezus pokazał rany, które ta chora osoba Mu zadała. Próbowałam Go prosić, Go ukoić i zadośćuczynić Mu, i wydawało się, że te rany się zagoiły.

A Jezus rzekł do mnie z dobrocią: "Córko moja, dziś wyświadczyłaś Mi usługę najzręczniejszego lekarza, ponieważ nie tylko próbowałaś leczyć i bandażować rany, które zadał Mi ten chory człowiek, ale także je uleczyć, więc czuję się bardzo pokrzepiony i uspokojony".

Wtedy zrozumiałam, że modląc się za chorych, pełni się posługę lekarza dla Naszego Pana, który sam cierpi  w Swoich podobieństwach".

(z Księgi Niebios; tom 2; 3 października 1899 r.)




Sobota XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 20, 27-40)


27 Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go 28 w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. 29 Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. 30 Wziął ją drugi, 31 a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. 32 W końcu umarła ta kobieta. 33 Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę». 34 Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. 35 Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. 36 Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. 37 A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. 38 Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». 39 Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział», 40 bo już o nic nie śmieli Go pytać.


“Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania,”...(Łk 20, 27)


... "Moja córko, w Moim Zmartwychwstaniu zostało ustanowione prawo dla wszystkich [ludzkich] stworzeń, do powstania do nowego życia we Mnie. Było to potwierdzenie, pieczęć całego Mojego życia, Moich Dzieł i Moich Słów.

Kiedy przyszedłem na ziemię, to po to, by dać Siebie wszystkim i każdemu z osobna, jako życie, które powinno należeć do nich.

Moje Zmartwychwstanie było triumfem wszystkich i nowym podbojem dokonanym dla wszystkich przez Tego, który umarł za wszystkich, aby dać im życie i wskrzesić ich w Moim własnym Zmartwychwstaniu.

Ale czy chcesz wiedzieć, gdzie ma miejsce prawdziwe zmartwychwstanie duszy? W duszy, która żyje w Mojej Woli, a nie [tylko] u kresu dni, ale kiedy jeszcze żyje na ziemi.

Wznosi się do światła i może powiedzieć: "Moja noc się skończyła", powstaje w miłości swego Stwórcy, tak że zimno i śnieg już dla niej nie istnieją, ale tylko uśmiech niebiańskiej wiosny.

Wznosi się do świętości, która natychmiast odpędza słabości, nędzę, namiętności, wznosi się do wszystkiego, co pochodzi z nieba.

Kiedy kontempluje ziemię, niebo i słońce, czyni to, aby znaleźć w nich Dzieła swego Stwórcy i mieć okazję opowiedzieć Mu o Jego chwale i długiej historii Jego Miłości.

Tak więc ten, kto żyje w Mojej Woli, może powiedzieć, jak Anioł powiedział pobożnym niewiastom przy grobie: "Zmartwychwstał, już Go tu nie ma".

Ten, kto żyje w Mojej Woli, może powiedzieć to samo: "Moja Wola nie jest już ze mną, ona zmartwychwstała we Fiat".

Kiedy zmienne koleje życia, okazje i cierpienia otaczają duszę, jakby szukały swojej woli, dusza może odpowiedzieć: "Moja wola zmartwychwstała, nie mam jej już w swojej mocy".

Wzamian posiadam Bożą Wolę i jej światłem otoczę wszystko, co mnie otacza - okoliczności i cierpienia, aby uczynić z nich równie wiele Boskich podbojów".

Dusza żyjąca w Naszej Woli znajduje życie w Aktach swojego Jezusa, a Nasza aktywna, zwycięska i triumfująca Wola zawsze w niej działa, ofiarując Nam taką chwałę, że Niebo nie może jej pomieścić.

Dlatego żyj zawsze w Naszej Woli i nigdy Jej nie opuszczaj, jeśli pragniesz być Naszym triumfem i chwałą".

(z "Księgi niebios"; Do użytku prywatnego - tom 36; 20 kwietnia 1938)


Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.  (Łk 20,35)


Czując się trochę cierpiąca, powiedziałam do mojego zawsze ukochanego Jezusa: Kiedy mnie zabierzesz ze sobą? Och, szybko, o Jezu! Spraw, aby śmierć odcięła mi życie i ponownie złączyła mnie z Tobą w Niebie! A Jezus: Córko moja, dla duszy, która czyni moją Wolę i w Niej żyje, nie istnieje śmierć. Śmierć jest dla tego, kto nie czyni Mojej Woli, ponieważ musi umrzeć dla wielu rzeczy: dla siebie samego, dla namiętności, dla ziemi. Ten natomiast, kto czyni Moją Wolę, nie ma niczego, dla czego miałby umrzeć. Jest już przyzwyczajony do życia Niebem. Śmierć jest dla niego jedynie zdjęciem cielesnej powłoki. To tak jak ten, kto zdejmuje szaty ubogiego człowieka, aby przywdziać szaty króla i opuścić wygnanie oraz zdobyć Ojczyznę. Albowiem dusza, która czyni moją Wolę, nie podlega śmierci. Nie ma dla niej sądu, a jej życie jest wieczne. Miłość dokonała z wyprzedzeniem tego, co śmierć miała dokonać, a moja Wola całkowicie ją we Mnie uporządkowała, tak iż nie mam za co ją osądzić. Przebywaj więc w Mojej Woli, a kiedy najmniej się tego spodziewasz, znajdziesz się w Mojej Woli w Niebie.

(Tom 11; 9 czerwca 1912 r.)


Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». (Łk 20, 38)


Tego ranka Najświętszy Jezus pozwolił się zobaczyć w strumieniu światła, a stworzenia zostały skąpane w tym świetle, w taki sposób, że wszystkie ludzkie działania czerpały zdolność do działania z tego światła.

Kiedy to zobaczyłam, Najświętszy Jezus powiedział do mnie: "Moja córko, jestem stale zaangażowany w każde małe ludzkie działanie, czy to tylko myśl, oddech, ruch, ale stworzenia nie myślą o tej mojej postawie wobec nich.

Nie tylko nie wykonują wszystkich swoich dzieł dla Mnie, od Którego otrzymują życie swojej własnej aktywności, ale przypisują sobie to, co robią.

Och, gdyby pomyśleli o tej ciągłej przychylnej postawie, jaką mam wobec nich, nie uzurpowaliby sobie bezprawnie tego, co należy do Mnie, ze szkodą dla Mojej czci i własnego ich dobra, podczas gdy powinni wszystko czynić dla Mnie i oddawać Mnie! Wszystko, co jest uczynione dla Mnie, może wejść we Mnie i zachowuję to we Mnie, aby dać im wszystko w następnym życiu.

Ale wszystko, co nie jest uczynione dla Mnie, nie może wejść we Mnie, ponieważ nie są to dzieła godne Mnie, ale jestem nimi obrzydzony i odrzucam je, nawet jeśli Mój zamysł był w nich."

(z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 7; 10 października 1906 r.)

…………………..

Córko moja, moja miłość do stworzenia jest wielka. Czy widzisz, jak światło słońca zalewa ziemię? Gdybyś mogła zrobić z tego światła wiele atomów, to w tych atomach światła usłyszałabyś mój melodyjny głos, a atomy te powtarzałyby do ciebie jeden po drugim: „Kocham cię, kocham cię, kocham cię”..., tak iż nie dałyby ci czasu na zliczenie tego. Byłabyś zatopiona w miłości. I rzeczywiście mówię ci „kocham cię, kocham cię” w świetle, które wypełnia twoje oko, „kocham cię” w powietrzu, którym oddychasz, „kocham cię” w szumie wiatru, który dmie w twoje uszy, „kocham cię” w cieple i zimnie, które odczuwasz, „kocham cię” we krwi, która płynie w twoich żyłach. „Kocham cię” mówi ci bicie mojego serca w biciu twojego serca. Powtarzam ci „kocham cię” w każdej myśli twojego umysłu, „kocham cię” w każdym działaniu twoich rąk, „kocham cię” w każdym kroku twoich stóp, „kocham cię” w każdym słowie…, ponieważ we wszystkim, co zachodzi wewnątrz i na zewnątrz ciebie, współdziała Mój Akt Miłości do ciebie.

Tak więc jedno moje „kocham cię” nie czeka na drugie.

A ile jest twoich „kocham Cię” dla Mnie? Byłam zmieszana. Poczułam się ogłuszona wewnątrz i na zewnątrz, a powtarzające się „kocham cię” mojego słodkiego Jezusa rozbrzmiewały jak wiele potężnych chórów... Moich „kocham Cię” było tak mało i były tak ograniczone, że powiedziałam: O mój ukochany Jezu, kto kiedykolwiek będzie mógł Ci stawić czoło? Wydaje się jednak, że z tego, co doświadczyłam, nie powiedziałam nic o tym, co Jezus dał mi do zrozumienia.

Następnie dodał: Wola Boża, prawdziwa świętość, polega na czynieniu Mojej Woli i uporządkowaniu wszystkich rzeczy we Mnie. Tak jak Ja wszystko utrzymuję w porządku dla stworzenia, tak też stworzenie powinno uporządkować wszystko dla Mnie i we Mnie. Moja Wola sprawia, że wszystko jest uporządkowane.

(Tom 11, 23 kwietnia 1912)


Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział» (Łk 20,39)


... (156) Teraz postaram się opisać drugi sposób, w jaki Jezus mówi do mnie: będąc poza sobą, dusza widzi osobę Jezusa Chrystusa, na przykład jako dziecko lub jako ukrzyżowanego, lub w innej postawie.

Dusza widzi Pana wypowiadającego słowa z Jego ust i odpowiada swoimi ustami. Czasami zdarza się, że dusza rozpoczyna rozmowę z Jezusem, tak jak zrobiliby to dwaj zgodni małżonkowie.

Mowa Pana jest bardzo krótka - tylko cztery lub pięć słów, a czasami tylko jedno słowo; bardzo rzadko trochę się rozciąga. Ale jak wiele światła zaszczepia On w duszy w tych kilku słowach!

Wydaje mi się, że na pierwszy rzut oka widzę małą rzekę, ale po bliższym przyjrzeniu się, zamiast małej rzeki, można zobaczyć ogromne morze. To jest słowo, które wypowiada Jezus.

Ogrom światła, który pozostaje w duszy, jest tak wielki, że po dogłębnej refleksji wyłania się tak wiele wzniosłych i pożytecznych rzeczy, że dusza jest zdumiona.

(157) Wierzę, że gdyby wszyscy uczeni zebrali się razem, wszyscy byliby zakłopotani i zamilkliby po jednym słowie Jezusa.....

Ten sposób jest bardziej zgodny z ludzką naturą i można go łatwo powtórzyć, ponieważ kiedy dusza wchodzi w siebie, przynosi ze sobą wszystko, co usłyszała z ust naszego Pana, a następnie przekazuje to ciału.

Nie jest to takie łatwe, gdy Jezus przemawia przez intelekt.

Ze swojej strony uważam, że Jezus wybiera ten sposób mówienia, aby dostosować się do ludzkiej natury, nie dlatego, że potrzebuje słów, aby zostać zrozumianym, ale w ten sposób dusza łatwiej rozumie i może przekazać to spowiednikowi.

Jednym słowem, Jezus działa jako bardzo uczony, mądry i inteligentny nauczyciel, który posiada całą wiedzę w najwyższym stopniu i z którym nikt inny nie może się równać.

Ale ponieważ jest pośród uczniów, którzy nie nauczyli się jeszcze pierwszych liter alfabetu, zachowuje dla siebie wszystkie inne dziedziny wiedzy i uczy uczniów ABC itd.

Jak dobry jest Jezus! Dostosowuje się do uczonych i przemawia do nich w podniosły sposób, a jeśli chcą Go zrozumieć, muszą dobrze nauczyć się tego, co im mówi.

I dostosowuje się do niewiedzących i sam udaje niewiedzącego i mówi w prosty sposób, tak że nikt nie odchodzi z pustymi rękami z lekcji tego Boskiego Nauczyciela…                                         (z "Księgi Nieba";  Do użytku prywatnego - Tom 1)



Środa XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,11-28)


11 Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. 12 Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. 13 Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". 14 Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: "Nie chcemy, żeby ten królował nad nami"3. 15 Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. 16 Stawił się więc pierwszy i rzekł: "Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min". 17 Odpowiedział mu: "Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami!" 18 Także drugi przyszedł i rzekł: "Panie, twoja mina przyniosła pięć min". 19 Temu też powiedział: "I ty miej władzę nad pięciu miastami!" 20 Następny przyszedł i rzekł: "Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. 21 Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał". 22 Odpowiedział mu: "Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. 23 Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał". 24 Do obecnych zaś rzekł: "Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min". 25 Odpowiedzieli mu: "Panie, ma już dziesięć min". 26 "Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 27 Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach"».

28 Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.


Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". (Łk 19,13)


Trwałam w moim zwykłym stanie, jednocząc się z Naszym Panem, jednocząc Jego myśli, bicie Jego Serca, Jego Oddech i wszystkie Jego ruchy z moimi w jedno, a potem podjęłam jeszcze intencję, aby pójść do wszystkich ludzi i każdemu z nich to wszystko przekazać; i będąc zjednoczona z Jezusem na Górze Oliwnej, dałam jeszcze wszystkim i każdemu z osobna, a także duszom czyśćcowym, Jego krople krwi, Jego modlitwy i cierpienia oraz wszelkie dobro, które uczynił, aby wszystkie oddechy, ruchy i uderzenia serca stworzeń zostały przywrócone, oczyszczone i przebóstwione; i dałam im źródło wszystkich skarbów, a mianowicie Jego cierpienia, jako ich lekarstwo na wszystko.

Gdy to robiłam, Jezus przemówił we mnie: "Córko moja, tymi swoimi intencjami stale Mnie ranisz, a ponieważ czynisz je tak często, strzały [miłości] szybko następują jedna po drugiej i zawsze jestem raniony na nowo."

I zapytałam: "Jak to możliwe, że jesteś zraniony, a [mimo to] ukrywasz się i każesz mi tak cierpieć, czekając na Twoje przyjście? Czy to są te rany - czy to jest ta miłość, którą masz dla mnie?".

Na co On odpowiedział: "Raczej jeszcze nic nie powiedziałem, w porównaniu z tym wszystkim, co powinienem ci powiedzieć, a sama dusza, pielgrzymując jeszcze na ziemi, nie może pojąć wszystkich skarbów i miłości między stworzeniem a Stwórcą, a mianowicie, że jej praca, jej słowa, jej cierpienie - wszystko to jest w Moim Życiu i tylko postępując w ten sposób, ona może czynić wszystkim dobro.

Mówię ci tylko, że każda twoja myśl, uderzenie serca i ruch, każda kończyna i każda cierpiąca kość w tobie - są jak tyle świateł, które wychodzą od ciebie, dotykają Mnie, a Ja je rozdzielam dla dobra wszystkich i zwracam ci w zamian trzy razy tyle innych świateł łaski, a w Niebie [odpowiadające im] światła chwały.

Wystarczy, że ci powiem, iż ten intymny związek jest tak silny, że Stwórca jest jak organy, a stworzenie - dźwiękiem, Stwórca - słońcem, stworzenie - promieniami, Stwórca - kwiatem, stworzenie - zapachem. Czy jedno może istnieć bez drugiego? Na pewno nie.

Czy sądzisz, że nie biorę pod uwagę twoich wewnętrznych działań i cierpień?

Jakże mógłbym o nich zapomnieć, skoro wychodzą ze Mnie i tworzą ze Mną jedność? Jako uzupełnienie dodam, że za każdym razem, gdy myślisz o Moich cierpieniach, to tak jakbyś zabierała ten skarb, który rzeczywiście jest gotowy dla wszystkich, do banku, aby go pomnożyć i podzielić dla dobra wszystkich."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 8; 21 listopada 1907)

………………….

7 lipca 1917, Tom 12

Wszystkie dzieła dokonane w życiu przez tego, kto żyje w Woli Bożej, są obecne i nadal trwają.


Wtapiałam się w mojego słodkiego Jezusa, ale czułam się tak nędzna, że nie wiedziałam, co mogę Mu ofiarować. Aby mnie pocieszyć, zawsze ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, dla tego, kto żyje w Mojej Woli, nie ma przeszłości ani przyszłości, ale wszystko jest w teraźniejszości i wszystko nadal trwa. A ponieważ wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem, jest w stanie obecnym i nadal trwa – tak iż jeśli chcę dać zadośćuczynienie Ojcu lub uczynić dobro stworzeniom, mogę to uczynić tak, jak gdybym teraz cierpiał i działał − więc to, co stworzenie może wycierpieć lub uczynić w Mojej Woli, utożsamia się z Moimi cierpieniami i Moimi Dziełami, i zespala się z Nimi w jedno. Kiedy dusza chce swoimi boleściami dać Mi świadectwo miłości, może wziąć boleści, które znosiła innym razem i które nadal trwają, i dać Mi je, aby powtórzyć swoją miłość i zadośćuczynienie dla Mnie. Ja zaś, widząc pracowitość stworzenia, które umieszcza swoje akty jakby w banku, aby je pomnożyć i pobrać odsetki, i tym samym dać Mi miłość i zadośćuczynienie, przekazuje mu moje pomnożone boleści i dzieła, aby bardziej wzbogacić stworzenie i nie dać się zwyciężyć w miłości, i tym samym dać mu miłość oraz sprawić, by Mnie miłowało

……………….

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej. Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana. Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków. Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy. Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte? Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.


Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.(Łk 19,26)


Podążałam za Wolą Bożą w jej Aktach, a mój ukochany Jezus śledził mnie swoim spojrzeniem, aby obserwować, czy odwiedziłam wszystkie Jego Dzieła, mówiąc do mnie:

"Moja córko, obserwuję, czy odwiedzasz wszystkie Moje terytoria. Musisz wiedzieć, że Stworzenie jest Moim terytorium, Odkupienie obejmuje terytoria dodane.

Tak, Moje Dzieciństwo, Moje łzy i kwilenia, jako niemowlę, Moje modlitwy, Moje Dzieła, Moje kroki, Moje Życie ukryte i publiczne, to tyle pomieszczeń Moich, które zbudowałem na Moich terytoriach.

Nie ma niczego, co uczyniłem i żadnego cierpienia, którego bym nie użył, aby rozszerzyć granice Boskich Terytoriów, aby następnie podarować je stworzeniom.

Teraz codziennie patrzę, czy chociaż mała córeczka Mojej Woli odwiedza wszystkie Moje terytoria i wchodzi do każdego z Moich pokoi. Kiedy widzę, że zaczynasz swoją wędrówkę, aby odwiedzić słońce, gwiazdy, niebo, morze i wszystkie stworzone rzeczy, czuję, że Moje terytoria, które stworzyłem z tak wielką miłością i oddałem stworzeniom, nie są opuszczone.

Jest przynajmniej jedna, która je odwiedza, a jeśli odwiedza, to znaczy, że je kocha i przyjęła Dar.

Czekam więc z utęsknieniem, abyś nadal odwiedzała Betlejem, gdzie się urodziłem, abyś szukała Moich łez, Moich cierpień, Moich kroków, Moich dzieł, cudów, które uczyniłem, sakramentów, które ustanowiłem, Mojej Męki, Mojego Krzyża, jednym słowem wszystkiego

Zwracam Ci uwagę, gdy coś Ci umyka, abyś złożyła swoją małą wizytę, nawet jeśli jest ona tylko, jakby mimochodem. O, jakże się cieszę, że moje pokoje są wszystkie odwiedzane!

Moja córko, jaki to ból dawać i nie być za to uznanym, chcieć dawać i nie ma nikogo, kto by przyjął dobro, które chce się dać! Wiesz, co robię?

Kiedy widzę, że robisz obchód zupełnie sama, aby odwiedzić wszystkie Moje terytoria i pokoje, daję ci wszystkie dobra, które w nich istnieją, tak, że to, co powinienem dać innym, skupiam w tobie. W ten sposób Ja daję ci wszystko i ty dajesz Mi wszystko.

Aby bowiem móc dać wszystko duszy, muszę wszystko w niej znaleźć, a ona, aby mogła wszystko Mi dać, musi wszystko posiadać. Ten, kto ma wszystko, ma moc rozumienia, aby Mi wszystko dać i wszystko otrzymać"...

(z "Księgi Nieba"; tom 22; 9 sierpnia 1927)




Czwartek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 19,41-44)


41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim 42 i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. 44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».


Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.”  (Łk 19,41)


Gdy mój biedny duch przemierzał morze Boskiego Fiat, zrozumiałam, na miarę mojej małej mocy pojmowania, Jego wartość i świętość, a także wielki cud, że dusza żyjąca w Nim jest w stanie zamknąć w sobie tak świętą i bezgraniczną Wolę, że staje się nosicielem i właścicielem tak świętej Woli, która wszystko ogarnia, i zamyka.

To, że to co wielkie zamyka w sobie to co małe nie jest zaskakujące, ale to, że to małe zamyka w sobie to wielkie jest niesamowitym cudem, który może zdziałać tylko Bóg.

Boże mój, jakże jesteś godny podziwu, bardziej czuły niż kochająca matka, która chce się zamknąć w swoim dziecku, aby mu zapewnić bezpieczeństwo; która powtarza życie  owocu swojego łona, aby mieć zaszczyt i móc powiedzieć: "Dziecko jest całkiem podobne do swojej matki".

Ale podczas gdy mój błogi duch był pośród czystych radości Boskiego Fiat, wicher smutku zmącił moje radości. Zrozumiałam, jak wielkie zło i straszna obraza Boga ma miejsce, gdy bierzemy sobie tę wolność i samowolnie realizujemy swoją wolę. Wtedy mój ukochany Jezus znów przyszedł do mnie na chwilę i mówił z goryczą:

"Ach, moja dobra córko, ta ludzka wola! Prowadzi wojnę przeciwko Bogu i przeciwko sobie. Broń, której używa przeciwko swemu Stwórcy, rani ją samą, a jej dusza staje się przed Bogiem, jak rozdarte ciało.

Z każdym kolejnym aktem ludzkiej woli zwiększa się dystans do Stwórcy, do Jego świętości, siły i mocy, Jego miłości, i niezmienności.

Bez Mojej Bożej Woli dusza staje się, jak oblężone miasto, które nieprzyjaciele głodzą i torturują we wszystkich jego członkach; z tą różnicą, że kaci, którzy wyrywają jej członki, nie są nieprzyjaciółmi, ale jej własną wolą, która staje się wrogiem dla siebie samej.

Gdybyś znała Mój ból, gdy widzę dusze rozdarte na kawałki! Każdy akt własnej woli bardziej oddziela duszę od Boga i bardziej oddala ją od piękna Jego stworzenia. Powoduje, że dusza odchodzi od źródła swojego pochodzenia, oziębia się prawdziwa i czysta miłość, i przygotowuje dla niej albo wczesne piekło, jeśli wola popadnie w grzech ciężki, albo czyściec grzechu powszedniego.

Wola ludzka jest dla ciała jak gangrena, która powoduje rozpadanie się ciała na kawałki i szpeci ludzkie piękno.

Biedne są dusze bez Mojej Boskiej Woli, gdyż tylko Ona sama posiada cechę jednoczącą wszystko - myśli, pragnienia, afekty, miłość i wolę człowieka, i nadaje jego duszy piękną zjednoczoną formę.

Bez Mojej Woli jednak myśl chce to, wola chce tamtego, pragnienie chce tego, miłość chce czegoś innego, tak że są ze sobą skłócone, wprowadzają zamęt i rozdzielają.

O, bez Mojej Woli nie ma ani pokoju, ani jedności! Brakuje tego, kto scementuje i zjednoczy rozdzielone części ponownie, i uczyni duszę silną przeciwko wszelkiemu występującemu złu.

Dlatego twój Jezus gorzko płacze nad nieszczęściem tych ludzi - bardziej niż nad upadkiem Jerozolimy, która została obalona, bo nie chciała uznać swojego Mesjasza i zabiła Go.

Tak więc i Moja Wola jest źle oceniana, podczas gdy Ona jest pośród nich i w nich; oni czynią ze swoich dusz małe spustoszone miasta i zmuszają Mnie do powtórzenia Mojej groźby, że wobec nich: "nie pozostanie ani jeden kamień na kamieniu" (por. Łk 19, 42-44); bez Mojej Woli są bowiem, jak cytadele bez króla i dlatego nie mają ani obrońcy, ani kogoś, kto dałby im pożywienie niezbędne do czynienia dobra i nie uwikłania się w zło.

Płaczę nad ich losem i modlę się, aby poznali Moją Wolę, pokochali Ją i pozwolili Jej królować; a ty módl się razem ze Mną"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 31; 5 marca 1933)


«O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! (Łk 19, 42)


... "Każdy Akt dokonany w Mojej Woli jest posłańcem pokoju, który idzie z ziemi do Nieba, aby uczynić pokój między Niebem a ziemią.

Każde Słowo wypowiedziane przez Moją Wolę niesie więź Pokoju; a dusza, która przychodzi, aby żyć w Niej, otrzymuje jako swoje pierwsze dobro więzi Pokoju między sobą, a Nami i czuje się zabalsamowana w Naszym Bożym Pokoju.

Dzięki tej więzi pokoju dusza czuje się zdolna do zawarcia pokoju między niebem, a ziemią. Wszystko w niej jest pokojem: jej słowa, spojrzenia i ruchy są pokojowe.

O, jakże często Ona ustanawia pokój między Nami a duszami jednym słowem! Jedno Jej łagodne i spokojne spojrzenie rani Nas i przemienia plagi w łaski!

Tak więc wszystkie Jej akty są niczym innym, jak więzami pokoju, posłańcami pokoju, którzy przynoszą pocałunek pokoju od człowieka do Boga i od Boga do człowieka.

Im bardziej dusza żyje w Naszej Woli, tym głębiej poznaje Naszą Boską Rodzinę; coraz bardziej asymiluje się z Naszymi sposobami działania i poznaje Nasze tajemnice.

Staje się jeszcze bardziej podobna do Nas, kochamy się coraz bardziej, a ona sprawia, że My obdarzamy ją coraz to nowymi łaskami i niespodziankami miłości. Jest jak członek rodziny w naszym domu, je nawet przy naszym stole i śpi na naszych kolanach.

Nie możemy bez niej żyć, Nasza Wola wiąże ją z Nami tak bardzo i czyni ją tak ujmującą i atrakcyjną dla Nas, że nie możemy być bez niej, ani ona bez Nas."

(z Ksiąg Nieba, - Tom 36; 30 listopada 1938 r.)


“...żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. (Łk 19,44)


Jezus kontynuuje swoje wizyty zawsze w milczeniu, przelotnie, jak błyskawica, a ja spędzam dni w rozgoryczeniu i jakby zaczarowana, jakby całe moje wnętrze zostało uderzone piorunem, nie mogąc ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, co się we mnie stało i myślę, że lepiej o tym milczeć niż mówić.

Wtedy przybył tego ranka na krótko  i powiedział do mnie:

"Córko moja, kto nie podporządkowuje się Mojej łasce, żyje jak ptak drapieżny.

W ten sposób dusza nie robi nic innego, jak tylko żyje przez rabunek. Kradnie Moje łaski, żyje i nie rozpoznaje Mnie, a na koniec jeszcze Mnie obraża ."

I On zniknął, jak błyskawica, pozostawiając mnie w jeszcze większym osłupieniu, niż przedtem.

(z "Księgi Nieba";tom 7; 20 lutego 1907)

………………….

(...) Poddałam się więc całkowicie Jego Woli, ale czułam wielką niechęć co do sprawiedliwości; a mój słodki Jezus powrócił i powiedział do mnie:

... "Gdybyś wiedziała, jak trudno jest Mi wymierzać sprawiedliwość i jak bardzo kocham stworzenie!

Całe stworzenie jest dla mnie jak ciało dla duszy, jak skórka dla owocu. Jestem w ciągłym bezpośrednim działaniu z człowiekiem, ale rzeczy stworzone zasłaniają Mnie, tak jak ciało zasłania duszę. Bez duszy jednak ciało nie miałoby życia, więc gdybym wycofał się z rzeczy stworzonych, wszystkie pozostałyby bez życia.

We wszystkich rzeczach stworzonych przychodzę do człowieka, dotykam go i daję mu życie: Jestem ukryty w ogniu, i odwiedzam człowieka w cieple. Gdyby Mnie w nim nie było, ogień byłby bez żaru, byłby to ogień malowany i bez życia; ale gdy odwiedzam człowieka w ogniu, nie rozpoznaje Mnie ani nie pozdrawia.

Ja jestem w wodzie i szukam go, gdy gaszę jego pragnienie. Gdyby Mnie w niej nie było, woda nie mogłaby ugasić pragnienia, ale byłaby martwą wodą. I kiedy go odwiedzam, on przechodzi obok Mnie, nawet mi się nie kłaniając. Jestem ukryty w pokarmach i odwiedzam człowieka, dając mu substancję(zawartość), siłę, smak. Gdyby Mnie w nim nie było, człowiek pozostałby głodny mimo pokarmu, a jednak karmiąc się Mną, odwraca się ode Mnie.

Jestem ukryty w słońcu i odwiedzam go, niejako, w każdym momencie  moim światłem, a on niewdzięcznie odpłaca mi ciągłymi zniewagami. We wszystkim go nawiedzam: w powietrzu, którym oddycha, w wonnym kwiecie, w powiewie, który go orzeźwia, w uderzeniu gromu, we wszystkim; niezliczone są Moje nawiedzenia.

Czy widzisz, jak bardzo go kocham?

A ponieważ jesteś w Mojej Woli, jesteś ze Mną, aby razem ze Mną nawiedzać człowieka i dawać mu życie.

Nie lękaj się więc, jeśli czasem będziesz uczestniczyła w sprawiedliwości".

(Księga Nieba, Tom 14; 12 maja 1922).

………………….

Śledziłam Bożą Wolę w jej Aktach, zarówno w Stworzeniu, jak i w Odkupieniu. Widziałem, że wszystko miało związek z ludzką wolą, aby Boża mogła mieć swoje miejsce.

A ponieważ wiele ludzkich aktów nie ustępowało pierwszeństwa Mojej Woli, a tym samym nie otrzymywało świętości Boskiego Aktu, pomyślałem sobie: "Jakże trudno jest Najwyższemu Fiat szerzyć Swoje Królestwo w aktach ludzi, ponieważ wydaje się, że oni nawet nie rozpoznają Bożego Aktu, który w nich płynie, a tym samym ani Go nie doceniają, ani nie dają Mu należnej dominacji.

Raczej akty ludzkie wyglądają, jak lud bez króla i bez porządku. A wielu jest wrogami Bożych Aktów, które chcą dać im Życie, którego oni nie rozpoznają, chociaż w nich płynie.

(Do użytku prywatnego - Tom 32; 10 września 1933 r.)

…………………

Jestem w ramionach mojego umiłowanego Jezusa, który tak bardzo otacza mnie swoją Świętą Wolą, że nie mogłabym bez Niego żyć. Czuję Go w sobie, który króluje Swoim słodkim panowaniem nad całym moim wnętrzem i z nieopisaną miłością czyni siebie życiem mojej myśli, mojego bicia serca i oddechu. On myśli, pulsuje, oddycha razem ze mną i zdaje się mówić do mnie:

'Jakże jestem szczęśliwy, że czujesz życie swojej myśli, swojego bicia serca, wszystkiego w tobie i uświadamiasz sobie, że to Ja! Ty czujesz Mnie w sobie, a ja czuję ciebie we Mnie.

Oboje jesteśmy szczęśliwi, że możemy razem robić tylko jedną rzecz. Tak więc Moją Wolą jest, aby stworzenie czuło i wiedziało, że Ja jestem z nim, schylając się do wszystkich jego aktów i wykonując je razem z nim, aby dać mu podobieństwo Mojego Życia i Moich Boskich Aktów.

Jakże Mnie boli, gdy odsuwają Mnie na bok i nie uznają Mojego panowania i tego, że jestem naprawdę Tym, który jest ich Życiem!".

(z "Księgi Nieba"; Tom 33; 31 maja 1935)






Piątek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,45-48)


45 Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. 46 Mówił do nich: «Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców».47 I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. 48 Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.


Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej.  (Łk 19,45)


Gdy nadal jednoczyłam się z Aktami dokonanymi w Odkupieniu przez Jezusa, mój zawsze umiłowany Jezus powiedział do mnie:

"Córko Moja, widzisz, jak wszystkie Akty, których dokonałem w odkupieniu człowieka, nawet Moje cuda, które zdziałałem w Moim życiu publicznym, nie znaczyły nic innego, jak tylko to, aby przywrócić Królestwo Najwyższego FIAT pośród stworzeń. A dokonując je w Akcie, prosiłem Mojego Ojca w Niebie, aby On uczynił to Królestwo znanym i przywrócił je pośród rodzaju ludzkiego.

Kiedy dałem wzrok niewidomemu, Moim pierwszym czynem było rozproszenie ciemności ludzkiej woli. Jest to pierwsza przyczyna ślepoty duszy i ciała, a Ja sprawiłem, że światło Mojej Woli oświeciło dusze tak wielu ślepców, aby oni nabyli wzrok, by widzieć Moją Wolę. Powinni kochać Ją tak, że ich ciała będą również uwolnione od utraty wzroku.

Kiedy dałem słuch głuchoniemym, najpierw prosiłem Ojca, aby mogli nabyć słuch.

W ten sposób usłyszą głosy, wiedzę, cuda Mojej Bożej Woli, aby weszły one do ich serc, jako droga do ich opanowania, aby nie byli już głusi na świecie, ani na duszy, ani na ciele.

Modliłem się również za zmarłych, których wskrzesiłem, aby dusze mogły zmartwychwstać w Mojej Woli Przedwiecznej, nawet te, które z woli ludzkiej uległy rozkładowi i stały się gorsze od trupów.

Kiedy wziąłem sznury, aby wypędzić profanów ze świątyni, to właśnie wolę ludzką wypędziłem, aby Moja mogła wejść królować i rządzić, aby stali się prawdziwie bogaci na duszy i nie podlegali już naturalnemu ubóstwu.

Co więcej, kiedy wjeżdżałem triumfalnie do Jerozolimy wśród wiwatów tłumów, otoczony czcią i uwielbieniem, był to triumf Mojej Woli, którą ustanowiłem pośród narodów.

Nie było takiego Aktu, którego bym nie dokonał na ziemi, w którym bym nie ustanowił Mojej Woli, jako pierwszego Aktu, by przywrócić Ją pośród ludzi, bo Ona była tym, co najbardziej leżało Mi na sercu.

Gdyby tak nie było, albo gdybym nie miał Królestwa Najwyższego FIAT, jako pierwszego Aktu we wszystkim, co robiłem i cierpiałem, aby je przywrócić wśród ludzi, Moje przyjście na ziemię przyniosłoby pokoleniom tylko połowiczne, a nie całkowite dobro.

Uwielbienie Mojego Ojca Niebieskiego nie zostałoby przeze Mnie w pełni uzyskane.

Skoro bowiem Moja Wola jest źródłem wszelkiego dobra i jedynym celem Stworzenia i Odkupienia, to jest Ona ostatecznym dopełnieniem wszystkich Naszych Dzieł.

Tak więc, bez Niej, Nasze najwspanialsze Dzieła byłyby bez ramy i bez wypełnienia, bo tylko Ona jest koroną Naszych Dzieł i pieczęcią, że Nasze Dzieło jest wypełnione.

Dlatego też dla czci i chwały samego Dzieła Odkupienia, pierwszym Aktem musiała być sprawa(cel) Królestwa Mojej Woli"...

(z "Księgi Nieba"; Tom 20; 26 października 1926)


«Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców».(Łk 19,46)


Dziś rano mój najłagodniejszy Jezus wyprowadził mnie z siebie i pozwolił mi zobaczyć upadek, w jaki popadła ludzkość.

Aż strach o tym myśleć! Kiedy byłam pośród tych ludzi, Jezus powiedział, prawie płacząc: "O człowieku, jakżeś się zdeformował, oszpecił, zhańbił!

O człowieku, stworzyłem cię, abyś był Moją żywą świątynią, lecz ty uczyniłeś z siebie mieszkanie diabła!

Patrzcie, nawet rośliny, pokrywając się liśćmi, kwiatami i owocami, uczą was skromności i poczucia wstydu, jakie powinniście mieć wobec swego ciała; ale wy utraciliście wszelką skromność, a nawet naturalną powściągliwość, jaką powinniście mieć; tak że staliście się gorsi od zwierząt, tak że nie mam nic innego do czego mógłbym was porównać.

Uczyniłem cię na Moje podobieństwo, ale Ja już cię nie poznaję, lecz jestem tak przerażony twoją nieczystością, że sam twój widok napawa Mnie obrzydzeniem, a ty sam zmuszasz Mnie do ucieczki od ciebie."

Kiedy Jezus to powiedział, poczułam się zmaltretowana z powodu bólu, widząc mojego ukochanego Jezusa tak rozgoryczonego, więc powiedziałam do Niego: "Panie, masz rację, że nie znajdujesz już nic dobrego w człowieku i że osiągnął on taką ślepotę, że nie może już nawet przestrzegać praw natury. Dlatego, jeśli zechcesz spojrzeć na człowieka, nie uczynisz nic innego, jak tylko ześlesz kary; dlatego proszę Cię, abyś utkwił swój wzrok mocno w Twoim miłosierdziu i tak wszystko będzie dobrze."

Kiedy to powiedziałam, Jezus powiedział do mnie: "Córko Moja, orzeźwij Mnie w Moim smutku".

W chwili, gdy to powiedział, zdjął koronę cierniową, która wydawała się być wcielona w Jego godną adorowania Głowę i wcisnął ją na moją. Odczułam gorzkie cierpienie, ale byłam zadowolona, że Jezus został pocieszony.

Potem powiedział mi: "Córko, bardzo kocham dusze czyste, a ponieważ zmuszony jestem uciekać od nieczystych, przyciągają Mnie dusze czyste, jak magnes, by w nich zamieszkać.

Duszom czystym chętnie użyczam ust Moich, aby mogły mówić językiem Moim, dlatego one nie muszą się wysilać, aby nawracać dusze.

Nie tylko z upodobaniem kontynuuję w tych duszach Moją Mękę, tym samym kontynuując Odkupienie, lecz co więcej, z wielką przyjemnością wysławiam w nich Moje własne cnoty."

(z "Księgi Nieba";tom 2; 1 sierpnia 1899)

………………….

Moje ukochane Dobro, widzę, że kierujesz Swoje kroki ku Jerozolimie, dlatego towarzyszę Ci moim "kocham Cię, uwielbiam Cię, chwalę Cię, dziękuję Ci".

Ale jakiego bólu nie doznaje Twoje Boskie Serce, gdy dostrzega, że świątynia, dom Twojego Ojca, jest zbezczeszczona, jakby była targowiskiem! Na ten widok wpadasz w gniew, bierzesz liny i z boskim autorytetem uderzasz na prawo, i na lewo, przewracając wszystko, i wyrzucając bezczeszczycieli. Nikt nie sprzeciwia się mocy Twego rozkazującego Aktu i wszyscy uciekają.

Mój Jezu, oplatam te sznury moim "kocham cię", aby prosić cię, abyś powstał na nowo, aby wypędzić naszą ludzką wolę, która ośmieliła się sprofanować Twoją żywą świątynię naszych dusz.

Błagam Cię, uderz w nią i zmuś do ucieczki aby nigdy nie ważyła się opanować dusz ale pozostawiła swoje miejsce całkowicie Twojej Boskiej Woli!

(z " Wędrówki duszy po Królestwie Woli Bożej" wg pism Sługi Bożej Luizy Piccarrety; Godzina osiemnasta)




Czwartek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 19,41-44)


41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim 42 i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. 44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».


Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim.”  (Łk 19,41)


Gdy mój biedny duch przemierzał morze Boskiego Fiat, zrozumiałam, na miarę mojej małej mocy pojmowania, Jego wartość i świętość, a także wielki cud, że dusza żyjąca w Nim jest w stanie zamknąć w sobie tak świętą i bezgraniczną Wolę, że staje się nosicielem i właścicielem tak świętej Woli, która wszystko ogarnia, i zamyka.

To, że to co wielkie zamyka w sobie to co małe nie jest zaskakujące, ale to, że to małe zamyka w sobie to wielkie jest niesamowitym cudem, który może zdziałać tylko Bóg.

Boże mój, jakże jesteś godny podziwu, bardziej czuły niż kochająca matka, która chce się zamknąć w swoim dziecku, aby mu zapewnić bezpieczeństwo; która powtarza życie  owocu swojego łona, aby mieć zaszczyt i móc powiedzieć: "Dziecko jest całkiem podobne do swojej matki".

Ale podczas gdy mój błogi duch był pośród czystych radości Boskiego Fiat, wicher smutku zmącił moje radości. Zrozumiałam, jak wielkie zło i straszna obraza Boga ma miejsce, gdy bierzemy sobie tę wolność i samowolnie realizujemy swoją wolę. Wtedy mój ukochany Jezus znów przyszedł do mnie na chwilę i mówił z goryczą:

"Ach, moja dobra córko, ta ludzka wola! Prowadzi wojnę przeciwko Bogu i przeciwko sobie. Broń, której używa przeciwko swemu Stwórcy, rani ją samą, a jej dusza staje się przed Bogiem, jak rozdarte ciało.

Z każdym kolejnym aktem ludzkiej woli zwiększa się dystans do Stwórcy, do Jego świętości, siły i mocy, Jego miłości, i niezmienności.

Bez Mojej Bożej Woli dusza staje się, jak oblężone miasto, które nieprzyjaciele głodzą i torturują we wszystkich jego członkach; z tą różnicą, że kaci, którzy wyrywają jej członki, nie są nieprzyjaciółmi, ale jej własną wolą, która staje się wrogiem dla siebie samej.

Gdybyś znała Mój ból, gdy widzę dusze rozdarte na kawałki! Każdy akt własnej woli bardziej oddziela duszę od Boga i bardziej oddala ją od piękna Jego stworzenia. Powoduje, że dusza odchodzi od źródła swojego pochodzenia, oziębia się prawdziwa i czysta miłość, i przygotowuje dla niej albo wczesne piekło, jeśli wola popadnie w grzech ciężki, albo czyściec grzechu powszedniego.

Wola ludzka jest dla ciała jak gangrena, która powoduje rozpadanie się ciała na kawałki i szpeci ludzkie piękno.

Biedne są dusze bez Mojej Boskiej Woli, gdyż tylko Ona sama posiada cechę jednoczącą wszystko - myśli, pragnienia, afekty, miłość i wolę człowieka, i nadaje jego duszy piękną zjednoczoną formę.

Bez Mojej Woli jednak myśl chce to, wola chce tamtego, pragnienie chce tego, miłość chce czegoś innego, tak że są ze sobą skłócone, wprowadzają zamęt i rozdzielają.

O, bez Mojej Woli nie ma ani pokoju, ani jedności! Brakuje tego, kto scementuje i zjednoczy rozdzielone części ponownie, i uczyni duszę silną przeciwko wszelkiemu występującemu złu.

Dlatego twój Jezus gorzko płacze nad nieszczęściem tych ludzi - bardziej niż nad upadkiem Jerozolimy, która została obalona, bo nie chciała uznać swojego Mesjasza i zabiła Go.

Tak więc i Moja Wola jest źle oceniana, podczas gdy Ona jest pośród nich i w nich; oni czynią ze swoich dusz małe spustoszone miasta i zmuszają Mnie do powtórzenia Mojej groźby, że wobec nich: "nie pozostanie ani jeden kamień na kamieniu" (por. Łk 19, 42-44); bez Mojej Woli są bowiem, jak cytadele bez króla i dlatego nie mają ani obrońcy, ani kogoś, kto dałby im pożywienie niezbędne do czynienia dobra i nie uwikłania się w zło.

Płaczę nad ich losem i modlę się, aby poznali Moją Wolę, pokochali Ją i pozwolili Jej królować; a ty módl się razem ze Mną"...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 31; 5 marca 1933)


«O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! (Łk 19, 42)


... "Każdy Akt dokonany w Mojej Woli jest posłańcem pokoju, który idzie z ziemi do Nieba, aby uczynić pokój między Niebem a ziemią.

Każde Słowo wypowiedziane przez Moją Wolę niesie więź Pokoju; a dusza, która przychodzi, aby żyć w Niej, otrzymuje jako swoje pierwsze dobro więzi Pokoju między sobą, a Nami i czuje się zabalsamowana w Naszym Bożym Pokoju.

Dzięki tej więzi pokoju dusza czuje się zdolna do zawarcia pokoju między niebem, a ziemią. Wszystko w niej jest pokojem: jej słowa, spojrzenia i ruchy są pokojowe.

O, jakże często Ona ustanawia pokój między Nami a duszami jednym słowem! Jedno Jej łagodne i spokojne spojrzenie rani Nas i przemienia plagi w łaski!

Tak więc wszystkie Jej akty są niczym innym, jak więzami pokoju, posłańcami pokoju, którzy przynoszą pocałunek pokoju od człowieka do Boga i od Boga do człowieka.

Im bardziej dusza żyje w Naszej Woli, tym głębiej poznaje Naszą Boską Rodzinę; coraz bardziej asymiluje się z Naszymi sposobami działania i poznaje Nasze tajemnice.

Staje się jeszcze bardziej podobna do Nas, kochamy się coraz bardziej, a ona sprawia, że My obdarzamy ją coraz to nowymi łaskami i niespodziankami miłości. Jest jak członek rodziny w naszym domu, je nawet przy naszym stole i śpi na naszych kolanach.

Nie możemy bez niej żyć, Nasza Wola wiąże ją z Nami tak bardzo i czyni ją tak ujmującą i atrakcyjną dla Nas, że nie możemy być bez niej, ani ona bez Nas."

(z Ksiąg Nieba, - Tom 36; 30 listopada 1938 r.)


“...żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. (Łk 19,44)


Jezus kontynuuje swoje wizyty zawsze w milczeniu, przelotnie, jak błyskawica, a ja spędzam dni w rozgoryczeniu i jakby zaczarowana, jakby całe moje wnętrze zostało uderzone piorunem, nie mogąc ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, co się we mnie stało i myślę, że lepiej o tym milczeć niż mówić.

Wtedy przybył tego ranka na krótko  i powiedział do mnie:

"Córko moja, kto nie podporządkowuje się Mojej łasce, żyje jak ptak drapieżny.

W ten sposób dusza nie robi nic innego, jak tylko żyje przez rabunek. Kradnie Moje łaski, żyje i nie rozpoznaje Mnie, a na koniec jeszcze Mnie obraża ."

I On zniknął, jak błyskawica, pozostawiając mnie w jeszcze większym osłupieniu, niż przedtem.

(z "Księgi Nieba";tom 7; 20 lutego 1907)

………………….

(...) Poddałam się więc całkowicie Jego Woli, ale czułam wielką niechęć co do sprawiedliwości; a mój słodki Jezus powrócił i powiedział do mnie:

... "Gdybyś wiedziała, jak trudno jest Mi wymierzać sprawiedliwość i jak bardzo kocham stworzenie!

Całe stworzenie jest dla mnie jak ciało dla duszy, jak skórka dla owocu. Jestem w ciągłym bezpośrednim działaniu z człowiekiem, ale rzeczy stworzone zasłaniają Mnie, tak jak ciało zasłania duszę. Bez duszy jednak ciało nie miałoby życia, więc gdybym wycofał się z rzeczy stworzonych, wszystkie pozostałyby bez życia.

We wszystkich rzeczach stworzonych przychodzę do człowieka, dotykam go i daję mu życie: Jestem ukryty w ogniu, i odwiedzam człowieka w cieple. Gdyby Mnie w nim nie było, ogień byłby bez żaru, byłby to ogień malowany i bez życia; ale gdy odwiedzam człowieka w ogniu, nie rozpoznaje Mnie ani nie pozdrawia.

Ja jestem w wodzie i szukam go, gdy gaszę jego pragnienie. Gdyby Mnie w niej nie było, woda nie mogłaby ugasić pragnienia, ale byłaby martwą wodą. I kiedy go odwiedzam, on przechodzi obok Mnie, nawet mi się nie kłaniając. Jestem ukryty w pokarmach i odwiedzam człowieka, dając mu substancję(zawartość), siłę, smak. Gdyby Mnie w nim nie było, człowiek pozostałby głodny mimo pokarmu, a jednak karmiąc się Mną, odwraca się ode Mnie.

Jestem ukryty w słońcu i odwiedzam go, niejako, w każdym momencie  moim światłem, a on niewdzięcznie odpłaca mi ciągłymi zniewagami. We wszystkim go nawiedzam: w powietrzu, którym oddycha, w wonnym kwiecie, w powiewie, który go orzeźwia, w uderzeniu gromu, we wszystkim; niezliczone są Moje nawiedzenia.

Czy widzisz, jak bardzo go kocham?

A ponieważ jesteś w Mojej Woli, jesteś ze Mną, aby razem ze Mną nawiedzać człowieka i dawać mu życie.

Nie lękaj się więc, jeśli czasem będziesz uczestniczyła w sprawiedliwości".

(Księga Nieba, Tom 14; 12 maja 1922).

………………….

Śledziłam Bożą Wolę w jej Aktach, zarówno w Stworzeniu, jak i w Odkupieniu. Widziałem, że wszystko miało związek z ludzką wolą, aby Boża mogła mieć swoje miejsce.

A ponieważ wiele ludzkich aktów nie ustępowało pierwszeństwa Mojej Woli, a tym samym nie otrzymywało świętości Boskiego Aktu, pomyślałem sobie: "Jakże trudno jest Najwyższemu Fiat szerzyć Swoje Królestwo w aktach ludzi, ponieważ wydaje się, że oni nawet nie rozpoznają Bożego Aktu, który w nich płynie, a tym samym ani Go nie doceniają, ani nie dają Mu należnej dominacji.

Raczej akty ludzkie wyglądają, jak lud bez króla i bez porządku. A wielu jest wrogami Bożych Aktów, które chcą dać im Życie, którego oni nie rozpoznają, chociaż w nich płynie.

(Do użytku prywatnego - Tom 32; 10 września 1933 r.)

…………………

Jestem w ramionach mojego umiłowanego Jezusa, który tak bardzo otacza mnie swoją Świętą Wolą, że nie mogłabym bez Niego żyć. Czuję Go w sobie, który króluje Swoim słodkim panowaniem nad całym moim wnętrzem i z nieopisaną miłością czyni siebie życiem mojej myśli, mojego bicia serca i oddechu. On myśli, pulsuje, oddycha razem ze mną i zdaje się mówić do mnie:

'Jakże jestem szczęśliwy, że czujesz życie swojej myśli, swojego bicia serca, wszystkiego w tobie i uświadamiasz sobie, że to Ja! Ty czujesz Mnie w sobie, a ja czuję ciebie we Mnie.

Oboje jesteśmy szczęśliwi, że możemy razem robić tylko jedną rzecz. Tak więc Moją Wolą jest, aby stworzenie czuło i wiedziało, że Ja jestem z nim, schylając się do wszystkich jego aktów i wykonując je razem z nim, aby dać mu podobieństwo Mojego Życia i Moich Boskich Aktów.

Jakże Mnie boli, gdy odsuwają Mnie na bok i nie uznają Mojego panowania i tego, że jestem naprawdę Tym, który jest ich Życiem!".

(z "Księgi Nieba"; Tom 33; 31 maja 1935)




Środa XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,11-28)


11 Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. 12 Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. 13 Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". 14 Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: "Nie chcemy, żeby ten królował nad nami"3. 15 Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. 16 Stawił się więc pierwszy i rzekł: "Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min". 17 Odpowiedział mu: "Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami!" 18 Także drugi przyszedł i rzekł: "Panie, twoja mina przyniosła pięć min". 19 Temu też powiedział: "I ty miej władzę nad pięciu miastami!" 20 Następny przyszedł i rzekł: "Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. 21 Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał". 22 Odpowiedział mu: "Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. 23 Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał". 24 Do obecnych zaś rzekł: "Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min". 25 Odpowiedzieli mu: "Panie, ma już dziesięć min". 26 "Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 27 Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach"».

28 Po tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.


Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: "Zarabiajcie nimi, aż wrócę". (Łk 19,13)


Trwałam w moim zwykłym stanie, jednocząc się z Naszym Panem, jednocząc Jego myśli, bicie Jego Serca, Jego Oddech i wszystkie Jego ruchy z moimi w jedno, a potem podjęłam jeszcze intencję, aby pójść do wszystkich ludzi i każdemu z nich to wszystko przekazać; i będąc zjednoczona z Jezusem na Górze Oliwnej, dałam jeszcze wszystkim i każdemu z osobna, a także duszom czyśćcowym, Jego krople krwi, Jego modlitwy i cierpienia oraz wszelkie dobro, które uczynił, aby wszystkie oddechy, ruchy i uderzenia serca stworzeń zostały przywrócone, oczyszczone i przebóstwione; i dałam im źródło wszystkich skarbów, a mianowicie Jego cierpienia, jako ich lekarstwo na wszystko.

Gdy to robiłam, Jezus przemówił we mnie: "Córko moja, tymi swoimi intencjami stale Mnie ranisz, a ponieważ czynisz je tak często, strzały [miłości] szybko następują jedna po drugiej i zawsze jestem raniony na nowo."

I zapytałam: "Jak to możliwe, że jesteś zraniony, a [mimo to] ukrywasz się i każesz mi tak cierpieć, czekając na Twoje przyjście? Czy to są te rany - czy to jest ta miłość, którą masz dla mnie?".

Na co On odpowiedział: "Raczej jeszcze nic nie powiedziałem, w porównaniu z tym wszystkim, co powinienem ci powiedzieć, a sama dusza, pielgrzymując jeszcze na ziemi, nie może pojąć wszystkich skarbów i miłości między stworzeniem a Stwórcą, a mianowicie, że jej praca, jej słowa, jej cierpienie - wszystko to jest w Moim Życiu i tylko postępując w ten sposób, ona może czynić wszystkim dobro.

Mówię ci tylko, że każda twoja myśl, uderzenie serca i ruch, każda kończyna i każda cierpiąca kość w tobie - są jak tyle świateł, które wychodzą od ciebie, dotykają Mnie, a Ja je rozdzielam dla dobra wszystkich i zwracam ci w zamian trzy razy tyle innych świateł łaski, a w Niebie [odpowiadające im] światła chwały.

Wystarczy, że ci powiem, iż ten intymny związek jest tak silny, że Stwórca jest jak organy, a stworzenie - dźwiękiem, Stwórca - słońcem, stworzenie - promieniami, Stwórca - kwiatem, stworzenie - zapachem. Czy jedno może istnieć bez drugiego? Na pewno nie.

Czy sądzisz, że nie biorę pod uwagę twoich wewnętrznych działań i cierpień?

Jakże mógłbym o nich zapomnieć, skoro wychodzą ze Mnie i tworzą ze Mną jedność? Jako uzupełnienie dodam, że za każdym razem, gdy myślisz o Moich cierpieniach, to tak jakbyś zabierała ten skarb, który rzeczywiście jest gotowy dla wszystkich, do banku, aby go pomnożyć i podzielić dla dobra wszystkich."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 8; 21 listopada 1907)

………………….

7 lipca 1917, Tom 12

Wszystkie dzieła dokonane w życiu przez tego, kto żyje w Woli Bożej, są obecne i nadal trwają.


Wtapiałam się w mojego słodkiego Jezusa, ale czułam się tak nędzna, że nie wiedziałam, co mogę Mu ofiarować. Aby mnie pocieszyć, zawsze ukochany Jezus powiedział do mnie: Córko moja, dla tego, kto żyje w Mojej Woli, nie ma przeszłości ani przyszłości, ale wszystko jest w teraźniejszości i wszystko nadal trwa. A ponieważ wszystko, co uczyniłem i wycierpiałem, jest w stanie obecnym i nadal trwa – tak iż jeśli chcę dać zadośćuczynienie Ojcu lub uczynić dobro stworzeniom, mogę to uczynić tak, jak gdybym teraz cierpiał i działał − więc to, co stworzenie może wycierpieć lub uczynić w Mojej Woli, utożsamia się z Moimi cierpieniami i Moimi Dziełami, i zespala się z Nimi w jedno. Kiedy dusza chce swoimi boleściami dać Mi świadectwo miłości, może wziąć boleści, które znosiła innym razem i które nadal trwają, i dać Mi je, aby powtórzyć swoją miłość i zadośćuczynienie dla Mnie. Ja zaś, widząc pracowitość stworzenia, które umieszcza swoje akty jakby w banku, aby je pomnożyć i pobrać odsetki, i tym samym dać Mi miłość i zadośćuczynienie, przekazuje mu moje pomnożone boleści i dzieła, aby bardziej wzbogacić stworzenie i nie dać się zwyciężyć w miłości, i tym samym dać mu miłość oraz sprawić, by Mnie miłowało

……………….

Córko moja, odwagi, nie lękaj się. Twoja Mama jest cała dla ciebie. Dzisiaj czekałam na ciebie, żeby mój heroizm i triumf w ofierze mogły dodać ci siły i odwagi, a wtedy będę mogła zobaczyć, jak moja córka zwycięża w cierpieniu, oraz ujrzeć jej heroizm w znoszeniu go z miłością i dla wypełniania Woli Bożej. Córko moja, posłuchaj Mnie. Skończyłam zaledwie trzy lata, gdy moi rodzice powiadomili Mnie, że chcieli poświęcić Mnie Panu w świątyni. Moje Serce napełniło się radością, gdy się dowiedziałam, że pragnęli Mnie poświęcić, abym mogła spędzić swoje lata w domu Boga. Ale ponad radością był ból, rozłąka z najdroższymi osobami, które człowiek posiada na ziemi – z moimi drogimi rodzicami. Byłam maleńka i potrzebowałam ich rodzicielskiej opieki. Pozbawiałam się obecności dwóch wielkich świętych. Gdy się zbliżał dzień ich rozłąki ze Mną, z tą, która przepełniała ich życie radością i szczęściem, widziałam, że odczuwali taką gorycz, że niemal umierali. Ale gdy cierpieli, gotowi byli dokonać heroicznego czynu odprowadzenia Mnie do Pana. Moi rodzice miłowali Mnie według porządku Bożego i traktowali Mnie jako wspaniały dar przekazany im od Pana, i to dało im siłę do poniesienia bolesnej ofiary. Dlatego, moja córko, jeśli chcesz posiadać niezwyciężoną siłę do zniesienia najcięższych boleści, spraw, aby wszystko w twoim życiu było według porządku Bożego, i traktuj wszystko jako cenny dar otrzymany od Pana. Musisz wiedzieć, że z odwagą przygotowywałam się do mojej podróży do świątyni, ponieważ gdy oddałam Istocie Bożej moją wolę, a Najwyższy FIAT przejął na własność całą moją osobę, nabyłam wszystkie cnoty w swojej naturze. Panowałam nad samą sobą, a wszystkie cnoty były we Mnie jak wiele szlachetnych księżniczek i w zależności od okoliczności mojego życia same się pojawiały, aby bez żadnego oporu pełnić swój urząd. Na próżno by Mnie nazywano Królową, gdybym nie miała cnoty bycia Królową wobec samej siebie! Posiadałam więc doskonałą miłość, niezłomną cierpliwość, czarującą słodycz, głęboką pokorę i cały bagaż innych cnót. Wola Boża uczyniła maleńką ziemię mojego człowieczeństwa szczęśliwą, zawsze usłaną kwiatami i bez cierni złych nawyków. Spójrz zatem, moja córko, co to znaczy żyć Wolą Bożą. Jej światło, Jej świętość i moc przemieniają wszystkie cnoty w naturę. Nie, Ona nie zniża się, aby panować w duszy o buntowniczej naturze. Ona jest święta i tam, gdzie ma panować, potrzebuje natury uporządkowanej i świętej. Tak więc ofiarą pójścia do świątyni dokonywałam podbojów. I nad tą ofiarą kształtował się we Mnie triumf Woli Bożej. Triumf ten przynosił Mi nowe morza łask, świętości i światła, tak iż czułam się szczęśliwa w swoich boleściach i mogłam odnosić kolejne triumfy. Córko moja, połóż rękę na swoim sercu i powiedz swojej Mamie, czy czujesz, jak twoja natura przemienia się w cnoty. Czy czujesz ciernie niecierpliwości, chwasty niepokoju i złe nastroje uczuć, które nie są święte? Posłuchaj, pozwól działać Twojej Mamie. Złóż swoją wolę w moje ręce z postanowieniem, aby nie pragnąć jej już nigdy więcej, a Ja sprawię, że staniesz się własnością Woli Bożej, która wszystko z ciebie usunie, a to czego nie dokonałaś przez tak wiele lat, dokonasz w ciągu jednego dnia. I będzie to początek prawdziwego życia, szczęścia i prawdziwej świętości.


Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.(Łk 19,26)


Podążałam za Wolą Bożą w jej Aktach, a mój ukochany Jezus śledził mnie swoim spojrzeniem, aby obserwować, czy odwiedziłam wszystkie Jego Dzieła, mówiąc do mnie:

"Moja córko, obserwuję, czy odwiedzasz wszystkie Moje terytoria. Musisz wiedzieć, że Stworzenie jest Moim terytorium, Odkupienie obejmuje terytoria dodane.

Tak, Moje Dzieciństwo, Moje łzy i kwilenia, jako niemowlę, Moje modlitwy, Moje Dzieła, Moje kroki, Moje Życie ukryte i publiczne, to tyle pomieszczeń Moich, które zbudowałem na Moich terytoriach.

Nie ma niczego, co uczyniłem i żadnego cierpienia, którego bym nie użył, aby rozszerzyć granice Boskich Terytoriów, aby następnie podarować je stworzeniom.

Teraz codziennie patrzę, czy chociaż mała córeczka Mojej Woli odwiedza wszystkie Moje terytoria i wchodzi do każdego z Moich pokoi. Kiedy widzę, że zaczynasz swoją wędrówkę, aby odwiedzić słońce, gwiazdy, niebo, morze i wszystkie stworzone rzeczy, czuję, że Moje terytoria, które stworzyłem z tak wielką miłością i oddałem stworzeniom, nie są opuszczone.

Jest przynajmniej jedna, która je odwiedza, a jeśli odwiedza, to znaczy, że je kocha i przyjęła Dar.

Czekam więc z utęsknieniem, abyś nadal odwiedzała Betlejem, gdzie się urodziłem, abyś szukała Moich łez, Moich cierpień, Moich kroków, Moich dzieł, cudów, które uczyniłem, sakramentów, które ustanowiłem, Mojej Męki, Mojego Krzyża, jednym słowem wszystkiego

Zwracam Ci uwagę, gdy coś Ci umyka, abyś złożyła swoją małą wizytę, nawet jeśli jest ona tylko, jakby mimochodem. O, jakże się cieszę, że moje pokoje są wszystkie odwiedzane!

Moja córko, jaki to ból dawać i nie być za to uznanym, chcieć dawać i nie ma nikogo, kto by przyjął dobro, które chce się dać! Wiesz, co robię?

Kiedy widzę, że robisz obchód zupełnie sama, aby odwiedzić wszystkie Moje terytoria i pokoje, daję ci wszystkie dobra, które w nich istnieją, tak, że to, co powinienem dać innym, skupiam w tobie. W ten sposób Ja daję ci wszystko i ty dajesz Mi wszystko.

Aby bowiem móc dać wszystko duszy, muszę wszystko w niej znaleźć, a ona, aby mogła wszystko Mi dać, musi wszystko posiadać. Ten, kto ma wszystko, ma moc rozumienia, aby Mi wszystko dać i wszystko otrzymać"...

(z "Księgi Nieba"; tom 22; 9 sierpnia 1927)



Wtorek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego (Łk 19,1-10)


1 Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. 2 A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».


A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu.(Łk 19,2-3)


Czułam się całkowicie zanurzona w moim słodkim Jezusie i prosiłam Go z głębi serca, aby czuwał nad moją biedną duszą, aby nie weszło w nią nic, co nie byłoby Jego Wolą. Wtedy moje drogie dobro, moje słodkie życie poruszyło się we mnie i powiedziało do mnie:

"Moja córko, pragnienie dobra, jego poznania, oczyszcza duszę i usposabia jej intelekt do jego zrozumienia, jej pamięć do zapamiętania. A jej wola odczuwa pragnienie, by go pożądać, by uczynić z niego swój pokarm i swoje życie, i porusza Boga, by dał jej to dobro i  dać jej je poznać.

Zatem pragnienie posiadania i poznania dobra jest jak apetyt na pokarm. Jeśli ktoś ma apetyt, to degustuje się tym smakiem, je z przyjemnością, jest zadowolony i szczęśliwy po zjedzeniu tego pokarmu, i pragnie skosztować go ponownie.

Ale jeśli nie ma apetytu, ten sam pokarm, który tak chętnie smakuje jednej osobie, staje się obrzydliwy i odpychający dla drugiej, która nie ma apetytu, a w końcu nawet sprawia, że cierpi. Zatem pragnienie jest jak apetyt dla duszy. Kiedy widzę, że pragnienie Moich rzeczy jest jej rozkoszą, że wreszcie czyni z nich swój pokarm i swoje życie, jestem tak niezmiernie hojny, że nigdy nie męczę się w dawaniu.

Ale ten, kto nie pragnie tego pokarmu, bo brak mu apetytu, poczuje obrzydzenie do moich rzeczy, i powtarza się słowo Ewangelii: "Temu, kto ma, będzie dane, a temu, kto nie pragnie Moich Dóbr, Moich Prawd i rzeczy niebieskich, nawet to, co ma, zostanie odebrane (sprawiedliwa kara dla tego, kto ich nie pragnie i nie zabiega o nie, i nie chce wiedzieć o tym, co należy do Mnie) - a jeśli posiada jakąś małą rzecz, to sprawiedliwe jest, aby została mu odebrana i dana tym, którzy posiadają wiele". "...

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 19; 3 września 1926).


Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.(Łk 19,4)


Byłam bardzo smutna i cierpiąca z powodu opuszczenia mnie przez mojego dobrego Jezusa; wtedy ujrzałam Go tylko krótko, a On powiedział do mnie: "Córko moja, dusza twoja musi starać się zachować lot orła, to znaczy żyć wysoko ponad wszystkimi niskimi rzeczami tej ziemi i tak wysoko, że żaden wróg nie może jej zaszkodzić.

Bo ten, kto żyje wysoko, może zaszkodzić wrogom, ale jego samego nie może spotkać żadna krzywda. A dusza musi nie tylko żyć wysoko, ale i zabiegać o czystość i posiadać bystrość orlego oka. Choć żyje na wysokościach, jej bystre oko przenika boskie rzeczy - nie mimochodem, ale przeżuwa je, aż zrobi z nich swój ulubiony pokarm, a wszystkim innym gardzi.

Podobnie też wczuwa się w potrzeby bliźnich i nie boi się zejść do ich grona i czynić im dobro, a jeśli trzeba, oddaje swoje życie.

Przez czystość swego spojrzenia czyni miłość do Boga i bliźniego jednym, ustawiając wszystko w (boskim)porządku dla Boga.(tzn. przed Bogiem przeprasza za bliźnich).

Taka musi być dusza, jeśli chce Mi się podobać".

(z "Księgi Nieba"; DI Irmengard Haslinger - Do użytku prywatnego - tom 6; 4 marca 1904)


Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło». (Łk 19,10)


Czułam się pełna wątpliwości i zdruzgotana tym wszystkim, co mój Jezus mówi o swojej Boskiej Woli i myślałam sobie: "Jak to możliwe, że pozwolił, aby tyle wieków upłynęło bez ujawnienia tych cudów Boskiej Woli i że nie wybrał jednego spośród tylu świętych,  który mógłby dać początek tej Boskiej Świętości? Przecież byli Apostołowie, tylu innych wielkich świętych, którzy zadziwili cały świat."

Gdy tak o tym myślałam, On przyszedł i nie dając mi czasu, przerwał moje myśli i powiedział do mnie: "Mała Córka Mojej Woli nie chce się dać przekonać, dlaczego wątpisz?" A ja: "Ponieważ poznaję siebie, że jestem zła, a im więcej mówisz, tym bardziej czuję się wyniszczona".

A Jezus: "Tego właśnie chcę: twojego wyniszczenia. A im więcej mówię ci o Mojej Woli, Moje Słowo, będąc twórcze, tworzy Moją Wolę w twojej, a twoja zostaje w obliczu Mojej Mocy unicestwiona i rozpuszczona, stąd twoje unicestwienie.

Wiedz, że twoja wola musi rozpłynąć się w Mojej, tak jak śnieg ulega unicestwieniu pod promieniami palącego słońca.

Musisz wiedzieć, że im większa jest praca, którą chcę wykonać, tym więcej potrzeba przygotowań. Ileż proroctw, ileż przygotowań, ileż wieków nie poprzedziło Mojego Odkupienia? Jak wiele symboli i znaków nie poprzedziło poczęcia Mojej Niebiańskiej Matki?

Teraz, gdy Odkupienie zostało dokonane, musiałem utwierdzić człowieka w dobrach Odkupienia, i w tym celu wybrałem apostołów, jako umacniających owoce Odkupienia, którzy mieli szukać zagubionego człowieka za pomocą Sakramentów i zapewnić mu bezpieczeństwo.

Dlatego Odkupienie jest Zbawieniem, oznacza wybawienie człowieka z każdej otchłani.

Z tego powodu powiedziałem ci innym razem, że pozwolić duszy żyć w Mojej Woli jest czymś większym niż nawet Zbawienie: Nie jest bowiem tak trudno zbawić się, żyjąc życiem miernym, raz po raz upadając i znowu się podnosząc, i to wybłagało Moje Odkupienie, gdyż chciałem za wszelką cenę zbawić człowieka. To powierzyłem Moim apostołom, jako skarbnikom owoców Odkupienia.

Tak więc, ponieważ wciąż musiałem czynić to, co mniejsze, to co większe zachowałem na później, rezerwując inne epoki na realizację Moich wzniosłych planów.

Tak więc, życie w Mojej Woli to nie tylko zbawienie, ale to świętość, która musi wznieść się ponad wszystkie inne rodzaje świętości, która musi nosić pieczęć świętości Swego Stwórcy.

Dlatego najpierw mniejsze świętości musiały iść jedne za drugimi, jak świta, jako nosiciele, posłańcy i przygotowujący tę Świętość, która jest całkowicie Boska. A jak przy Odkupieniu wybrałem Moją nieporównaną Matkę, jako człon łączący ze Mną, z którego powinny zstąpić wszystkie owoce Odkupienia, tak i ciebie wybrałem, jako pierścień łączący, z którego powinna wziąć początek Świętość Życia w Mojej Woli. A ponieważ wyszła ona z Mojej Woli, aby przynieść Mi pełną chwałę Celu, dla którego człowiek został stworzony, musi on powrócić tą samą drogą Mojej Woli, aby wrócić do domu, do swego Stwórcy.

Dlaczego więc jesteś zaskoczona? Są to rzeczy, które zostały ustalone od wieczności i nikt nie zmusi Mnie do odstąpienia od nich.

A ponieważ sprawa jest wielka - chodzi o ustanowienie Królestwa Mojego w duszy także na ziemi - postąpiłem jak Król, który ma objąć w posiadanie Królestwo: On nie idzie pierwszy, ale najpierw pozwala przygotować swój pałac królewski, a następnie wysyła swoich żołnierzy, aby przygotować królestwo i rozporządzać  narodami, jako swoimi poddanymi. Potem podążają strażnicy honorowi i ministrowie, a ostatni jest król: to jest honorowe dla króla.

Oto, jak to uczyniłem: poleciłem przygotować Mój pałac, którym jest Kościół; żołnierzami byli święci, aby Mnie rozsławiali(oglosili) wśród ludów; potem nastąpili święci, którzy siali cuda, jako Moi najbardziej zaufani ministrowie; a teraz przychodzę jako Król, aby królować, dlatego musiałem wybrać duszę, w której powinienem założyć Moją pierwszą Rezydencję i założyć to Królestwo Mojej Woli.

Pozwól Mi więc królować i daj Mi pełną wolność."

(Księga Nieba, Tom 13; 3 grudnia 1921).

………………..

A Jezus: "Człowiek zawsze będzie wolny, nigdy nie odbiorę mu praw danych przy jego stworzeniu. Chodzi tylko o to, że przy Odkupieniu przyszedłem otworzyć wiele dróg, ścieżek i skrótów, aby ułatwić człowiekowi zbawienie i uświęcenie. Natomiast Moją Wolą chcę otworzyć królewską i bezpośrednią drogę, która prowadzi do świętości podobieństwa do Stwórcy i zawiera prawdziwe szczęście.

Niemniej jednak zawsze będą wolni, by chodzić po królewskiej ścieżce, po małych ścieżkach lub poza tym wszystkim.

Będzie jednak na świecie coś, czego jeszcze dziś nie ma: błogostan tego ‘Twoja Wola niech się stanie na ziemi, tak jak jest w Niebie’

Człowiek dokonał pierwszych aktów w Mojej Woli, a następnie wycofał się, dlatego poniósł klęskę; a ponieważ był głową wszystkich, wszystkie członki poniosły klęskę w tym samym czasie.

Moje Człowieczeństwo ukształtowało obszar wszystkich ludzkich aktów w Woli Bożej, Moja Matka wiernie podążała za Mną - więc wszystko jest gotowe.

Teraz wszystko, czego potrzeba, to by jeszcze jedno [ludzkie] stworzenie, które chce żyć w tej Woli nieustannie i w ten sposób wziąć w posiadanie ten obszar utworzony przeze Mnie i otworzyć tę królewską drogę dla wszystkich, która prowadzi do ziemskiej i niebiańskiej błogości".

(z "Księgi Nieba"; - tom 15; 25 kwietnia 1923)




Poniedziałek XXXIII tydzień Okresu Zwykłego  (Łk 18,35-43)


35 Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. 36 Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. 37 Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. 38 Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 39 Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 40 Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: 41 «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». 42 Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». 43 Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.


Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał.  (Łk 18,35


Boża Wola nigdy nie zostawia mnie samej. Wydaje się, że zawsze mnie obserwuje, aby wypełnić moje myśli, słowa i najmniejsze akty, ale chce mojej czujności.

Chce, abym wiedziała, że pragnie wypełniać moje akty, i że Ona daje - we wzajemnym szacunku - a ja otrzymuję; jeśli nie jestem czujna, upomina mnie, ale tak delikatnie, że serce mi pęka, i mówi do mnie:

"Czujność jest okiem dla duszy, które umie rozpoznać dar, jaki chcę dać, i dysponuje działanie, aby przyjąć obdarowanie Moimi darami. Nie chcę dawać Moich Skarbów niewidomym, ale chcę, abyś je widziała i znała, ale czy wiesz dlaczego?

Jeśli widzisz Mój Dar, wtedy go doceniasz, a jeśli go znasz, wtedy go znasz i kochasz, a Ja pozwalam ci czuć Moje Światło, Moją Moc, Moją Miłość żywą.

Wtedy dostrzegam w twojej małej myśli, twoim słowie i twoim małym działaniu powtórzenie tego, co Moja własna Boska Wola wie, jak zrobić i wie, jak kochać.

Dlatego najpierw daję duszy, która chce żyć w Niej, zdolność widzenia, niejako "Oko", abyśmy mogli patrzeć i rozpoznawać się nawzajem.

Kiedy Nas rozpoznaje, wszystko jest zrobione, a życie w Mojej Boskiej Woli jest zapewnione w pełnej skuteczności".

(z “Księgi Nieba”, Tom 33; 29 czerwca 1934 r.)

………………..

(...) Kiedy działam cuda, chcę dać ci Dar wielkiego Cudu Mojej Woli.

Kiedy więc daję wzrok niewidomym, odbieram ślepotę twojej ludzkiej woli, aby dać ci Mój wzrok ; kiedy daję słuch głuchym, daję ci dar słyszenia Mojej Woli.

Kiedy daję mowę niemym, uwalniam ciebie z niemoty dotyczącej Mojej Woli; kiedy podnoszę kalekę, podnoszę ciebie w Nim; kiedy powstrzymuję burzę Moją rządzącą Mocą, rozkazuję burzy twojej ludzkiej woli, aby nie śmiała już wzburzyć Mojego spokojnego morza ; słowem, nie ma nic, co czynię i cierpię, czego nie uczyniłbym ci w darze, aby złożyć w tobie Królestwo Mojej Woli, które tak bardzo kocham i które zostało ukształtowane we Mnie... . "

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 23; 27 stycznia 1928).


«Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». (Łk 18,41


Mój uwielbiony Jezus nadal przychodzi, a ponieważ przed Jego przyjściem w moim duchu myślałam o pewnych rzeczach, które Jezus powiedział do mnie w minionych latach, a których nie pamiętam tak dobrze, rzekł mi, prawie mnie upominając :

"Moja córko, pycha zżera łaskę. W sercach pysznych nie ma nic poza pustką pełną dymu, który powoduje ślepotę. Pycha nie czyni z siebie nic innego jak tylko bożka, a więc pyszna dusza nie ma swojego Boga w sobie.

Przez grzech próbowała Go zniszczyć w swoim sercu; buduje ołtarz w swoim sercu, zasiada na nim i oddaje cześć samej sobie."

O Boże, jakże nikczemnym potworem jest ta wada!

Wydaje mi się, że jeśli dusza uważa, aby nie pozwolić jej wejść w siebie, wtedy jest wolna od wszystkich innych wad; ale jeśli na swoje nieszczęście pozwoli się zdominować przez nią, pycha, będąc potworną i złośliwą matką, zrodzi w duszy wszystkie swoje niegrzeczne dzieci, którymi są inne grzechy.

O, Panie, zachowaj ją z dala ode mnie!

z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 3; 19 listopada 1899)

………………….

... Płynęłam więc dalej w morzu światła Bożego Fiat. Byłam zatopiona, jak gdyby, w świetle, a Jego Nauki były tak liczne, że z powodu mojej małości nie wiedziałam, których się chwycić i gdzie je umieścić, więc zniknęły w samym świetle.

Byłam zaskoczona i nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa; wtedy Jezus, mój dobry nauczyciel, dodał:

... "Moja córko, Moja Wola gromadzi wszystkie swoje dzieła. W Jej świetle Ona ukrywa i broni wszystkie swoje dzieła i zapewnia im bezpieczeństwo. Ileż to Światło nie czyni, aby schronić człowieka, najpiękniejsze dzieło Naszych twórczych rąk w bezpiecznym miejscu, aby znów stał się piękny i godny uwagi, tak jak go stworzyliśmy?

Bierze duszę na swoje świetliste łono i napełnia ją taką ilością światła, że znika całe jej zło. Jeśli jest ślepa, Ona daje jej wzrok w tym świetle; jeśli jest niema, Ona daje jej słowo w tym świetle. Światło ogarnia duszę ze wszystkich stron: sprawia, że słyszy, gdy jest głucha, podnosi ją, gdy kuleje, czyni ją piękną przez światło, gdy jest brzydka.

Żadna Matka nie czyni tyle, co Moja Boska Wola, aby uczynić i przywrócić piękno swojemu stworzeniu. Jej broń jest ze światła, ponieważ nie ma takiej mocy, której światło by nie miało w sobie i nie ma takiego dobra, którego by nie posiadało. Czego nie zrobiłaby matka, która urodziła piękne dziecko, które zachwyca matkę swoim pięknem i czyni ją szczęśliwą?

Jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku syn staje się ślepy, niemy, głuchy i sparaliżowany. Biedna matka patrzy na swojego syna i już go nie poznaje. Jego zgaszone oko już Jej nie widzi, ona nie słyszy jego srebrzystego głosu, który napełniał ją radością, gdy wołał mamę. Jego małe stópki, które spieszyły się na jej kolana, tylko z trudem może ciągnąć. Ten syn jest najbardziej przeszywającym bólem dla biednej matki.

Czego by nie zrobiła, gdyby wiedziała, że jej dziecko odzyska swój pierwotny wygląd?

"Gdyby mogła to osiągnąć, objechałaby cały świat i chętnie oddałaby własne życie, byleby tylko zobaczyć syna tak pięknego, jakim go urodziła.  Ale nie jest w mocy biednej matki przywrócić syna do jego pierwotnego piekna, więc pozostanie on jej smutkiem i najbardziej przeszywającym cierniem matczynego serca.

Człowiek, też, kiedy uczynił swoją wolę, stał się ślepy, niemy i chromy. Nasza Wola płacze za nim łzami płonącego światła Naszej Miłości. Ale podczas gdy matka nie może nic zrobić dla swojego kalekiego dziecka, Mojej Bożej Woli nie brakuje mocy. Ona, bardziej czule niż matka, udostepni swój kapitał światła, który jest w stanie przywrócić wszystkie dobra i piękno człowieka. Jest czułą Matką, miłośniczką i opiekunką Dzieła Swoich rąk, które zrodziła bardziej niż najdroższego syna na świat. Nie będzie Ona przemierzała całego świata, lecz wszystkie wieki, aby przygotować i podać potężne lekarstwa ze Światła, które ożywia, przemienia, podnosi i upiększa.

Ona dopiero wtedy się zatrzyma , gdy zobaczy Dzieło Swoich twórczych rąk [z powrotem] w swoim matczynym łonie, tak piękne, jak wyszło na świat, aby mogła siebie zabezpieczyć przed wieloma cierpieniami i radować się nim na zawsze.

Czyż prawdy o Mojej Woli nie są lekarstwem? Każdy komunikat i każde Moje Słowo  jest twierdzą, którą buduję wokół słabości ludzkiej woli, pokarmem, który przygotowuję, przynętą, smakiem, światłem, aby człowiek mógł odzyskać utracony wzrok.

Dlatego bądź uważna i nie trać nic z tego, co Moja Wola tobie przekazuje, bo we właściwym czasie wszystko będzie użyteczne - nic nie zostanie utracone. Czy myślisz, że nie zapisuje(w Księgach) każdego Jej pojedynczego Słowa? Ona liczy wszystko i nic nie traci.

A jeśli Ona ustanowiła swoja katedrę w twojej duszy, aby złożyć swoje Prawdy, to jednak zarezerwowała pierwsza Katedrę w sobie, jako największy skarb, który należy do Niej. Dlatego, jeśli zgubisz słowo lub przekaz dotyczący Jej, Ona  zachowuje już w sobie oryginał. Bo to, co dotyczy Mojej Boskiej Woli, posiada nieskończoną wartość i dlatego nie może być narażone na utratę i rzeczywiście nie jest.

Co więcej, Moja Wola zazdrośnie strzeże swoich prawd w Boskich Archiwach. Naucz się więc i ty być zazdrosną, czujną, i cenić Jej święte Nauki."

(z "Księgi Nieba"; - tom 30; 12 stycznia 1932 (2 część).

…………………

Czuję się porwana niejako przez wieczne fale Boskiej Woli i czuję Jej nieustanny ruch, który jako życie zawsze szemrze - ale co szemrze? Szemrze miłością i daje miłość wszystkim.

Szemrze i uszczęśliwia, szemrze i wzmacnia, szemrze i daje światło, szemrze i daje życie wszystkim, podtrzymuje wszystko i tworzy akt wszystkich, wypełnia wszystko, otacza i ukrywa wszystko w Sobie, aby dać się wszystkim i podtrzymać wszystko. O potęgo Bożej Woli! Jakże bym chciała posiąść Ciebie, jako życie w duszy, żyć z Ciebie i nie znać innego życia jak tylko Twoje! Ale jakże jestem od tego daleko! Potrzeba zbyt wiele, aby dojść tak daleko, aby żyć w Bożej Woli.

Gdy to rozważałam, mój dobry Jezus, moje ukochane Życie, zaskoczył mnie i powiedział do mnie z dobrocią:

"Moja błogosławiona córko, powiedz Mi, czego chcesz?

Czy chcesz, aby Moja Wola królowała i żyła w tobie jako Życie? Jeśli naprawdę tego chcesz, wszystko jest zrobione.

Rzeczywiście, Nasza Miłość i gorące pragnienie, aby dusza posiadała Naszą Wolę, jako życie i żyła z Niej, są tak wielkie, że gdy tylko dusza naprawdę tego pragnie, Nasza Wola napełnia ludzką wolę Naszą Najwyższą Wolą, aby uformować Jej życie tutaj i żyć w duszy, jak w Jej własnym centrum.

Wiedz, że Wola Boża i ludzka to dwie duchowe moce: Boska jest niezmierzona i posiada nieosiągalną Moc, ludzka jest małą mocą, ale choć mała, ma swoją moc.

Ponieważ obie są duchowe, jedna może wlać się w drugą i obie mogą tworzyć jedno życie.

Wszelka władza jest w woli, a ponieważ wola ludzka jest władzą duchową, ma miejsce, by móc włożyć w swoją wolę dobro, którego pragnie, a także zło.

Zatem to, czego chce wola, znajduje się w niej samej: Jeśli pragnie poczucia własnej wartości, honoru, umiłowania przyjemności i bogactwa, to życie poczucia własnej wartości, honoru, życie przyjemności, bogactwa będzie w jej woli; jeśli pragnie grzechu, to również grzech będzie tworzył swoje życie [w duszy]; tym bardziej dusza, która naprawdę pragnie mieć w sobie życie Naszej Woli - którego pragniemy i nakazujemy z tak wieloma westchnieniami - osiągnie wielkie dobrodziejstwo posiadania Naszej Woli, jako Życia.

Gdyby tak nie było, świętość życia w Mojej Woli byłaby świętością trudną i prawie niemożliwą. Ale nie mogę uczyć rzeczy trudnych, ani też nie chcę rzeczy niemożliwych. Raczej Moim zwyczajem jest ułatwianie stworzeniu najbardziej uciążliwych rzeczy i najtrudniejszych wyrzeczeń(ofiar), na ile jest to dla niego możliwe.

W razie potrzeby dodaję z Mojej, aby mała siła jego woli była wspierana, otrzymywała pomoc i była ożywiana niezwyciężoną Mocą Mojej Woli. W ten sposób czynię dobro łatwym, a także życie  Woli Mojej, które dusza chce posiąść.

Moja Miłość jest tak wielka, że aby jeszcze bardziej ułatwić duszy, szepczę do ucha jej serca: "Jeśli naprawdę chcesz czynić to dobro, będę je czynił razem z tobą. Nie zostawię cię samej, ale oddam do twojej dyspozycji Moją łaskę, Moją siłę, Moje światło, Moją świętość. Będziemy razem czynić dobro, które chcesz posiąść".

Dlatego nie trzeba zbyt wiele, aby żyć z Mojej Woli. To "za dużo" jest [tylko] w woli. Kiedy dusza się zdecyduje i mocno, i wytrwale chce, to już podbiła Moją Wolę i uczyniła ją swoją. O, jak wiele może zawrzeć w sobie ludzka wola, skoro jest duchową potęgą, która wiele gromadzi, a nic nie traci! Jest to, jak światło słońca: ileż rzeczy obejmuje słońce, podczas gdy  nie widzi się nic poza światłem i blaskiem.

A jednak zawiera prawie niezliczone dobra; rozpoznaje się, że jego światło przekazuje cudowne rzeczy, gdy trafia na ziemię, choć widzi się tylko światło. Taka jest ludzka wola: ileż dóbr może zawrzeć, jeśli tylko zechce! Może zawierać miłość, świętość, światło, zadośćuczynienie, cierpliwość, wszystkie cnoty, nawet swojego Stwórcę. Ponieważ jest mocą duchową, ma potencjał i moc pojmowania, aby zawrzeć w sobie co tylko zechce.

I nie tylko ma moc włączenia dobra, którego pragnie, ale czyniąc to, przekształca się również w dobro, które w sobie przechowuje. W ten sposób wola ludzka przekształca się w naturę dobra, którego pragnie.

Chociaż nie robi wielu rzeczy, których naprawdę chce, to jednak pozostają one w woli tak, jak [gdyby były] zrobione. I widzi się, że kiedy ma sprzyjającą okazję, aby uczynić to dobro, którego od dawna pragnęła, teraz dokonuje tego dobra, którego pragnąła od tak dawna - ponieważ posiada życie tego dobra - z gotowością, z całym sercem, z miłością, nie wahając się w żadnym punkcie.

Symbolem tego jest znowu słońce: jeśli nie napotyka ani na nasiona, ani na kwiaty, nie może przekazać ani korzyści z dojrzewania nasion, ani z zabarwienia kwiatów.

Ale gdy tylko zdoła ich dotknąć swoim światłem, ponieważ ma w sobie życie tego dobra, natychmiast przekazuje dojrzewanie nasionom i zabarwienie kwiatom.

Wola ludzka posiada niezatartymi literami [wpisane] wszystko, co czyni i co chce czynić; a choć pamięć zapomina, wola nic nie traci, lecz zawiera w sobie składnicę, depozyt wszystkich swoich aktów, nie mogąc nic utracić. Stąd można powiedzieć, że cały człowiek jest [ugruntowany] w woli. Jeśli on jest święty, to nawet najbardziej obojętne rzeczy są dla niego święte. Jeśli jest zły, to może nawet dobro zamienia się dla niego w perwersyjny akt. Jeśli więc naprawdę chcesz Mojej Boskiej Woli, jako życia, to nie potrzeba zbyt wiele, tym bardziej, że to Moja, zjednoczona z Twoją, tego chce.

Jest to MOC, która wszystko może, a z twojej strony będzie to widoczne po uczynkach, czy we wszystkich rzeczach postępujesz, jak posiadacz Bożej Woli.

Bądź więc czujna, córko moja i niech twój lot w Najwyższym Fiat będzie zawsze nieustanny."

(z "Księgi Nieba"; Do użytku prywatnego - tom 33; 19 marca 1935)




14 lis, 2023 r.

Najdroższa córko, odczuwam nieodpartą potrzebę zstąpienia z Nieba i złożenia ci swoich matczynych wizyt. Jeśli zapewnisz Mnie o swojej miłości dziecka oraz o wierności, to Ja na zawsze pozostanę z tobą, w twojej duszy, aby być twoim nauczycielem, wzorem, przykładem i najczulszą Matką. Przychodzę, żeby cię zaprosić do wejścia do królestwa twojej Mamy, to jest do królestwa Woli Bożej. Pukam do drzwi twojego serca, abyś Mi je otworzyła… Czyż nie wiesz, że własnymi rękami przynoszę ci w darze tę książkę? Z matczyną troską ci ją ofiarowuję, abyś ty z kolei, czytając ją, mogła się nauczyć żyć życiem Nieba i już nigdy więcej życiem ziemi! Ta książka jest ze złota, moja córko. Będzie ona kształtowała twoje duchowe bogactwo i twoje szczęście również tu, na ziemi.

W niej znajdziesz źródło wszelkiego dobra: jeśli jesteś słaba, nabierzesz siły, jeśli jesteś kuszona, osiągniesz zwycięstwo, jeśli popadłaś w grzech, znajdziesz współczującą i silną rękę, która cię ponownie podniesie. Jeśli się czujesz zmartwiona, znajdziesz pocieszenie, jeśli zimna – skuteczny środek, żeby się ogrzać. Jeśli jesteś głodna, będziesz się delektować wyśmienitym pożywieniem Woli Bożej. Z nią nie będzie ci brakowało niczego, nie będziesz już nigdy samotna, ponieważ twoja Mama będzie ci dotrzymywać słodkiego towarzystwa i z całą swoją matczyną troską zobowiążę się uczynić cię szczęśliwą. Ja, Niebieska Władczyni, zatroszczę się o wszystkie twoje potrzeby, pod warunkiem że się zgodzisz żyć w zjednoczeniu ze Mną. Gdybyś tylko znała moje troski, moje żarliwe westchnienia, jak również łzy, które wylewam z powodu moich dzieci! Gdybyś wiedziała, jak płonę z pragnienia, żebyś słuchała moich lekcji, całych o Niebie, i uczyła się żyć Wolą Bożą!

W tej książce zobaczysz cuda, znajdziesz Mamę, która kocha cię tak bardzo, że poświęca dla ciebie swojego ukochanego Syna, ażebyś mogła żyć takim samym Życiem, jakim Ona żyła na ziemi. Och, nie zadawaj Mi tego bólu, nie odrzucaj Mnie. Przyjmij ten dar z Nieba, który ci przynoszę. Przyjmij moją wizytę i moje lekcje… Wiedz, że przewędruję cały świat, pójdę do każdej osoby, do wszystkich rodzin, do wspólnot religijnych, do każdego narodu, do wszystkich ludzi, a jeśli zajdzie potrzeba, będę krążyła przez całe stulecia, dopóki jako Królowa nie uformuję swojego ludu, a jako Matka swoich dzieci, które będą znały Wolę Bożą i sprawią, że będzie Ona królowała wszędzie. To jest celem tej książki.

Ci, którzy przyjmą ją z miłością, będą pierwszymi szczęśliwymi dziećmi należącymi do królestwa Bożego FIAT, a Ja złotymi literami wypiszę ich imiona w swoim matczynym Sercu.

Spójrz, moja córko, ta sama nieskończona Miłość Boga, który chciał się Mną posłużyć w dziele Odkupienia, ażeby Odwieczne Słowo zstąpiło na ziemię, teraz ponownie wzywa Mnie do działania i powierza Mi trudne zadanie, zaszczytny mandat uformowania na ziemi dzieci królestwa Jego Bożej Woli.

Z matczyną troską przystępuję zatem do pracy i przygotowuję dla ciebie drogę, która cię zaprowadzi do tego szczęśliwego królestwa. W tym celu udzielę ci zaszczytnych i niebiańskich lekcji, jednym słowem, nauczę cię nadzwyczajnych i nowych modlitw, dzięki którym będziesz angażowała niebo, słońce, Stworzenie, moje własne Życie i Życie mojego Syna oraz wszystkie czyny świętych, aby w twoim imieniu upraszały godne uwielbienia królestwo Woli Bożej. Modlitwy te posiadają największą moc, ponieważ angażują Boże działanie. Pod ich wpływem Bóg będzie czuł się rozbrojony i zwyciężony przez stworzenie. Wzmocniona ową pomocą będziesz przyspieszała nadejście Jego szczęśliwego królestwa i wraz ze Mną sprawisz, że Wola Boża będzie czyniona na ziemi, jak jest czyniona w Niebie, zgodnie z pragnieniem Bożego Mistrza. Odwagi, moja córko, spraw Mi tę radość, a Ja cię pobłogosławię.



Stwórz swoją stronę internetową lub sklep internetowy z Mozello.

Szybko, łatwo, bez programowania.

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej